To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Separacja kościelna - kiedy i po co?

Anonymous - 2015-12-30, 00:06
Temat postu: Separacja kościelna - kiedy i po co?
Zastanawiam się, w jakich sytuacjach możliwa czy też potrzebna jest separacja kościelna? Przy czym nie chodzi mi o powody, bo te są znane z KKK, lecz o okoliczności.

Jedyną sytuacją, jak mi przychodzi do głowy jest ta, gdy małżonek krzywdzi drugiego małżonka czy dzieci, mieszkając z nim pod jednym dachem. Wtedy ten krzywdzony, nie chcąc spełniać obowiązków małżeńskich, załatwia separację. Pozostaje pytanie: czy musi, bo inaczej, odmawiając spełniania obowiązków małżeńskich krzywdzicielowi, grzeszy?

A jeśli małżonek krzywdzący sam się wyprowadził, to chyba bez sensu jest załatwiać separację kościelną?

A może chodzi o możliwość powrotu krzywdzącego? Tu pozwolę się odnieść do swojej sytuacji: Mąż zdradził mnie i wyprowadził się do innej kobiety. Ja nie chcę go przyjąć z powrotem, jeśli nie spełni warunku nawrócenia się i wyjścia z grzechu. To muszę mieć separację? Bo - jeśli on wróciłby nienawrócony - grzeszę, nie przyjmując go?
Szczerze to myślałam o separacji kościelnej jako o sposobie na sprawdzenie gotowości męża do odpowiedzialnego powrotu i budowania na nowo. Gdybym miała separację kościelną, to mogłabym mu powiedzieć: Słuchaj, pracujemy, odbudowujemy - jeśli będziesz gotowy i ty i ja, przemodlimy to i pójdziemy i tę separację odwołamy. To będzie nasz znak pojednania, wejście w nowy etap życia.

Czy taką separację można wprowadzić przy udziale obu stron? Na zasadzie: ja Ci daję wolną wolę, nie zmuszam do miłości do mnie, idź swoją drogą, to Twoje sumienie. Ale potrzebuję, żebyś wiedział, że dopóki grzeszysz, nie godzę się na to i nie będę traktować cię jak męża. Uszanujmy swoje granice - uregulujmy stan faktyczny (niemieszkanie i zdradzanie przez jedną ze stron) - załatwmy separację.

Więc jak to jest z tą separacją kościelną?

Anonymous - 2015-12-30, 10:58

szczerze nie słyszałam o separacji kościelnej - w tym sensie aby ktoś o nią wnosił :oops:
ja wniosłam o separację prawną, gdyż mąż narobił wiele długów za moimi plecami, był i komornik i sprawa w ZUS (nie płacił składek i zanim uzyskałam separację a w tym rozdzielność majątkową i zabezpieczenie w postaci alimentów ZUS wszedł na nasze wspólne konto zabierając część "moich" pieniędzy....)
co prawda separacja w naszym przypadku nie podziałała jak "zimny prysznic" ale z perspektywy czasu uważam że to była bardzo słuszna decyzja pozostająca w zgodzie z moim sumieniem

Anonymous - 2015-12-30, 11:01

parvati napisał/a:
Szczerze to myślałam o separacji kościelnej jako o sposobie na sprawdzenie gotowości męża do odpowiedzialnego powrotu i budowania na nowo. Gdybym miała separację kościelną, to mogłabym mu powiedzieć: Słuchaj, pracujemy, odbudowujemy - jeśli będziesz gotowy i ty i ja

osobiście uważam że separacja nie jest potrzebna do tego aby móc postawić jasne i konkretne granice małżonkowi

Anonymous - 2015-12-30, 11:27

parvati ale po co Ci ta separacja? bo moim zdaniem separacja jest potrzebna wtedy, aby jakoś siebie zabezpieczyć przed np.długami męża - czy Ty potrzebujesz takiego zabezpieczenia?
A mąż może wrócić do Ciebie tylko wtedy jak zacznie naprawdę Ciebie kochać, jak zerwie z tamtą kobietą, ale jeśli zerwał i chce powrotu i chce naprawy siebie i Waszej relacji to czy nie warto dać mu szansy?

Anonymous - 2015-12-30, 14:03

Separacja urzędowa nie jest mi potrzebna. Wszystko, co się z nią wiąże, mogę załatwić osobno - rozdzielność majątkową, łożenie na dzieci i kontakty z nimi).
Mi chodzi o zasadność i konieczność separacji kościelnej (w prawie kanonicznym), która nie ma skutków prawnych. Czy muszę mieć taką separację, jeśli nie chcę wrócić do nienawróconego męża? Czy jeśli przyjdzie nienawrócony, a ja powiem, że teraz nie chcę z nim być, to grzeszę?
Boję się jego pseudopowrotu - już raz to przerabiałam. Drugi raz boję się zaufać, bo wcale nie zerwał pozamałżeńskiego związku i poszedł do kochanki znowu po kilku dniach niby skruchy, której wcale nie towarzyszyła szczerość i jasne postawienie sprawy. Dziś już wiem, że to nie mogło się udać m.in. z tego względu, że nie chciał/nie był gotowy powrócić do Boga ("jeśli sam sobie nie poradzę, to wtedy pójdę do Boga....")
Ja z człowiekiem nienawróconym nie chcę mieć wspólnoty łoża i stołu, bo myślę, że zbudowana bez Boga relacja i tak się prędzej czy później rozpadnie. Nie wejdę drugi raz do tej samej (brudnej) rzeki - chcę wejść do rzeki, w której woda całkowicie oczyszczona - przez Pana :-)

Anonymous - 2015-12-30, 14:16

parvati napisał/a:
Czy jeśli przyjdzie nienawrócony, a ja powiem, że teraz nie chcę z nim być, to grzeszę?

uważam że NIE
mało tego, uważam że większym grzechem będzie przyzwalanie na takie (mieszkanie w domu z żoną i spotykanie się dalej z kochanką) zachowania mężowi niż jasno postawione granice i trzymanie się ich
sądzę że to mąż powinien pokazać teraz że mu zależy, i to nie powinny być tylko słowa bez pokrycia
ktoś kiedyś tutaj napisał że tyle samo czasu potrzeba na odbudowę małżeństwa, ile się to małżeństwo burzyło/żyło w kryzysie....
więc jak sama widzisz, jeżeli mąż oszukiwał latami, to chyba na zdrowy rozsądek nie powinno się takiego męża przyjmować tylko na słowo bez pokrycia....
przynajmniej ja tak uważam
co do samej separacji kościelnej, to nie odpowiem nic więcej bo się na tym nie znam
myślę że w tej sprawie powinnaś udać się do swojego proboszcza o poradę

Anonymous - 2015-12-30, 15:20

A co to znaczy nawrócony? Czy to że wrócił do Boga? Że przyjął naukę Jezusa i idzie drogą ewangelii?

A jeśli mąż nie czuje wiary, nie czuje że Jezus jest Tym kto ma prowadzić przez życie? Jeśli szczerze żałuje, tak po ludzku, zerwie z kochanką, naprawi krzywdy to co? Przyjmiesz go parvati??

Anonymous - 2015-12-30, 17:39

monis napisał/a:
A co to znaczy nawrócony? Czy to że wrócił do Boga? Że przyjął naukę Jezusa i idzie drogą ewangelii?

A jeśli mąż nie czuje wiary, nie czuje że Jezus jest Tym kto ma prowadzić przez życie? Jeśli szczerze żałuje, tak po ludzku, zerwie z kochanką, naprawi krzywdy to co? Przyjmiesz go parvati??
Cytat:


Że przyjął naukę Jezusa i idzie drogą Ewangelii
Co, jeśli po ludzku żałuje i zerwie z kochanką? Hmmm... Problem w tym, że ja nie wierzę, że bez Boga jest to możliwe... I nie chcę już niczego budować w oparciu o ludzkie siły. Raczej bym nie przyjęła, bo bym się bała, że ten powrót jest na krótką metę.
Już raz mąż mnie oszukał - powiedział, że zerwał, ale nie była to prawda. Nie wiem, na jakiej podstawie miałabym uwierzyć w jego szczerość? Tylko we wspólnej modlitwie i uczestnictwie w życiu Kościoła widzę nadzieję.

Anonymous - 2015-12-30, 19:31

parvati, czy twój maz, jak się z toą żenił był praktykujący? Wspolnie się modliliście i chodziliście do kościoła? uczestniczyliscie w zyciu parafii?
Anonymous - 2015-12-30, 20:11

Byliśmy praktykujący, ale nie jakoś gorliwie. Ja zawsze bardziej niż on. Dla niego wiara miała zawsze mniejsze znaczenie, ale jakieś miała. Nie modliliśmy się wspólnie - to było zbyt intymne, zwłaszcza on ma problemy z uzewnętrznianiem własnych uczuć (my oboje DDA...)
Nie uczestniczyliśmy w życiu parafii, bo raz że często zmienialiśmy meijsce zamieszkanie, a dwa nasze relacje z Bogiem to taka sinusoida była... Ostatnio ja chodziłam do kościoła wolnych chrześcijan, mąż był (i jest) daleko od Boga - i nie wie, dlaczego; nie umie tego zmienić, ma okres posuchy (w sumie nawet go rozumiem -znam to - nie potrafisz się zbliżyć do Boga, nie chcesz, i nawet nie wiesz, dlaczego....) A jeszcze teraz mu wszwdł grzech ciężki, więc ciężko ma... Wziąl ode mnie wskazówki do 12 kroków, ale to nie przeszkadza mu żyć dalej z kowalską i robić awantury - :evil: bije się o niego....

Anonymous - 2015-12-30, 20:14

Chodziliśmy na fajne nauki przedmałżeńskie, zawsze je sobie chwalił - pisaliśmy na nich listy, odpowiadaliśmy sobie na wiele pytań w związku z miejscem Boga w naszym życiu. Bóg jakieś miejsce zawsze w jego życiu miał, był 10 lat ministrantem... Wybraliśmy razem czytania na ślub, mąż wybrał swoją ulubioną eucharystyczną pieśń.... A potem z czasem coraz mniej tego Boga było u nas; ja jeszcze próbowałam wracać do Boga, szukałam, ale mąż nie miał tego pragnienia, twierdził, że mu to niepotrzebne....
Anonymous - 2015-12-30, 20:33

Dziękuję parvatii:) Tak się zastanawiam czy pomimo iż już raz cię mąż oszukał, dobrym pomysłem jest wymaganie nawrócenia jako warunku powrotu.

Nawrócenie wynika z potrzeby serca.
Niektorzy nie maja takich potrzeb a mają dobre małżeństwa.

Wszystko zależy czym się w zyciu kierujesz, jakie masz wartości.
Człowiek niewierzący, niepraktykujący, słabej wiary też może być dobrym, wartościowym bo przecież 7 przykazań dekalogu jest dla wszystkich.

wszystko zależy od męża czy pojmie ogrom krzywdy jaką wyrządził rodzinie.

Bóg może pomóc o ile to wazna osoba dla niego.

Po ludzku też można tworzyć wspaniały związek. Uwierz mi. I z sinusoidą też :mrgreen:

co to kościol wolnych chrześcijan??

Anonymous - 2015-12-31, 09:52

Moje wartości to wartości czerpane z Ewangelii.
Męża wartości? - teraz nie wiem, jakie on ma. Widzę tylko, że jest zagubiony.
Nasuwa się ważne pytanie: Czy kiedykolwiek mąż miał jakieś naprawdę swoje wartości, przyjęte nie pod wpływem kogoś?
To jest pytanie, na które on odpowiedzieć musi sobie sam, wejrzeć w siebie. Myślę, że mój mąż potrzebuje terapii DDA, bo chyba nie umie żyć samodzielnie, nie uzależniając swojego szczęścia od innych. Ma problemy z podejmowaniem decyzji i duże problemy z komunikacją, z uzewnętrznianiem własnych refleksji.
Może to ta terapia powinna być warunkiem powrotu....
Nie wiem, nic już nie wiem.....
Na razie to ja też potrzebuję czasu dla siebie, bo też zapisałam się na terapię DDA.
Chcę mężowi wyznać wszystkie moje winy, ale nie czuję gotowości bycia z nim, z takim, jakim on jest teraz... On pewnie ze mną też nie, skoro wprowadził się do innej kobiety.... Na razie chyba nie czas nam być ze sobą.... Przed nami rozmowa, zgodził się na nią - zobaczymy, co czas pokaże.....


PS Kościół wolnych chrześcijan ewangelicznych to jeden z kościołów protestanckich.

Anonymous - 2015-12-31, 10:10

Przede wszystkim nie wydaje mi sie uczciwe, aby wymagac od meza czegos, czego nie prezentowal gdy sie poznaliscie, gdy bylo miedzy Wami dobrze. Co rowniez istotne, nie mozna do wiary w Boga, zwlaszcza glebokiej, zmusic. To moze przyniesc tylko rezultaty odwrotne do zamierzonych - nikt nie lubi byc do czegos zmuszany, stawiany pod sciana.
Rozumiem oczywiscie Twoje rozterki, gdy Bog zajmuje odpowiednie miejsce w naszym zyciu, znacznie latwiej jest budowac. A i budowla trwalsza.
Sam chcialbym aby moja zona byla gleboko wierzaca, ale jako ze sam dopiero zaczalem do Boga wracac - jakie prawo mam cokolwiek wymagac? Tak jak nie mozemy zmusic malzonkow, aby do nas wrocili czy nas pokochali, tak samo nie mozemy ich zmusic, aby pokochali Boga. To musi wyjsc od nich.
Dolaczam sie do pytania monis - co to kosciol wolnych chrzescijan?Bo rowniez o nich nie slyszalem



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group