To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Pustka

Anonymous - 2015-12-31, 07:35

Dorota, nie jest łatwo jednoznacznie określić przyczynę decyzji mojej Żony. Ja to widzę inaczej, Ona inaczej.

Poprzedni rok był bardzo ciężki, wiele się wydarzyło, choć między nami było jak zazwyczaj. Żona nie mogła zapomnieć mi sesji fotograficznej zrobionej wcześniej nieznajomej modelce w wynajętym pokoju hotelowym, podczas gdy Ona była nad morzem z Dziećmi. Była przekonana, że Ją zdradziłem, choć prawda jest taka, że nawet nie pomyślałem o takiej możliwości. Po sesji bardzo cieszyłem się, że mogłem nabrać doświadczenia w nowym rodzaju fotografii, z perspektywy czasu widzę, że byłem łatwym kąskiem dla :evil: . Przpraszałem Ją za to wielokrotnie, wykasowałem wszystkie zdjęcia. Co pewien czas wracała do tego tematu, modelkę nazywała swoją rywalką. Moja Żona pochodzi z rozbitej Rodziny, ma niczym nieuzasadnione kompleksy, to tylko je spotęgowało. Często Ją zaniedbywałem, to znaczy przedkładałem komputer nad czas spędzony z Nią, nie towarzyszyłem Jej przy przygotowywaniu posiłków. Choć nie można powiedzieć, że żyliśmy obok siebie, bardzo lubiliśmy wspólnie oglądać seriale i robiliśmy to naprawdę często. W grudniu się pokłóciliśmy, poszło o starszego Syna, przez kilka dni nie rozmawialiśmy, a rozmowa, którą poźniej odbyliśmy tylkompotwierdziłavrozbueżność punktów widzenia. Żona powiedziała, że wynajęła mieszkanie - nie uwierzyłem Jej. Nie zauważyłem, jak wynosi powoli swoje rzeczy z domu... Aż w rocznicę naszego Ślubu wyprowadziła się, zabrała młodszego syna, starszy nie chciał, został ze mną. Ja zdaję sobie sprawę jak bardzo zawiniłem, miałem okres, gdy obwiniałem się o wszystko. Już mi przeszło, wiem, że gdybym miał możliwość cofnięcia czasu, wiele rzeczy zrobiłbym inaczej, wiem również, że ten kryzys jest sygnałem od Pana Boga, że za daleko zboczyłam z Jego ścieżki, że najwyższy czas się opamiętać i wrócić na właściwe tory.

Tak jak już wcześniej pisałem, Żona stawiała różne warunki konieczne do tego, by być znowu razem, zacząłem pracować nad sobą, wiele rzeczy zmieniłem, nie chciałem jednak sprzedać domu. Miesiąc temu Żona a zaprosiła mnie na Wigilię, na złożenie życzeń, zanim pojedzie do swojej Mamy z Dziećmi. W pierwszym odruchu odmówiłem, ponieważ miałem nadzieję, że Wigilia będzie okazją do pogodzenia się i to przelało chyba czarę goryczy. Jakiś czas później była z kowalskim.

A ja pojawiłem się tu. Wiem, że potrzeba czasu. Wierzę, że wszystko można odwrócić. Modlę się, czekam cierpliwie. Wiem, że nie można niczego przyspieszać.

Dorota, nie czekaj na życzenia od Męża, wyjdź z założenia, że ich nie będzie - wiem, łatwo radzić - a jak sie pojawią, czego Ci bardzo życzę, niech będą miłą niespodzianką.

Anonymous - 2015-12-31, 07:40

MaciejT, powraca w twoich postach sprzedaż domu. Czy teraz, gdyby żona dała wam szansę, ale jednocześnie postawiła taki warunek, rozważyłbyś to?
Anonymous - 2015-12-31, 08:47

Wraca, oj wraca. Dopóki żyje mój Tata, który ma zapisaną możliwość mieszkania do końca życia, raczej nie. Ale jeśli dane nam byłoby żyć dalej, później już tego nie wykluczam, mimo wszystkich racjonalnych wątpliwości.
Anonymous - 2015-12-31, 08:50

Dorota 6 napisał/a:
JolantaElżbieta,
a jednak życie zaskakuje. Wierzę, że jeszcze nie raz Cię zaskoczy w kwestii Twojego męża, życzę Ci, aby pozytywnie.


U mojego męża to nic nie znaczy. On jest człowiekiem bardzo emocjonalnym i sentymentalnym w dziwny sposób. Pewnie chciał sobie poprawić nastrój świąteczny - wiecie, aaa z żoną rozstałem sie po przyjacielsku, nawet życzenia sobie wysyłamy. Jest pozorantem i ma dwie twarze - dla ludzi i dla bliskich :evil:

Ale mimo wszystko się zdziwiłam - chociaż ani mnie to nie rozgrzało, ani nie oziębiło, bo wiem, że to nic nie znaczy :idea:

Anonymous - 2015-12-31, 10:07

MaciejT napisał/a:
Żona nie mogła zapomnieć mi sesji fotograficznej zrobionej wcześniej nieznajomej modelce w wynajętym pokoju hotelowym, podczas gdy Ona była nad morzem z Dziećmi.


Maciej, odnoszę wrażenie że nie do końca chcesz/potrafisz/masz zamiar skonfrontować się z tym co faktycznie mogło być przyczyną odejścia żony i utwierdzenia się w przekonaniu że jej odejście jest jedynym słusznym wyjściem.
Cytat powyżej pochodzi z kolejnego Twojego postu, w pierwszych nawet nie wspominasz o czymś tak istotnym jak ten "incydent" (jedyny?) w hotelowym pokoju.

Są lakoniczne wzmianki o komputerach, o nieuczestniczeniu w przygotowaniu posiłków - jakby to drugie mogło wpłynąć na tak poważne decyzje.

MaciejT napisał/a:
Była przekonana, że Ją zdradziłem, choć prawda jest taka, że nawet nie pomyślałem o takiej możliwości.


Więc była przekonana. Co było zatem podstawą by mogła tak pomyśleć?
Bez jej wiedzy, pod jej nieobecność, jej mąż, twierdząc że ćwiczy się w fotografowaniu, wynajmuje pokój hotelowy i tam fotografuje obcą kobietę którą nazywa modelką.
To są fakty. Dodam, że nie przemawiają na Twoją korzyść a wręcz odwrotnie, obciążają Cię.

A gdyby tak odwrócić sytuację, czy Ty uwierzyłbyś gdyby to Twoja żona była taką właśnie modelką dla innego mężczyzny?

Ale Ty twierdzisz, że nawet nie pomyślałeś o zdradzie.
Chyba wiesz, że zdrada to nie tylko penetracja, to całe mnóstwo zachowań, począwszy od poszukiwań, nawiązywania kontaktów, szukania wzajemnych profitów, które poprzedzone są właśnie myśleniem o zrealizowaniu swojego planu.

MaciejT napisał/a:
Po sesji bardzo cieszyłem się, że mogłem nabrać doświadczenia w nowym rodzaju fotografii, z perspektywy czasu widzę, że byłem łatwym kąskiem dla.....


Piszesz, jabyś stał się niczego nieświadomą ofiarą.
Powiem tak, pierwszą i absolutnie zasadniczą sprawą w wejściu na ścieżkę prawdy jest wzięcie całkowitej odpowiedzialności za swoje "dokonania".
Bez tego nie może zadziać się NIC pozytywnego.

A kim była ta "modelka" że tak wprost zapytam, skąd ją wziałeś ?
Jakąś pracę, cokolwiek to znaczy, musiałeś wykonać by tę kobietę nakłonić do pójścia do hotelu oraz do pozowania tam dla Ciebie.

MaciejT napisał/a:
Przpraszałem Ją za to wielokrotnie, wykasowałem wszystkie zdjęcia.
Co pewien czas wracała do tego tematu, modelkę nazywała swoją rywalką.
Moja Żona pochodzi z rozbitej Rodziny, ma niczym nieuzasadnione kompleksy, to tylko je spotęgowało


Zapewniam Cię że nie trzeba mieć żadnych kompleksów żeby w takiej sytuacji definitywnie stracić zaufanie.

Maciej, nie dziwię się wcale że żona nie daje wiary Twoim zapewnieniom.

Anonymous - 2015-12-31, 11:37

kenya, bo i powodów odejścia było pewnie wiele, tego przynajmniej dowiedziałem się już później. Tak, nie pisałem wcześniej o tej sesji, nie dlatego, że chciałem ją ukryć, nie mam nic do ukrycia, lecz bardziej żeby zachować ewentualną anonimowość. Teraz właściwie jest mi obojętne, czy ktoś mnie rozpozna, czy nie, staram się więc pokazać jak najwięcej faktów.

I tak, rzeczywiście, takie są fakty. Ja nigdy im nie zaprzeczałem. Wiem, że trudno jest uwierzyć, że facet może w wynajętym pokoju hotelowym robić rzeczy inne niż kojarzące się jednoznacznie. A jednak, osoby zajmujące się fotografią, choćby hobbistycznie, byłyby w stanie potwierdzić, że rozstawienie statywów pomierzenie światła, ustawienie scen i zrobienie kilkuset zdjęć potrafi zająć sporo czasu. Mi zajęło to ok. półtorej godziny, w czasie której tarzałem się po podłodze (z aparatem), przytulałem się do ściany by zwiększyć odległość od modelki, pot lał się ze mnie strumieniami. Niemniej jednak, post factum zdaję sobie sprawę co zrobiłem mojej Żonie i bardzo tego żałowałem. Powinienem był najpierw to z Nią przedyskutować i zrezygnować z pomysłu, dla dobra Nas.

Napisałem, że byłem łatwym celem dla :evil: nie dlatego, żeby się wybielić. Nie jestem nieświadomą ofiarą. Stałem się podatny na taki atak, wręcz sam do tego zachęcałem swoim zachowaniem. Nie potrafiłem tego zauważyć. Tak jak nie potrafiłem zauważyć wyprowadzki Żony. Wierz mi, do tej pory nie mogę uwierzyć w swoje zaślepienie. Byłem pewny, że Ona, tak jak i ja, niezależnie od tego, co się by mogło dziać między nami, będzie trwała, ponieważ ślubowaliśmy przed Bogiem. Stało się inaczej.

Tak, zastanawiałem się, nad sytuacją odwrotną, co by było, gdyby to Moja Żona pozowała komuś w pokoju hotelowym. I pewnie ciężko byłoby mi uwierzyć w czystość sytuacji, jednak mając do Niej zaufanie, gdyby przysięgała mi, tak jak ja przysięgałem Jej, że nic się nie wydarzyło uwierzyłbym. Naprawdę.

Modelkę znalazłem na FB, na swojej tablicy zapytałem, czy są chętne osoby do sesji fotograficznej, a ponieważ w znajomych mam sporo zajmujących się hobbystycznie fotografią, uczestniczę w plenerach, odpowiedziało kilka osób, z jedną się umówiłem.

Dlaczego wybrałem tą? Tu podam kolejny szczegół, o którym nie wspomniałem. Jakiś czas wcześniej byłem na grupowych warsztatach fotografii sensualnej u znanego fotografa. Chciałem sprawdzić, czy czegoś się nauczyłem. Napisałem już to swojej Żonie, teraz bardzo żałuję tych warsztatów, gdyby nie one, nie byłoby późniejszej sesji.

To nie ma być żadne usprawiedliwienie ale jak wspomniałem, tamten rok był dla mnie bardzo trudny. Po wielu latach choroby moja Mama umierała na raka. To dlatego nie pojechałem z Rodziną nad morze, musiałem być blisko gdyby coś się wydarzyło. Mimo że wydaję się być osobą potrafiącą znieść wszystko, obojętną na ból, nieszczęścia czy cierpienie, to jest tylko fasada. To co się dzieje w środku, to wiem tylko ja. I zdjęcia były dla mnie takim odreagowaniem, możliwością zapomnienia na chwilę o problemach dnia codziennego.

kenya, co się stało, tego nie cofniemy. W tej chwili Żona żyje nowym życiem, w którym jest miejsce dla kowalskiego. Przyjmuję to z pokorą, będąc świadomy tego, co sam zrobiłem i czego nie zrobiłem. Ale małżeństwo jest związkiem dwóch osób, obie powinny dbać o nie, pielęgnować je, zapobiegać kryzysom. Ja wybaczyłem Żonie to, co mnie spotkało z Jej strony, wierzę, że czas zaleczy rany po Jej stronie. Wierzę, że otworzy się na Pana Boga.

Bardzo dziękuję za Twoją wypowiedź, jest równie ważna jak słowa pocieszenia...

Anonymous - 2015-12-31, 13:16

MaciejT,
napisałeś trochę więcej o sobie, o tym co się wydarzyło, to trochę zmienia obraz tego co się u Was działo.
Maćku, wiesz zapewne, że za kryzys odpowiadają dwie strony. On u Was musiał już trwać od jakiegoś czasu, nic się nie dzieje bez przyczyny, to wiesz.
MaciejT napisał/a:
co się stało, tego nie cofniemy.

możesz tylko trwać w swoim postanowieniu. Tak czas leczy rany, łatwiej jest nam spojrzeć na wszystko. Jestem w podobnej sytuacji jak Ty, z małą różnicą, mąż mieszka sam. Ale też mi pozostaje czekać.

Maćku życzę Ci wiary, nadziei i wytrwałości w Nowym Roku.

Anonymous - 2015-12-31, 13:46

Najwyraźniej tak, tylko ja go nie widziałem, a sygnały od mojej Żony bagatelizowałem.

Trwam.

Wiary i wytrwałości w Nowym Roku nam wszystkim.

Anonymous - 2015-12-31, 15:25

Maciej, od kiedy datuje się znajomość żony z kowalskim?

Czy aby Twoja przygoda fotograficzna, nie jest wymówka i zasłona dymna dla żony?

Dosyć wygodny pretekst, I dosyć szybko wykorzystany.

Anonymous - 2015-12-31, 15:50

Może pretekst do ujawnienia czegoś co było powodem Waszego kryzysu...
Anonymous - 2015-12-31, 20:03

Nie wiem od kiedy zna kowalskiego, wiem, że poznali się jeżdżąc do pracy pociągiem. Moja przygoda fotograficzna jest jednym z powodów, ważnym ale niejedynym. On raczej nie był powodem wyprowadzki, jeszcze miesiąc temu potrafiliśmy normalnie rozmawiać, w pewnym momencie najwyraźniej zadecydowała, że chce rozpocząć nowe życie. Ma wolną wolę, nikt nie jest w stanie tego zmienić. Ale systematyczna modlitwa może uczynić wyłam, jeśli tylko pojawi się choć małe zarysowanie :-)

Dzisiaj dotarła do mnie Ile jest warta Twoja obrączka. Już jestem po lekturze i muszę przyznać, że był to najlepiej spędzony czas od dawna.

Szczęśliwego Nowego Roku, pełnego wiary w to, że Pan Bóg kocha nas niezależnie od tego, jacy jesteśmy i że chce dla nas samego dobra, przy czym Jego pojęcie dobra może być diametralnie różne od naszych oczekiwań ;-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group