To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jest mi bardzo ciężko

Anonymous - 2015-11-10, 21:33

Witam. Jest mi bardzo ciężko mówić, opowiadać o swoim małżeństwie. Jednak wiem, że bardzo potrzebuje się wyglądać i prosic o radę.
3.5 roku mija od mojego ślubu. Mamy dwójkę dzeci, na pozór nic nam nie brakuje. A jendka... Moje małżeństwo od paru lat jest porażką. Wiele razy zastanawiała się czy nie odejść od męża. Mieszkamy u jego rodziców ( pracuje tylko mój mąż i nie wiele zarabia więc osobne mieszkanie nie wchodzi w grę) z teściową idzie się jeszcze w miarę dogadać, ale największym problemem jest teściu. Przeszedł na emeryturę. Jest alkoholikiem. Od ponad roku nie przestał pić. Wcześniej miał przerwy. We wszystko się wtrąca. Nastawia męża przeciw mnie. Czasem poniża ii traktuje jakbysmy byli małoletni i nic o życiu nie wiemy. Jego zachowanie bardzo wpływa na moje relacje. Mężem.czasem mam wrażenie że mój mąż mnie nie kocha i traktuje przedmiotowo pod wpływem ojca. Okłamuje mnie choć to idzie też w drugą stronę. Nie angażuje się w życie rodziny. Nie zbyt chętnie też chce pomagać przy dzieciach. Codziennie kłócimy się w sumie mu bez powodu..każdy pretekst jest dobry. Między nami jest więcej rywalizacji niż uczucia. Mam mu tego dość. Mój mąż pamięta o mnie tylko wtedy gdy potrzebuje bliskości a ja nie potrafię mu tego dać. Denerwuje mnie że gdy go najbardziej potrzebuje jego nie ma.. Czy to małżeństwo ma sens? Czy jest tu coś do ratowania?? Kocham go ale nie wiem czy potrafię z nim być. To wszystko jest takie trudne i tak bardzo boli. A najbardziej szkoda mi dzieci :-(

Anonymous - 2015-11-10, 23:24

Witaj Zagubiona.
Przeniosłem Twój post do osobnego, Twojego wątku. Tutaj będziesz mogła pisać i tutaj inne osoby będą mogły Ci pomóc.
Pisząc na forum pamiętaj jednak, aby nie podawać zbyt wiele informacji o osobie i innych, które pozwoliłyby Cię zidentyfikować.

Zagubiona88 napisał/a:
Czy to małżeństwo ma sens? Czy jest tu coś do ratowania??


Poczytaj trochę inne wątki na forum. Tam znajdziesz odpowiedź na Twoje pytania.

Zagubiona88 napisał/a:
To wszystko jest takie trudne i tak bardzo boli. A najbardziej szkoda mi dzieci


Pewnie Cię to nie pocieszy, ale uwierz mi, że z czasem będzie bolało coraz mniej. A jeżeli zaczniesz swoją przemianę, o której przeczytasz tu na forum, to ten ból zelży wcześniej.
Dzieci zawsze szkoda, bo są bezbronne i niczemu niewinne, ale pamiętaj, że jeśli chcesz dbać o dzieci, tonajpierw Ty musisz być silna. Zajmij się więc sobą. Wzmacniaj siebie czytając to forum, słuchając nagrań do których podawane są tu linki.
Jeśli masz gdzieś w pobliżu ognisko Sycharu, to warto tam pójść. Dostaniesz tam pomoc od ludzi, którzy są w podobnej do Ciebie sytuacji.

Tutaj masz wykaz ognisk: http://sychar.org/ogniska/

Anonymous - 2015-11-11, 02:54

Zagubiona.
Bardzo bym chciał cię wesprzeć na duchu. Byłem w podobnej sytuacji.
Zapewnić cię mogę jedynie o mojej modlitwie w Twojej intencji.

Anonymous - 2015-11-11, 08:34

Dziękuje Wam za wsparcie. Moje życie jest pełne bolesnych ran i rozczarowań. Obiecałam kiedyś sobie że moje dzieci nigdy nie doświadcza tego co ja... Rozbitej rodziny,alkoholizmu...a teraz? Zafundowalam im to samo. Nie umiem im zapewnić spokoju i bezpieczeństwa. A mój mąż jest zmienny jak chorągiewką na wietrze. Raz powtarza że mnie wspiera i rozumie a za chwilę staje po stronie rodziców... Mam już dość walki o moje małżeństwo. Może ją w ogóle nie zasługuje na szczęście. Ale chciała bym mieć szczęśliwe i udane małżeństwo. Patrzeć na męża tak jak kiedyś, widzieć w nim dobroć, miłość człowieka który zrobił by dla mnie wszystko. Niestety u mnie nie ma nigdzie w pobliżu ognisk więc nie mam gdzie sięgnąć po pomoc. A zresztą mój mąż uważa że jej nie potrzebujemy. Czuje się jakby mi ktoś zabierał tlen do życia. Duszę się w tym małżeństwie a jednocześnie chce zrobić wszystko by je ratować i trace nadzieję że jest jeszcze sens. Niedawno straciła tate... On był moim pszyszywanym tatą. Ale kochalam go jak własnego. Jeśli strace tera meza to moje życie już chyba nigdy nie będzie miało sensu.
Anonymous - 2015-11-11, 09:01

Zagubiona

Proponuję Ci dwie książki:

ks dr hab. Grzegorz Polok, „Rozwinąć skrzydła” i „W drodze do siebie”
http://www.rozwinacskrzydla.pl/

Za darmo w internecie. Coś dla Ciebie i Twojego męża.

Anonymous - 2015-11-16, 20:08

Jak mam nauczyć męża większej odpowiedzialności za rodzinę i dojrzałości. On niechętnie zajmuje się dziećmi. Wieczorami ucieka na komputer a ja siedzę sama na tablecie lub TV. Każda próba rozmowy z nim staje się powodem do kłótni. Kiedy staram się być miła, on staje się coraz bardziej nie miły. Choć tyle rsazy prosiłam Go abyśmy nauczyli się że sobą rozmawiać nie krzyczeć. Co mogę jeszcze zrobić?
Myślę też czy nie wyprowadzić się na jakiś czas aby zrozumiał co jest dla niego najważniejsze i być może nauczył się być bardziej dorosłym. Co o tym sadzicie?

Anonymous - 2015-11-16, 20:51

Zagubiona88 napisał/a:
Codziennie kłócimy się w sumie mu bez powodu..każdy pretekst jest dobry.


Do kłótni potrzeba dwoje.
Skoro jak piszesz, każdy pretekst jest dobry, tzn. że tak faktycznie szukacie sobie "powodu" by kłótnie wzniecać.
Jaka jest przyczyna, że czasem mimo powodu, kłótnia ma miejsce?

Zagubiona88 napisał/a:
Między nami jest więcej rywalizacji niż uczucia.


Co w Twoim przypadku jest przedmiotem tej rywalizacji?

Zagubiona88 napisał/a:
Mężem.czasem mam wrażenie że mój mąż mnie nie kocha i traktuje przedmiotowo pod wpływem ojca. Okłamuje mnie choć to idzie też w drugą stronę.


Mogłabyś wyjaśnić co masz na myśli pisząc: "choć to idzie też w drugą stronę"?

Anonymous - 2015-11-16, 22:43

Zagubiona88 napisał/a:
Codziennie kłócimy się


Zagubiona88 napisał/a:
Między nami jest więcej rywalizacji niż uczucia.


Zagubiona88 napisał/a:
Co mogę jeszcze zrobić?


Może dzieci piosenką Ci podpowiedzą:
https://youtu.be/UGXDvvqqU1Y?list=PLAMlF4NO0BZFXhJpjTN0H35OxecPARGxc

Anonymous - 2015-11-17, 09:38

Kenya za każdym razem gdy zaczynam z nim rozmawiać spokojnie w pewnym momencie On podnosi głos, jeśli zwrócę mu na coś uwagę obrazu się obraża. Więc gdy On tak się unosi to i mnie też poniesie. Zaczynają się kłotnie, obrażanie jeden drugiego i jeszcze czasem wspominanie starych spraw. :cry:
Jestem wściekła też na siebie bo wiem że swoją łagodnością i opanowaniem powinna to wstrzymać oboje jesteśmy impulsywni i nerwowi łatwo obydwoje wpadamy w złość. No i tu zaraz zaczyna się rywalizacja.
Np. O wychowywanie dzieci, o to kto i kiedy ma rację. Kto robi coś dobrze albo źle. Kto ma prawo np. Gdzieś wyjść z domu itp. Wkurza nie to że nie umiem zmienić swojego męża ale też i siebie.
Czasem się właśnie też oklamujemy nie mówimy sobie prawdy. Np. Mąż mi mowi że jedzie załatwić ważną sprawę w banku a pojechał zupełnie w innym celu.
Albo też gdy nasz starszy synek miał urodziny i twierdził że musi iść do pracy bo nie ma się z kim zamienić co równie potem było kłamstwem.
Oboje z mężem mamy bolesną przeszłość, choć w przypadku męża to jest też i teraźniejszość. Tak myślę czy nas też nie dotyczy syndrom DDA. A jesli tak to czy uda nam sie stworzyc zwiazek opartyna milosci i wsparciu czy nie ulegnie rozpadowi i popelnianiu tych samych bledów ktore popelniali nasi rodzicd
Oboje się chyba pogubilismy w naszym małżeństwie i nie wiemy jak z tego wybrnąć jak na nowo stać się sobie bliskimi osobami.
Mój mąż nie chce żadnej terpai,żadnej pomocy. A ja chce uratować moja rodzinę przed rozpadem :-(

Anonymous - 2015-11-17, 09:45

twardy,
Dziękuje Ci bardzo za takie Perełki. I za to że wspierasz mnie. To mi bardzo pomaga :-)

Anonymous - 2015-11-17, 10:42

Zagubiona88 napisał/a:
Więc gdy On tak się unosi to i mnie też poniesie. Zaczynają się kłotnie, obrażanie jeden drugiego i jeszcze czasem wspominanie starych spraw


Widzisz Zagubiona - sama sobie wskazujesz nad czym musisz popracować. Pamiętaj, że masz wpływ przede wszystkim na siebie

Zagubiona88 napisał/a:
No i tu zaraz zaczyna się rywalizacja.
Np. O wychowywanie dzieci, o to kto i kiedy ma rację. Kto robi coś dobrze albo źle

W broszurce sycharu na głównej stornie jest dział - tylko dla pań - poczytaj tam o tym, jakie miejsce ma zajmować mąż. Poczytaj też o dda i o tym, jak mocno są oni zakompleksieni.

Jeśli chodzi o teścia i jego wtrącanie - nie obgaduj teścia przed mężem - on się z nim jednak utożsamia - to jego ojciec. Trzymaj się swego stanowiska w danych sprawach, mów, że to są wasze sprawy nie rodziców itd ale nie mów nigdy - a Twój ojciec to to czy tamto - tylko krótko - to sa nasze sprawy mężu i to my decydujemy.

Pierwszym krokiem do zdrowienia dda jest wyjście z domu rodzinnego - ja to widzę i po moim tacie i po mężu.

Anonymous - 2015-11-17, 10:54

Zagubiona88 napisał/a:
Tak myślę czy nas też nie dotyczy syndrom DDA. A jesli tak to czy uda nam sie stworzyc zwiazek opartyna milosci i wsparciu czy nie ulegnie rozpadowi i popelnianiu tych samych bledów ktore popelniali nasi rodzicd


Zagubiona, jest bardzo prawdopodobne że syndrom dotyczy Was obojga.
Ale ostatecznie nikt nie jest skazany na niepowodzenie. Jeśli np. zechce zmienić swoje zachowanie, wszystko dokoła może się zmienić także.
Z tym syndromem który wynika z przeżytej przeszłości w zaburzonych warunkach wiążą się wasze nieprawidłowe reakcje. Takie macie wzorce, takie schematy do Was przylgnęły i tak reagujecie. To można zmienić.

Ty chciałabyś inaczej, wiesz że potrzebujecie zmian - to jest już krok w przód...masz świadomość potrzeby zmian, zatem możesz je zainicjować.

Zagubiona88 napisał/a:
Więc gdy On tak się unosi to i mnie też poniesie.
Zaczynają się kłotnie, obrażanie jeden drugiego i jeszcze czasem wspominanie starych spraw.


Wiem że to nadzwyczaj trudne by nie dać się wchłonąć starym nawykom.
Sama brałam udział dziesiątki razy w takich oto "spektaklach" , kiedy w odpowiedzi na męża zarzuty ja miałam pięć innych albo takie sprzed wielu lat, których nie warto było nawet wspominać.

Kiedy zdasz sobie sprawę, że takie przekrzykiwanie się czy obrzucanie się tym i owym do niczego nie prowadzi poza pogarszającą się z dnia na dzień atmosferą, zaczniesz zastanawiać się co z tym zrobić.

Może jeśli mąż nie jest gotowy (mężczyznom jakoś to trudniej przychodzi - twardsze ego ;-) ) do naprawy, spróbuj może poszukać pomocy dla siebie. Np. tarapia DDA, która może diametralnie zmienić Twoje postrzeganie.

Zagubiona88 napisał/a:
A ja chce uratować moja rodzinę przed rozpadem


Zatem to najlepszy czas by zrobić krok w kierunku ratowania, najpierw siebie a tym samym rodziny.

Zagubiona, dobrze by było gdybyście mogli zamieszkać oddzielnie.
Trudno o zmiany jeśli wciąż jesteście oboje i Wasze dzieci w zaburzonym środowisku...to poważny aspekt tej sprawy, wart uczynienia wysiłku by to środowisko opuścić.

Anonymous - 2015-11-18, 09:59

Kenyo rozmawiała z mężem odnośnie wyprowadzki. Powiedział mi że zrobi wszystko co w jego mocy i żebym uzbroiła się w cierpliwość. Mało kto rozumie że nie mamy możliwości. Na mieszkanie dla młodych trzeba długo czekać, kolejki są takie że najprędzej możemy takie mieszkanie otrzymać w 2018ro ile naszą sytuacja materialną się nie poprawi. Mąż zarabia najniższa krajowa więc 85% pensji pójdzie na opłaty a mamy dwoje dzieci no wydatki są nie małe... No i opłacić przedszkole. Spróbuje być dla męża większym wsparciem.. Może jego też frustracja z powodu pracy dopada i wieczne niezadowolenie i pretensje teścia. Spróbuje tak działać aby problemy z tesciem jak najmniej na naszą rodzinę rzutowaly. Choć nie wiem czy to tak da radę. Wczoraj okropnie się z nim poklocilamblagalam męża żeby zrobił coś z wyprowadzka


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group