To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Jak ocalić małżeństwo lub godnie za błędy spłacić raty

Anonymous - 2015-11-07, 11:17
Temat postu: Jak ocalić małżeństwo lub godnie za błędy spłacić raty
Witam serdecznie całą forumową społeczność i szczęść Boże

Zwracam się do Was o pomoc,poradę ,gdyż jestem w bardzo trudnym momencie życia
Opiszę w telegraficznym skrócie moje małżeństwo i gnębiące mnie rozterki

Pobraliśmy się ż żoną z wielkiej miłości.To nie była żadna wpadka pierwsze dziecko urodziło się po ślubie
Byliśmy młodzi zaczęły się drobne utarczki ,złośliwości ,kto pierwszy pęknie itp.
Ja zapewniałem utrzymanie rodziny,byłem dość przebojowy .Nie zamierzam się wybielać ,bo teraz widzę wszystkie swoje błędy,stałem się trochę macho,bo skoro zapewniałem byt należały mi się brawa.Pierwszy tajfun w moim małżeństwie przyszedł po paru latach.
Pomogłem "koledze" zatrudniając go.Zauważyłem,że moja żona i on "mają się ku sobie"
Udawałem ,że nic nie widzę,nie wierząc w to co nastąpi.Wyjechałem na jeden wieczór po powrocie z rana sprawdziłem śmieci .Były w nich pety nietypowych fajek które palił
Spędził noc z moją żoną.Była wściekłość ,żal ,wyzwiska awantury.Przyznali mi się,a ja powiedziałem,że chcę z nią być i w tym dniu poczęło się nasze drugie dziecko
Muszę wyznać swoje dalsze błędy
Kochałem żonę niedojrzale,zrobiłem z jej bożka ,chyba własność,sądząc,że skoro wybaczyłem jej zdradę to należy mi się chwała
I przez następne lata rzuciłem się w wir pracy ,pasmo sukcesów,żyliśmy na naprawdą dobrym poziomie,nie dostrzegałem ,że wczasy nad morzem i prezenty to nie to
Jednocześnie trauma ze zdrady dawała się we znaki popijałem sporo i były awantury i wyzwiska gdy coś szło nie po mojej myśli
Zapracowany i nie mający czasu nie zbudowałem więzi z dziećmi zrzucając to na żonę
Wydawało mi się,że wystarczy ,że jeśli jestem wierny jak pies i zapewniam byt to wystarczy

Po kilku latach od pierwszej zdrady nastąpiła druga.Moja żona pojechała na wczasy ,sam jej to zafundowałem,po powrocie kolejny szok i niedowierzanie
Wróciła odmieniona,zaczęła wychodzić z domu non stop esemesować,przesiadywać na poczcie,rozmawiać z kimś po kryjomu i powiedziała że nic mi do tego
Chodziłem wściekły ,załamany w końcu zaczęła straszyć rozwodem
Kochałem ją ,może bałem się samotności ,może czułem podświadomie ,że sam jestem winny
W końcu dorwałem się sposobem do korespondencji e-mail.To była erotyczna korespondencja z pewnym facetem z sanatorium
Były awantury ,ale bardziej moje rozpaczliwe błagania ,by nie odchodziła,nie widziałem,że staję się żałosny
I byliśmy razem
W roku następnym to ja się "popisałem" żona nakryła mnie jak się całowałem z naszą pracownicą to był mój pierwszy i ostatni raz,widziałem,że żona cierpi ,żałuję tego do dziś
W międzyczasie w ostatnich latach sytuacja finansowa się pogorszyła,razem zaczęliśmy prowadzić firmę,ale w przez 2014 rok popadliśmy w długi
W tym roku zaczęliśmy wychodzić na prostą spłaciliśmy połowę
Moja żona zdecydowała się ,że pojedzie do pracy za granicę na 3 miesiące z agencją pracy
Miała zarobić dużo pieniędzy ,a ja utrzymać firmę dom i dzieci
I tu zaczyna się mój koszmar.Po miesiącu okazało się,że z pracą na bakier, same straty ,koszty wyjazdu ,pracownika którego musiałem zatrudnić pchają nas w finansową ruinę.Wszyscy się ode mnie odwrócili,córka która pomagała nam w prowadzeniu działalności ma mnie gdzieś
Tymczasem żona chce przedłużyć pobyt o kolejne miesiące,traktuje mnie jak gówniarza
nie chce wrócić i mi pomóc ,choć jej praca tam nie ma dla nas najmniejszego sensu
Ja błądzę jak dziecko we mgle ,biorę prochy uspokajające,po prostu nie daję już rady,zostawiony sam z długami,putrzymaniem ,firmy domu,dzieci
Moja żona ciągle wraca do przeszłości,wręcz szydzi ze mnie rozmawiając więcej ze swoją rodziną niż ze mną
To przedłużenie pobytu ma niby sens o tyle ,że dostanie potem jakiś zasiłek,ale suma sumarum same straty i tak z tego wynikną
Nie wiem kompletnie co robić,czy w końcu się postawić i zażądać jej powrotu,bo ona jakby nie rozumiała powagi sytuacji,bo honorowo sam nie dam rady utrzymać firmy ,rodziny

Nie wspominając już o ratowaniu małżeństwa,zapisałem termin terapii na 30 grudnia,ale ona mówi,żebym nie robił sobie nadziei

Wymieniłem tu swoje winy wiadomo,że domownicy też nie są święci,ale ja już nie potrafię się postawić,wybrać drogi ,poddaję się bezwolnie woli żony,znoszę atmosferę niefności i braku szacunku od dzieci,nie mam nawet z kim pogadać o problemach
Dodam ,że oczywiście nie piję ,wspomniane wcześniej popijanie to "dawno i nieprawda
Oczywiście jestem wierzący choć jak widzę pogoniłem Boga z domu a posadziłem na tron rodzinę
Nie chcę rozwodu po prostu kocham swoich bliskich,na pewno boję się samotności,czuję strach
Ale przecież nie mogę zostawić rodziny choć jestem im tylko potrzebny aby dać kasę ,która się lada moment skończy

proszę o poradę

Anonymous - 2015-11-07, 12:48

Srut 07,
witaj na forum.
Na poczatek poprosze Cie abys piszac o sobie i rodzinie nie podawal zbyt charakterystycznych szczegolow umozliwiajacych identyfikacje osob w realu. Wszyscy Twoi domownicy i Ty sam powinniscie byc bezpieczni , aby nikt wykorzystujac informacje o kryzysie nie zranil was w przyszlosci.

W historii jaka opisujesz bardzo wiele miejsca poswiecasz stronie materialnej, ktora nie ukrywam potrafi ostro namieszac w zwiazku, ale sama w sobie raczej nie jest przyczyna kryzysu. Wielu mezczyzn dopiero w kryzysie zauwaza, ze zony nie sa zadowolone tylko z dobrych finansow, jesli na tym cierpi relacja malzenska. Zajeci zdobywaniem srodkow utrzymania dla rodziny zapominaja o Bogu, jego recepcie na malzenstwo i rodzine, a swoich bliskich lub siebie stawiaja w centrum zycia. Podobnie jest z kobietami, gdy te w miejsce Boga czy meza postawia dzieci lub siebie. Popelniamy bledy i potem cierpimy, Jednak, na szczescie wierzymy w takiego Boga, ktory gdy Mu zaufamy wyciaga nas za uszy z kazdego bagna. :mrgreen:
Na poczatek poczytaj inne watki, zajzyj do dzialow pomocowych, obejzyj materrialy i sprawdz czy w Twoim miescie jest Ognisko Sycharu, aby miec wsparcie takze w realu. Zapraszamy tez na rekolekcje, do wspolnot modlitwy i innych form pomocy-korzystaj i pisz, rozmawiaj z ludxmi. Rozgosc sie .

Anonymous - 2015-11-07, 13:02

Witaj Srut07.

W SYCHARZE mamy charyzmat - czy się nad nim zastanawiałeś, czy go znasz?./. http://sychar.org/

Anonymous - 2015-11-07, 13:30

Dziękuję za odzew

hubcia576 napisał/a:
Witaj Srut07.

W SYCHARZE mamy charyzmat - czy się nad nim zastanawiałeś, czy go znasz?./. http://sychar.org/

Nie nie zastanawiałem się.
Od 2 tygodni chodzę i myślę jak wyjść z tych tarapatów
Na razie po prostu przejrzałem na oczy ,widzę jak na dłoni swoje winy
Myślę ,że odrzuciłem podszepty diabła,aby się zemścić ,odwrócić sytuację i postawić rodzinę w takim samym położeniu,odrzuciłem podszepty,żeby po prostu uciec,żeby sprawdzić czy i co kombinuje żona,bo to dla mnie irracjonalna sytuacja.
Przychodzą myśli ,że ona mnie tam zdradza,ale po prostu je odrzucam,nie myślę o zemście,po prostu się boję o los rodziny,staram się zachować nadzieję,że wyjdziemy z opresji.
Przy tym zapytuję się,gdzie jest moja godność,bo tak się porobiło,że jestem w rodzinie na ostatnim miejscu zaraz po psie.
Sytuacja jest nie do zniesienia,a żona gdzieś daleko mówi tylko,że mam to co chciałem
Poczucie winy przytłacza i utrudnia oddech,ale nie dam rady znależć drogi ,cieszę się,że porzuciłem podszepty o jakiej kolwiek zemście

Anonymous - 2015-11-07, 16:46

Srut 07 napisał/a:
Przyznali mi się,a ja powiedziałem,że chcę z nią być i w tym dniu poczęło się nasze drugie dziecko
Srut

Dawno temu nie zareagowałeś zdecydowanie na to co zrobiła żona (zdrada)
więc teraz masz tego skutki. Żona ma nad Tobą "władzę" i to wykorzystuje. Wie ze niezależnie od sytuacji będziesz ją prosił aby Cię nie opuszczała.

Anonymous - 2015-11-07, 18:57

Czytając Twoja historie, przypomniało, mi się takie zdarzenie, o którym pewni słyszałeś.
Otóż kiedyś pewien zmęczony życiem człowiek, wrócił do swojego lud z wędrówki po górach. Przyniósł im taka pamiątkę z tej wycieczki w postaci dwóch kamiennych tablic.
Na pierwszym miejscu wykryte było :
1. Jam jest Pan Bóg Twój!
Na drugim miejscu:
2. Nie będziesz miał Bogów innych przede mną!

Coś się dzieje wydaje, że zdominowały Cie inne bozki.
Pieniądz i żona.
J widać zawodne, niewierne.
Może czas poprzestawiac co nieco priorytety?

Anonymous - 2015-11-07, 20:56

GregAN napisał/a:
Otóż kiedyś pewien zmęczony życiem człowiek, wrócił do swojego lud z wędrówki po górach. Przyniósł im taka pamiątkę z tej wycieczki w postaci dwóch kamiennych tablic.

Strut 07 jest pewnie zmęczony życiem , pewnie zna zapis tych tablic, tak jak jego żona i kolega żony.
Pytanie w kogo pirwszego rzucić kamieniem?
Wiecie, im dłużej czytam te forum , wypowiedzi załamanych żon i wsciekłych mężów, tym bardziej dochodzę do wniosku że mimo naszej szczerej utopijnej wiary , cudów. odmian,, uzdrowien.
To wszystko sie kręci wokół kasy.
Niestety tak nas facetów zbudowano, że walczymy o lepsze, a że klusować nie wolno to pracują i zarabiają, a panią się nie chce ,więc imponują im organizmy pewniejsze . To się nazywa zapewnienie bezpieczeństwa...
Strut. trzymaj się................

Anonymous - 2015-11-08, 08:35

Przyjaciele już mi lepiej,naprawdę
Czuję ,że zdobywa we mnie przewagę dobra strona.Poczytałem Wasze wpisy,także uwieczniony w ramkach cudowny wpis Kasi i dociera do mnie,że to wszystko jest takie proste.
Nic od nas nie zależy,choćbyśmy nie wiadomo jak naginali rzeczywistość.

Dopiero teraz widzę,że siedziałem{siedzę?} w celi,w której jest lęk,rozpacz,żal,nienawiść,zgnilizna i bałem{boję się?} wyjść przez otwarte drzwi,ku nowemu życiu
Nie wiem ,może jeszcze się boję,ale coraz bardziej wiem,że muszę naśladować Jezusa Chrystusa.Czyli znieść zasłużone,czy nie szykany,biczowanie pozbyć się nałogów,odbudować siebie.
Kocham swoją rodzinę ,ale to nowa droga,nie wiem jak się zachować w nowej sytuacji,gdy nastąpiło bolesne przebudzenie z błogiej iluzji,Żona wcześniej czy później wróci ,wciąż marzy mi się ,żebyśmy poszli na terapię,naprawili wspólne relacje z dziećmi,bo to już za daleko zaszło.Ale to ich wybór,czy zechcą,czy mnie jeszcze kochają jakąkolwiek miłością
Te wracające marzenia,nadzieje męczą,sam już nie wiem,czy ich nie odganiać,czy to nie powrót do tych złudnych bożków
Ciężka ta droga ,proszę o porady i modlitwe ,aby Duch św,wskazał drogę,abym był cierpliwy i spokojnie czekał na to co się stanie

Anonymous - 2015-11-08, 08:42

Witaj w klubie towarzyszu niedoli :-/
Anonymous - 2015-11-08, 08:45

Srut 07 napisał/a:
Ciężka ta droga ,proszę o porady i modlitwe ,aby Duch św,wskazał drogę,abym był cierpliwy i spokojnie czekał na to co się stanie

Srut, niech Cię Bóg prowadzi i błogosławi na nowej drodze życia :-D Pamiętaj jednak o zasadzie, o bardzo mądrej prawdzie duchowej, sformułowanej przez Ignacego Loyolę - modl się jakby wszystko zależało od Boga, pracuj jakby wszystko zależało od Ciebie.
To w ramach pracowania, bycia cierpliwym i czekania może 12 Kroków?: http://www.kryzys.org/vie...p=532220#532220 :->

Anonymous - 2015-11-08, 09:39

A oprócz tego modlenia
zbierz rodzinę, skontaktuj się z żoną i powiedz im ze jeśli wszyscy nie przyłącza się do pracy to firma padnie - bo Ty dłużej tego nie wytrzymasz i wszyscy to odczują bo zabraknie pieniędzy dla wszystkich. Żonę było nie puszczać liczy na zasiłki i pewnie w ogóle nie chce wracać. Ale zasiłki skończą się i wtedy będzie bieda. Powiedz żonie ze jeśli nie wróci byt jej dzieci będzie zagrożony a w ogóle wszyscy zapomną o niej i nikt nie przyjedzie (bo nie będzie pieniedzy) gdyby zachorowała. Czas już przestać żyć iluzjami

Anonymous - 2015-11-08, 14:03

Stokrotka10101 napisał/a:
A oprócz tego modlenia
zbierz rodzinę, skontaktuj się z żoną i powiedz im ze jeśli wszyscy nie przyłącza się do pracy to firma padnie - bo Ty dłużej tego nie wytrzymasz i wszyscy to odczują bo zabraknie pieniędzy dla wszystkich

Dobrze mówisz rodzina to rozumie,nawet część rodziny żony bo to jest oczywiste.
Niestety nie ogarnia tego żona i nasze dzieci,w imię chorej nienawiści,podcinają sobie gałąź na której siedzą

Stokrotka10101 napisał/a:

Żonę było nie puszczać

kiedy sama się wypuściła.Ja jak wierny i ufny jak pies do końca wierzyłem,że chodzi tylko o ratowanie budżetu.I na pewno wiem ,że chodzi też o to,nie mam wątpliwości.
Ale dopiero teraz widzę,że to ma odwrotny skutek to zamierzonego,to absurd
I widzę,że chodzi o ucieczkę dlaczego i do czego niech każdy sobie dopowie.

Przedłużenie umowy ma tylko jeden malutki plus ,bo styczeń, luty,marzec to zastój totalny w firmie i to rozumiem,miałoby to rację bytu
Jednak w obliczu totalnego rozpadu rodziny,nie powinienem się na to zgodzić,jak myślicie?
Bo wydaje mi się,że powinienem postawić wręcz ultimatum ,terapia,określenie się czy idziemy dalej razem albo rozstanie?
Bo takie życie w absurdzie ,nieufności nie ma sensu
Do tej pory telefonicznie to ja o to prosiłem słysząc,żebym nie robił sobie nadziei za bardzo
Teraz mi klapki z oczu spadły na dobre i widzę,że ona musi tego chcieć,a nie przedłużać pobyt,na co czekać ,pali się ,a tylko ja chcę gasić pożar

Anonymous - 2015-11-08, 14:06

sorry dwa razy mi się wpisało
Wobec tego małe wyjaśnienie mego dziwacznego nicku
Miało być śrut07 ,a nie srut,nie docisnąłem przycisku alt gr

Anonymous - 2015-11-08, 14:56

Srut, ten drugi podwójny post wykasowałam :-) Dzięki za wyjaśnienie etymologii Twojego nicka :-)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group