Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak ocalić małżeństwo lub godnie za błędy spłacić raty
Autor Wiadomość
Śrut 07
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-07, 11:17   Jak ocalić małżeństwo lub godnie za błędy spłacić raty

Witam serdecznie całą forumową społeczność i szczęść Boże

Zwracam się do Was o pomoc,poradę ,gdyż jestem w bardzo trudnym momencie życia
Opiszę w telegraficznym skrócie moje małżeństwo i gnębiące mnie rozterki

Pobraliśmy się ż żoną z wielkiej miłości.To nie była żadna wpadka pierwsze dziecko urodziło się po ślubie
Byliśmy młodzi zaczęły się drobne utarczki ,złośliwości ,kto pierwszy pęknie itp.
Ja zapewniałem utrzymanie rodziny,byłem dość przebojowy .Nie zamierzam się wybielać ,bo teraz widzę wszystkie swoje błędy,stałem się trochę macho,bo skoro zapewniałem byt należały mi się brawa.Pierwszy tajfun w moim małżeństwie przyszedł po paru latach.
Pomogłem "koledze" zatrudniając go.Zauważyłem,że moja żona i on "mają się ku sobie"
Udawałem ,że nic nie widzę,nie wierząc w to co nastąpi.Wyjechałem na jeden wieczór po powrocie z rana sprawdziłem śmieci .Były w nich pety nietypowych fajek które palił
Spędził noc z moją żoną.Była wściekłość ,żal ,wyzwiska awantury.Przyznali mi się,a ja powiedziałem,że chcę z nią być i w tym dniu poczęło się nasze drugie dziecko
Muszę wyznać swoje dalsze błędy
Kochałem żonę niedojrzale,zrobiłem z jej bożka ,chyba własność,sądząc,że skoro wybaczyłem jej zdradę to należy mi się chwała
I przez następne lata rzuciłem się w wir pracy ,pasmo sukcesów,żyliśmy na naprawdą dobrym poziomie,nie dostrzegałem ,że wczasy nad morzem i prezenty to nie to
Jednocześnie trauma ze zdrady dawała się we znaki popijałem sporo i były awantury i wyzwiska gdy coś szło nie po mojej myśli
Zapracowany i nie mający czasu nie zbudowałem więzi z dziećmi zrzucając to na żonę
Wydawało mi się,że wystarczy ,że jeśli jestem wierny jak pies i zapewniam byt to wystarczy

Po kilku latach od pierwszej zdrady nastąpiła druga.Moja żona pojechała na wczasy ,sam jej to zafundowałem,po powrocie kolejny szok i niedowierzanie
Wróciła odmieniona,zaczęła wychodzić z domu non stop esemesować,przesiadywać na poczcie,rozmawiać z kimś po kryjomu i powiedziała że nic mi do tego
Chodziłem wściekły ,załamany w końcu zaczęła straszyć rozwodem
Kochałem ją ,może bałem się samotności ,może czułem podświadomie ,że sam jestem winny
W końcu dorwałem się sposobem do korespondencji e-mail.To była erotyczna korespondencja z pewnym facetem z sanatorium
Były awantury ,ale bardziej moje rozpaczliwe błagania ,by nie odchodziła,nie widziałem,że staję się żałosny
I byliśmy razem
W roku następnym to ja się "popisałem" żona nakryła mnie jak się całowałem z naszą pracownicą to był mój pierwszy i ostatni raz,widziałem,że żona cierpi ,żałuję tego do dziś
W międzyczasie w ostatnich latach sytuacja finansowa się pogorszyła,razem zaczęliśmy prowadzić firmę,ale w przez 2014 rok popadliśmy w długi
W tym roku zaczęliśmy wychodzić na prostą spłaciliśmy połowę
Moja żona zdecydowała się ,że pojedzie do pracy za granicę na 3 miesiące z agencją pracy
Miała zarobić dużo pieniędzy ,a ja utrzymać firmę dom i dzieci
I tu zaczyna się mój koszmar.Po miesiącu okazało się,że z pracą na bakier, same straty ,koszty wyjazdu ,pracownika którego musiałem zatrudnić pchają nas w finansową ruinę.Wszyscy się ode mnie odwrócili,córka która pomagała nam w prowadzeniu działalności ma mnie gdzieś
Tymczasem żona chce przedłużyć pobyt o kolejne miesiące,traktuje mnie jak gówniarza
nie chce wrócić i mi pomóc ,choć jej praca tam nie ma dla nas najmniejszego sensu
Ja błądzę jak dziecko we mgle ,biorę prochy uspokajające,po prostu nie daję już rady,zostawiony sam z długami,putrzymaniem ,firmy domu,dzieci
Moja żona ciągle wraca do przeszłości,wręcz szydzi ze mnie rozmawiając więcej ze swoją rodziną niż ze mną
To przedłużenie pobytu ma niby sens o tyle ,że dostanie potem jakiś zasiłek,ale suma sumarum same straty i tak z tego wynikną
Nie wiem kompletnie co robić,czy w końcu się postawić i zażądać jej powrotu,bo ona jakby nie rozumiała powagi sytuacji,bo honorowo sam nie dam rady utrzymać firmy ,rodziny

Nie wspominając już o ratowaniu małżeństwa,zapisałem termin terapii na 30 grudnia,ale ona mówi,żebym nie robił sobie nadziei

Wymieniłem tu swoje winy wiadomo,że domownicy też nie są święci,ale ja już nie potrafię się postawić,wybrać drogi ,poddaję się bezwolnie woli żony,znoszę atmosferę niefności i braku szacunku od dzieci,nie mam nawet z kim pogadać o problemach
Dodam ,że oczywiście nie piję ,wspomniane wcześniej popijanie to "dawno i nieprawda
Oczywiście jestem wierzący choć jak widzę pogoniłem Boga z domu a posadziłem na tron rodzinę
Nie chcę rozwodu po prostu kocham swoich bliskich,na pewno boję się samotności,czuję strach
Ale przecież nie mogę zostawić rodziny choć jestem im tylko potrzebny aby dać kasę ,która się lada moment skończy

proszę o poradę
Ostatnio zmieniony przez 2015-11-09, 18:55, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-07, 12:48   

Srut 07,
witaj na forum.
Na poczatek poprosze Cie abys piszac o sobie i rodzinie nie podawal zbyt charakterystycznych szczegolow umozliwiajacych identyfikacje osob w realu. Wszyscy Twoi domownicy i Ty sam powinniscie byc bezpieczni , aby nikt wykorzystujac informacje o kryzysie nie zranil was w przyszlosci.

W historii jaka opisujesz bardzo wiele miejsca poswiecasz stronie materialnej, ktora nie ukrywam potrafi ostro namieszac w zwiazku, ale sama w sobie raczej nie jest przyczyna kryzysu. Wielu mezczyzn dopiero w kryzysie zauwaza, ze zony nie sa zadowolone tylko z dobrych finansow, jesli na tym cierpi relacja malzenska. Zajeci zdobywaniem srodkow utrzymania dla rodziny zapominaja o Bogu, jego recepcie na malzenstwo i rodzine, a swoich bliskich lub siebie stawiaja w centrum zycia. Podobnie jest z kobietami, gdy te w miejsce Boga czy meza postawia dzieci lub siebie. Popelniamy bledy i potem cierpimy, Jednak, na szczescie wierzymy w takiego Boga, ktory gdy Mu zaufamy wyciaga nas za uszy z kazdego bagna. :mrgreen:
Na poczatek poczytaj inne watki, zajzyj do dzialow pomocowych, obejzyj materrialy i sprawdz czy w Twoim miescie jest Ognisko Sycharu, aby miec wsparcie takze w realu. Zapraszamy tez na rekolekcje, do wspolnot modlitwy i innych form pomocy-korzystaj i pisz, rozmawiaj z ludxmi. Rozgosc sie .
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-07, 13:02   

Witaj Srut07.

W SYCHARZE mamy charyzmat - czy się nad nim zastanawiałeś, czy go znasz?./. http://sychar.org/
 
     
Śrut 07
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-07, 13:30   

Dziękuję za odzew

hubcia576 napisał/a:
Witaj Srut07.

W SYCHARZE mamy charyzmat - czy się nad nim zastanawiałeś, czy go znasz?./. http://sychar.org/

Nie nie zastanawiałem się.
Od 2 tygodni chodzę i myślę jak wyjść z tych tarapatów
Na razie po prostu przejrzałem na oczy ,widzę jak na dłoni swoje winy
Myślę ,że odrzuciłem podszepty diabła,aby się zemścić ,odwrócić sytuację i postawić rodzinę w takim samym położeniu,odrzuciłem podszepty,żeby po prostu uciec,żeby sprawdzić czy i co kombinuje żona,bo to dla mnie irracjonalna sytuacja.
Przychodzą myśli ,że ona mnie tam zdradza,ale po prostu je odrzucam,nie myślę o zemście,po prostu się boję o los rodziny,staram się zachować nadzieję,że wyjdziemy z opresji.
Przy tym zapytuję się,gdzie jest moja godność,bo tak się porobiło,że jestem w rodzinie na ostatnim miejscu zaraz po psie.
Sytuacja jest nie do zniesienia,a żona gdzieś daleko mówi tylko,że mam to co chciałem
Poczucie winy przytłacza i utrudnia oddech,ale nie dam rady znależć drogi ,cieszę się,że porzuciłem podszepty o jakiej kolwiek zemście
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-07, 16:46   

Srut 07 napisał/a:
Przyznali mi się,a ja powiedziałem,że chcę z nią być i w tym dniu poczęło się nasze drugie dziecko
Srut

Dawno temu nie zareagowałeś zdecydowanie na to co zrobiła żona (zdrada)
więc teraz masz tego skutki. Żona ma nad Tobą "władzę" i to wykorzystuje. Wie ze niezależnie od sytuacji będziesz ją prosił aby Cię nie opuszczała.
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-07, 18:57   

Czytając Twoja historie, przypomniało, mi się takie zdarzenie, o którym pewni słyszałeś.
Otóż kiedyś pewien zmęczony życiem człowiek, wrócił do swojego lud z wędrówki po górach. Przyniósł im taka pamiątkę z tej wycieczki w postaci dwóch kamiennych tablic.
Na pierwszym miejscu wykryte było :
1. Jam jest Pan Bóg Twój!
Na drugim miejscu:
2. Nie będziesz miał Bogów innych przede mną!

Coś się dzieje wydaje, że zdominowały Cie inne bozki.
Pieniądz i żona.
J widać zawodne, niewierne.
Może czas poprzestawiac co nieco priorytety?
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-07, 20:56   

GregAN napisał/a:
Otóż kiedyś pewien zmęczony życiem człowiek, wrócił do swojego lud z wędrówki po górach. Przyniósł im taka pamiątkę z tej wycieczki w postaci dwóch kamiennych tablic.

Strut 07 jest pewnie zmęczony życiem , pewnie zna zapis tych tablic, tak jak jego żona i kolega żony.
Pytanie w kogo pirwszego rzucić kamieniem?
Wiecie, im dłużej czytam te forum , wypowiedzi załamanych żon i wsciekłych mężów, tym bardziej dochodzę do wniosku że mimo naszej szczerej utopijnej wiary , cudów. odmian,, uzdrowien.
To wszystko sie kręci wokół kasy.
Niestety tak nas facetów zbudowano, że walczymy o lepsze, a że klusować nie wolno to pracują i zarabiają, a panią się nie chce ,więc imponują im organizmy pewniejsze . To się nazywa zapewnienie bezpieczeństwa...
Strut. trzymaj się................
 
     
Śrut 07
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 08:35   

Przyjaciele już mi lepiej,naprawdę
Czuję ,że zdobywa we mnie przewagę dobra strona.Poczytałem Wasze wpisy,także uwieczniony w ramkach cudowny wpis Kasi i dociera do mnie,że to wszystko jest takie proste.
Nic od nas nie zależy,choćbyśmy nie wiadomo jak naginali rzeczywistość.

Dopiero teraz widzę,że siedziałem{siedzę?} w celi,w której jest lęk,rozpacz,żal,nienawiść,zgnilizna i bałem{boję się?} wyjść przez otwarte drzwi,ku nowemu życiu
Nie wiem ,może jeszcze się boję,ale coraz bardziej wiem,że muszę naśladować Jezusa Chrystusa.Czyli znieść zasłużone,czy nie szykany,biczowanie pozbyć się nałogów,odbudować siebie.
Kocham swoją rodzinę ,ale to nowa droga,nie wiem jak się zachować w nowej sytuacji,gdy nastąpiło bolesne przebudzenie z błogiej iluzji,Żona wcześniej czy później wróci ,wciąż marzy mi się ,żebyśmy poszli na terapię,naprawili wspólne relacje z dziećmi,bo to już za daleko zaszło.Ale to ich wybór,czy zechcą,czy mnie jeszcze kochają jakąkolwiek miłością
Te wracające marzenia,nadzieje męczą,sam już nie wiem,czy ich nie odganiać,czy to nie powrót do tych złudnych bożków
Ciężka ta droga ,proszę o porady i modlitwe ,aby Duch św,wskazał drogę,abym był cierpliwy i spokojnie czekał na to co się stanie
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 08:42   

Witaj w klubie towarzyszu niedoli :-/
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 08:45   

Srut 07 napisał/a:
Ciężka ta droga ,proszę o porady i modlitwe ,aby Duch św,wskazał drogę,abym był cierpliwy i spokojnie czekał na to co się stanie

Srut, niech Cię Bóg prowadzi i błogosławi na nowej drodze życia :-D Pamiętaj jednak o zasadzie, o bardzo mądrej prawdzie duchowej, sformułowanej przez Ignacego Loyolę - modl się jakby wszystko zależało od Boga, pracuj jakby wszystko zależało od Ciebie.
To w ramach pracowania, bycia cierpliwym i czekania może 12 Kroków?: http://www.kryzys.org/vie...p=532220#532220 :->
 
     
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 09:39   

A oprócz tego modlenia
zbierz rodzinę, skontaktuj się z żoną i powiedz im ze jeśli wszyscy nie przyłącza się do pracy to firma padnie - bo Ty dłużej tego nie wytrzymasz i wszyscy to odczują bo zabraknie pieniędzy dla wszystkich. Żonę było nie puszczać liczy na zasiłki i pewnie w ogóle nie chce wracać. Ale zasiłki skończą się i wtedy będzie bieda. Powiedz żonie ze jeśli nie wróci byt jej dzieci będzie zagrożony a w ogóle wszyscy zapomną o niej i nikt nie przyjedzie (bo nie będzie pieniedzy) gdyby zachorowała. Czas już przestać żyć iluzjami
 
     
Śrut 07
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 14:03   

Stokrotka10101 napisał/a:
A oprócz tego modlenia
zbierz rodzinę, skontaktuj się z żoną i powiedz im ze jeśli wszyscy nie przyłącza się do pracy to firma padnie - bo Ty dłużej tego nie wytrzymasz i wszyscy to odczują bo zabraknie pieniędzy dla wszystkich

Dobrze mówisz rodzina to rozumie,nawet część rodziny żony bo to jest oczywiste.
Niestety nie ogarnia tego żona i nasze dzieci,w imię chorej nienawiści,podcinają sobie gałąź na której siedzą

Stokrotka10101 napisał/a:

Żonę było nie puszczać

kiedy sama się wypuściła.Ja jak wierny i ufny jak pies do końca wierzyłem,że chodzi tylko o ratowanie budżetu.I na pewno wiem ,że chodzi też o to,nie mam wątpliwości.
Ale dopiero teraz widzę,że to ma odwrotny skutek to zamierzonego,to absurd
I widzę,że chodzi o ucieczkę dlaczego i do czego niech każdy sobie dopowie.

Przedłużenie umowy ma tylko jeden malutki plus ,bo styczeń, luty,marzec to zastój totalny w firmie i to rozumiem,miałoby to rację bytu
Jednak w obliczu totalnego rozpadu rodziny,nie powinienem się na to zgodzić,jak myślicie?
Bo wydaje mi się,że powinienem postawić wręcz ultimatum ,terapia,określenie się czy idziemy dalej razem albo rozstanie?
Bo takie życie w absurdzie ,nieufności nie ma sensu
Do tej pory telefonicznie to ja o to prosiłem słysząc,żebym nie robił sobie nadziei za bardzo
Teraz mi klapki z oczu spadły na dobre i widzę,że ona musi tego chcieć,a nie przedłużać pobyt,na co czekać ,pali się ,a tylko ja chcę gasić pożar
 
     
Śrut 07
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 14:06   

sorry dwa razy mi się wpisało
Wobec tego małe wyjaśnienie mego dziwacznego nicku
Miało być śrut07 ,a nie srut,nie docisnąłem przycisku alt gr
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-08, 14:56   

Srut, ten drugi podwójny post wykasowałam :-) Dzięki za wyjaśnienie etymologii Twojego nicka :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9