To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - ?

Anonymous - 2015-11-04, 10:30

i jak miras Twoja wypowiedź ma pomóc i wnieść coś dobrego w życie napoleona??

Egoistą jest i zdradzacz i zdradzony------niestety, bo to najczęściej egoizm popycha ludzi do niecnych celów.
Oraz nuda.
Nuda w związku, nuda w pracy, nuda po pracy............

4xAS, może nie będzie aż tak źle co?? :->

Ja myślę ze ten romansik się zakończy szybko, badrzo szybko.........

Anonymous - 2015-11-04, 11:08

Może nie będzie, czego życzę "casarzowi" z całego serca ale jak mówią nad Tamizą: "hope for the best but be prepared for the worst". Przynajmniej nie zwali go z nóg to co żona może mu zafundować.

Należy mieć nadzieję na najlepsze, ale być przygotowanym na najgorsze
Edycja moderacji: Nie podajemy tekstów obcojęzycznych bez ich tłumaczenia

Anonymous - 2015-11-04, 11:44

4xAS, ojjjj może zwalić, może.....
inaczej jak wiesz, :-( ze coś dotknęło kogoś tam, daleko.
A inaczej jak dotknie mnie osobiście.....zwala totalnie...... :-(

Anonymous - 2015-11-04, 12:38

Miras1

Piszesz

Błędna teoria to nie zachowanie jest żywa komórką, zatem nie żyje i nie dokonuje wyborów.
Człowiek steruje własnym zżyciem przyjmując wybory,zatem skoro zdradza i staje się egoista we własnym zakresie-nazywamy stan i fakt po imieniu.


Nie wiem od jak dawna czytasz to forum. Ale jeżeli od jakiegoś czasu, to pewnie już czytałes dyskusje na temat ciągu wydarzeń doprowadzających współmałżonków do miejsca w kryzysie, w którym pojawia się zdrada.
Kobiecie trzeba wiele, żeby zrobiła ten krok. I w zdecydowanej większości nie jest to jednorazowy skok w bok w ramach nic nieznaczącego chwilowego zdurnienia.
To raczej efekt długofalowego działania "otoczenia" na nią.
Szkoda tylko, że "otoczenie" widzi tyle co Ty...a przykład poniżej

Nie tłumaczymy on jest dobry a ogarnęło go tylko zło.

własnie dokładnie tak się "tłumaczy" i takie powinno być podejście

a nie powinno się podchodzić do tego tak...

Czym innym jest wiara i podejście do sprawy-w imię wiary wyciągamy rękę pomocną licząc że kiedyś pomożemy komuś się zmienić.
I taka postawa jest prawidłowa bo daje ukazać prawdę.
Robiłeś żle masz teraz szanse na dobro.


pięknie wyziera z tego tekstu przekonanie o swojej wyższości nad współmałżonkiem
w takiej atmosferze nie zbuduje sie nic dobrego


Lustro nie tłumaczy się tak (usprawiedliwia) egoizmu.
Bo to nader dziwne spojrzenie.
A wygląda to tak...
Mężu byłeś egoistą ,swa postawa egoisty doprowadziłeś mnie do..
teraz ja będę egoistką bo mam prawo za to jaki byłeś ty.


Po pierwsze - nic tu nie tłumaczę :mrgreen: , że o usprawiedliwianiu już nie wspomnę

nie utożsamiaj ludzi z czynami i nie szufladkuj ich na dobrych i złych...poszufladkuj ich czyny

Po drugie - nie ma nic dziwnego w tym " mężu byłeś egositą (...) teraz ja bede egositką"
to ani dziwne ani rzadkie...to bardzo ludzkie
a ludzi dobrze jest widzieć po ludzku, tak jak siebie samego
łatwiej ich wtedy i rozumieć i kochać...i wybaczać



Pierwsza i podstawowa sprawa że ta kobieta,matka,żona bez względu jakie były plusy i minusy,przesłanki,motory do działania,czynniki zewnętrzne i wewnętrzne -powinna spojrzeć że zrobiła głownie sobie
WIELKIE KUKU


proponuję - powiedz to zonie Napoleonxa ;-)
i kilku innym żonom nieobecnym na forum

tu rozmawiamy z drugą stroną konfliktu/kryzysu
Napoleonxem
jemu chcemy pomóc, każdy na swój sposób, ale wszyscy chcą tego samego

Anonymous - 2015-11-04, 14:41

lustro napisał/a:
Nie wiem od jak dawna czytasz to forum. Ale jeżeli od jakiegoś czasu, to pewnie już czytałes dyskusje na temat ciągu wydarzeń doprowadzających współmałżonków do miejsca w kryzysie, w którym pojawia się zdrada.
Kobiecie trzeba wiele, żeby zrobiła ten krok. I w zdecydowanej większości nie jest to jednorazowy skok w bok w ramach nic nieznaczącego chwilowego zdurnienia.
To raczej efekt długofalowego działania "otoczenia" na nią.
Szkoda tylko, że "otoczenie" widzi tyle co Ty...a przykład poniżej

Nie tłumacz sobie czynów na własne sposoby
Człowiek decyduje o wyborach-a nie wybory o nim.
Ktos chce to zdradza-ale to jest wciąż zdrada

Tak samo pijak nie powie że był biedny a atakowała go zła flaszka,identycznie narkoman nie powie byłem zagubiony i nieszczęśliwy a dopadły mnie złe narkotyki.
Czyny sa czynami -i ich nie usprawiedliwiamy.

Bo jak je usprawiedliwiamy - to oznacza że nic starsznego nie zrobiłem /zrobiłam-a przy okazji otoczeniu wmawiam że nieszczęśliwa byłam.

Chcesz miec taka postawę??
Wówczas oznacza że nic nie przerobiłaś ze swej zdrady,a jedynie to był epizod-jak często piszesz zatoczyłam koło i wróciłam.
Znaczy taka sama jak przed zatoczeniem koła tak?
lustro napisał/a:
pięknie wyziera z tego tekstu przekonanie o swojej wyższości nad współmałżonkiem
w takiej atmosferze nie zbuduje sie nic dobrego

A gdzie tu wyższość?
w tym że człowiek nie przyjmuje dziwnych tłumaczeń?
Lustro napiszę to:
moja żona mnie zdradziła bo nie byłem idealny,pod wpływem zdrady i rzucanych kłod pod nogi jak zabiegałem o nas-ja także zdradziłem.

Ale dziś wiem nic mnie nie tłumaczy-bo zdradziłem ,mogłem inaczej-ale wykonałem taki krok.
Zatem jedyne wnioski są takie.
Potrafie zrozumiec skłądniki powodujace zdradę-ale nie akceptuję zdrady i tłumaczenia jej.
I nie będę sobie kombinował że zła żona mnie nie chciała -dlatego doprowadziłą mnie do zdrady

Anonymous - 2015-11-04, 15:08

czyli ja mam czekać , bezsilność mnie rozsadza, jak mam się zmienić nawet jak chcę, nie chcę słowem się nie odezwie, tylko zdawkowe smsy odbierz dzieci obiad dla nich w lodówce. ktoś mi podesłał wyzwanie na 40.dni jak w filmie ognioodporny. to chyba nie jest czas by zaczynać, czy pokazać że nadal mi zależy.
Anonymous - 2015-11-04, 18:30

4xAS napisał/a:
Weź Napoleonie nie odpuszczaj! To nie znaczy, że masz się z żoną "bić" . Wiem, że najchętniej byś dał "dyla" na koniec świata od tego całego gnoju ale to niemożliwe. Zabierzesz dzieci ze sobą? Jak pójdziesz z domu sam to będą myślały, że tato je zostawił a w świetle prawa też tak to będzie interpretowane - porzucenie rodziny. Masz zagryź zęby i trwać, choćby (sorry za jezyk) "skały srały".
Chodź do kościoła, módl się, gadaj z ludźmi Sychara, księżmi, psychologami z poradni rodzinnych "antyrozwodowych", płacz jak żona i dzieci Cię nie widzą ale nie odpuszczaj !
Będziesz dupkiem, oszołomem, sekciarzem i nie dziw się jak dowiesz się że s...synem też, że np. całe życie udawała orgazm a chciała by w końcu przeżyć taki prawdziwy, itd, itp.
Będzie Cię upokarzała jak tylko może i piła do Twojej dumy i honoru (że ich nie masz oczywiście).
Będziesz się bał wracać z pracy do domu, będziesz się bał że żona znów Ci dowali. Będzie Ci skakało ciśnienie na każdy jej SMS, mejl, telefon. Tak będzie. Będzie Ci rodzina najbliższa mówiła, żeby dać sobie spokój i robić tak jak robią wszyscy. Tylko pamiętaj, że g...no obchodzi Cię co robią wszyscy. Ty i Twoja żona jesteście jedyni i niepowtarzalni i masz tak postępować, jak Ci dyktuje sumienie i przysięga którą jej dałeś, a którą ona na dzień dzisiejszy ma w d...ie.
Może być coś bardziej męskiego od dotrzymania słowa mimo wszystko? Robisz to dla siebie, swoich dzieci i nawet żony.
Już kiedyś tu pisałem, że słyszałem historię, jak po rozwodzie bez orzekania o winie, takim "raz dwa" świeżo rozwiedziona żona, skomentowała zachowanie swojego już byłego (wg. prawa cywilego) męża: "nawet nie walczył, frajer".
Będzie źle, nawet bardzo źle ale masz jak uparty osioł mówić "nie" dla rozwodu i tyle.



Brawo dla tego Pana :)

Anonymous - 2015-11-04, 20:09

Miras1

Znowu się zastanawiam ile już przeczytałeś z forum.
Dyskusja na temat różnicy pomiędzy usprawiedliwianiem a zrozumieniem/wyjaśnieniem sytuacji i czynów, tez już tu była.

Nie wmawiaj mi, że coś usprawiedliwiam.
Ty tak to odbierasz, rozumiem, ale tak nie jest.

Natomiast zwracam uwagę na:
niestawianie pejoratywnych stwierdzeń względem osoby
nieutożsamianie osoby z czynami i tym samym potępianie człowieka, zamiast czynów

Cieszę się, że zrozumiałeś swoje błędne postępowanie.
Czy to znaczy, że skoro tak postąpiłeś jesteś złym człowiekiem?

Anonymous - 2015-11-04, 20:15

napoleonx napisał/a:
czyli ja mam czekać , bezsilność mnie rozsadza, jak mam się zmienić nawet jak chcę, nie chcę słowem się nie odezwie, tylko zdawkowe smsy odbierz dzieci obiad dla nich w lodówce. ktoś mi podesłał wyzwanie na 40.dni jak w filmie ognioodporny. to chyba nie jest czas by zaczynać, czy pokazać że nadal mi zależy.



Napoleonx

to własnie jest czas na pokazywanie, że Ci zależy
bo komu ma teraz zależeć?
kto ma teraz zawalczyć?

Tak, masz czekać
a swoją bezsilnośc podaruj JEMU, bo kto jak nie BÓG załatwia sprawy beznadziejne?

Twoja zona jest w innej rzeczywistości, chwilowo, bo pewnie jej to minie.

Mój mąż mówi, że trzeba być cierpliwym i wiedzieć czego się chce.

Wiesz czego chcesz?

I być dobrym i zyczliwym dla tej drugiej osoby.

Powiesz mi, że to głupie i nieambitne.
Tak, to prawda. I tak na razie odbierze tez pewnie to Twoja żona.
Ale zapamięta Ciebie, jakim teraz jesteś.
Ta pamięć moze jej pomóc, albo przeszkodzić.

Anonymous - 2015-11-05, 08:35
Temat postu: czas
Mimo wszystko ten czas ucieka, a z każdym dniem jestem coraz dalej od niej. i to ciągłe pytania dlaczego ? , jak ? po co ?

Stres, ciągły ból brzucha, spadek wagi, apatia - jak mam się pozbierać, zebrać siły na czekanie, jak działać. znów zacząć coś robić, jak mam pracować nad sobą, widząc ze dla drugiej strony to nic nie znaczy.

Czy to ma sens ??

Anonymous - 2015-11-05, 09:02

A czy praca nad sobą znaczy cos dla Ciebie? Teraz nic dla tych relacji nie zrobisz, to nie ten czas. Zacznij robic dla SiEBIE
Anonymous - 2015-11-05, 10:31

napoleonx, nie pytaj po co, dlaczego i jak---------i tak nie ma na to odpowiedzi.

Trudno się pozbierać jak najbliższa osoba zrani i rani nadal.
Ale najważniejsze teraz to właśnie pokazać jaja o których brak żona Cie oskarża.

Przeczytaj co napisał Greg:jej określenie "mieć jaj" raczej odnosi się do Twojego honoru, dumy, emocji - a raczej powinno odnosić się do honoru pojmowanego jako dochowanie ślubów, odpowiedzialności za rodzinę, żonę dzieci.
W tym sensie "mieć jaja" to nie być na posyłki żony, nie być zależnym w swoich decyzjach od jej widzimisię, chwilowego nastroju - mieć swój honor w dotrzymywaniu ślubów, zobowiązań.

Nie ma to nić wspólnego ze "zrozumieniem" ale z odpowiedzialnością, stabilnością, przewidywalnością.

Na stan ciała weź jakieś uspokajacze, ziółka, bo nie można egzystować w ciągłym stresie i bólu brzucha.

I pamiętaj ze jesteś takze ojcem.

nie poddawaj się chwilom, nerwom emocjom

Zaufaj Bogu( oj jak łatwo mi się to pisze a trudno robi.....))

I bardzo kochaj żonę, mimo wszystko, dbaj o siebie i dzieci.

Bądź cierpliwy.

Anonymous - 2015-11-05, 21:20
Temat postu: ciag dalszy ...
Ok 20.00 odebralem pozew rozwodowy bez orzekania o winie . pierwsza rozprawa 4 grudnia godz 12 . przykro mi bardzo :(
Anonymous - 2015-11-05, 21:34

Napoleonx,
wiem, że to trudna dla Ciebie chwila. Proponuję abyś przeczytał jeszcze raz cały swój wątek i zastanowił się nad tym co pisali inni do Ciebie.
Może znajdziesz tam coś na chwilę obecną?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group