To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Chce uratowac moje malzenstwo - prosze o pomoc

Anonymous - 2015-10-12, 10:29

Dziekuje Wam. Zdobylem sie na to i zadzwoniłem do zony. Powiedziałem jej ze uwazam, ze to zly pomysł abym sie wyprowadzał, zelaszcza ze wzgledu na dzieci. O dziwo, niechętnie, ale zgodziła sie na moja propozycje, abym przeniósł sie na sofę, obiecując ze bede sie starał do niej nie odzywać i dac jej odpoczac od siebie na tyle ile to mozliwe - slowem - bede schodził jej z drogi. Powiedziała, ze mozemy tak sprobowac. Jednoczesnie przyznała, ze rozmowy w 2 ostatnie dni nie drażniły jej juz az tak mocno, i chyba byly potrzebne. Teraz skupie sie tylko na dzieciach i pracy nad soba - dosc odkładania czegokolwiek na jutro
Anonymous - 2015-10-12, 10:29

nie możesz powrócić do rozmowy o wyprowadzce ?
wyjaśnić zagrożenia które widzisz ?
a może mógłbyś na 2 tygodnie wyprowadzić sie, nie wyprowadzając się z domu ?

Anonymous - 2015-10-12, 11:02

Cytat:
Teraz skupie sie tylko na dzieciach


A jak Ci wychodzi opiekowanie się dziećmi? Jak spędzasz z nimi czas?

Pavel napisał/a:
dosc odkładania czegokolwiek na jutro


Życzę Ci w tym konkretu działania i pozytywnej determinacji, sama wiem jak trudno przezwyciężyć osobistego krytyka, który zachęca aby wracać do starych nawyków. :roll:

Anonymous - 2015-10-12, 11:03

Pavel, no widzisz? :mrgreen:
Mały wielki krok za Toba

Anonymous - 2015-10-12, 11:13

ufffffffffff strach ma często tylko WIELKIE oczy.............
Anonymous - 2015-10-12, 11:52

Pavel napisał/a:
Wyniose sie tylko w przypadku, gdyby szkodzilo to mocno dzieciom (ewentualne klotnie, chociaz ja sie klocic nie zamierzam), ale mam nadzieje, ze zona nie bedzie taka egoistka.


Jeśli uważasz, że kłótnie w domu (których zresztą jak piszesz nie będziesz prowadził), szkodzą dzieciom bardziej niż ch opuszczenie przez ojca, to bardzo się mylisz.
Bywa tak, że dzieci uciekają z domów dziecka do rodzinnego domu, gdzie jest alkoholizm i przemoc domowa. A jednak uciekają i wracają do takiego domu. Jak myślisz dlaczego?
Bo tam jest ich mama, ich tata. One wolą takiego ojca, niż żadnego.
Nie pisz więc, że dla ich dobra wyprowadziłbyś się.[/quote]
Najwyrazniej zle sie wyraziłem. Wiem o czym piszesz - znam to z autopsji. nie wylądowałem co prawda w domu dziecka, ale mase przeżyłem - tata alkoholik plus zaburzenia psychiczne. Masa kłótni, rękoczyny, rozstania, powroty i ucieczki z domu. A mimo wszystko widze przede wszystkim pozytywy, bo i te byly, nawet niemalo.
Chodzilo mi o to, ze nie moge zmusić kogos do zycia pod jednym dachem. Ja sie nie chce wyprowadzać, niemal za wszelka cene. Bo wiem, ze dzieci potrzebuja mamy i taty na pelen etat, nie taty ktory bedzie je "wychowywał" na odległość. Poza tym ja mocno wierze w nasze małżeństwo. Chcialem pozwolic zonie na ucieczkę od rzeczywistości, od siebie, samemu sie usuwając. Czulem ze to jest zle i glupie, ale balem sie przeciwstawić, w imie jej świetego spokoju. Ale ona musi sie z tym zmierzyć. Tak jak ja ze swoimi słabościami i niedoskonałością.

Anonymous - 2015-10-12, 12:01

hubcia576 napisał/a:
Cytat:
Teraz skupie sie tylko na dzieciach


A jak Ci wychodzi opiekowanie się dziećmi? Jak spędzasz z nimi czas?

Pavel napisał/a:
dosc odkładania czegokolwiek na jutro


Życzę Ci w tym konkretu działania i pozytywnej determinacji, sama wiem jak trudno przezwyciężyć osobistego krytyka, który zachęca aby wracać do starych nawyków. :roll:


Czas spędzam podobnie jak wczesniej - tak jak pisalem, zawsze mialem z nimi dobry kontakt, spędzanie z nimi czasu jest radością. Tego za mocno i wczesniej nie zaniedbywalem. Moglem jedynie, i oczywiscie to jest to co przychodzi samo po odstawieniu gry - dac jeszcze wiecej. Bo zawsze mozna robic cos lepiej. A co robie? Bawię sie z nimi i je uczę. Ksiazki, zabawki, płac zabaw, wycieczki od czasu do czasu. W czasie obłędu, popełniałem oczywiscie zaniedbania i w stosunku do nich, czasem wolały mnie wiele razy, a ja czasami nie reagowałem. Jest co poprawic i na tym polu z pewnoscia.

Anonymous - 2015-10-12, 12:02

Pavel napisał/a:
Chodzilo mi o to, ze nie moge zmusić kogos do zycia pod jednym dachem. Ja sie nie chce wyprowadzać, niemal za wszelka cene. Bo wiem, ze dzieci potrzebuja mamy i taty na pelen etat, nie taty ktory bedzie je "wychowywał" na odległość. Poza tym ja mocno wierze w nasze małżeństwo. Chcialem pozwolic zonie na ucieczkę od rzeczywistości, od siebie, samemu sie usuwając. Czulem ze to jest zle i glupie, ale balem sie przeciwstawić, w imie jej świetego spokoju. Ale ona musi sie z tym zmierzyć. Tak jak ja ze swoimi słabościami i niedoskonałością.


No właśnie. Nie możesz nikogo zmusić do życia pod jednym dachem.
Dlatego jeśli ona widzi problem we wspólnym mieszkaniu z Tobą, to ona musi się z tym zmierzyć. To ona musi podjąć sama odpowiednie decyzje.
A jeśli jej byłoby tak źle z Tobą, to niech się wyprowadzi.
Nie widzę powodów dla których Ty miałbyś robić coś czego nie chcesz.

Anonymous - 2015-10-12, 12:34

Pavel napisał/a:
Ale ona musi sie z tym zmierzyć. Tak jak ja ze swoimi słabościami i niedoskonałością.


Jak się mierzysz?

Anonymous - 2015-10-12, 12:42

Pavel piszesz:
Cytat:
Nie bagatelizuje tego nalogu.

A jednak trochę tak.
choć piszesz także:
Cytat:
Nie bez przyczyny moje małżeństwo jest w takim miejscu, mimo wielu sygnałów wysyłanych przez zone.


Czyli sygnałów było wiele, sądząc po finale zupełnie bagatelizowanych przez Ciebie.
Teraz w zamian jesteś w stanie przyjąć każdy warunek żony.
Biorąc pod uwagę dawniejsze mentalne i w jakimś stopniu fizyczne odjeście od żonyi dzieci, obecna postawa gotowości do odejścia (jeśli żona nie zdecyduje inaczej) jest właśnie m.in objawem tego, że wciąż nie masz kontroli nad własnym życiem.

Pavel napisał/a:
W czasie obłędu, popełniałem oczywiscie zaniedbania i w stosunku do nich,
czasem wolały mnie wiele razy, a ja czasami nie reagowałem.

Zatem widzisz w jakim stanie umysłu byłeś. W jakie stany jesteś skłonny wchodzić.

Cytat:
Na poczatek musze sobie poradzic z tym sam - powody: chocby finansowe.
Jesli nie bede dawal rady sam, wtedy zdecyduje sie na pomoc z zewnatrz.


Oczywiście rozumiem ten aspekt finansowy. Lecz dobrze by było, mimo wszystko, rozglądnąć się za bezplatnymi grupami wsparcia, gdzie gromadzą się ludzie o takich samych lub podobnych problemach, gdzie jeden drugiemu daje wsparcie pod okiem profesjonalnego terapeuty.
Przynajmniej to rozważ , zorientuj się czy coś takiego jest dostępne tam gdzie mieszkasz. :-)

Anonymous - 2015-10-12, 13:17

hubcia576 napisał/a:
Pavel napisał/a:
Ale ona musi sie z tym zmierzyć. Tak jak ja ze swoimi słabościami i niedoskonałością.


Jak się mierzysz?


Na razie nie zrobilem zbyt wiele, jako ze i czasu od przebudzenia za wiele nie upłynęło. Definitywnie przestalem grac, zrobilem porzadny rachunek sumienia, wprowadzam nowe postanowienia w zycie w trybie natychmiastowym. Oczywiscie jako ze sytuacja jest bardzo zla, ciezko mi przejsc nad tym do porzadku dziennego, ale etap użalania sie nad soba juz mi przeszedł. Zaczynam stawać sie silniejszy, spokojniejszy. Wszystko musi jednak potrwać, jeszcze wiele spraw do mnie dotrze, masa pracy nad soba przede mna

Anonymous - 2015-10-12, 13:42

Pavel napisał/a:
masa pracy nad soba przede mna


Pavel - czy zastanawiałeś skąd brać siłę, wiarę, nadzieję i mądrość? Kto będzie Ci towarzyszem, kto przewodnikiem? Bo, zgodzisz się ze mną, że niezbędny jest ekwipunek, a mapa i dobry przewodnik jest potrzebny? Wychodzisz przecież na nowy, nieznany ląd, od którego do tej pory uciekałeś.

Anonymous - 2015-10-12, 15:30

hubcia576 napisał/a:
Pavel napisał/a:
masa pracy nad soba przede mna


Pavel - czy zastanawiałeś skąd brać siłę, wiarę, nadzieję i mądrość? Kto będzie Ci towarzyszem, kto przewodnikiem? Bo, zgodzisz się ze mną, że niezbędny jest ekwipunek, a mapa i dobry przewodnik jest potrzebny? Wychodzisz przecież na nowy, nieznany ląd, od którego do tej pory uciekałeś.


Wiem, tylko Bog moze dac mi sile. Sam mam duzo mniejsze szanse. Pora wrocic do Stwórcy, chociaz wiem, ze on za mnie nic nie załatwi. Aczkolwiek moze pomoc stac sie lepszym człowiekiem.

Anonymous - 2015-10-13, 01:21

Nirwanna napisał/a:


Pavel, ależ Ty wciąż masz pijane myślenie. :-? Pijane = uzależnieniowe, od czegokolwiek, wstaw dowolność. To co robisz to jest klasyczna racjonalizacja. Alkoholik w takich przypadkach mówi, że nie jest alkoholikiem, bo nie leży pijany pod barem, i w ogóle kontroluje swoje picie. Ale schemat dotyczy każdego nałogu.
I teraz uważaj - NIKT, absolutnie nikt, nie planuje wpaść w uzależnienie, to się dzieje poza świadomością człowieka. Bywa, że człowiek budzi się, jak wokół ma już tylko ruiny i zgliszcza. Podziękuj żonie, że Cię trochę obudziła, i wykorzystaj to. Bo do całkowitego obudzenia jeszcze trochę pracy przed sobą masz.


Mozliwe ze sie myle. Wiem ze wsiaklem, chociaz od ponad roku stopniowo ograniczalem czas poswiecony tej grze (narzekania zony mialy jednak jakis wplyw. Szkoda tylko, ze tak jak teraz- nie postanowilem po prostu przerwac)). W glowie mialem cos takiego, ze nalezy mi sie chwila relaksu, a zona przesadza. Oczywiscie teraz mam na to inne spojrzenie, pownienem ten czas poswiecic na budowanie malzenstwa. Nie wiem tylko, czy bardziej byl to egoizm, lenistwo czy wlasnie nalog. Pewnie kazdego po trochu. Nie wiedzialem tez ( dziwne to, majac tyle lat), jak wazne sa dla zony rozne drobne w mojej owczesnej opinii "pierdoly" (ktore jak teraz widze sa budulcem milosci). Nie boje sie nazwac tego co robilem uzaleznieniem, bo takie byly (patrzac z boku) zarowno objawy jak i efekty. Jednoczesnie, gdybym zdawal sobie sprawe do czego moje granie moze doprowadzic, przerwalbym je w kazdym momencie. Tego jestem pewien. Po prostu nie dostrzegalem, ze sygnaly wysylane przez zone nie sa czepianiem sie. Wiem, ze jak ktos sie wciagnie w narkotyki, alkohol czy papierosy, jest nalogowcem do konca zycia. Zapewne podobnie jest z tym co robilem, wydaje mi sie jednak (i tu moge sie wlasnie mylic), ze to da sie ogarnac silna wola nieco latwiej. Poza tym (i tu prosze o pomoc osoby bardziej doswiadczone - objasnijcie mi, jesli czegos nie rozumiem), nie mam pojecia coz takiego moglaby mi dac grupa wsparcia i dzielenie sie tym z ludzmi pod okiem terapeuty (wymierne korzysci). Podzielilem sie tym z bliskimi, nie kryje tego i tutaj. Bo nie widze problemu w przyznaniu, ze zachowywalem sie jak skonczony idiota. Po raz kolejny - moge sie mylic, ale nie wydaje mi sie, ze dielenie sie tym z calym swiatem pomoze mi w czymkolwiek. Nie byloby to problemem, chodzi o czas, ktorego stracilem juz az nadto, no i pewnie pieniadze, bo jakos tam trzeba byloby dojezdzac. Ze tez nie wspomne, ze dzialoby sie to kosztem czasu poswieconego dzieciom. Jesli bylyby wymierne korzysci, lub jesli nie bede sobie sam z tym radzil - pewnie uznam, ze trzeba.
I na koniec - zdaje sobie sprawe, ze w przypadku niektorych nalogow, jestem dosc mocno podatny na uzaleznienie (mialbym prawdopodobnie problem z hazardem, gdybym gral - nie potrafie pogodzic sie porazka, wiedziec kiedy "odpuscic", wiedzac o tym - po prostu nie gram). Jestem tez nalogowym palaczem, chociaz rzucalem palenie dwukrotnie (raz na rok, raz na dwa, obecnie wlasciwie od slubu pale niemalze tylko e-papierosa). Czyli cos w tym jest, ale wydaje mi sie, ze wielu ludzi tak ma - silna wola mozna to unieszkodliwic. Sa jakies powazne luki w moim mysleniu?

Nirwanna napisał/a:

Pavel napisał/a:
Myslalem dzis o sprzeciwie i cofnieciu zgody na wyprowadzke, ale czuje ze to by ja mocno zdenerwowalo. Ja rowniez nie wierze, ze cos sie w tym czasie mocno zmieni, mam jednak nadzieje zezona nieco ochlonie. Nie chce z nia walczyc, zwlaszcza teraz. A po 2 tygodniach wroce, cokolwiekby sie nie dzialo, i czegokolwiek by nie powiedziala. Wyniose sie tylko w przypadku, gdyby szkodzilo to mocno dzieciom (ewentualne klotnie, chociaz ja sie klocic nie zamierzam), ale mam nadzieje, ze zona nie bedzie taka egoistka.
Jesli zas chodzi o aspekt prawny - wiem, ze nigdy nic nie wiadomo, ale jesli zona posunela by sie do czegos takiego, oznaczaloby to walke na noze. Ja zas, takowej prowadzil nie bede. Nie jestem tego typu czlowiekiem.

Czytasz forum? Wyciągasz wnioski z historii innych ludzi? Czytasz coś o tym jak funkcjonuje kobieta? czego oczekuje od mężczyzny? weryfikujesz to ze swoją postawą?


Dzis dotarlo do mnie (dzieki Wam - dziekuje), ze rzeczywiscie pownienem sie sprzeciwic. Chodzilo mi nie o ucieczke, a o danie zonie spokoju, ktorego wiem ze potrzebuje, . Bo widze, ze ucieka przede mna. Nie z powodu mojego zachowania, bo ja jej nie nekam, nie kloce sie. Wiedzialem, ze taka wyprowadzka moze mi dac jedynie tyle (i az), ze zonie przejdzie przewrazliwienie, i bedzie sie dalo zyc obok siebie. Zrozumialem, ze szkody wyprowadzka spowodowane moga byc duzo wieksze. Nie bez powodu niemal wszyscy mocno to odradzali.
Czy ja czegos istotnego nie wylowilem z innych historii? Prosze, napisz jesli to bylo cos konkretnego. Nie czytalem nigdy jak funkcjonuje kobieta, ale chetnie nadrobie te braki. Jako ze mam omijac zone przez 2 tygodnie (zgodnie z obietnica - to oraz sofa zamiast wyprowadzki) bede mogl spokojnie poczytac wieczorami, gdy dzieci juz usna. Polecicie cos?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group