To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Kącik dla narzeczonych - zdrada w narzeczeństwie

Anonymous - 2015-10-04, 20:05
Temat postu: zdrada w narzeczeństwie
Czy jeżeli jedna osoba zdradzi w narzeczeństwie to nie ma ratunku już dla tego związku? Czy należy z siebie zrezygnować czy warto walczyć?
Związek dwóch ludzi trwał 4 lata, od pół roku byli narzeczeństwem. Mniej więcej od 1,5roku był to związek na odległość. Wszystko się układała, dobrze się dogadują, ale ciągle kłócą. Ona kłóci się o odległość, o brak czułości, jest zachłanna uczuć, za mało jej uwagi. Po ślubie musiałaby wyjechać za granicę i bardzo się tego boi. Oddalają się od Boga, żyją w nieczystości. Ona kilka razy rezygnuje ze mszy świętej, nie chodzi do spowiedzi.

Wtedy w pracy pojawia się kolega, podrywa ją 2 miesiące, mąci jej w głowie. W tym czasie jest na naukach przedmałżeńskich, gdzie poruszany jest temat zdrady. Obiecuje sobie to zerwać, żeby do niczego nie doszło więcej, zakończyć flirt. ALE nie idą do spowiedzi. Po naukach jest super, ale znowu grzeszą. On wyjeżdża ponownie.
Ona po paru dniach! Omamiona flirtem, który chciała by skończyć i nie potrafi, bo nie ma wsparcia i jest zatracona.

Zdradza. Poszła z nim porozmawiać przy alkoholu i...zdradziła.

Wtedy otwierają się oczy, ale jest za późno.

Zdradziła.

Widzi co zrobiła, biegnie do spowiedzi, wyrzuty sumienia są okropne. Ale już się stało.

Czy ona ma szansę już więcej tego nie zrobić? Czy jak raz zdradziła to szatan będzie zawsze ją w tę stronę pchał?
Czy powinna powiedzieć narzeczonemu i z nim zerwać?

Czy warto ratować taki związek? Czy to oznaka, że należy go zerwać?


Czy osoba, która raz zdradzi będzie to robiła także w przyszłości?
Czy narzeczony, który przebaczy, będzie mógł jej zaufać? Czy lepiej byłoby zerwać wszystko? Czy bezpieczniej jest uciec teraz?

W takim przypadku Bóg przebacza, człowiek nie zawsze...jednak, gdyby to była zdrada w małżeństwie, która skończyłaby się rozwodem...

Anonymous - 2015-10-04, 22:12

Witaj, Kasiubasiu,
Przede wszystkim - czy piszesz o sobie? Jak widzisz tę sytuację, czy widzisz przyczyny dlaczego doszło do zdrady? Czy widzisz jeszcze jakieś wyjście z tej sytuacji, oprócz tych które opisałaś?

Anonymous - 2015-10-04, 22:22

kasiabasia,
witaj na forum. Przenioslam twoj temat do kacika dla narzeczonych , bo tu powinien sie znalezc tematycznie.
Na poczatek zachecam wysluchaj:
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=11061 pewnie sie przyda. Ponadto zapoznaj sie z nauczaniem i wspolnota Czystych serc- ich periodyk to Milujcie sie, dostepny w kazdym kiosku parafialnym i niektorych kioskach z prasa. http://www.milujciesie.org.pl/
Tam znajdziesz wiele odpowiedzi na swoje pytania, ktorych postawilas niezwykle duzo, ale dobrze.
Skoro juz tu sie znalazlas to zachecam Cie abys tu poczytala rozne watki i materialy, dowiesz sie czym naprawde jest malzenstwo w kryzysie i jak latwo do niego doprowadzic swoja niefrasobliwoscia, a takze jak wielka jest Milosc Boga dla czlowieka, ktory chce podniesc sie z grzechu. :-D

Na poczatek dlaczego piszesz o wydarzeniu zdrady w osobie trzeciej- jesli ciebie to doyczy pisz o sobie, to pomaga wziac odpowiedzialnosc za wlasne czyny, jesli zas dotyczy to osoby Ci bliskiej to odpowiedzi cie nie usatysfakcjonuja z tej racji, ze nie znasz wnetrza serca tej osoby i wypowiedzi innych nie dotkna sedna sprawy i rany jaka zadala zdrada. Czyli ze teoretyzowanie nic nie wniesie do sprawy.

kasiabasia napisał/a:
Wszystko się układała, dobrze się dogadują, ale ciągle kłócą.


Dziwne to ukladanie skoro sie wciaz kloca. roznice zdan nie powinny byc rozwiazywane klotnia tylko rozmowa-pierwszy krok do poprawy to nauka komunikacji zwlaszcza u kobiety skoro to ona taka klotliwa. :-P Ale panu tez sie przyda .

kasiabasia napisał/a:
Ona kłóci się o odległość, o brak czułości, jest zachłanna uczuć, za mało jej uwagi.


Narzeczenstwo od tego jest zeby byc zachlannym na siebie na wzajem :mrgreen: , nauczyc sie na siebie czekac cielesnie, duchowo , emocjonalnie i okazywac sobie uwage, ale w rozsadnych granicach. Trzeba nauczyc sie dzielic siebie i swoje potrzeby pomiedzy Boga i przyszlego malzonka, a nastepnie czas pomiedzy Boga, przyszlego meza i siebie oraz reszte swiata, a na dodatek dowiedziec sie jak dawac siebie, zamiast oczekiwac danin od drugiej strony.

kasiabasia napisał/a:

Widzi co zrobiła, biegnie do spowiedzi, wyrzuty sumienia są okropne.


Dobrze, ze pojednala sie Bogiem, ale teraz potrzeba pojednac sie ze soba i realnie odpowiedziec jakie sie ma priorytety, bo takich okazji do skoku na bok mozna miec bardzo wiele w zyciu i braki w narzeczenstwie czy malzenstwie nie moga byc powodem do wykorzystywania takich okazji. Poranic siebie i innych jest latwo, ale leczenie bywa bolesne nie tylko dla sprawcy zranien.

kasiabasia napisał/a:
Czy warto ratować taki związek?


To trzeba rozwazyc we wlasnym sercu, ale jest to doskonaly moment, aby zdac sobie sprawe z obecnej niedojrzalosci do malzenstwa i dac sobie czas na dorosniecie do wyzwania jakie sie chce podjac na cale zycie.

kasiabasia napisał/a:

Czy osoba, która raz zdradzi będzie to robiła także w przyszłości?


To zalezy od tego czy dana osoba uczy sie na wlasnych bledach i czy rzeczywiscie chce kochac na cale zycie.

kasiabasia napisał/a:
Czy narzeczony, który przebaczy, będzie mógł jej zaufać?


Najpierw niech ta osoba zastanowi sie czy chce, umie i powinna na ten temat mowic narzeczonemu w emocjach, czy w danej chwili jest w stanie podjac odpowiedzialnosc za ciezar i skutki swojego dzialania, zycie to nie komedia romantyczna i zakonczenia moga byc rozne. Poniewaz zycia nie mozna opierac na klamstwie trzeba swiadomie i na spokojnie podejmowac decyzje brzemienne w skutki . Narzeczenstwo musi byc wolne od klamstw, zarowno od klamstwa nieczystosci narzeczenskiej- bo to klam zadany czystej milosci, jak i od klamstw zdrady gdyz to zabija zaufanie i nie pozwoli wzrosnac Milosci. Krotko mowiac trzeba dobrze przemyslec moment powiedzenia prawdy i przyjac decyzje narzeczonego owzgledniajac rozpad zwiazku.

kasiabasia napisał/a:
Czy bezpieczniej jest uciec teraz?


Skoro sie nie ucieklo przed grzechem, nie ucieka sie przed pokuta. :-P
Podstawowa sprawa nie pisac scenariuszy zyciowych na przyszlosc, bo one niczemu nie sluza, wszystko trzeba zawierzyc Jezusowi , a On wszystko wyprostuje w zyciu tylko naprawde trzeba Go sluchac.

A skoro kobieta pyta czy warto ratowac zwiazek narzeczenski, po zdradzie, na forum dla poranionych malzonkow to znaczy ze to nie ten facet dziewczyno. Przejrzyj forum- zakochana kobieta nie pyta tylko walczy jak lwica. :-D i facet nie pyta tylko lapie krokodyla :-D golymi rekoma. Takie jest moje zdanie i spostrzezenia.

Anonymous - 2015-10-04, 22:24

kasiabasia napisał/a:
Wszystko się układała, dobrze się dogadują, ale ciągle kłócą.


KasiuB, gdyby dobrze się dogadywali, nie kłóciliby się, na dodatek ciągle.

Fakt, że opisujesz swoje doświadczenie używając trzeciej formy jest zaskakujący.
Czemu ma to służyć? ;-)

W mojej opinii, jeśli JUŻ w narzeczeństwie doszło do zdrady, nie powinno się zawierać związku małżeńskiego.

Anonymous - 2015-10-04, 22:32

Witaj Kasiu. Rozumiem, że choć w trzeciej osobie, to piszesz o sobie samej? W takim razie będę się zwracać do Ciebie, a nie pisać do jakiejś hipotetycznej onej :)

Osoba która zdradziła, nie musi tego zrobić ponownie, to nie jest jakieś przeznaczenie. Ale warunkiem jest nawrócenie, zrozumienie co mną kierowało, praca nad sobą, nad tymi obszarami które są chore, nieuporządkowane.

Z tego co piszesz, rozumiem że kwestia czystości przedmałżeńskiej była dla Ciebie ważna, a mimo to jej nie dotrzymałaś. Spytaj siebie dlaczego: czy niedostatecznie rozumiesz sens czystości? Czy bliskość fizyczna zapewnia Ci np akceptację, mimo że wiąże się z wyrzutami sumienia? Może masz w ogóle nieuporządkowaną sferę fizyczności/seksualności. Jak? Dlaczego? Poszukaj odpowiedzi sama dla siebie.

Czy informować narzeczonego? Ja uważam że tak. O ile można się zastanawiać czy informować małżonka o zdradzie, to moim zdaniem narzeczony absolutnie ma prawo do takiej informacji.

Czy ratować związek? W pierwszej kolejności ratować siebie. Wrócić do Boga, poukładać sobie w emocjach, w głowie cały ten chaos, a dopiero potem budować relację i myśleć o ślubie.

Poniżej pierwsza konferencja na temat, jaka przyszła mi do głowy:

https://www.youtube.com/watch?v=f9-l8XM1Yms Czystość z odzysku - o. Szustak

Anonymous - 2015-10-05, 06:50

Jeśli przed ślubem jest taki brak zgody i porozumienia, potem będzie tylko gorzej.
nie ma sensu ubarwiać sytuacji i niepotrzebnie się łudzić.
Piszę z doświadczenia.

Anonymous - 2015-10-05, 07:06

Bajko, możesz więcej napisać o swoim doświadczeniu? To bardzo pomaga, bardziej niż suche "zrób tak a tak" :-)
Anonymous - 2015-10-05, 16:46

kasiabasia napisał/a:
Czy powinna powiedzieć narzeczonemu
tak.
Narzeczony ma prawo wiedzieć w co się pakuje.
Ma prawo podjąć decyzję czy wybacza zdradę czy woli sobie poszukać kogoś innego.

Anonymous - 2015-10-05, 17:22

Nirwanna napisał/a:
Bajko, możesz więcej napisać o swoim doświadczeniu? To bardzo pomaga, bardziej niż suche "zrób tak a tak" :-)


W ogóle uważam, że nie wolno tak po prostu mówić komuś "zrób tak a tak". Absolutnie.
Trzeba podejmować samodzielne decyzje. Może kiedyś napiszę o moim doświadczeniu, bo powoli się go zbiera :)
Wiem jedno - kobiety mają tendencję do roztłuamczania sobie, kolorowania, myślenia w stylu "a nie, przecież to zupełnie nie tak, przecież będzie dobrze". A życie to weryfikuje. Jeśli jest źle w narzeczeństwie, jak może być dobrze w małżeństwie? No chyba, że po latach, przy ogromnej Łasce Boskiej... Ale do takiego trwania trzeba heroizmu.
Bez Boga nic trwałego się nie zbuduje. Stąd są zdrady. Niech autorka wątku wszystko dobrze przemyśli, nie wiem, czy jest katoliczką, to inna sprawa. Czystość zachowana w narzeczeństwie potem pomaga.

Anonymous - 2015-10-05, 18:08

KasiaBasia
Jestem w stanie wyobrazić sobie, że ktoś po 10 czy 20 latach małżeństwa,
znudzony, albo wyposzczony jest w stanie zdradzić, ale żeby przed ślubem?
W okresie gdy powinna być miłość i namiętność, gdy się nie widzi świata poza swoją ukochaną(ym)????
Jeśli teraz jest źle to jak będzie za kilka lat?
Ślub to nie czary mary, welon, ładna sukienka, weselisko....
to nie wystarczy aby przeżyć razem w miłości kolejne kilkadziesiąt lat.

Anonymous - 2015-10-05, 19:10

Dziękuję Wam za odpowiedź.
Tak, ta historia jest o mnie. Jestem osobą, która zdradziła.

Jestem wierząca, ale długo żyłam w grzechu nieczystości z narzeczonym. Co mnie bardzo męczyło początkowo, a potem sprawiało, że przesuwała mi się granica...myślałam o pokusach i przyjemnościach seksualnych większą część dnia...

Nie potrafiliśmy tego przerwać, chociaż moje serce krzyczało, że mam iść do spowiedzi - nie robiłam tego!! Odsuwałam problem, wolałam myśleć o przyjemnościach...
I potem stała się reszta...

On jest dobrym, silnym mężczyzną i gdybym stanowczo powiedziała, że chcę czystości przed ślubem to by się zgodził. Ale nie byłam stanowcza.

Powierzam tę sprawę Bogu.

Chcę wstąpić do Ruchu Czystych Serc i walczyć o siebie.
Ale co z nim? Zadałam wielki ból osobie, którą kocham... Gdybym nie żyła w ciężkim grzechu i nie odsunęła się od Boga to nigdy by do tego nie doszło, bo on zawsze nade mną czuwa, chroni mnie przed grzechem. Byłoby podobnie, gdybym chciała tej ochrony...

Powierzam tę sprawę Bogu i proszę Was o modlitwę za moje serce i mojego byłego narzeczonego.
On chce spróbować mi przebaczyć, ale na razie nie potrafi. Walczy z uczuciem nienawiści do mnie.

Dziękuję za słowo Szustaka oraz za wszystkie odpowiedzi.

Anonymous - 2015-10-05, 20:12

Wróć na właściwą drogę :) Nie jest ona łatwa, ale pozwala pięknie żyć. Nie będziesz krzywdziła - siebie przede wszystkim. A potem także i tych, których kochasz. Pozwolisz im wzrastać, wymagając - od siebie i od nich.
Wróć do Pana Bogu oddaj Mu tę sprawę. Narzeczony może potrzebować czasu. Ty też. Jeszcze nic nie jest stracone. Ale trzeba pocierpieć. Jak to się mówi: ile czasu to psuliście, tyle czasu trzeba teraz na naprawę.
Diabeł będzie Cię teraz strasznie kusił.
Powodzenia !!!!!

Anonymous - 2015-10-05, 21:48

kasiabasia napisał/a:
On jest dobrym, silnym mężczyzną i gdybym stanowczo powiedziała, że chcę czystości przed ślubem to by się zgodził. Ale nie byłam stanowcza.


Czyli uważasz, że przez to że spałaś ze swoim narzeczonym, zdradziłaś go?
Sorry, ale to niedorzeczne.
Nie uważasz chyba, że jak kochający się ludzie śpią przed ślubem to się zdradzają?
Powiem wiecej, taka zdrada byłaby bardziej wytłumaczalna (wytłumaczalna nie oznacza wybaczalna) gdyby narzeczeni ze sobą nie spali...bo wiadomo, młody wiek, hormony buzują...

Ps. Moim zdaniem zrobicie sobie (ty i narzeczony) wzajemnie krzywdę jak pójdziecie do ołtarza.
Czy naprawdę rozumiecie czym jest miłość?

Anonymous - 2015-10-05, 21:51

grzegorz_ napisał/a:
Nie uważasz chyba, że jak kochający się ludzie śpią przed ślubem to się zdradzają?

Grzegorzu, tak, zdradzają się. Ks. Pawlukiewicz o tym mówił. Postaram się znaleźć tę homilię i podlinkować.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group