To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - ?

Anonymous - 2015-09-18, 10:59
Temat postu: ?
Długo wahałam się czy napisać.
Jesteśmy małżeństwem ponad 12 lat, przerabialiśmy odejście mojego męża, jego powrót, a teraz w zasadzie jest podobnie jak podczas odejścia.
Mój mąż jest alkoholikiem, nie leczącym się, do tego doszła gra w sieci. Widzimy się rzadko czasem spędzimy razem trochę czasu ale jest go naprawdę bardzo niewiele.
Kiedy pytam jak on sobie to dalej wyobraża, w ogóle nic nie mówi milczy, szczerze mam dość, prawie każdy wieczór spędzam sama, dodam że mamy dwoje dzieci i moje wyjścia są ograniczone.
Kiedyś przyłapałam go na sms-owaniu z koleżanką - przysięgał że to nic takiego, zwykłe głupawk, głupawki które trwały tak długo, nie wiem czy obecnie z nią pisze, ale doszła jeszcze gra w sieci.
Wszystkie domowe obowiązki spadły na mnie, przedstawiam mój punkt widzenia.
Podczytuję Was od ponad 3 lat, przesłuchałam większość., to pomogło mi kiedyś ocalić nasze małżeństwo, ale teraz chyba się już poddałam, mam zwyczajnie dość, on staje mi się coraz bardziej obojętny.
Czy jeszcze kiedyś zaczniemy z sobą rozmawiać?

Anonymous - 2015-09-18, 11:26

Witaj Judyto:)
Dobrze, ze odważyłaś się napisać tu na forum. Szukasz pomocy, a to pierwszy krok do zdrowienia.
Z Twojego postu wynika, że mąż jest uzależniony od alkoholu i od gier komputerowych. No cóż bez terapii dla niego się nie obejdzie niestety.
Osoby uzależnione inaczej postrzegają rzeczywistość.

Wierzę, ze masz dość wszystkiego, pijącego meża, grajacego, niedbajacego o dom, nie pomagającego w obowiązkach. Ale masz dzieci które potrzebują matki. Matki silnej, stawiajacej czoła przeciwnościom.

Pisz tu często. Zadawaj pytania, wyżal się, wygadaj. to pomaga.

Anonymous - 2015-09-18, 11:32

Witaj Judyto na naszym forum, chociaż jak czytasz nas od 3 lat, to prawie już jesteś jedną z nas.

Co Ci napisać? Nie wiem. Po ludzku nie masz szans. Po Bożemu, wszystko stoi przed Tobą otworem.
Ja bym jednak starał się spróbować nakłonić męża do kuracji odwykowej. Od alkoholu i od sieci.

A czy Ty próbowałaś jakiej terapii dla współuzależnionych? Tam są fachowcy od tych spraw.

Anonymous - 2015-09-18, 11:41

Witaj Judyto.

Tam gdzie w rodzinie jest uzależnienie od alkoholu, pomocy potrzebuje cała rodzina.

Mechanizmy tej choroby to iluzje i zaprzeczanie, i członkowie rodziny kręcą się w kółko.

Ja jestem z rodziny z problemem alkoholowym i w dorosłym życiu też założyłam rodzinę, gdzie rozwinęła się choroba alkoholowa.

Jestem osobą z historią współuzależnienia i własnego uzależnienia tj. kompulsywnego regulowania uczuć.

Judyto, pierwszy ważny krok, to wyjść poza krąg izolacji, wyjść do otoczenia. Zaczęłaś mówić - tu pisać że masz już dosyć tej choroby, to ważny krok. Potrzeba teraz abyś zaczęła zdobywać rzetelną wiedzę na temat choroby i tego w czym tak naprawdę bierzecie udział, każdy po kolei i z osobna.

To czego teraz doświadczasz, to co to jest?

Anonymous - 2015-09-18, 11:46

Uważam, że namawianie kogoś na terapie nie ma sensu, gdyż terapia mogłaby być skuteczna, jeśli ktoś sam uważa, że jej potrzebuje. Warto jednak zakomunikować mężowi, że takie terapie są i że warto by sięgnął po pomoc.

Na Twoim miejscu zajęłabym się sobą i tym, jak postępować wobec uzależnionego męża. Być może Twoja właściwa postawa mogłaby spowodować, ze mąż zacząłby się zastanawiać nad tym, że potrzebuje pomocy. Zwróciłabym się o pomoc dla samej siebie. Powodzenia.

Anonymous - 2015-09-18, 11:58

Chodzę na terapię, męża namawiałam niejednokrotnie, ale on sam musi tego chcieć na obecną chwilę nie widzi problemu.
Jesteśmy małżeństwem, ale żyjemy jak współlokatorzy.
Był czas 21 dni, parę miesięcy temu że mój mąż nie pił.
Przestały mu się trząść ręce, lepiej spał, był uśmiechnięty, twarz miał wypoczętą.
A teraz nie ma dnia żeby się nie napił , nie ma awantur bo od razu idzie spać, widzimy się kilka minut dziennie...............a on nie widzi problemu, ale ponoć nie jest mu z tym dobrze, ja nie naciskam ale nie chce ze mną o tym mówić. Zamknął się w sobie, ale tylko przede mną, z innymi ma dobry kontakt, przeważnie z tymi z którymi biesiaduje.
Staram się żyć swoim życiem, ale to przychodzi z trudem, bo przecież mam męża na którego nie mogę liczyć, nie mogę razem z nim podejmować jakiś tam decyzji, bo wydaje się jakby go to nie interesowało, i wiele innych rzeczy.
Dlatego coraz częściej myślę o odejściu,
może to coś zmieni,
a może nie,
ale wtedy będę wiedziała że mogę liczyć tylko na siebie.

Anonymous - 2015-09-18, 12:10

Judyta0119 napisał/a:
a on nie widzi problemu, ale ponoć nie jest mu z tym dobrze, ja nie naciskam ale nie chce ze mną o tym mówić. Zamknął się w sobie, ale tylko przede mną, z innymi ma dobry kontakt, przeważnie z tymi z którymi biesiaduje.
Wiesz, że to takie typowe dla uzależnionego. Ma dobry kontakt z tymi, którzy przyzwalają na picie, a zły z tymi którzy zabraniają, wytykają itp

Judyta0119 napisał/a:
bo przecież mam męża na którego nie mogę liczyć, nie mogę razem z nim podejmować jakiś tam decyzji,


Judyta0119 napisał/a:
Dlatego coraz częściej myślę o odejściu,
może to coś zmieni,
a może nie,
ale wtedy będę wiedziała że mogę liczyć tylko na siebie.


Ja widzę tu zaprzeczenie jakieś.
Widzisz, ze nie możesz liczyć na męża teraz, a potem piszesz, ze tylko odejście sprawi ze będziesz wiedziała ze możesz liczyć tylko na siebie.....

Wiesz separacja to też jakieś wyjście, by ratować siebie, dzieci przed destrukcją. Dlatego teraz zaproponuję do rozważenia bunt na pokłądzie.

Anonymous - 2015-09-18, 12:13

Judyto

Już teraz mozesz liczyć tylko na siebie.
Przecież wyraźnie to napisałaś.

Czy rozstanie coś w tym zmieni oprócz nierobienia sobie złudzeń?
Bo liczenie na męża, to robienie sobie złudzeń.

A jak poczucjesz się Ty ze swoim sumieniem, kiedy odejdziesz?

Piszesz, że chodzisz na terapię. Jeżeli to właściwa terapia, to powinna pomóc Tobie, a moze i Twojemu mężowi.

Anonymous - 2015-09-18, 12:14

Kiedyś pewna bliska mi osoba, alkoholik pijacy ciągami, wyniszczony, odtruwany, ani myślał o terapii, o zaprzestaniu picia. Pewnego dnia jego dzieci zmusiły go do spakowania tobołka, pojechania do psychiatry po skierowanie na leczenie zamknięte. Został przyparty do muru; albo sam jedzie albo zrobi to sąd. W przychodni trafił na super lekarza oraz terapeutkę.
Skończyło się na przystąpieniu do terapii indywidualnej, przejściu 12 kroków, spotkaniach AA. I całkowitą abstynencja do końca zycia.

Tak ze nieraz na siłę też się da coś zrobić--------ten pierwszy krok

Anonymous - 2015-09-18, 12:34

Cytat:
Staram się żyć swoim życiem, ale to przychodzi z trudem, bo przecież mam męża na którego nie mogę liczyć, nie mogę razem z nim podejmować jakiś tam decyzji, bo wydaje się jakby go to nie interesowało, i wiele innych rzeczy.


Napiszę Ci z własnego doświadczenia, że spodziewanie się i liczenie na męża, oczekiwanie czegoś od niego, by pomógł, zawiózł, coś zrobił bardzo mnie dołowało. Oprócz tego, ze miałam wszystko na głowie, to miałam na głowie to spodziewanie się, próbę ustalania, a potem wielkie rozczarowanie, zawód, żal, rozgoryczenie. Kiedy przestałam się spodziewać czegokolwiek (ale nie w sensie wymagać) doznałam wielkiej ulgi. Nie namawiam Cię na to, byś wyręczała męża we wszystkim i wzięła na siebie wszystko, aż Ci garb urośnie, ale na przekierowanie swojego myślenia i energii na to, jak stworzyć w domu sytuację, że mąż bardziej nie będzie miał wyboru i będzie musiał coś zrobić, bo nie będzie miał na przykład wyjścia.

Cytat:
Dlatego coraz częściej myślę o odejściu,
może to coś zmieni,
a może nie,
ale wtedy będę wiedziała że mogę liczyć tylko na siebie.


Możesz wiedzieć, że liczysz tylko na siebie już teraz, odejście nie jest Ci do tego potrzebne, to kwestia mentalnego przestawienia się.

Anonymous - 2015-09-18, 13:20

Cytat:
Ja widzę tu zaprzeczenie jakieś.
Widzisz, ze nie możesz liczyć na męża teraz, a potem piszesz, ze tylko odejście sprawi ze będziesz wiedziała ze możesz liczyć tylko na siebie.....

może żle się wyraziłam dobrze to opisała Metanoja1,
rzeczywiście cały czas miałam nadzieję że coś zrobi,
jak jesteśmy razem to gdzieś z tyłu głowy cały czas czekam na to, wiem że złudne.......bo niestety się nie mogę doczekać.
Jak człowiek jest sam to może liczyć "TYLKO" na siebie.
Terapia dla osób współuzależnionych dużo mi daje, ale na to też trzeba czasu, z dnia na dzień się nie wyleczę, ale myślę że to pomoże mi stanąć na nogi.

Anonymous - 2015-09-18, 13:53

No widzisz Judytko-------takie myślenie ze mąż coś zrobi, że jutro zaskoczy i się ogarnie, właśnie to spodziewanie się ciągłe to też cecha współuzależnionych.
Terapia Ci pomoże nie tylko stanąć na nogi, ale stanąć na dwie nogi twardo na ziemi w radości, że świeci słońce, że wstał nowy dzień, że dzieci są grzeczne, że fajnie, bo nie muszę dzisiaj nic zrobić, a chcę itp drobiazgi codzienne, które umykają nam często.

Anonymous - 2015-09-18, 14:06

Chcę nie muszę....
Zapomniałam o sobie,
nie potrafiłam się zrelaksować,
nie potrafiłam sobie zorganizować czasu tak, aby mieć go trochę dla siebie .

Anonymous - 2015-09-18, 15:18

Judytko masz znamienne imię, nie wiem czy znasz historię biblijnej Judyty? Jeśli jeszcze nie to, zachęcam cię do poczytania tej księgi w Biblii, a wielką pomocą może być dla ciebie audiobook O. Adama Szustaka : Projekt Judyta: czym jest siła kobiety. Bardzo polecam.

Judyta0119 napisał/a:
Dlatego coraz częściej myślę o odejściu,

może to coś zmieni,

a może nie,

ale wtedy będę wiedziała że mogę liczyć tylko na siebie


Judytko bardzo ważne jest by twoje działania by zwrócone na ciebie, byś robiła tylko to co chcesz w kontekście siebie, a nie z myślą, że może to coś zmieni w twoim mężu. Ta perspektywa całkowicie zmienia myślenie i działanie, i pomaga szybciej wracać do zdrowia.

Co do liczenia na siebie, pamiętaj że masz Ojca, który jest królem całego wszechświata, wcale nie musisz liczyć na siebie, bo On chce ci we wszystkim pomóc. Człowiek jest tylko człowiekiem i chociażby był najbardziej święty, zawsze będzie ograniczony w dawaniu, jest słaby i grzeszny i nie możesz na niego liczyć w 100%. A Bóg nie ma żadnych ograniczeń, każdego dnia chce ci dawać wszystko co najlepsze, jedynym twoim zadanie jest przyjąć to co On ma dla ciebie. Judytko pamiętaj też, że zawsze masz wybór, nie musisz żyć w jednym domu z mężem, którego zachowanie cię niszczy. Czasem jedynym zdrowym rozwiązaniem jest oddalenie, czyli separacja. Sama jednak musisz zapytać Boga, co jest dla ciebie najlepsze dzisiaj.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group