To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Straciłam wszystko

Anonymous - 2015-09-20, 12:21

Droga Jasiu nie załamuj się tymi krokami w tył, one są częścią spirali życia, tak po prostu musi być. Staraj się pamiętać, że cały czas jesteś w rękach WSZECHMOCNEGO BOGA, który jest twoim TATĄ. On na to pozwala bo ma swój plan dla ciebie, widocznie tak musi być, każda sytuacja jest dla nas szansą na rozwój. Nie było mnie u ciebie na wątku jakiś czas bardzo żałuję, ale moja obecna praca zabiera mi wiele czasu i sił. Pamiętam jednak w modlitwie o tobie. Dziś kiedy weszłam tutaj i zaczęłam czytać jak wielkie postępy zrobiłaś na swojej drodze bardzo się wzruszyłam i ucieszyłam.
najpierw muszę nauczyć się kochać siebie jestem pewna, że to jest właściwy kierunek na dziś dla ciebie.

Anonymous - 2015-09-20, 16:15

tak się czasem dzieje, że się cofamy, gdy przestajemy pracować nad sobą każdego dnia małymi kroczkami

Jasia, jak relacje z Teściami? czy coś drgnęło, czy zrobiłaś jakis kroczek w tym kierunku?

Anonymous - 2015-09-23, 09:17

Aniu,
dziękuję za Twoje wsparcie, za dobre słowo, modlitwę :) To dla mnie wiele znaczy.

Bety,
cofam się, bo znów skupiona jestem na swoich uczuciach.

Drażni mnie postawa mojego męża.

Dwa tygodnie temu miałam usuwane polipy z żołądka. Materiał został wysłany do analizy. Mój mąż do tej pory ani razu nie zapytał, czy znam już wyniki badań- dla mnie to sygnał jednoznaczny: nie martwi się o mnie.

Niedawno wybrałam się do ginekologa, u którego nie byłam trzy lata. Po tym, co ostatnio przeżyłam, miałam same czarne myśli. Mąż nie zadzwonił, by zapytać, czy wszystko w porządku - znów sygnał: nie obchodzę go.

Rozmawiam z nim o nas. Pytam, czy dąży do rozpadu, czy do pojednania. Odpowiada, że nie wie. Mówi, że dopóki nie nasika na grób Kowalskiego, nie będzie dobrze. Mówi to przy dzieciach. :shock:

Nasza starsza córka idzie do Komunii. Proszę, żebyśmy poszli razem na niedzielną mszę, a mój mąż przy dzieciach mówi, że Boga nie ma, a jakiś klecha będzie ględził. :shock:

W takich momentach mam ochotę odpuścić, bo ja do mojego męża nie jestem w stanie dotrzeć. Jego brak empatii mnie zabija. Zawsze był gruboskórny, a teraz jest totalnie znieczulony. Swoim zachowaniem krzywdzi siebie, dzieci, nasze małżeństwo.

Nie odwiedza mojego taty na cmentarzu, nie pomaga mi przejść żałoby. Poszłam na poratowanie zdrowia, by odciąć się od Kowalskiego i by pokazać mężowi, że naprawdę mi zależy na naszym małżeństwie, choć w obecnej sytuacji praca byłaby dla mnie zbawienna. Siedzę sama w domu i rozmyślam. Obowiązków domowych nie brakuje, ale wciąż nachodzą mnie myśli o tacie. Tęsknię za tatą okrutnie.

Mój mąż nie zauważa zmian we mnie, twierdzi, że nie robię nic... Czuję, że jeszcze chwila i się poddam.



Jeśli chodzi o teściów, to było kilka miłych sytuacji.
Teść kazał mojej starszej córce przekazać podziękowania za kwiaty. :-)
Teściowa w ubiegłym tygodniu do mnie zadzwoniła. Rozmawiałyśmy o przedszkolu. Doradzała mi, żeby przetrzymać ten trudny czas, że mała się przyzwyczai i przestanie płakać. Glos drżał mi z przejęcia. Tyle jeszcze we mnie emocji. Bardzo ucieszył mnie ten telefon.

W piątek teście przyjadą po dziewczynki - zawożą je na urodziny do córki mojej szwagierki.

Anonymous - 2015-09-23, 09:58

Kochana Jasiu bardzo się wzruszyłam tym co napisałaś o teściach, to wspaniale, wierzę, że w swoim czasie wybaczą ci i być może będą dla ciebie wsparciem. Co do męża, to bardzo ci współczuję, wiem jak bolą takie sytuacje, bo mój mąż przed kryzysem był bardzo często taki obojętny. A i teraz mimo ogromnej zmiany często zapomina zapytać mnie o zdrowie i jakby nie wykazuje większej troski w tej dziedzinie. Mówię mu po prostu sama. Przyjęłam to i myślę sobie, że on po prostu nigdy nie był tego nauczony. Staram się patrzeć na to co robi i widzieć w tym jego 100%, z mojej perspektywy jest to czasem 10%, ale z jego to jest 100%. Po prostu na tyle go dzisiaj stać. Oczywiście twoja sytuacja prawdopodobnie jest inna i twój mąż robi to celowo, bo jego rana gnije i niszczy jego serce. Ale podobnie jak mój mąż nie stać go na nic więcej, "złe drzewo nie wyda dobrego owocu" Jasiu rób swoje i nie oglądaj się na męża, bo jak mówił Ks. Popiełuszko zło dobrem zwyciężaj. Twój mąż jest ukochanym dzieckiem Boga i Bóg o niego walczy tak jak o ciebie, ale dziś jego serce jest niezdolne przyjąć Boga. Nie wiem, być może idę za daleko, ale może Jezus zaprasza cię do tej misji zbawienia twojego męża??? Może ty masz być jedynym widzialnym znakiem Jego miłości dla męża? Może ja piszę jakieś bzdury, ale zapytaj Pana, przemyśl to.
Bardzo polecam ci książkę Kobieta kapłaństwo serca ona pomogła mi zmienić patrzenie na swoje powołanie. pamiętam w modlitwie

Anonymous - 2015-09-23, 14:41

widać, że jednak dobro procentuje
skoro teściowie pozytywnie zareagowali na Twoje sygnały- to nie jest tak strasznie

Chwała Panu! :-)

Anonymous - 2015-09-23, 17:48

Oczywiście dziękuję Bogu za każdy taki miły gest ze strony teściów.

W sobotę tesciowa miała urodziny. Kupiłam kartkę, starsza córka wpisała nas wszystkich pod życzeniami. Kartkę wysłałyśmy pocztą. Mój mąż wrócił w sobotnie popołudnie z pracy i oczywiście zapomniał o tesciowej urodzinach. Przypomniałam mu, chociaż wiedziałam, że wsiądą w samochód i tam pojadą, beze mnie.

Staram się nie myśleć o sobie. Staram się nie przeżywać, gdy mąż i dzieci są u teściów, a ja sama w domu.

Poza tymi małymi sygnałami z mojej strony nie mogę zrobić nic więcej. Oczywiście jeszcze poza modlitwą :)

W piątek przyjadą po dziewczynki, bo mój mąż będzie w pracy i nie będzie mógł zaweźć dziewczynek na urodziny. Nikt nie zaproponował, żebym to ja je przywiozła. Jestem tam niemile widziana.

Staram się ich zrozumieć, nie chcę ich oceniać ani osądzać. Trudno mi pojąć, że ani razu nie odwiedzili mojego taty, gdy chorował. Dobrze wiedzieli, że mój tata umiera, mimo to nie zrobili nic w kierunku pojednania z nim. Teraz już jest za późno. I chociaż serce mi krwawi z tego powodu, nie czuję nienawiści. Oni niestety mnie ukamieniowali, widzą we mnie bezwzględną winę rozpadu rodziny. I nawet w obliczu śmierci ich skamieniałe serca nie drgnęły. Siostra męża do dziś nie złożyła mi kondolencji. Nie była na pogrzebie. Trudno mi zobaczyć, że "dobro procentuje".

Aniu, zamówiłam tę książkę przez internet i jeszcze wiele innych. Będę pracować nad sobą każdego dnia małymi kroczkami - tak jak pisała Bety. Trzymam się tego planu jak "zbawiennej poręczy". :)

Anonymous - 2015-09-23, 18:07

Jasiu twój mąż wychował się właśnie w takiej rodzinie, która ma problem z przebaczeniem, więc widać skąd u niego ten problem. Będę się też modliła za twoich teściów, żeby ci przebaczyli. Mam nadzieję, że Kobieta kapłaństwo serca będzie dla ciebie pomocna.
Anonymous - 2015-10-18, 22:55

Gdzie jest Bóg? Gdzie Jego miłosierdzie?

Dlaczego zabrał mi tatę, dlaczego trzy miesiące nagle, okrutnie odebrał mi mamę?
Jeszcze rany po śmierci taty się nie zagoiły...
Moje serce pękło.

Anonymous - 2015-10-18, 23:13

Jasiu, mocno bardzo Cię przytulam, niech Dobry Bóg zaopiekuje się Twoim biednym sercem, niech przyniesie ukojenie w żałobie :cry:
Anonymous - 2015-10-18, 23:55

Jasiu ogromnie współczuję. Jestem z modlitwą. On jest cały czas z Tobą, cały czas trzyma Cię w swoich ramionach i dlatego widzisz tylko ślad jednych stóp, a On Cię niesie choć tego nie czujesz. Nie zamykaj swojego serca tylko Jego miłość może uleczyć te rany, wypełnić pustkę w Twoim sercu. Twoja strata jest ogromna, tym bardziej przytul się do Niego bo On czeka na to z utęsknieniem.Modlę się o sile dla Ciebie w tym trudnym czasie.
Anonymous - 2015-11-13, 08:34

Odbyłam długą męczącą podróż. Po drodze straciłam dwie ukochane osoby. Cudem dotarłam do celu. Wczoraj przyszło pismo z sądu - postępowanie o rozwód umorzono.
Boże, ocalałiś moje małżeństwo. Chwała Tobie, Panie. To dopiero początek walki o moje małżeństwo. Śmierć moich rodziców odbrała mi wiarę, radość życia, ale nie mogę zapomnieć o mojej rodzinie...

Mam nadzieję, że moja historia stanie się nadzieją dla innych poranionych...

Anonymous - 2015-11-13, 09:20

Strasznie się cieszę, być może to nowy etap dla Ciebie. Trzymam kciuki !
Anonymous - 2015-11-13, 17:55

Magda1911, módl się za nich, kochana!

jasia33, niech wam Pan Bóg błogosławi. Sił ci życzę tak po ludzku

Anonymous - 2015-11-13, 17:57

Joasiu chwała Panu

tylko nie walcz, ino ratuj małżeństwo

Pogody Ducha



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group