To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Raz na wozie raz pod wozem

Anonymous - 2015-05-14, 23:59

.[quote="Harnaś"]Moja żona nie widzi problemu a ja mam już dosyć
Harnaś napisał/a:
blem widzisz Ty. Moze widzisz go opatrznie, albo masz ciut zbyt wysokie wymagania
[quote="Harnaś"] bo albo będę mówił to co ona chce usłyszeć albo będzie kłótnia.
]
Więc może lepiej słodzić i się nie kłucić, lepsze czułe kłamstewka niż brutalna prawda.
Miałem okres że też odpuściłem sobie żonę, dotarło do mnie że z nią nic mi nie wyjdzie. Więc trzeba by coś wyrwać, ale jak?? Poczytałem na WP jak uwieść laskę.
Dowiedziałem się tam spraw jakich żónie raczej nigdy nie serwowałem, bo to żona i powinna, a ja mąż i nie wypada.
Więc kiedy psychicznie podreperował mnie sychar, a jeszcze zadbałem o siebie, czasem ją przypadkiem musnę niechcący ramieniem, czy napiszę sms "co tam niunia?" czego niby nienawidzi/ ale sie cieszy jak młoda, czy zadzwonię w środku dnia , ot tak itp to to poprostu działa.
Zamiast się pałować wyrwać coś obcego, może właśnie spróbuj wyrwać swoją żonę, a cała reszta , jak uczucie, zaufanie , bliskość wróci.

Anonymous - 2015-05-15, 23:56

Dabo - dzięki za podpowiedź.
Ale to co proponujesz abym zrobił już dawno zastosowałem, niestety na moja żonę to już nie działa. W ciągu dnia wole nie dzwonić, bo od razu po takim telefonie mam zrąbane resztę dnia - moja żona ma wiecznie o coś pretensje. A najgorsze jest to że dzieci widzą to i zaczynają rozumieć.

Anonymous - 2015-05-20, 14:52

Samotność w małżeństwie - zabija mnie to. Dlaczego żona potrafi być taka zawzięta, co chce osiągnąć? Ponoć to kobieta jest odpowiedzialna za "żar domowego ogniska" a moja żona robi wszystko aby je całkowicie zgasić. Zastanawiam się czy czasem nie ma kogoś trzeciego, raz już mnie oszukała w tej kwestii. Przyłapałem ją na tym że miała kontakt z facetem z którym była przede mną. Co prawda przysięgała że się z nim nie spotykała że to były tylko smsy i telefony, ale trwało to prawie dwa lata zanim się zorientowałem. Nie miałem dowodów na to że było inaczej niż mówiła więc odpuściłem. Jestem zazdrosny o tego faceta, ale chyba mam powody - tym bardziej że nie raz w kłótniach słyszałem że tak naprawdę to tylko jego kochała i że mu do piet nie dorastam i w łóżku ponoć też był lepszy. Co prawda słowa te powiedziała dawno i potem tłumaczyła że powiedziała to w nerwach żeby mi dopiec, ale ja tych słów nie zaponę nigdy. Dlaczego to musi być takie trudne. Czasem mam wszystkiego dosyć, ale są dzieci wiem że mnie potrzebują lepszy taki ojciec jak żaden.
Anonymous - 2015-05-22, 22:48

Harnas napisalem do Ciebie na priv-a.
Anonymous - 2015-05-26, 11:34

Witam ponownie. U mnie tragedia, nie odzywamy się z żoną od dwóch tygodni. Dzisiaj ma urodziny, dałem jej prezent złożyłem życzenia i nic. Wzięła bez słowa odłożyła prezent na pralkę nie zaglądając nawet do środka, i po pół godz. poszła do pracy. Zastanawiam się jak długo to może jeszcze trwać, ja psychicznie wysiadam po prostu tak nie umiem, a z drugiej strony nie chcę znowu iść przepraszać nie wiem za co i prosić żebyśmy przestali - bo już czuje się jak zero. Czekam że może tym razem to może żona przyjdzie i wyciągnie rękę do pojednania chociaż raz. Nie wiem co robić, zacząłem szukać jakiegoś psychologa bo czuję że coś nie tak ze mną, w pracy też coraz gorzej mi idzie. Z drugiej strony trochę boje się iść do psychologa - podświadomie traktuje to jako oznakę słabości, a przecież jestem facetem a faceci są twardzi. Zastanawia mnie tylko fakt dlaczego moja żona potrafi być taka zimna. Jest wierząca, co dziennie odmawia różaniec w intencji naszych dzieci a mnie traktuje jak zło konieczne. Nie rozumiem jak można się tak zachowywać traktować tak człowieka któremu przed Bogiem ślubowała miłość - nie rozumiem.
Anonymous - 2015-05-26, 12:48

Harnaś napisał/a:
Zastanawiam się jak długo to może jeszcze trwać, ja psychicznie wysiadam po prostu tak nie umiem


Tak długo aż ktoś (pewnie Ty) "pęknie".

Harnaś napisał/a:
Z drugiej strony trochę boje się iść do psychologa - podświadomie traktuje to jako oznakę słabości, a przecież jestem facetem a faceci są twardzi.


Właśnie widać jak jesteś "twardy".
Harnaś to mity...z tą mocną płcią. Kobiety są znacznie mocniejsze psychicznie mimo iż lubią
sobie ponarzekać i popłakać.
Oznaka słabości to nic nie robić, zamknąć w sobie, dołować i czekać na cud.
Bądź twardy i zadbaj o siebie. Znajdź terapeutę i nie zrażaj się jak nie trafisz za pierwszym razem na takiego, który Ci pomoże.

Harnaś napisał/a:
Zastanawia mnie tylko fakt dlaczego moja żona potrafi być taka zimna.


Już na to w pierwszym wpisie odpowiedziałeś sobie.
Jak będzie milej i bliżej to będziesz od żony COŚ chciał, a ona tego nie chce.

Harnaś napisał/a:
Jest wierząca, co dziennie odmawia różaniec w intencji naszych dzieci a mnie traktuje jak zło konieczne. Nie rozumiem jak można się tak zachowywać traktować tak człowieka któremu przed Bogiem ślubowała miłość - nie rozumiem.


W Polsce podobno jest 90% wierzących. Kryzysy, kłótnie, rozwody....to nie domena ateistów.
Każdy człowiek jest ułomny niezależnie od wyznania, rasy czy narodowości.

Anonymous - 2015-05-26, 13:00

Harnaś

Jakbym chciał Ci coś mądrego napisać ... ale za głupi jestem na takie gierki Twojej żony.

Twoja sytuacja przypomina mi trochę moją, z końcówki mieszkania razem. Żona była wściekła na mnie, bo musiała mieszkać jeszcze ze mną, a mentalnie była już u kochanka. Ciekawe jak się czuje teraz, bo mimo 5 lat, dalej nie mieszka z nim.
A psychologa się nie bój. To nie jest żaden wstyd. Musisz odbudować swoją wartość (głównie w swoich oczach). Może spotkasz takiego, który do Ciebie trafi. Ja straciłem tylko forsę na psychologów a nic mi to nie dało. Oni wmawiali mi (zresztą zgodnie z prawdą), że żona dawno ode mnie odeszła mentalnie. Pozostała tylko fizycznie.

Może i przez to coraz gorzej idzie Ci w pracy, bo ciągle myślisz o domu, żonie, a nie o tym o czym powinieneś myśleć w pracy, czyli o robocie.

A co do wiary, to moja odnalazła Boga dopiero po odejściu z małżeństwa. Jak to możliwe? Nie pytaj mnie. Ja tego nie rozumiem. No chyba że Boga ona pomyliła z :evil:

Co też czasami jest w tych naszych głowach. A podobno jesteśmy "homo sapiens". Czasami więcej "homo" a dużo mniej "sapiens".

Anonymous - 2015-05-26, 13:04

Witaj w klubie olewanych przez żony. Moje prezenty lądują u dzieci, ew. kurzą się gdzieś w szafach lub są zjadane po kryjomu w pracy:) A są to rzeczy, które wiem że zawsze chciała. Ale co zrobić? Staram się w otrzymywanej przykrości - wytrzymywać.

Psycholog to dobra rzecz! Też miałem opory, też myślałem że nie przystoi to samcowi alfa. Że to wstyd i rozglądałem się przed gabinetem, czy ktoś aby mnie czasem nie widzi. Ale jak z każdym znęcaniem się psychicznym żony nade mną, przestałem się nim czuć. Przełamałem się. Dziś chodzę regularnie na terapię i często czuje się po takich rozmowach jak nowo narodzony, z nową siłą do działania i refleksją nad swoimi wadami. To nic nie boli. A pomaga. Potraktuj to jako krok do wzmocnienia siebie, pracy nad sobą i tym samym ratowania Waszego małżeństwa.

Anonymous - 2015-05-26, 18:52

Harnas a ja mam takie pytanie. A jak Chłopie Twoje urodziny, imieniny, jak rocznica ślubu?
Jezeli kupowales zonie prezent nie z miloscia i radoscia tylko ze strachem czy jej sie spodoba, ba czy na niego popatrzy to jest cos bardzo nie tak .
Przeszedlem przez taki etap wspoluzaleznienia, poradzilem sobie tak ze niby dzieci dawaly skromny prezent, ja tylko usmiechalem sie ze sie dolaczam. Był czas ze moich urodzin czy imienin nie bylo...
Nie zemsta , nie zlosc po prostu granice - szanuje siebie, jestem wartoscia ty tez jestes wartoscia. I wlasnie dlatego nie pozwalam na takie traktowanie siebie, bo Cie kocham. I chce kochac dalej a ty mi to utrudniasz i niszczysz.

Z tego wspoluzaleznienia ja wyszedlem powiedzmy sam na sam z Bogiem. U psychologow tez bylem, trzech. Jak kolejnosc bedzie u Ciebie nie wiem.
MUSISZ zaczac od siebie. Od naprawy i odbudowania wlasnej wartosci. I nie zebrac u zony o milosc, ktora Ci slubowala, mysle ze konieczne jest-dobrze mnie zrozum- odsuniecie sie od niej zeby poczula wolna przestrzen wokol siebie. Ze nie napierasz ze nie zadasz czegos od niej.

Anonymous - 2015-05-26, 20:45

Harnas, ja rowniez mam problem z celebrowaniem urodzin i imienin.
Jestem traktowany bardzo oschle ale nie zrazam sie tym.
Staram sie skladac zyczenie, wciagac w to dzieci aby wiedzialy ze respektuje zone-ze progoje
odnowy. Nasuwa sie pytanie, skad tyle zatwardzialosci i uporu jest w niej.
Dla mnie jest to takie proste, nawet pomimo tylu przykrych slow ktore ciagle slysze.
Zwyczajnie, przytulic sie , wypic lampke wina i zaczac od nowa bo jest tak malo czasu.
Niestety uderzylem w mur i nadzieja jedynie w Bogu.
Jednym slowem rob swoje, to co do ciebie nalezy-nie boj sie stresu.

Anonymous - 2015-05-27, 08:33

Prezent jak leżał tak leży na pralce.
Chcę zaznaczyć że jak jest normalnie między nami to raczej nie było nigdy problemu z dawaniem i otrzymywaniem prezentów. Z drugiej strony zawsze jak zbliżały się urodziny żony, imieniny, dzień kobiet, rocznica ślubu itp. to zawsze za wszelką cenę dążyłem do normalizacji naszych stosunków, żeby w tym dniu mogła czuć się ważna i kochana. Myślę że teraz liczyła na to samo, że znowu dzień czy dwa przed przyjdę i będę prosił żebyśmy przestali, że takie zachowanie nie ma sensu itd. A tu nagle nic i teraz się zaczęła próba sił, kto pierwszy pęknie i pewnie znowu to będę ja bo już zaczynam się łamać. Nie umiem żyć w takim domu, to mnie zabija. Dlaczego żona potrafi być tak zawzięta, dlaczego chociaż raz nie przyjdzie nie przytuli się i nie powie przestańmy????????

Anonymous - 2015-05-27, 10:13

Panowie
Nie rozumiem dlaczego tak na siłę chcecie te swoje żony zmieniać.
Im bardziej naciskacie tym opór większy, nieprawdaż?
Może zatem odpuścić i zobaczyć co się będzie działo?
Może zamiast kupować kolejny prezent który wyląduje w koszu lub na pralce
zapomnieć o okazji (imieniny/urodziny) i nic nie kupować?
Emocjonalne wiszenie na kimś, naciskanie, proszenie nie powoduje u drugiej strony
nagłego przepływu ciepłych uczuć, wręcz przeciwnie, jest traktowane jako "przemoc".
Rozumiem, że pojawia się obawa "odpuszczę to ona emocjonalnie lub i fizycznie całkowicie odejdzie". Oczywiście jest takie prawdopodobieństwo, ale z dwóch opcji :
1) naciski i 100% szans, że będzie opór
2) odpuszczenie i jakaś szansa (na pewno nie 100%), że żona coś kiedyś poczuje
może warto wybrać opcje 2 ?

Nie wiem, może jest ktoś na forum kto siłą (presją) zmusił kogoś do uczuć, ale nie sądzę aby to było powszechne. Znacznie częstsze zapewne jest to, że ta presja jeszcze bardziej wzmaga niechęć i powoduje dalsze oddalanie.

Anonymous - 2015-05-27, 10:48

Podpisuję się pod słowami grzegorza.

Dostała prezent, nawet go nie odpakowała, nie mówiąc o podziękowaniu - cóż to może znaczyć? Brak taktu, szacunku, kultury osobistej...długo by wymieniać.

Harnaś, żonka ma częste konferencje albo "konferencje", wychodzi z koleżankami, chodzi na angielski a Ty co?

Warujesz i czekasz aż pani rzuci Ci jakiś ochłap, obecnie nawet nie zaszczyca Cię słowem.
Milcząca uraza to bardzo męczące zjawisko, widzi że cierpisz, zatem wymierza karę ochoczo, być może czerpiąc z tego jakąś chorą satysfakcję.

Może czas najwyższy zadbać o siebie a nie czekać aż żona to zrobi.
Dlaczego nic nie zrobisz w sprawie by poprawić sobie samopoczucie?

Masz jakieś zainteresowania, jakieś hobby, jakąś pasję?
Masz znajomych z którymi spędzasz czas relaksując się?
Wyjeżdżasz gdzieś sam, bez rodziny?
A może z dziećmi, ale bez żony?


Należałoby chyba strącic wreszcie tą Twoją żonkę z tego księżniczkowego piedestału bo do tej pory trzyma berło w rączce a ty przyjąłeś rolę giermka a nie partnera.
Może zmiana Twojego nastawienia miałaby moc by wreszcie otworzyć jej oczy - szeroko.

Zorganizuj sobie jakiś weekend poza domem, ZADBAJ O SIEBIE, nowe ubrania - modne, nowe perfumy, nowa fryzura, sport, nauka języka, życzliwi uśmiechnięci ludzie...cokolwiek co wyrwie Cię z tego marazmu oczekiwania na przyzwalające skinienie żony a jednocześnie podniesie tak zaniżoną samoocenę.

Daj sobie szansę. Chcesz by żona Tobie dała a ty sobie nie dajesz, tylko tkwisz w miejscu jęcząc i obdarowując nieczułą żonę.
Zastanawiałeś się dlaczego siebie niczym nie obdarowujesz i tak źle siebie traktujesz?

Anonymous - 2015-05-27, 11:29

Grzegorz i Kenya tak tak tak na 1000 procent.
Sam sie dlugo tego uczylem ...
Tak szczerze mowiac dopiero wtedy zaczelo sie cos zmieniac w zwiazku ...
Najtrudniejsze dla mnie bylo chyba podjecie ryzyka, ze moge przegrac . Osoba uzalezniajaca/szantazujaca emocjonalnie moze napotkawszy opor odejsc.

Ale warto bylo. Chociaz wciaz nie mam pewnosci ze mnie sie udalo.

PS.Gorąco polecam audiobook O. Adama Szustaka Rozplatani.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group