To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Raz na wozie raz pod wozem

Anonymous - 2015-03-30, 22:44

Dabo napisał/a:
Nie strasuj się tylko troche poolewaj, a sama bedzie biegać koło ciebie.

Ja poolewałem parę lat. Dziś jestem po rozwodzie.
A znaczenie przysięgi małżeńskiej w "tłumaczeniu" Dziewieckiego do mnie zaczęło docierać, jak żona się wyprowadziła .... po moim olewaniu.
Bo ja się uważałem za pokrzywdzonego wielce przez nią... i urażona duma nie pozwalała mi wyciągnąć ręki... bo nie potrafiłem się z nią porozumieć. Tylko się boczyłem jak ona narzekała. I nie wiedziałem czego kobita chce.... ech

Anonymous - 2015-03-30, 22:48

Dziękuję wszystkim za zainteresowanie i ciepłe słowo.
Krzysztof - trzymam za Ciebie kciuki i pomodlę się w Twojej intencji.
Grzegorz - myślę, że Ty jesteś najbliżej problemu, ale nie chodzi tylko o sex, brak mi ogólnie ciepła i bliskości żony. Jak pisałem problem zaczął narastać po urodzeniu syna, na początku nie kojarzyłem ze sobą tych dwóch sytuacji, ale sytuacja drastycznie pogorszyła się po urodzeniu drugiego syna i wtedy po jakimś czasie chyba znalazłem odpowiedź na nasz problem. Może nie tyle odpowiedź co powód tej oziębłości. Kiedyś szukając jakiejś wskazówki (szukam raczej na stronach katolickich, bo nie interesują mnie porady typu "znajdź sobie kochankę" itp.") trafiłem na nauki ks. Pawlukiewicza (jest rewelacyjny), potem Mieczysława Guzewicza i od nich dowiedziałem się że często kobiety po urodzeniu dzieci tracą zainteresowanie mężem bo ich potrzeby zaspokajają dzieci - także te seksualne (bez podtekstów proszę). Synuś mamusię poprzytula, wyściska, ucałuje dla syneczka nie trzeba się poświęcać tak jak dla męża, nie obraża się a nawet ja się na niego nakrzyczy to i tak zaraz zapomni i przyjdzie mamusię ukochać. I u nas tak jest. Tam też dowiedziałem się że aby małżeństwo było "zdrowe" na pierwszym miejscu zawsze musi być współmałżonek, potem dzieci, a później rodzice, rodzeństwo itd. A u mojej żony jest odwrotnie na pierwszym miejscu są dzieci potem jej mama (ojciec jej nie żyje, zmarł gdy miała 10 lat), później siostra, później koleżanki a może później ja. A może jestem na równi z koleżankami - nie czuję w każdym razie tego.
Dużo dał mi kiedyś do myślenia nasz starszy syn - Kiedyś powiedział że on się nie ożeni, spytałem dlaczego - odpowiedział że on nie chce mieć tak jak ja.
Dziękuję wszystkim i pomódlcie się za mnie aby Bóg dał mi siłę.

Anonymous - 2015-03-30, 23:31

grzegorz_ napisał/a:

Jeśli facet próbuje rok czy dwa różnych sposobów, a efekt taki, że "raz na miesiąc na odczepne" to chyba pora iść z razem z żoną do specjalisty, prawda?
Lepiej się pozbyć wstydu i jakiś uprzedzeń i iść do specjalisty niż skok w bok a potem lamenty żony na tym forum.


Powodzenia... jak małżonka nie odczuwa potrzeby zbliżeń to tym bardziej nie wybierze sie do zadnego seksuologa. To jak próbować zaciągnąć ateistę do spowiedzi.

Anonymous - 2015-03-31, 00:21

Jędrek, tę mądrość życiową pt."olać" znalzłem na sycharze, , tylko pod nazwą "zająć się sobą".
Działa.
Nie chodzi tu o olewanie kogokolwiek, w jakikolwiek sposób,. Tylko realne zajęcie się sobą i własnymi problemami, z pamięcią i czcią dla współmałżonka.
Jaką korzyść ma mąż ubierany przez żonę, tak jak jej się uwidzi. A na pomysł innej bielizny dostaje focha.
Grzegorz ma rację , niektórzy po prostu nie pasują razem. Niektórych, nieda sie sparować , ani dojednać.
A im bardziej człowiek jako jednostka jest niezależny i niepodległy, poza juryzdykcją współ.... tym ma większa atrakcyjność .
Czasem pytam się , czemu jedni się okładają, wyzywają , poniżają i jednak są razem, a inni słodza miodem i lipą zajężdza????????

Anonymous - 2015-03-31, 07:15

Dabo napisał/a:
Jędrek, tę mądrość życiową pt."olać" znalzłem na sycharze, , tylko pod nazwą "zająć się sobą".
Działa.

No i to jest komunikacja właśnie. Dla mnie olać to olać. a zająć sie sobą to nie olać tylko uznać bezsilność wobec innej osoby.... bo jej nie zmienię....
Olać dla mnie łączy się z brakiem szacunku.... równa się "edit: dział II pkt.9 regulaminu".
Więc jak ktoś nowy przeczyta, żeby olać to będzie tak jak ja rozrzucał brudy po domu, olewał sprawy domowe, udawał, że nie słyszy co się do niego mówi....a Ty wredna, egoistyczna, marudna babo posprzątaj jak ci sie nie podoba........ i rób co chcesz.... "edit: dział II pkt.9 regulaminu" jak ci się nie podoba...
Takim olewaniem dystansowałem się od żony pijąc...
A jak się zacząłem zajmować sobą to znowu byłem egoistą.... ale niestety nie potrafiłem się komunikować.... i bez żadnych tłumaczeń zająłem sie sobą. Nie rozmawiałem z żoną o tym co robię i dlaczego... i po co... bo byłem bardzo skupiony na sobie... a poza tym gniły we mnie urazy z pijanego życia.... i każda rozmowa wywoływała u mnie złość.
A jak dojrzałem po trzech latach do komunikacji, to moja żona już miała dość.
A moje chęci pojednania już nic nie znaczyły.... siedem lat kryzysu zrobiło swoje.

Anonymous - 2015-03-31, 08:17

Harnaś polecam weekend z żoną:
http://www.spotkaniamalze...lzenstw/terminy

Anonymous - 2015-03-31, 08:42

Harnaś-moja zona tez jest nauczycielka, czy to przypadek czy norma. A poza tym przeszedlem podobna droge jak Ty...
Pytanie do wszystkich Panów: niedawno ktos porownał cierpienie i traume jaka odczuwa zona alkoholika do cierpienia i traumy jaka odczuwa maz ktorego zona po urodzeniu dziecka czy tez dzieci odrzuca w kwesti seksu.
Wasze opinie?

Anonymous - 2015-03-31, 09:06

Jarek,
to jest wątek Harnasia i jemu ma służyć.
Jeśli chcesz podyskutować na temat jaki poruszyłeś, to załóż swój wątek w z tym pytaniem w dziale "Tematy różne" albo "Kącik psychologiczny". Tam jest na to miejsce.

Anonymous - 2015-03-31, 09:43

Twardy- doskonale rozumiem ze to jest watek Harnasia i Jemu ma sluzyc. Jak napisalem przeszedlem podobna droge do Niego i nie bez powodu pozwolilem sobie zadac takie pytanie niby do ogołu ;-)
Pozwolmy Autorowi watku zdecydowac :-)
Ponury - kiedy ja powrocilem na to forum pojawila sie pewna osoba z podobnym problemem. Na podstawie Jego doswiadczen uwazam ze marne szanse . Takie rekolekcje sa moim zdaniem dla malzonkow, ktorzy OBOJE W JEDNAKOWYM STOPNIU widza WARTOSC współżycia a ze maja problem w tej kwestii RAZEM chca jechac by go rozwiazac.

Anonymous - 2015-03-31, 09:54

A teraz juz zupełnie poważnie...
Jarek70 napisał/a:
Pytanie do wszystkich Panów: niedawno ktos porownał cierpienie i traume jaka odczuwa zona alkoholika do cierpienia i traumy jaka odczuwa maz ktorego zona po urodzeniu dziecka czy tez dzieci odrzuca w kwesti seksu.


Jarek, takie porównania nie mają sensu. Na pewno problem alkoholizmu jest powszechnie rozumiany i potępiany. A co do braku seksu.... kobieta Ci powie "bez seksu można żyć", w końcu księża (w większości) się bez tego obywają, zakonnice też, albo też wymyśli że jesteś seksoholikiem, bo chcesz seksu częściej niż raz na miesiąc i na dodatek nie zawsze tak samo.

Dabo napisał/a:
mądrość życiową pt."olać" znalzłem na sycharze, , tylko pod nazwą "zająć się sobą".
Działa.


Dabo, ta rada jest dobra, ale już na ostatnie stadium związku, czyli na związek tzw "pusty".
Zajmujesz się sobą, dbasz o dzieci, o dom, jesteś spokojny wycofany, ale obok żyje emocjonalnie obca dla Ciebie osoba.
"Zajęcie się sobą" w przypadku Harnasia tylko ucieszy żonę, bo nie będzie musiała wymyślać uników, że głowa, że "te" dni, że....

pachura napisał/a:
Powodzenia... jak małżonka nie odczuwa potrzeby zbliżeń to tym bardziej nie wybierze sie do zadnego seksuologa. To jak próbować zaciągnąć ateistę do spowiedzi.


Pachura, oczywiście że kobieta nie będzie chciała nigdzie iść, bo po co? Powie, że ona przecież nie ma problemu. Nie ma co liczyć na empatię kobietyw tym temacie....bo Ci powie , "no przecież nie będę się zmuszać ". Jeśli nie pomagają spokojne rozmowy, nie pomagają romantyczne kolacje i inne metody rodem z harlekina to jedyną szansą jest postawić ultimatum: albo idziemy do specjalisty coś z tym zrobić , albo myślimy o separacji. (podobnie jak z alkoholikiem, nie ma sensu prosić....tylko albo się leczysz albo sie rozstajemy).

Ps. Harnaś dobrze zwrócił uwagę, że nie tylko o tzw fizyczny seks chodzi, ale też i intymność, akceptację męża jako mężczyzny, o to aby seks nie był w 100% przypadków inicjowany (albo raczej wyproszony) przez faceta itp

Anonymous - 2015-03-31, 12:27

Dziękuje za zainteresowanie, widzę ze problem wielu nie jest obcy. Chciałbym też zaapelować żeby nie traktować tego wątku jako wątek Harnasia, tylko jako wątek dotyczący problemu który został w nim poruszony i niech każdy kto ma coś na temat do powiedzenia, kto jest w podobnej sytuacji lub był, am jakieś mądre rady to proszę aby się nimi tutaj podzielił.
Co do jakiejś terapii to raczej nie ma szans. Żona uważa że to nie Ona ma problem tylko ja nie potrafię panować nad popędem seksualnym, według Niej to normalne że w naszym wieku (+/- 40) mając dzieci, pracę i dom sex uprawia się raz może dwa w miesiącu a najlepiej wcale bo nie jesteśmy zwierzętami żeby nad tym nie panować.
Co do stwierdzeni, że bez sexu można żyć w końcu księża i zakonnice tego nie robią (przynajmniej w większości), to w zupełności się zgadzam. Tylko zakonnice czy księża nie idą spać do łóżka w którym leży atrakcyjna kobieta, która jest twoją sakramentalną małżonką i do której masz święte prawo.
"Fizycznie stają się jednym ciałem, w efekcie czego pojawiają się dzieci, które są owocem tej jedności; dzieci posiadają całą spuściznę genetyczną, pochodzącą z tej jedności. Nawet w aspekcie seksualnym tej relacji, ciało męża i ciało żony nie jest ich własnym ciałem, lecz należy do współmałżonka (1 Koryntian 7.3-5). Małżonkowie nie powinni skupić się na zaspokojeniu własnej przyjemności, ale raczej na dawaniu radości i przyjemności swojemu współmałżonkowi"

Żeby nie było że chodzi mi tylko o sex, mi chodzi przede wszystkim o bliskość , może to chore, ale czasem z zazdrością patrzę jak przytula naszych synów, jak nie raz prosi "choć się przytulić do mamusi" zwłaszcza młodszego (starszy to taka przylepa mamusi) bo on nie lubi się przytulać i musi go przekupić. Ale przecież nie będę rywalizował własnymi dziećmi, już raz rywalizowałem o nią z innym facetem - wygrałem i teraz nie wiem czy to nie był błąd.

Anonymous - 2015-03-31, 13:22

Harnaś napisał/a:
Co do jakiejś terapii to raczej nie ma szans. Żona uważa że to nie Ona ma problem tylko ja nie potrafię panować nad popędem seksualnym, według Niej to normalne że w naszym wieku (+/- 40) mając dzieci, pracę i dom sex uprawia się raz może dwa w miesiącu a najlepiej wcale bo nie jesteśmy zwierzętami żeby nad tym nie panować.


Czyli tak jak przypuszczałem.
Jesteś erotomanem albo jak to nazywa się na tym forum "seksoholikiem" bo chciałbyś częściej niż 2X w miesiącu i nie z łaski tylko z minimum entuzjazmu.

Panowie się rozpisali, ale może jakaś Pani, która była w takiej sytuacji po drugiej stronie coś poradzi?
Takie rady byłyby cenne.

Anonymous - 2015-03-31, 13:54

Grzegorz - porównujac te dwie sytuacje chcialem zasugerowac sposob postepowania. Jedyny mozliwy i wydaje sie sluszny.
Zauwaz, ze sam uzyles takiej samej analogi w odpowiedzi Pachurze, z którą sie zresztą zgadzam. Podobnie zreszta z dopiskiem PS. Harnaś slusznie zwrocil na to uwagę.

Harnas.
Ja musialem wyhamowac z emocjami. Takie dzialania powodowaly ze nic nie wskórałem, a sam siebie dolowalem.Kiedy sie uspokoilem to poszedlem do Pana Boga bo tylko On byl w stanie uleczyc moje zranienie i tylko z Nim mogłem odbudowac moje poczucie wartosci - na szczescie nie poszedlem w romans czy tez nowy powiedzmy zwiazek. Nastepnie powstalem z kolan, przestałem by żebrakiem i odsunalem sie troche zeby nie dusic napieraniem o seks. Zmiany zaczalem od siebie. Odbudowa granic wlasnych , umiejetnosc stawiania granic zonie.
Masz 2 synow ktorzy tak jak dawniej byly postrzyzyny tak niedlugo przyjda do Ciebie po meskosc - (dopilnuj tego i przygotuj sie). Tak wiec zona niech nie mysli ze ona ma dzieci i to jej wystarczy. Rady Dabo bezcenne - przestan byc jej dzieckiem a i dopilnuj by takze nie miala podstaw tak myslec.
Nauczycielem to jest w pracy zawodowej i dla dzieci. A ja nie potrzebuje mamusi.
U mnie jeszcze bylo jedno. Zauwazylem ze na mojej religijnosci zbudowala sobie poczucie bezpieczenstwa. Chodzi do Komuni, czyli nie zdradza nie zebrze o seks czyli mam kogos do pomocy w wychowaniu dzieci no i nic nie musze robic ze swojej strony. A potem moge go zostawic jak dorosna - jeszcze tego nie uslyszalem ale czuje to. Ale i to rozbilem w pyl.
A poza tym ja tez juz wychodze - tak ze juz nie moze myslec ze ona wszedzie ma czas bo opiekunka jest na miejscu.
Tak na szybko i chaotycznie ale w pracy.

Anonymous - 2015-03-31, 21:08

Dabo napisał/a:
Nie chodzi tu o olewanie kogokolwiek, w jakikolwiek sposób,. Tylko realne zajęcie się sobą i własnymi problemami, z pamięcią i czcią dla współmałżonka.


no, teraz rozumiem......
który Dabo jest prawdziwy?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group