To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Odbudowa związku po kryzysie, zdradzie, separacji, rozwodzie - Ciezki czas w moim malzenstwie

Anonymous - 2015-02-15, 22:32

myśle ze spowiedź po zdradzie powinna być jak spowiedź
w kościele.
Wyznanie win ok...zgrzeszyłam czy zgrzeszyłem, ale wypytywanie
gdzie, jak, czy było fajnie, ile razy?
Poza tym rzeczywiście zdradzony oczekuje szczerości? czy tylko szczerości
która nie jest dołująca?
Co jeśli zona powie ...tak było super, kochałam tego faceta jak nikogo dotąd,
wróciłam tylko dlatego ze sakrament, dzieci itp

Anonymous - 2015-02-16, 09:06

grzegorz_ napisał/a:
Co jesli zona powie ...tak bylo super, kochalam tego faceta jsk nikogo dotad,
wrovilam tylko dlatego ze sakramebt, dzieci itp


A jeśli tak uważa, a powie coś odwrotnego, to jest dobrze i w porządku? Lepiej usłyszeć kłamstwo, albo żyć w przeświadczeniu, że wszystko jest ok, i współmałżonek jest taki "fajny", jak mi się do tej pory zdawało? Że mnie kocha tak jak mi się zdawało do tej pory?

Jeśli ktoś myśli w ten sposób a to ukrywa, to obojętne, czy to spowiedź w kościele czy przed drugą osobą - wydaje mi się, że dalekie to jest od szczerego żalu za to, co się zrobiło.

Samia napisał/a:
z calego swojego zycia sie przed nim "wyspowiadalam" (z zycia przed zdrada...chodzi mi o moje wszystkie trudne chwile o ktorych on nie wiedzial...


Każdy jest inny i czego innego potrzebuje, ale niektórym taki stopień szczerości może pomóc, moim zdaniem. Wyjawienie wszystkiego może pomóc w odzyskaniu zaufania.

Anonymous - 2015-02-16, 10:13

alterego napisał/a:
A jeśli tak uważa, a powie coś odwrotnego, to jest dobrze i w porządku?

Nie pisałem że kłamanie nie jest w porządku.
Pisałem, że w okresie kryzysu przesadna wylewność jest zła.
Spowiedź spowiedzią, ale bez szczegółów.


Lepiej usłyszeć kłamstwo, albo żyć w przeświadczeniu, że wszystko jest ok, i współmałżonek jest taki "fajny", jak mi się do tej pory zdawało? Że mnie kocha tak jak mi się zdawało do tej pory?

Lepiej po prostu nie usłyszeć jak, w jakiej pozycji, kiedy dokładnie, ile razy itp.
Wszystko na pewno nie jest ok i nikt rozsądny się nie czaruje, że powracający
kocha nad życie, tamta była głupia i brzydka, a na dodatek po pijaku itp..


Jeśli ktoś myśli w ten sposób a to ukrywa, to obojętne, czy to spowiedź w kościele czy przed drugą osobą - wydaje mi się, że dalekie to jest od szczerego żalu za to, co się zrobiło.

Żal to jedna rzecz, a masochistyczne babranie się w szczegółach to inna.
Oczywiście nikt nikomu nie zabroni. Można pytać, tworzyć sobie w głowie wizje jak
maż to z tamtą robił czy tamta była lepsza w łózku czy itp...
Tylko po co????



Anonymous - 2015-02-16, 12:22

Grzegorz, te wizje i tak czlowieka zalewają zatapiają, wciskają się w głowę :-? - nawet bez dodatkowego podsycania poprzez rozmowy z głównym sprawcą i uczestnikiem.
Bardzo trudno jest zapanować nad tym zalewaniem, a gdy się pozwoli rozhulać wyobraźni poprzez dopytywanie, zgłębianie, szukanie nadziei (że może to wszystko jednak nie było tak niszczące jak przeczuwamy, że może został jakiś nieskażony obszar, to niestety są zwykłe mechanizmy obronne) - to wtedy już może przerosnąć to ludzkie możliwości, może stać się przeszkodą nie do pokonania, może zalec cieniem na całe życie.
Dlatego jak najmniej o własnych siłach, jak najwięcej na kolanach.
I bronić się przed pokusą szczegółów.
Umysł chce się w tym bez końca babrać, podświadomie. To jak podglądanie horroru przez palce.
Dusza może prosić o pomoc Zbawiciela - i dzięki Niemu może się z tego wszystkiego otrząsnąć, oczyścić i wznieść ponad to.

Jednak dusza i umysł bywają w nas nierozdzielnie splątane. Dlatego trzeba jednocześnie słuchać psychologów, którzy powtarzają jak mantrę: im mniej się wie szczegółów, tym lepiej dla procesu zdrowienia.

Anonymous - 2015-02-16, 12:49

Też zależy, czy takie myślenie jest wykorzystywane przez stronę, która zdradziła, bo po prostu jemu/jej nie chce się w to zagłębiać, bo to niewygodne, albo jeszcze lepiej, chce zachować to wszystko dla siebie, nieważne, czy to fair wobec strony zdradzonej. Coś takiego ja uważam za kolejny policzek. Jeżeli komuś to potrzebne i chce mimo wszystko znać prawdę i według niej przyjąć jakieś określony sposób postępowania albo myślenia, to takie coś się należy. O ile został jeszcze jakiś okruch szacunku do strony zdradzonej i się to uszanuje, mimo, że wyznanie prawdy nie jest miłe. To według mnie konsekwencje zdrady, które powinny zostać poniesione, zamiast udawać, że nic takiego nie było, nic się nie stało - na tej podstawie się jakoś wygrzebać...? To brzmi tak, jakby ta podstawa to było właśnie kłamstwo, niedomówienie, mydlenie oczu, oszukiwanie samego siebie.
Anonymous - 2015-02-16, 13:00

zgadzam się
ale jest taki jeden moment, taka czerwona linia
między wyczuciem, że osoba powracająca nie lekceważy i nie minimalizuje ciężaru winy, a pokusą by pytać dalej, więcej...
warto uważać na tę cieniutką czerwoną linię
gdy się ją niechcący przekroczy, bardzo trudno jest wrócić

Anonymous - 2015-02-16, 13:43

Alterego

Może piszemy o różnych sytuacjach?
Czy jeśli mąż powie : tak zdradzałem emocjonalnie i fizycznie,
trwało to X miesięcy (lat) to wystarczy?
Czy musi jednak powiedzieć : ona ma 30 lat, jest mężatką, ma 2kę dzieci,
blond włosy.... , w maju 2014 spędziłem z nią weekend nad morzem,
w czerwcu 2014 spotkaliśmy się 2 razy w hotelu,...
dzwoniłem do niej 2-3 razy dziennie, wysyłałem ok 50 sms...
?

Anonymous - 2015-02-16, 14:02

grzegorz_, sądzę, że oczekiwania wobec strony, która zdradziła, są zawsze różne. I bardzo ciężko stwierdzić, jakie oczekiwania są lepsze, a jakie gorsze, bo na jednego uzyskanie szczegółów może wpłynąć katastrofalnie, a drugiemu pomóc - ja w to wierzę przynajmniej. Niektórzy dążą do konfrontacji z osobą, z którą zostali zdradzeni przez współmałżonka, drudzy nie chcą nic na temat tej osoby wiedzieć. Potrzeby są przeróżne. Z tą konfrontacją to tylko przykład, osobiście tego nie aprobuję.
Anonymous - 2015-02-16, 14:23

alterego napisał/a:
grzegorz_, sądzę, że oczekiwania wobec strony, która zdradziła, są zawsze różne. I bardzo ciężko stwierdzić, jakie oczekiwania są lepsze, a jakie gorsze, bo na jednego uzyskanie szczegółów może wpłynąć katastrofalnie, a drugiemu pomóc - ja w to wierzę przynajmniej.


Alterego
Oczywiście są sytuacje, gdy ktoś zdradzi bo wypił za dużo, bo impreza integracyjna,
bo coś go na chwilę zaślepiło i wtedy zdradzający wraca na kolanach i spełnia wszelkie oczekiwania.
Niestety świat zazwyczaj nie jest tak czarno-biało poukładany.
Zdradzający wraca bo kładzie na szali za i przeciw i wychodzi mu, że to "za powrotem"
przeważa (nieznacznie) to "za odejściem".
W takiej sytuacji (sytuacji niesprawiedliwej, przyznaję) można męczyć męza oczekiwaniami, ale trzeba się liczyć z tym, że te oczekiwania spełnione nie będą i skonczy się kryzys rozejściem.

Anonymous - 2015-02-16, 14:56

Samia pisze:
Cytat:
Ja rozumiem mojego Meza bo wydaje mi sie ze gdybym byla na jego miejscu tez bym nie chciala tkwic w nieswiadomosci i chciala wiedziec....ale On prawie codziennie pyta tak od polroku choc juz dawno byla przeprowadzona szczera rozmowa i wszystko powiedzialam....z calego swojego zycia sie przed nim "wyspowiadalam"


Jest ogromna różnica między ukrywaniem prawdy o zdradzie a codziennym, bez końca relacjonowaniu wydarzeń minionych na prośbę osoby zdradzonej.
W jakim celu - się pytam, czemu mają służyć takie przepytywanki ?
Bo jeśli temat został wyczerpany, zdradzający ponad wszelką wątpliwość zrozumiał krzywdę uczynioną i jest na drodze do zadośćuczynienia, deklaruje pozostanie to babranie się w szczegółach jest realną przeszkodą by ostatecznie rany się zabliźniły, by temat domknąć i zacząć żyć życiem odzyskanym.
Inicjowanie nie kończących się przesłuchań ma coś w sobie z pastwienia się, nad sobą samym a także nad zdradzonym. Jest niezdrowym objawem sygnalizującym nie pogodzenie się z faktami, których przecież żadną miarą odwrócić się nie da.
Nie służy nikomu ani niczemu, poza przedłużaniem stanu wiecznego chaosu i niepewności.
Gdy są dzieci w związku , nawet gdy rodzice rozmawiają bez ich udziału one i tak nieświadomie chłoną tą niezdrową sytuację stając się w pewien sposób ofiarami.

Samia, należałoby kategorycznie odmówić dalszych zeznań uznając je po prostu za bezcelowe. Zakomunikuj meżowi, że powiedziałaś wszystko co jest istotne i nie masz już NIC do dodania w tej sprawie.
Jeśli raz podejmiesz taką decyzję, nie powinnaś odstępować od niej i ponownie dawać się nakłaniać do bezsensownych zeznań. Takie zeznania to jak obopólne dręczenie się.
I nie sądzę by ktoś ze zdradzonych chciał naprawdę wiedzieć wszystko .
W niektórych przypadkach pełna wiedza na temat zdrady mogłaby niejednego zdradzonego i tak już mocno nadwątlonego brakiem wiary w siebie, po prostu zabić.

Anonymous - 2015-02-16, 15:15

grzegorz_ napisał/a:
W takiej sytuacji (sytuacji niesprawiedliwej, przyznaję) można męczyć męza oczekiwaniami, ale trzeba się liczyć z tym, że te oczekiwania spełnione nie będą i skonczy się kryzys rozejściem.


I to rozejście Twoim zdaniem to będzie wina żony (skoro napisałeś, że mąż będzie dręczony oczekiwaniami), która ma chore oczekiwania po zdradzie?

kenya napisał/a:
I nie sądzę by ktoś ze zdradzonych chciał naprawdę wiedzieć wszystko .
W niektórych przypadkach pełna wiedza na temat zdrady mogłaby niejednego zdradzonego i tak już mocno nadwątlonego brakiem wiary w siebie, po prostu zabić.


Nie do końca wiem, jak to rozumieć. To znaczy, że żadnej miłości już wtedy nie ma, nie ma co liczyć na miłość, szczerość, szacunek ani na chęć poprawy sytuacji - chęć poprawy sytuacji leży tylko po tej zdradzonej stronie, i to ona ma udawać, że jest OK i wmówić sobie, że "pewnie nic takiego tam się nie działo", żeby z tym jakoś wytrzymać? Bo strony, która zdradziła, już kompletnie strona zdradzona i tak nie obchodzi? To o co tutaj walczyć tak naprawdę, skoro wychodzi na to, że ten, który zdradził, jest z mężem/żoną wyłącznie dlatego, że to się opłaca.....

Ja małżeństwo wyobrażam sobie jako dwoje ludzi, którzy starają się poznać siebie jak najwięcej, a nie ukrywają to, co brzydkie, żeby móc ze sobą w ogóle wytrzymać.

Anonymous - 2015-02-16, 15:46

kenya napisał/a:
Jest ogromna różnica między ukrywaniem prawdy o zdradzie a codziennym, bez końca relacjonowaniu wydarzeń minionych na prośbę osoby zdradzonej.
W jakim celu - się pytam, czemu mają służyć takie przepytywanki ?


To taki SM (sado-masochizm).
Zdradzony masochistycznie wysłuchuje tych relacji
i sadystycznie dręczy żonę zmuszając do ciągłego powtarzania
"jak było".

Alterego
Życie po kryzysie to swego rodzaju układ, z którego może kiedyś urodzi się zdrowy związek.
Nie lepiej po kilku tyg jak miną emocje usiąść i szczerze sobie porozmawiać ?
Nazwać po imieniu to co się wydarzyło (zdrada). Dać sobie jakiś czas na "małżeński czyściec" i ustalić reguły na przyszłość, a nie tkwić w przeszłości.

Anonymous - 2015-02-16, 15:53

alterego, fakt że ktoś nie chce rozprawiać bez końca o swojej zdradzie, nie chce odpowiadać na niekończące się pytania zdradzonego, może właśnie znaczyć że "tamten temat" dla niego już nie istnieje, jest zamknięty, nie ma dla niego znaczenia już.
Jeśli rozpatruje zdradę to tylko w kategoriach odbytej lekcji od życia. Wie że źle zrobił ale ponieważ nic tego nie zmieni - bo to jest fakt , więc oszczędza sobie i bliskiej osobie mówienia o tym co było.

Nie chce mówić także ponieważ mówienie o przeszłych emocjach które I TAK nijak się mają do tego co teraz czuje, może być niezwykle bolesne dla zdradzonego.
Więc nie mówi z powodu empatii którą odczuwa i która jako umiejętność ujawniająca się w drodze ewolucji a świadcząca o człowieczeństwie, chroni innych przed bólem.

Nie zdarzyło Ci się nigdy nie powiedzieć komuś całej prawdy (w różnych sytuacjach) w imię tego by nie zadać mu bólu lub by mu go choć oszczędzić?

Anonymous - 2015-02-19, 20:33

Oznajmilam juz nie raz Mezowi ze wszystko juz powiedzilam i ciagle rozdrapywanie ran jeszcze bardziej go niszczy....ale on dalej drazy a to wcale nie pomaga..
Ja chyba za bardzo bylam szczera w tym wszystkim, ale wrecz blagal mnie o wszystkie szczegoly, mowiac ze wtedy da mi moze szanse wiec bylam mu winna szczerej rozmowy, oboje bylismy pod wplywem ogromnych emocji i tez moze to wszystko odbylo sie tak jak sie odbylo....ja bylam spanikowana wrecz, w trakcie rozmow docieralo do mnie jak bardzo go skrzywidzilam, jak strasznie sie pogubilam i jakie sa skutki.

Najgorsze jest to ze ja w trakcie zdrady nie czulam sie z tym szczesliwa a pomimo tego ciagnelam to, gdy juz zaczelam sie tym bardzo stresowac, dochodzilo do mnie ze podle postapilam, zaczelam palic papierosy choc juz 2,5 roku wczesniej skonczylam z nalogiem, zrobilam sie jeszcze bardziej nerwowa ale juz sie miotalam czy to zdrade ukrywac juz do konca zycia i babrac sie w klamstwie czy jakos wyznac nie wdawajac sie zbytnio w szczegoly....ale los chcial inaczej, gdy jeszcze w glowie moje mysli sie gotowaly, Maz sam odkryl zdrade a wtedy ja spanikowalam i wyszlo jak wyszlo, jestem bardzo emocjonalna osoba i nie dalam rady usiasc odrazu i bez przekraczania tej czerwonej linii o tym opowiadac....strasznie zawinilam, nie potrafie sobie z tym poradzic....wyrzuty sumienia mnie przygniataja, jak moglam byc taka podla osoba, nigdy nie chcialam nikogo skrzywdzic a skrzywdzilam najwazniejsza osobe w moim zyciu, i moje dzieci kochane, niczemu winne, jak moglam tak skomplikowac nam zycie ktore i tak nie bylo latwe, ale jak teraz patrze na to wszystko to bylo dobre...
Maz mnie kochal calym sercem choc moze tego nie okazywal zbytnio, moze przez swoje slowa w klotniach pokazywal inaczej.. a teraz tak cierpi, tak ciezko mi na niego patrzec i ta swiadomosc ze to ja sie przyczynilam do jego cierpienia a mialam byc ta osoba na dobre i zle, zdrady nic nie tlumaczy, kazdy kryzyz mozna inaczej rozwiazac a nie taki cios, i kto to mowi....ja....czuje sie zlym czlowiekiem

Maz nie radzi soie, topi smutki w alkoholu, martwie sie o Niego, zalezy mi na Nim,,,On caly czas mi mowi ze mi tego nigdy nie wybaczy, ze widzi swoje bledy i strasznie go one tez bola, ale zdrada to zdrada....ciagle przeraza go wizja ze ludzie sie dowiedza i bedziemy wysmiewani, nie ma na nic sily, strasznie cierpi :(



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group