Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
MOJE ŚWIADECTWA REKOLEKCJ
Autor Wiadomość
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-13, 09:51   

==
Ostatnio zmieniony przez helenast 2013-11-06, 23:29, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
robot321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-13, 10:15   

Piękne i powalające. Czyje to?
Uświadomiłem sobie że łez nie słychać, one spadają tak...cicho.

dla Ciebie, Dżem: Do kołyski
http://www.youtube.com/watch?v=KApmfGxoCG0
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-13, 11:12   

==
Ostatnio zmieniony przez helenast 2013-11-06, 23:30, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-13, 18:48   

Haniast napisał/a:
całą pracę muszę wykonać sama ...
i kolejny raz Haniu mówie NIECH CI/NAM PAN BÓG BŁOGOSŁAWI!!!! :-)
 
     
robot321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-13, 20:08   

Haniu, to nie cisza, po prostu różne sprawy na głowie. Dziś byłem na spotkaniu wrocławskiego Sycharu. I co i było m in. o Tobie Twoje świadectwo czytał Michał (ale rym). Więc tak jakbyś była z nami.

Ale ty masz znajomości, B XVI, no no, pozazdrościć. Haniu, widzę że jesteś bardzo poraniona i odkrywanie tych ran boli cię bardzo. Ale i oczyszcza przez ból i uświadomienie sobie wielu rzeczy.

Powtarzam raz jeszcze , masz moją pomoc, już mam twój tel. i maila, jakby co to dzwoń śmiało. Ja w ten łykend mam dzieci więc trochę mniej czasu, ale pamiętaj, pisz, dzwoń . Wiele osób pamięta o Tobie i Ty jesteś dla nich kimś niezwykłym. Jakie to wszystko bywa pokręcone i pomieszane .

Z Bogiem
3maj się. ;-) :-) :-D
PS. Pozdrowienia od Kuby i Marty, moich dzieci.
 
     
Ife
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-13, 22:34   

Kochana przytulam Cie do swojego serca, tak bardzo ,bardzo mocno. Tylko tyle moge oprucz modlitwy. Za daleko mieszkam, jestes wspaniala ,silna i tak pieknie piszesz, ja tak nie potrafie. Nie mow ze nie potrafisz kochac bo Twoje slowa mowia co innego, milosc przez nie przemawia. Bardzo bym chciala Cie poznac i mam nadzieje ze kidys mi sie to uda. Pisz ,pisz tak milo sie Ciebie czyta. Caluje Ife.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-14, 00:28   

==
Ostatnio zmieniony przez helenast 2013-11-06, 23:31, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-14, 01:15   

Haniu, gratuluję Ci tych "maleńkich sukcesów". Po nich pewnie przyjdzie czas na większe.
Pozdrawiam. :-D
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-14, 09:42   

Haniu, piszesz :

Cytat:
Ale Elu ja już nie zmienię nastawienia do siebie .


Więc po to jesteś na 12 krokach....żeby przemieniac sibie i swoje zycie !
Pewnie, ze Ty sama nie potrafisz....
...ale zauważ....jesteś w grupie ludzi i na drodze Bożej.....To Bóg zadziała, jeżli Ty mU na to pozwolisz !
Hm....powoli, bez lęku....idź drogą 12 kroków....a tu...z Bogiem...wszystko jest mozliwe. Wiem to na 100%.


Piszesz też, że nie ma wokół Ciebie ludzi.....hm....jak im się pokazałaś ...że odeszli ??

Piszesz, ze biosz się, że i my odejdziemy od Ciebie.....
Haniu....a jak nam się pokazujesz ??

Mysle też...że teraz już....jakkolwiek nam się odkryjesz...będziesz miała w nas wsparcie i pomoc....My....ludzie popaprani sami nie jesteśmy kryształowi...dużo sami doświadczyliśmy, dużo sami widzieliśmi i też sami popapraliśmy swoje zycie....mamy spore doświadczenia w zyciu....Raczej nas od siwebie nie odstraszysz....
Z całego serca chcemy Ci pomóc, wesprzeć .
Masz swoja grupę 12 krokową.....to bezpieczne dla Ciebie miejsce do swojej przemiany ! Dobrze, ze to rozpoczęłaś !!

Haniast napisał/a:
UŚWIADOMIŁAM SOBIE ,ŻE NIE POTRAFIĘ KOCHAĆ ... NIE POTRAFIĘ OBDAROWAĆ TYM UCZUCIEM INNYCH...


Noooo Haniu....jesteś własnie .....weszłaś właśnie na drodze, zeby to zmienić !!

Haniast napisał/a:
CZY W OGÓLE POTRAFIĘ COŚ Z SIEBIE DAĆ ??? !!! ... PODWÓJNE DO DIABŁA !!


Nie wzywaj diabła, bo przyjdzie !
Uwolnij się od niego....daj mu spokój, nie zwywaj.....

Wyraźnie i zdecydowanie zwróć się do Pana Boga, Jezusa, Ducha Świętego....Matki Bożej, Aniołów i świętych.....będą na Twoje wezwanie i prosby .


Haniast napisał/a:
Uświadomienie sobie prawdy, gorzkiej prawdy BOLI


...o sobie....Tak , bardzo, bardzo boli !!
Ale też to co boli - juz sie leczy !!


Haniast napisał/a:
Kochani nie bójcie się ... Nie proszę o wielką pomoc. Chcę tylko , Abyście wspierali mnie Swoją obecnością ... Może czasem i słowem gdy znajdziecie wolną chwilę... Wiem,że całą pracę muszę wykonać sama ...


Nie boimy się Haniu....już wielu z nas jest wolnych od lęku.
Jesteśmy z Tobą. Bądź spokojna !


robot321 napisał/a:
Powtarzam raz jeszcze , masz moją pomoc, już mam twój tel. i maila, jakby co to dzwoń śmiało. Ja w ten łykend mam dzieci więc trochę mniej czasu, ale pamiętaj, pisz, dzwoń . Wiele osób pamięta o Tobie i Ty jesteś dla nich kimś niezwykłym. Jakie to wszystko bywa pokręcone i pomieszane .



Ale UWAGA !!
Uczymy się tu...na Sychar...że raczej nie ma czystej przyjaźni między kobietą a mężczyzną....nie ma i już ! I nie ma co nikomu to tu tego udowaniać. Strzężmy się niepotrzebnych sytuacji ....proszę ....
Po co nam dodatkowe kłopoty ??
Jesteśmy tu po to, żeby ratowac SWOJE małżeństwa ....a nie im zagrażać .....bo....Haniu, Robot....jak zareagowaliby Wasi współmałzonkowie....gdyby dowiedzieli się, ze Hania wspiera Robota a Robot Hanię ?? Niwiele by o tej sytuacji wiedzieli....ale Ich reakcja jest do przewidzenia...co ?? Ich smutek, lęk, zagrożenie, może zazdrość, może i złość nawet....po co nam to ??

Niech będzie od początku uczciwie , prosto i jasno....Niech Kobiety wspierają kobiety, mężyźni niech wpierają mężczyzn.....po co nam kłopoty w rodzinach, które chcemy ratowac ??

To do przemyslenia.

NIE....nikt tu nikomu niczego nie zabrania !!
Każdy niech robi i działa jak uważa.
Każdy ma rozum, serce i wolna wolę.To tylko taka moja dygresja....a właściwie nawet nie moja....ale Nałoga. On nam na moich 12 krokach o tym mówił....sprawdziliśmy i wiemy juz co sie opłaca a co nie....co bezpieczne a co niebezpieczne.
A my....oprzeciez nie chcemy już bardziej jeszcze gmatwać swojego losu....chcemy raczej swoje ścieżki prostować.

Niech każdy zrobi jak chce i jak uważa. ....a ja powiedziałam co wiem, co uważam, co czuję i ....co sprawdziłam i doświadczyłam.


Haniast napisał/a:
ugryzłam się w język bo chciałam przeklnąć ....


zły by sie ucieszył...i...już by Cie miał.


Haniast napisał/a:
Ale teraz widzę , że będę trwać , cokolwiek się stanie...


noooo...Haniu....nie wolno godzic sie na wszytko...bądź uwazna !


Haniast napisał/a:
Mogę i postaram się zmienić siebie


pięknie !!

Haniast napisał/a:
Jeżeli nasze prośby i postawa nie przekona naszego partnera postawmy przed nimi dzieci...


Najpierw popracujmy nad sobą !!
Nad swoimi emocjami i.....uspokujmy je ...uciszmy !!
Nasze emocje w sytuacji kryzysu są naszymi najwiekszymi wrogami !!
Ile awantur byśmy uniknęli, ile krzyków, kłótni....gdybyśmy nie dali sie nakręcić,GDYBYŚMY POTRAFILI PANOWAĆ NAD SWOIMI EMOCJAMI....A NIE ONE NAD NAMI !!

Więc....najpierw MY !! najpierw cisza w sercu i spokój.
Od tego zacznijmy !!

Spokojnej i dobrej niedzieli dla Was, Waszych współmałżonków i Waszych dzieci.....I....zacznij od siebie !! EL.
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-14, 09:49   

EL. dzięki za ten wpis :-)
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-14, 10:07   

==
Ostatnio zmieniony przez helenast 2013-11-06, 23:32, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
maryniaa
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-14, 10:28   

No nieee Haniu uogólniasz???? :-) sory za uśmiech, bo to nie do końca wesołe , ale zobaczyłam siebie w Twojej postawie , ale .....bedąc prawie dwa lata tu na forum i coraz blizej Boga , wiem ,że nie tedy droga.
Kolejny raz niech Ci Pan Bóg błogosławi , a Duch Święty prowadzi .
Nie mogą nade mną panować emocje .Emocje są do uczuć a to nie jest mną :-)
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-14, 10:43   

Haniu....co Cię tak mocno uraziło ??
Hm...dlaczego ?

Haniast napisał/a:
Bardzo mi przykro, że tak myślicie i przepraszam Wszystkich jeżeli poczuli się w jakiś sposób zachęceni jak to powiedziałaś Elu do niemożliwych przyjaźni damsko-męskich... Nie taki był mój zamiar...

Szkoda tylko,że wypłynęło to właśnie z Twoich ust. Doskonale Wiesz jaką mam sytuację i jak odcięłam się od tych spraw.... I PRZYKRO MI,ŻE TAK O MNIE MYŚLICIE... Nie ma wpływu na to co piszą do mnie i myślą inni , ale mam swój rozum i wiem gdzie, jak i przed kim postawić barierę. Zbyt mocne i bolesne doświadczenia...


Haniu, gdybm czuła, ze coś tu robisz celowo....zareagowałambym od razu i to privie a nie w temacie ogólnym
Wiem, że nie celowo....dlatego przypatruje się i podpowiadam.

Haniu....zobacz...przypatrz sie teraz swoim emocjom....po co taka reakcja ?
po co??żebyś sobie uzmyslowiła...że to emocje teraz rządzą...i trzeba nad tym pracować. I dobrze, ze to wychodzi....to dla Twojego zdrowienia Haniu.

Jesteś tu wazna, ludzie są Tobie przychylni i chcą być z Tobą, pomagać, wspirać...i ja tez chcę. Ale...Haniu....my tu zmieniamy swoje życie....Zmieniaj je z nami !!

I właściwie nie wiem , czym Cie uraziłam.
Rozmawiajmy !! EL.

[ Dodano: 2012-10-14, 12:07 ]
Analizuję to co wyżej napisałam....hm....czy o ten fragment Haniu chodzi ::


Cytat:
Piszesz też, że nie ma wokół Ciebie ludzi.....hm....jak im się pokazałaś ...że odeszli ??

Piszesz, ze biosz się, że i my odejdziemy od Ciebie.....
Haniu....a jak nam się pokazujesz ??


nie wiem czy o to....ale chociaż to dojaśnię.

Haniu...my nie wiemy jak Ty sie pokazałaś innym ludziom, że odchodzą...tak piszesz...My = ja Cie z innego świata nie znam...nie wiem.....to jakby poza mną, żeby to ocenić....


ale jak nam się pokazałaś ??
No to przecież widzisz jak....że ludzie do Ciebie lgną, że Cię lubią, chcą byc z Tobą, chcą pomagać. I ja widzę to samo....Hania= Osoba, z którą chce sie być.....

To miałam na mysli.


I jeszcze może to...co pisałam...odpowiadając Robotowi....na przyjaźń męsko-damską tak myślę, tak uważam ...i to jest ważne. Ale każdy z nas ma wolnośc i zrobi jak uważa.

Haniu....wracaj ! EL.
 
     
robot321
[Usunięty]

Wysłany: 2012-10-14, 12:58   

Haniast napisał/a:
Tak jak rozmawiam i czytam Wasze wypowiedzi to jestem w szoku jakie to życie jest..... auć :-( ... ugryzłam się w język :-P bo chciałam przeklnąć .... Powiedzmy delikatnie pokręcone życie.. Dzieci w tym tygodniu z Tatą , za tydzień z Mamą ... weekendowe dzieci .... nie rodzice , tylko dzieci... Co my robimy ??? ... Powiem Wam kochani, że wiele osób, które zna moją sytuację mówiło mi musisz odejść... Piekło moi drodzy to nic w porównaniu z moim życiem... Ale teraz widzę , że będę trwać , cokolwiek się stanie... Mogę i postaram się zmienić siebie , ale priorytety moje pozostaną niezmienne...
Ludzie ! te dzieci stworzyliśmy z naszej miłości . Pamiętacie moment , gdy sie dowiedzieliście, że będą, gdy zobaczyliście Je na USG , jak usłyszeliście bicie serca. A później gdy się narodziły. Ich pierwszy uśmiech, słowa, kroczki ... a teraz co Im dajemy ??? traumę na całe życie !!! To jest nasza miłość ??? .

Haniu, masz rację, to nie jest normalne, to jest popieprzone, takie widzenie z dziećmi na łykendy , zwłaszcza jak mieszkam 2 km od nich.
Ale co mam zrobić innego. Jestem 2 lata po rozwodzie (cywilnym) i wolę się z nimi widzieć rzadko niż wcale. Tak, to niestety są konsekwencje mojej naiwności i zgody na rozwód,oraz wyprowadzki z domu aby chwilowo uspokoić żonę będącą w depresji i po wypadku z nią związanym.
Niestety dopiero po rozwodzie który dla mnie jest tylko papierkiem nic nie zmieniającym, okazało się że moja żona jest już w ciąży z kimś innym. Dałem jej rozwód tylko dlatego że nie brałem pod uwagę tej innej opcji. No bo jak, liderka lokalnej wspólnoty odnowy w Duchu Św., która zawsze ciągnęła mnie do kościoła i to ona nadawała kierunek naszemu kroczeniu do Boga, w głowie mi się nie mieściło że mogła zrobić coś takiego. A tu masz babo placek. Dopiero wtedy oczy mi się otworzyły.
Ale wciąż ją kocham i chcę aby wróciłla. Modlę się o to choć po ludzku wiem, że mając bezwarunkowe wsparcie swoich rodziców , którzy akceptują wszystkie jej wybory i mają dużo kasy, to nie wiadomo czy kiedykolwiek będziemy jeszcze razem. Ale Ja z gęby cholewy nie będę robił, złożyłem przysięgę i postaram się jej dochować. A dla Boga nie ma nic niemożliwego.

Co do twojej decyzji o zakończeniu tematu, to przypomina mi to jedną sytuację, osoby która już kilkukrotnie wypisywała się z kroków a wciąż na nich jest. Pokazuje to tylko tyle, że rządzą tobą Haniu emocje. Przemyśl to na spokojnie i daj znać np. jutro. Myślę że po namyśle wrócisz tu, no chyba ze jesteś taki uparciuch i choleryk jak ja. Mi też niewiele potrzeba aby oddać innym słowami których potem żałuję.

A co do tematów damsko-męskich przyjaźni i wsparcia, to ja mam takie samo zdanie jak ty.
Jednak stanowisko El i Nałoga wypływa pewnie z życia i jakichś powstałych sytuacji. Powiem więcej ostatnio byłem w pewnej sytuacji gdzie coś zaczęło iskrzyć między mną i pewną kobietą, albo to tylko mi się tak wydawało, i musiałem użyć wiele wysiłku woli aby sytuację zamknąć i wyjść z niej uczciwie. Dlatego nie będę używał maila do kontaktów z tobą. Nie chcę aby ktokolwiek mi coś zarzucał z czego nie będę mógł się wybronić nie mając twardych dowodów. A szkoda bo fajnie czasem coś wrzucić na szybko telefonem lub SMS-em. Matko znów się rozpisałem, ale chciałem być maksymalnie precyzyjny.

Dobrej niedzieli Haniu, trzymaj się i wracaj.

A znasz bajkę o misiu?
We miss you,
really much :->

I piosenka, chyba ją znasz, bo to nasza młodość, rozwiń sobie słowa pod obrazem , a tytuł pewnie niejednemu sycharowi nie daje spokoju :
http://www.youtube.com/wa...feature=related

i jeszcze U2, moja najlepsza kapela: With or without you
http://www.youtube.com/watch?v=EzeDqRhM09w

i One love: http://www.youtube.com/watch?v=zz7Yf-etI2E

[ Dodano: 2012-10-14, 14:07 ]
Haniu, jeszcze coś z klasyki w połączeniu z łyżwami, mi się podoba:
Andrea Bocelli z Hayley Westenra: Io vivo per lei/żyję dla niej
http://www.youtube.com/watch?v=WdxRmcgsKDQ

I Luciano z Tracy, Sorry:
http://www.youtube.com/watch?v=juFYnmaI_Ns

Mam nadzieję że nie zanudzam cie, a tu coś na trudniejsze chwile:
coś z Jamajki, mnie pobudza, (tak jak ciebie ten kotek przy mięsie):
3 little birds:
http://www.youtube.com/watch?v=4xA9pfaGGXg

Pa pa pa.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4