Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Sakrament małżeństwa -nierozerwalne przymierze czy kontrakt? |
Autor |
Wiadomość |
Ola2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-01-27, 14:08
|
|
|
"Napiszę tak: może jest Ci lżej, ale może też wracają wspomnienia, kiedy mąż był inny - lepszy (chyba był?!) "
nie "może", ale jest mi lżej. Owszem wracają wspomnienia dobre, ale niestety te złe też. bo pamięci gumką myszką nie wytrę. Muszę z tym żyć. Tak jak wszyscy tu na forum i to bez względu, czy są po kryzysie, czy w trakcie.
"Ola, jedno jest wiadome - bo Jezus umarł na Krzyżu - że Ci, którzy idą za Jezusem muszą Go naśladować. Muszą dźwigać Krzyż swojego życia. "
Elżbieto, właśnie ta nieścieralna pamięć jest naszym krzyżem. A Bóg nie wymaga od nas abyśmy umartwiali się przez całe życie. Nie sądzę, aby człowiek uśmiechnięty, szczęśliwy, zadowolony z własnego życia i przestrzegający dekalogu, był Bogu niemiły.
"Słowa św.Joanny Molla do męża w agonii umierania: "nie godzi się iść do Pana nie przecierpiawszy wiele."
No tak, ale sama napisałaś, że ona szczęśliwą żoną i matką była. "Tylko" umierała w cierpieniu. A ja mam wrażenie, że na tym forum jest wiele osób, które pernamentnie cierpią i umierają na raty.
"Więc niejako i tak wpisane jest cierpienie w nasze życie. Umiejętnością pokory jest przyjmować to, co Pan Bóg zsyła. "
Dla jednego ogromnym cierpieniem będzie ból zęba czy złamany obcas przy ulubionych butach, a dla innych strata ukochanej osoby. Różne cierpienia? Z obiektywnego punktu widzenia to ten obcas to pryszcz. Strata ukochanej osoby to jest prawdziwy powód cierpienia. Ale co siedzi w człowieku?
Właśnie ważna jest "umiejętność pokory", a ja jeszcze dodam "akceptację", ale nie chodzi tu o przyzwolenie na wyrządzanie nam zła.
"Jeśli czujesz, że nie jesteś odłączona od Chrystusa, pomimo otrzymania rozwodu, to być może tak jest. "
Nie czuję się odłączona od Jezusa Chrystusa i nie "być może tak jest", ale tak jest. Chociaż trzeba przyznać, że kilka wypowiedzi na tym forum w pewnym momencie skłoniło mnie ku odłączenia. Cóż, mój organizm chronicznie nie znosi dwulicowości.
"Poza tym nikt Cię - na Twoje szczęście nie powinien/nie może/nie wolno mu Ciebie osądzać. Osądzanie nie prowadzi do miłości bliźniego, takiej jak Pan Bóg przykazał."
Ale osądzono mnie i skazano na ognie piekielne. Nie piszę tego o Tobie, bo akurat Ty pewne rzeczy pomogłaś zrozumieć.
Jeżeli pogadałam sobie w tym temacie, to tylko żeby przestrzec, Elżbieto, przed cytowaniem. Bo taki fragment wyjęty z kontekstu może więcej złego zrobić niż dobrego.
Pozdrawiam
P.S. Grażynko, kochana, a protestuj sobie na zdrowie i pisz ten protest na Berdyczów. |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-01-27, 14:27
|
|
|
Tak Grażynko!
Zło jest niesprawiedliwością!
Porównywanie siebie i swoich wysiłków podejmowanych do życia w Prawdzie z poczynaniami współmałżonków może wydobyć z nas żal i cierpienie. Ale kiedy przyjrzymy się temu oczyma Bożymi, wtedy poznajemy źródło tej tej sytuacji. To tak jak byśmy mieli „ pod stopami wszystkie królestwa tego świata”. Rzeczą piękną jest kiedy zapraszamy każdego dnia Boga do naszego życia i wtedy nie jest to życie w pojedynkę. Nawet nie polecam takiego życia. Prawdą jest również, że sytuacje w których się znajdujemy nie do końca są naszym wyborem. Patrzenie na cierpienie bliskich jest rzeczywiście dużym wysiłkiem, a obdarowywanie ich radością , miłością pomimo wewnętrznych boleści jest obrazem życia z Bogiem. To podnoszenie się do Życia pomimo cierpienia jest niezwykłe. Największą pociechą odkrywam obecnie jest to ,że Bóg jest sprawiedliwy. Zawsze będzie patrzał na nas, na cały obraz naszej istoty, nawet na nasze słabości i to dodaje mi skrzydeł, bo to niezwykła tajemnica Miłosierdzia Bożego. Dzięki temu potrafię żyć dając innym to co w człowieku jest od zawsze, co Bóg zakorzenił. Dlatego patrzenie w taki sposób na świat z Bogiem przestaje być straszne, niesprawiedliwe, i niedorzeczne.
I nie chcę Grażynko nawet protestować , On wie co dla nas najlepsze, choć nam wydaje sie to niesprawiedliwe.
Pozdrawiam serdecznie:) |
|
|
|
|
Grażynka [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-01-27, 21:04
|
|
|
Wiesz, Mirelko, ja swoje przeżyłam, kochałam i byłam kochana, mam dziecko i sporo życia za sobą... Ale żal mi młodych dziewczyn, które są tuż po ślubie, które nie zostały jeszcze matkami... Dlaczego one z powodu głupoty swoich mężów mają być pozbawione tego apektu miłości jakim jest miłość macierzyńska i miłość mężczyzna-kobieta? To takie moje rozterki wewnętrzne... Zastanawiam się, czy rzeczywiście Bóg tego od nas chce? Zresztą przypominam sobie taki fragment ewangelii, w którym jest napisane tak: "A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę - chyba w wypadku nierządu..." Zdrada chyba własnie jest nierządem, przynajmniej ja tak to rozumiem... Takie mam różne wątpliwości okołorozwodowe... |
|
|
|
|
Mirela [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-01-28, 09:33
|
|
|
Grażynko:)
Ja bardzo cieszę się kiedy człowiek sie zastanawia , zadaje pytania. Wtedy zaczynają się poszukiwania. Pozostawienie pytania bez odpowiedzi budzi w nas wątpliwości, a Twoje wątpliwości są uzasadnione.
Jeśli chodzi o ten werset to jest on jedyna wypowiedzią Jezusa Chrystusa w całym Piśmie Sw. ( Mt. 5,32) , gdzie tak właśnie wyraził sie o małżeństwie. Ja po przeczytaniu tego wersetu zadałam sobie pytanie , czy rzeczywiście dotyczy on małżeństwa sakramentalnego? Bo , należy wziąć pod uwagę wszystkie wypowiedzi Jezusa dotyczące małżeństw. Wtedy dopiero ma się jasność,że Pan Jezus nie wyraża zgody na rozwody w żadnym wypadku.
Werset tłumaczony jest:
Podobnie jak wiele wypowiedzi mądrościowych starożytnych żydowskich nauczycieli, i to zawiera ogólną zasadę. Mateusz (Mt 5,32) i Paweł (1 Kor 7,15) podają od niej wyjątki (na korzyść niewinnej strony, z którą rozwiedziono się wbrew jej woli). Wypowiedź Jezusa ma charakter hiperboli - tj. celowej przesady w celu wzmocnienia jej wymowy: Ponieważ Bóg nie akceptuje rozwodu, człowiek, który odprawił żonę, w rzeczywistości nie jest rozwodnikiem, jeśli więc poślubi inną kobietę - popełni cudzołóstwo. W starożytności nikt nie wypowiadał się w tak zdecydowany sposób na temat rozwodu. (Ponieważ większość żydowskich nauczycieli zezwalała na poligamię, nie traktowali poślubienia drugiej żony jako cudzołóstwa, nawet jeśli zgadzali się, że mężczyzna ten był nadal mężem pierwszej żony. Jezus usuwa jednak tę dwuznaczność - mężczyzna, który łączy się z dwiema kobietami, dopuszcza się cudzołóstwa w takim samym stopniu jak kobieta, która utrzymuje związki z dwoma mężczyznami. Jezus podkreśla wierność pierwszej żonie).
”Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej”: Ta sama kategoryczna nauka zawarta jest w Łk 16,18a. CD 4,19-5,2 wydaje się raczej zabraniać poligamii niż ponownego związku po rozwodzie, chociaż 11QTemple 57,17-19 zabrania ponownego wstępowania w związek małżeński po rozwodzie.
http://biblia.wiara.pl/?g...127549937&katg=
Prawo jest Miłością, bo z miłości do człowieka zostało stworzone.
Nam czasem trudno pojąć miłowanie Boże.
Pozdrawiam serdecznie:) |
|
|
|
|
Ola2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-03-18, 21:15
|
|
|
Jestem grzeczna, bo nie przyłączyłam się do dyskusji.
Pozdrawiam Cię serdecznie, bo pewnie Ci tu samemu musi być smutno.
Troszkę posiedzę, poczytam, nie napiszę i se pójdę. |
|
|
|
|
Elżbieta [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-18, 14:12
|
|
|
Ola2 napisał/a: | Jestem grzeczna, bo nie przyłączyłam się do dyskusji.
Pozdrawiam Cię serdecznie, bo pewnie Ci tu samemu musi być smutno.
Troszkę posiedzę, poczytam, nie napiszę i se pójdę. |
Nie chodzi Olu2 o to, abyś była grzeczna...
Chodzi o to, aby pomóc Polsce (ludziom bezsilnym) w zmianie myślenia.
Polska w oczach Pana Boga jest "jakoś" tak ukochana, prawda?
Chodzi o pomoc ludziom w zmianie ich myślenia na temat rozwodów i umacnianiu ich w wierze, i umacnianiu ich/nas w Prawdzie.
Jezus jest Drogą, Prawdą. Jak iść za nim?
Trzymając się Jego nauki wbrew cywilnym, bezdusznym sądom.
Andrzejowi samemu smutno nie jest, bo nie jest sam, ma bardzo wielu przyjaciół.
Posiedź, poczytaj, napisz, podpowiedz, pomagaj.
"Idź na cały świat".
Gdyby rozwód nie był złem, Jezus nie wypowiedziałby się o nim z taką mocą zakazu.
Pan Jezus zabronił rozwodów i to powinno być zawsze w centrum naszego celu - myślenia według Bożej Wykładni. |
|
|
|
|
bajka [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-18, 19:12
|
|
|
Elżbieta napisał/a: |
Chodzi o to, aby pomóc Polsce (ludziom bezsilnym) w zmianie myślenia.
|
według mnie - przede wszystkim chodzi o pomoc, aby chciało się rano wstać i iść do pracy...
[ Dodano: 2007-04-18, 19:13 ]
Elżbieta napisał/a: |
Chodzi o pomoc ludziom w zmianie ich myślenia na temat rozwodów i umacnianiu ich w wierze, i umacnianiu ich/nas w Prawdzie.
|
po raz kolejny: nie jest moim celem pomoc w zmianie myślenia innych ludzi. ani nie potrzebuję pomocy w zmianie mojego myslenia. potrzebuję pomocy, która bedzie polegała na tym, że będę mogła wstać rano i pójść do pracy. i radzić sobie z wieloma formalnymsprawami, które stawia przede mną życie. |
|
|
|
|
Ola2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-18, 19:33
|
|
|
Łaj, Elżbietko, jestem wzruszona. Szukałaś mnie? Bo ten tekst powyższy napisałam miesiąc temu.
Pozdrawiam Cię serdecznie i przepraszam, że nie popolemizuję.
Musicie uzbroić się w cierpliwość, mam okrutny nawał obowiązków. Ale spoko, spoko jeszcze trochę i będziecie mogli dać mi to 3 ostrzeżenie i zablokować pisanie. |
|
|
|
|
Elżbieta [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-18, 20:08
|
|
|
Bajko, zmiana myślenia -> zmiana odczuwania -> zmiana zachowania,
nic nie jest oderwane od siebie.
Wszystko w nas jest ściśle powiązane.
Są ludzie tacy jak Ty, którzy przeżywają, są ludzie, którzy analizują, są ludzie którzy rozpaczają.
Każdy i tak musi znaleźć swoją drogę. Ja co najwyżej mogę tę drogę wskazać na Drogę Jezusowej Miłości, bo Ta jest jedyną, która nie zawiedzie.
Olu2, nie szukałam Cię. Szukam i szukałam Prawdy, a taką daje nauka Jezusa, dla chrześcijan. Przecież wiemy o co chodzi, bośmy gadały w innym wątku.
Jedno jest pewne: nigdy nie należy odłączać się od Chrystusa!
A kto z Nim trwa, to w sercu SWOIM wie, no nie?
Wątek ten może pomóc innym, nie Wam, Bajko, Olu.
To tak jak w tej opowieści:
"Siedzi ksiądz w konfesjonale i czeka na penitentów, nie ma nikogo...
Jest homilia innego kapłana, a ten w konfesjonale myśli sobie: "ale nudy opowiada"........
Nagle podchodzi skruszony czlowiek i mówi:
"wie ksiądz ja 30 lat nie byłem u spowiedzi, ale ta homilia sprawiła, że postanowiłem...."
Nigdy nie wiadomo jak, w jaki sposób Pan zadziała w sercu, naszym i w sercu innych.
Z Bogiem! |
|
|
|
|
zuza [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-18, 20:13
|
|
|
Amen. |
|
|
|
|
Ola2 [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-18, 20:14
|
|
|
Amen. |
|
|
|
|
bajka [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-19, 17:30
|
|
|
Elżbieta napisał/a: |
Wątek ten może pomóc innym, nie Wam, Bajko, Olu.
|
Wątek może nie.
Mam nadzieję, ze forum mi pomoże. Tak jak pomagało do tej pory.
I mam nadzieję, że forum jest również dla tych, którzy chcą sprawdzić (być może gdy do tego dojrzeją), czy ich małżeństwo zostało zawarte w sposób ważny (bo mają przesłanki ku takim podejrzeniom). Kościół chyba tego nie potępia ???
Podobnie jak forum jest również dla osób w kryzysie związku i na każdym jego etapie - również po rozwodzie i w nowym niesakramentalnym związku. Tak jest w tytule... |
|
|
|
|
Elżbieta [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-19, 21:48
|
|
|
bajka napisał/a: | Wątek może nie. |
Cały wątek może nie, ale post Andrzeja moze tak.
Andrzej serce wkłada w forum, inni też serce wkładają, to nijak nie będzie inaczej, że miałoby być gorzej.
Poza tym ksiądz Opiekun modli się zawsze za wszystkich, którzy tu piszą, a Pan Bóg działa jak zechce. Wola Boża niech się spełni w każdej historii życia pojedynczego człowieka.
Bo każda droga do Boga własna.
A Bajko watpliwości na razie próbuj rozwiązywać w konfesjonale, bo pisałam już jak to jest - tam /za siostrą Faustyną piszę, bo to u niej w zapiskach/
tam w konfesjonale Pan Bóg mówi przez usta kapłana, jeśli kapłan otwarty na łaski i człowiek też, wtedy największe dobra płyną.
Uzdrowienie małżeństwa zaczyna się od uzdrawiania, nieustannego, siebie, w spowiedzi świętej. Jak pisała El.: "kiedy już zamienisz się w Anioła...."
a Anioł to kto?
Czyż nie ten człowiek co "patrzy z miłością"... Miłością z Krzyża.
Trwaj bajko i pytaj Jezusa o swoje życie.
Jezus, kruchy...
Pozdrawiam...... |
|
|
|
|
bajka [Usunięty]
|
Wysłany: 2007-04-21, 16:50
|
|
|
straciłam już siły Elżbieto... ale będę żyła, nie tylko trwała, chcę wypełniać swoje życie konkretną treścią a nie tylko trwać... |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|