Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mimo prób nie mogę uwierzyć żonie.
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 11:12   

Cytat:
Jesteś facet. Weź się w garść.


No , chwilo to się chyba nie czuje facetem .
To MUSI potrwać , taka rana nie goi się w kilka dni czy tygodni .
Może udać , że "nic się nie stało" ......... ale to mu się odbije później , gangreny dostanie .
To będzie cały proces leczenia raczej ,
zrozumienia co po co jak i dlaczego .
 
     
Grzegorz0409
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 12:08   

Dziękuję Jacek :lol: , Rubin.
Jej podobno też nie jest łatwo, szczerze żałuje(wyspowiadała się, dostała rozgrzeszenie) że ją to gryzie i obawia się o rozpad małżeństwa (mare1966). Zapewnia że mnie kocha, że durny wybryk po alkoholu...
Czuję żal, gniew. Boli...
Faktem jest że stało się to wtedy gdy między nami nie działo się najlepiej, mało rozmawialiśmy, nie zapewnialiśmy się o wzajemnej miłości, kłótnie... w kontekście jeszcze wcześniejsze dwa poronienia. Nie było pięknie między nami i wiem że ja też się do tego przyczyniłem w pewnym stopniu, powinienem ją wspierać a swój żal zachować na później zamiast zamykać się.
Przegadaliśmy sprawę, nawet obyło się beż krzyków, epitetów itp.
Zdecydowaliśmy się na konsultacje z terapeutą (pojawia się na parafii chyba z raz w tyg.).

(lustro) Przestań chisteryzować i ogarnij się.

Twoja zona pogadała z barmanem...przegadałą noc.
Od dawna z nikim tak nie rozmawiała. To i nic dziwnego, że zrobiło to na niej wrażenie.
No i ??? Tragedia i dramat ?
No błagam...jestes duzy chłopiec.

:oops: :evil: :oops: 14 lat temu tak się właśnie poznaliśmy... i kochaliśmy się w barze... Mój własny KOSZMAR!!!

Mam pytanie do kobiet i coś do przemyślenia dla mężczyzn: Poszły we dwie na piwko, nikt mi nie powie że koleżanka nie wiedziała co się święci(!), szczególnie że jak się wczoraj dowiedziałem że do kontaktu miedzy nimi doszło nie za pierwszym razem tylko gdy (pomimo zapewnień że więcej NIGDY tam nie pójdzie) sytuacja się powtórzyła. Poszły we dwie, tak jak poprzednio po koleżankę, którą moja żona nazywa serdeczną przyjaciółką, przyjechał samochodem mąż i pojechali! Zostawiła moją żonę w takiej sytuacji samą! Czy tak postępuje osoba którą uważamy za przyjaciela? Znam ją a ona mnie, pracują razem, bywaliśmy razem na imprezach przed i po tym zdarzeniu... Nie potrafię tego zrozumieć. Moim zdaniem to grzech zaniechania. Widząc co się dzieje nie zrobiła NIC, a nawet ułatwiła popełnienie zdrady małżeńskiej! Zadałem to pytanie żonie i usłyszałem że przerzucam winę na nią. Jednak jak PRZYJACIEL widzi że może dokonać się coś złego to czy nie powinien zareagować? Najprościej jak tylko można - przyszłyśmy razem, wychodzimy razem, mój mąż nas odwiezie. Czy nie zabierzesz pijanemu przyjacielowi kluczyków do samochodu(zdrady) gdy twierdzi że "pojedzie"?

Nie ukrywam że teraz nie ścierpię tej kobiety w moim i naszej rodziny pobliżu. Proszę moją żonę żeby ograniczyła kontakty z nią do spotkań w pracy, przynajmniej na czas aż się między nami poukłada, ale zamiast zrozumienia słyszę że nie mogę jej winić, i że znają się tyle lat , że to osoba itp itd....
Ona swoją rodzinę już rozbiła! Chciała rozbić naszą? Nie widziała nic złego w tym że moja żona mnie zdradzi, zdradzi swoje ideały, złamie przysięgę małżeńską? Znają się doskonale wiedziała w co i jak wierzy moja żona, a nie pomogła w chwili słabości!
"...Od przyjaciół Boże strzeż z wrogami sobie poradzę." - Czerwony Tulipan
Ostatnio zmieniony przez 2014-11-25, 13:22, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Grzegorz0409
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 12:57   

mare1966 napisał/a:
No , chwilo to się chyba nie czuje facetem .
To MUSI potrwać , taka rana nie goi się w kilka dni czy tygodni .
Może udać , że "nic się nie stało" ......... ale to mu się odbije później , gangreny dostanie .
To będzie cały proces leczenia raczej ,
zrozumienia co po co jak i dlaczego .


Gangrena mnie już zżerała.
Żeby w domu było ciepło stary piec trzeba wyczyścić i dopiero w tedy na nowo w nim rozpalić.
Uważam że jak już wiem na czy stoimy możemy zacząć coś budować. Rozrywa mnie to na kawałki, fakt. Potrwa to być może długo zanim jej ponownie zaufam. Ale wierzę jej że zdarzyło się to raz, szczerze żałuje, nadal mnie kocha i chce walczyć o mnie o małżeństwo o rodzinę. W tym kontekście mamy już kilka problemów mniej - moją niepewność i podejrzliwość, u niej koniec ukrywania i kłamstw i wszystko co z tym związane a zamieniające nasze życie w horror. No cóż nie ukrywam że kilka problemów też doszło - wiecie jakich...
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 13:07   

Grzegorz0409 napisał/a:
Poszły we dwie, tak jak poprzednio po koleżankę, którą moja żona nazywa serdeczną przyjaciółką, przyjechał samochodem mąż i pojechali!

Skoro już raz tak postąpili to Ty też mogłeś przedsięwziąć jakies kroki aby za drugim razem tak nie było.A gdzie Ty wtedy byłeś? To koleżanka i jej mąz mają być odpowiedizalni za odstawienie Twojej żony do domu bardziej niż Ty?
Grzegorz0409 napisał/a:
Moim zdaniem to grzech zaniechania. Widząc co się dzieje nie zrobiła NIC, a nawet ułatwiła popełnienie zdrady małżeńskiej!

A skąd wiesz, że ta koleżanka nie namawiała Twojej żony na powrót do domu z nią?
Może włączył Ci się taki 'system obronny' - szukasz innych winnych żeby zmniejszyć winę żony? Jeśli 'niewłaściwie' ukierunkujesz teraz swój ból, złośc itd. to może to doprowadzić do tego, że nie zaleczysz tej rany. To tak do refleksji - może absolutnie słusznym jest Twój gniew ale badaj sam swoje serce - badaj co za tym stoi :)
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 13:09   

Grzegorz, Airam

Przepraszam, jeżeli źle się wyraziłem. Nie chciałem urazić Grzegorza. Chciałem tylko dać mu do zrozumienia, że są tutaj tacy, którzy już przez to przeszli. Nie on pierwszy (niestety) i nie on pewno ostatni.
Jeleniom rogi odpadają samoczynnie. Podobnie Grzegorz musisz nad sobą popracować, aby mentalnie odpadły Tobie. Dopóki będziesz chodził z nimi, dopóty będą Tobie przeszkadzały. Musisz się od nich odciąć, uwolnić. Inaczej wszystko będziesz oceniał przez pryzmat tych rogów. Im szybciej one odpadną, tym lepiej.

Grzegorz
Na wątku o dylematach etycznych o informowaniu współmałżonków o zdradach sporo pisałem o błędach/grzechach, które inni biorą na siebie, nie chcąc informować zdradzanego współmałżonka.

Grzegorz
Z tego co piszesz, żona czuje się winna, chce naprawy Waszych relacji. To jest szansa dla Ciebie. Albo się teraz zasklepisz w swojej dumie i wszystko do końca rozwalisz, albo pomyślisz nad swoim małżeństwem. W kryzysie, ale ciągle jeszcze trwającym.
Na tym forum chyba nie muszę mówić, co powinieneś zrobić.

Życzę Ci do tego sił i będę pamiętał w modlitwie
Jacek
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 13:22   

Cytat:
10 lat temu tak się właśnie poznaliśmy... i też kochaliśmy się w barze... Mój własny KOSZMAR!!!


Koszmar tego "kochania" sprzed 10 lat ? :roll:
Koszmar , bo podobnie ?
Nie rozumiem ? :shock:

Dla mnie to wszystko o wiele za szybko . :roll:
Jakoś nie widzę w wyobraźni typowych kobiet o tych porach w barach , tak małych zwłaszcza .
Jaki bar taki barman .
Słuchać od czasu do czasu że facetowi się zdaży "po pijaku" , ale kobiecie ?
Zalana w trupa była ?
No , ale ja stary jestem i piwa nie lubię . :mrgreen:

Dla mnie to jakieś za szybkie .
Szybka , zdrada , szybka zrozumienie , wybaczenie i już budujemy .

nie wiem , może to i lepiej . :roll:
Tak w stylu " Polacy nic się nie stało " .
 
     
Grzegorz0409
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 13:51   

Mrówka napisał/a:
Skoro już raz tak postąpili to Ty też mogłeś przedsięwziąć jakies kroki aby za drugim razem tak nie było.A gdzie Ty wtedy byłeś? To koleżanka i jej mąz mają być odpowiedizalni za odstawienie Twojej żony do domu bardziej niż Ty?


Chciała pójść sama z koleżanką i miała wrócić taxówką - wcześniej jak nie szliśmy gdzieś razem zawsze tak robiliśmy, umowa/układ nie miałem powodów żeby cokolwiek podejrzewać.
Mrówka napisał/a:
A skąd wiesz, że ta koleżanka nie namawiała Twojej żony na powrót do domu z nią?
Może włączył Ci się taki 'system obronny' - szukasz innych winnych żeby zmniejszyć winę żony? Jeśli 'niewłaściwie' ukierunkujesz teraz swój ból, złośc itd. to może to doprowadzić do tego, że nie zaleczysz tej rany. To tak do refleksji - może absolutnie słusznym jest Twój gniew ale badaj sam swoje serce - badaj co za tym stoi :)

Jak czegoś nie wiem to mówię że nie jestem pewny - nie zadziałała to słowa mojej żony. Mam jej nie wierzyć? Po za tym zawsze mogła usiąść i poczekać aż mojej wróci zdrowy rozsądek
Ostatnio zmieniony przez 2014-11-25, 14:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Grzegorz0409
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 13:54   

mare1966 napisał/a:
Koszmar , bo podobnie ?

tak samo...
 
     
Grzegorz0409
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 13:58   

mare1966 napisał/a:
Dla mnie to jakieś za szybkie .
Szybka , zdrada , szybka zrozumienie , wybaczenie i już budujemy .

minęło trochę czasu, dla mnie wieki... ja rozumiem jakie błędy popełniłem ale nie takie żeby usprawiedliwiały zdradę. Odbudowa wierz mi nie będzie szybka... chociaż tak bardzo pragnę odzyskania spokoju.... nie radzę sobie z tym i maszeruję dziś do psychologa... taki bonus
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 14:00   

Grzegorz - to się zdarza.
Masz w tym sporo szczescia, bo zona załuje, przeprasza, obiecuje, że nigdy juz.
Większość tu trafia kiedy zona mówi - odchodzę, za późno...nie chce juz z Tobą być...
ona chce iśc na terapię ( naprawde sukces), chce naprawić to, co zepsuła.
Pozwól jej i pomóż.

Jak sam mówisz - masz też kilka "błedów" na sumieniu. Cos tam sie popsuło po drodze między Wami.
Ale jak widać wszystko jest do naprawienia.
Pozwól i sobie, i zonie wybaczyć i tworzyć dalej wspólnie.
A że to nie jest takie całkiem proste, to większość tu obecnych wie.
Tym bardziej warto.

PS
Mare1966...jestes opoką rozsądku, rozwagi, przewidywania, panowania nad wszytskim a w szczególnosci nad sobą...?
Nigdy nie zdarzył Ci sie jakis kretyński bład w zyciu? Popełniony pod wpływem chwili, na szybko, bez refleksji...?'
Jak tak, to nie wiem czy gratulować czy współczuć..."kto nie był ni razu człowiekiem..."
A ja rozumiem, że analogia działa na wyobraźnie znacznie bardziej niż tylko wiedza.
Ostatnio zmieniony przez 2014-11-25, 14:03, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 14:02   

mare, bądź ostrożniejszy
ja wiem, że między facetami twarde rozmowy
ale to tak delikatny temat..
i tak strasznie bolesny moment

wiadomo, ze na wybaczenie za wczesnie
ale pamiętam z własnych doświadczeń, że to się wydaje na początku jakimś ratunkiem


Grzegorz, nie wnikając w żadne detale
ja też przeżyłam coś takiego, że życie mojego męza z nową kobietą było budowane w świecie i w otoczeniu, który był kiedyś naszym światem i otoczeniem (akurat chodzi o realia związane z zawodem i pasją)
ból jest ogłuszający, jakby zabrano ci wspomnienia i oddano zbrukane na zawsze
ale da się to ogarnąć, tylko trzeba czasu i oparcia się na Bogu
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-25, 15:26   

Grzegorz0409 napisał/a:
Nie widziała nic złego w tym że moja żona [...] zdradzi swoje ideały [...] Znają się doskonale wiedziała w co i jak wierzy moja żona

Może więc ta koleżanka nie sądziła że Twoja żona jest zdolna do tego skoro - jak piszesz - wyraźnie poznała ideały i w co wierzy Twoja żona? Może nie sądziła, że rzuci się w ramiona człowieka którego spotyka (jak zrozumiałam) drugi raz w życiu. Grzegorz, można tu siac takie dywagacje ale to do niczego nie prowadzi.Może ta koleżanka to 'szatan wcielony' ale teraz to jest drugoplanowa sprawa, bo to w relacji Ty i żona trzeba się zagłębić. Przemyśl tą kwestię:
Jeśli 'niewłaściwie' ukierunkujesz teraz swój ból, złośc itd. to może to doprowadzić do tego, że nie zaleczysz tej rany.
Masz w sobie (słusznie!) teraz wiele emocji m.in. gniew i jeśli źle go skierujesz to ta rana którą zadała Ci żona sie nie zagoi - mam olbrzymie doświdczenie w oszukiwaniu samej siebie (bo tak łatwiej) i szukaniu (słusznie i nie słusznie) współwiny (mniejszej lub większej) u innych i wiem, że to do niczego nie prowadzi - nie zdrowiałam od tego bo źle kierowałam swój ból, gniew - ciężko czasem zaakcaptowac, że to osoba którą kochamy tak wybrała/tak postąpiła/taka jest - trudno nam dopuścić to do siebie. A musimy stawić temu czoła - inaczej tego nie przepracujemy. To tak do przemyślania w sercu - niekoniecznie rozpisywania się na forum :)
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-26, 08:34   

Jacek-sychar napisał/a:
Jeleniom rogi odpadają samoczynnie. Podobnie Grzegorz musisz nad sobą popracować, aby mentalnie odpadły Tobie. Dopóki będziesz chodził z nimi, dopóty będą Tobie przeszkadzały. Musisz się od nich odciąć, uwolnić. Inaczej wszystko będziesz oceniał przez pryzmat tych rogów. Im szybciej one odpadną, tym lepiej.


Jelenie - gwoli ścisłości - noszą poroże. Rogi rosną całe życie, poroże samoistnie odpada. Ale, Jacku, to bardzo dobry przykład na pokazanie pewnych prawidłowości.
Uwaga, wykład ;-) Samcom jeleni, czyli bykom, poroże wyrasta przez całą wiosnę i lato, aby było gotowe na rykowisko na jesieni. U większości jeleniowatych poroże jest zrzucane przed zimą, ale u jeleni jest inaczej - noszą poroże całą zimę, zrzucają je dopiero na przedwiośniu, im mocniejszy byk, tym wcześniej. Ma to głęboki sens dla przetrwania tegoż byka, zwłaszcza tam, gdzie wciąż jest jeszcze zachowana naturalna równowaga między gatunkami, więc tam gdzie na jelenie polują wilki. Wilki, zimą zwłaszcza, polować będą gł. na łanie, ponieważ byk z porożem jest już dużo trudniejszą do upolowania ofiarą, wręcz to wilk ofiarą stać się może. A poroże odpadnie na wiosnę, kiedy śnieg i lód nie będzie utrudniać już bykowi ucieczki :-)

Zatem Grzegorzu, przez analogię - masz poroże, i ono odpadnie, ale nie pozbywaj się go na siłę za wcześnie, to jest też oręż! Potrzebny do tego, o czym pisze Mrówka. Ukierunkuj właściwie swój gniew, złość, inne emocje; w kryzysie one są naprawdę potężne, to siła, może być destrukcyjna, może być budująca. Bądź mądry, badź sprytny, myśl! - wilk (zły) wie, że oręż w gęstwinie może przeszkadzać, spowalnia ruchy, na otwartym terenie jest morderczym narzędziem zaczepno-obronnym. Zatem - "wypłyń na głębię", a Chrystus zrobi resztę :-)
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-26, 10:05   

Wybaczcie inżynierowi chemikowi błędy merytoryczne.

Nirwanna
Dziękuję za bardzo twórcze rozwinięcie mojej sugestii.

Jak już może wcześniej pisałem jestem nauczycielem i uwielbiam przekazywać wiedzę poprzez przykłady. Może czasami są trochę nieścisłe, ale studenci najlepiej je zapamiętują. I o to chodzi.

Grzegorz
To co jest Twoją słabością musi się stać Twoją mocą. Nie może być Twoim obciążeniem.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 12