Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Dziś mój świat się skończył. Co mam robić?
Autor Wiadomość
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 06:55   

P. napisał/a:

helenast napisał/a:
Wybacz ,że o to zapytam - czy Twoja żona dąży do unieważnienia sakramentu małżeństwa ?
nie ma czego wybaczać, nic mi o tym nie wiadomo. Nie sądzę, żeby to było dla niej dziś ważne. Dlaczego pytasz?


Wiesz dlaczego , bo to co wypisałeś w myślnikach - zarzuty żony pachną mi sporym fałszem oraz manipulacją ... są napięte jak struna i mają swój cel ( obym się myliła) ... obmurowała się ze wszystkich możliwych stron i uważa,że tym się wzmocniła... tak bardzo chciała znaleźć argumenty i uwierzyć w to co mówi ,że nie pozostawiła w żadnym temacie, w żadnej strefie Waszego życia małżeńskiego nawet odrobiny nadziei, światełka ... może po to by nie zwątpić w swoją ,, rację,, ...
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 06:59   

A wiesz co jest najsmutniejsze? Mamy chyba wszytko, wielki potencjał by stworzyć dobrą kochającą się rodzinę.
-----------------------------------------------------------------------------------------------

A mieliście Boga pośród Was ? ... Które miejsce zajmował w Waszym małżeństwie ?
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 07:03   

4xAS mogę zapytać dlaczego takie słowa wybrałeś i wpisałeś w stopce ?

,, ... No nie kocha i już... zapięła się jak agrafka :-( ...,,
-----------------------------------------------------------------------

Wiesz ,że słowa mają moc ! ... w Twoich nie ma nadziei ...
 
     
4xAS
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 08:00   

Helena,
Właściciel wątku jest w złej kondycji psychicznej, otrzymał cios w serce.
Naszym obowiązkiem jest, też tu na tym forum, się wspierać. Rubin zrobił to używając wojennej retoryki, pewnie trochę bliższej mężczyznom niż kobietom. Ja ten ton podtrzymałem i stąd to zdanie o walce i ranach oraz sile fizycznej. Możemy się spierać o słowa ale moja intencja jest zupełnie inna. Nie mam najmniejszego zamiaru cokolwiek kobietom zarzucać, czy się spierać kto jest silniejszy a kto słabszy, to nie ma sensu i donikąd prowadzi. Chce podnieść na duchu odwołując się do pierwotnych przymiotów faceta wojownika, podkreślając że ciosy padają a radzić z tym sobie trzeba.
Drugie zdanie o Złym i jego sprycie ... mógłbym równie dobrze napisać, że wykorzystuje pustą męską dumę, żeby w ten sposób przez nas ranić nasze żony.

A mój podpis to cytat z mojego bliskiego kolegi, który ma umiejętność mówienia prosto z mostu i tak podsumował swoją rozmowę z moja żoną, gdy dotknął w niej naszego kryzysu małżeńskiego.
Jeżeli jeszcze chciałabyś kontynuować dyskusję to zapraszam na priv - to nie nasz wątek.

EDit:
Już zmieniłem swój podpis i ten akapit powyżej jest już nieaktualny.
Ostatnio zmieniony przez 2014-10-31, 10:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Hipek
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 09:56   

Wiecie chłopy i dziewczyny nie umiem jeszcze tak pisać, staję do szeregu z Wami.
Byłem w wojsku, relacje z żoną mam różne dzisiaj dzięki Sycharowi chcę mieć lepsze, spróbuje też pomóc, wydaje mi się że powinniśmy zrozumieć że jesteśmy malutkimi mrówkami!!!!
 
     
P.
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 13:38   

Wiem, że jestem w teraz w takim stanie, że wszędzie łatwo mi dopatrzyć się działania Boga lub Wroga. Trzeba teraz rozwagi w ocenie sytuacji.

Wczoraj po raz pierwszy w życiu :oops: odmówiłem sam (bez instrukcji na kartce) prawie prawidłowo cały różaniec. Przemogłem sen i dotrwałem do końca choć łatwo nie było.

Rano obudził mnie sen. Byłem z żoną w kuchni (nie naszej inne mieszkanie) i Ona skądś wróciła. Wiedzieliśmy we śnie, co się dzieje z naszym małżeństwem. W. powiedziała do mnie: "byłam u tego pana (chyba jakiś psychoanalityk) do którego mnie wysłałeś. Powiedział mi, że nie pojedziemy razem (w domyśle chyba na wakacje) w czerwcu. Pojedziemy później, może w lipcu, może w sierpniu, ale pojedziemy", po czym zapłakała i się mocno przytuliła... Obudziłem się z łomocącym sercem. Nie wiem co o tym myśleć. Piękny sen.

helenast napisał/a:

A mieliście Boga pośród Was ? ... Które miejsce zajmował w Waszym małżeństwie ?


odpowiedź chyba jest oczywista? Zagubiliśmy Boga i to już na samym chyba początku. Były pozory wiary. tak bym to dziś nazwał.

4xAS napisał/a:
Właściciel wątku jest w złej kondycji psychicznej, otrzymał cios w serce.


nie właściciel tylko autor. To nie tylko dla mnie słowa, które tu padają. Może są osoby, które jeszcze się nie odważyły opisać swojego problemu i czerpią garściami z innych wątków? Ja tak miałem na początku.

Zła kondycja złą kondycją ale proszę bez ogródek, prosto z mostu. Nie chcę się mazać, chcę walczyć tylko wciąż jeszcze nie wiem jak.

W kwestii praktycznej - "nękacie" swoich opuszczających współmałżonków np sms, czy kompletna cisza? Dziś mijają 4 lata od naszego 1. pocałunku (co to był za pocałunek :mrgreen: ) przypomnieć Jej o tym, czy jeszcze nie jest gotowa? Z jednej strony chcę walczyć, więc powinna chyba czuć moją obecność i wiedzieć, że walczę, a z drugiej strony.. sam nie wiem, nie chcę dawać pretekstów do nienawiści i śmieszności..

Mocno jestem w tym pogubiony, choć cel od samego początku jasny!

z Panem Bogiem!
 
     
Rubin
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 14:46   

O rocznicach, świętach trzeba przypominać w kilku prostych słowach. Smsem, pocztówką. Jestem, pamiętam, bez łzawych wstawek. Krótko, męsko. To nic, że w środku wszystko aż drży "czy odpisze", "co pomyśli". Licz się, że dostaniesz oschłą odpowiedź, raniącą, albo żadnej, ale to ma być dla Ciebie nieistotne. Dobrym opatrunkiem na takie rany słowne od ukochanej jest poczytanie sobie 1 Kor 13, 4-8.
Zwłaszcza 1 Kor 13, 7

Tak jak pisał Jacek-sychar nastaw się na długą walkę. Miesiące, może lata. Sen bardzo piękny. On wie kiedy dodać sił.

Jak się rozeznać co pochodzi od kogo? Świetne pytanie, bo świadczy o tym, że tam w środku już rośniesz. Tu zaczyna się Twoja przygoda w pogłębianiu wiedzy o tym w co wierzysz i czym jest to całe chrześcijaństwo.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 15:21   

Nie podoba mi się ten ciągły nacisk na słowo ,, walka,, ....

Z kim Wy chcecie walczyć kochani ? ... z czym ? ... Popatrzcie na Chrystusa , czy ON walczył ? ... postępował wg zasad, charyzmy prawdziwego znaczenia słów miłość, szacunek, dobroć ...
 
     
P.
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 19:39   

helenast napisał/a:
Nie podoba mi się ten ciągły nacisk na słowo ,, walka,, ....

Z kim Wy chcecie walczyć kochani ? ... z czym ? ... Popatrzcie na Chrystusa , czy ON walczył ? ... postępował wg zasad, charyzmy prawdziwego znaczenia słów miłość, szacunek, dobroć ...


Właśnie tego się boję, wiem, że to co się teraz ze mną dzieje jest tak świeże, że może rzucać mnie w skrajności. Boję się "słomianego ognia" i zapału do walki z Szatanem - boje się, że zbyt sprawę uproszę.

Znajduje sprzeczności, których nie rozumiem - walcz o małżeństwo, postaw granice, mądra miłość, a z drugiej strony w głowie wciąż mocno siedzi - nadstaw drugi policzek, przyjmij z pokorą, kochaj. Dlatego piszę, że jestem pogubiony.

Rubin - imponuje mi Twoja postawa. Ale obawiam się (o siebie) abym nie zapalił się w postawie, której nie rozumiem do końca, która wciąż stawia przede mną wiele znaków zapytania. Myślę, że skrajnie łatwo dopasować (tak po ludzku) pewne zdarzenia, okoliczności do działania Boga lub Złego, ale trudno naprawdę to rozeznać. Potrzeba mądrości, której nie mam.

Co do wspomnianej nomenklatury "wojskowej" osoba W. najbliższa (były wojskowy) powiedziała mi, że działania wojenne prowadzi się tak długo, jak długo jest szansa na zwycięstwo - a walka o to małżeństwo jest już przegrana.

Raport ze spraw "technicznych": smsa z przypomnieniem wysłałem o naszej małej rocznicy - odpowiedzi brak. To penie lepiej niż odpowiedź "granat" - raniąca. Zadzwoniła do mnie właścicielka mieszkania, moja żona wypowiedziała umowę najmu (niestety umowa jest na Nią).

Spotkanie rodzinne: moi najbliżsi mocno i jednym głosem (w skrócie): nie pozwól się dalej krzywdzić, zapomnij, życie przed Tobą, sakrament na pewno był nieważny, bo Ona tylko się bawiła w ślub i inaczej rozumiała przysięgę niż ja, co teraz się potwierdza + jaka to moja W. niedobra. Słucham z pokorą i próbuję bronić żony - Człowieka, a nie Jej czynów. Lekko nie jest.

Byłem na długim spacerze na łonie natury, co wszystkim polecam - różaniec zmówiony, odnalazłem troszkę spokoju (choć żadnego rozwiązania) i o dziwo trochę grzybów :shock: co jest raczej marnym pocieszeniem i dziwię się sam sobie, że potrafiłem odnaleźć przyjemność w ich zbieraniu. Teraz mam wyrzuty sumienia, że przestałem się na chwilę umartwiać - wiem nie powinienem, ale mam.
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 19:48   

P. napisał/a:
Raport ze spraw "technicznych": smsa z przypomnieniem wysłałem o naszej małej rocznicy - odpowiedzi brak. To penie lepiej niż odpowiedź "granat" - raniąca.
P. niech się odniosę tylko do tego fragmentu.

Mój mąż odszedł, był w innym związku, a ja, mimo to, wysłałam w rocznicę ślubu krótkiego sms, że to ważny dla mnie dzień, że pamiętam, że dobrze życzę (mniej więcej..).
Odpowiedzi nie było 3 dni.
Przyszła taka ... trudna (zostawiam dla nas).
A mimo wszystko, ten mój sms, wydawało się wbrew logice i poradom życzliwych czy rodziny, był promykiem, który zasiał ziarno wiary i nadziei w moim mężu, że ma do czego/kogo wracać.
Od miesiąca mieszkamy razem.
Tego sms wysłałam 2 lata temu.

Pomodlę się za Was
 
     
4xAS
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 20:01   

Twoj przypadek niesie nadzieję, którą wszyscy tu żyjemy.
Ja dziś oglądnąłęm świadectwo o działaniu nowenny pompejańskiej. Dziś.
Dziś jest 31 październik, ostatni dzień nabożeństwa różańcowego.
Jak dodać do tego 54 dni nowenny to wychodzi 23 grudzień i pierwszy dzień po jej zakończeniu to 24ty - Wigila, najbardziej rodzinne święta w Polsce.
Czy potrzeba mi więcej znaków ?
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-31, 23:22   

P. napisał/a:
helenast napisał/a:
Nie podoba mi się ten ciągły nacisk na słowo ,, walka,, ....

Z kim Wy chcecie walczyć kochani ? ... z czym ? ... Popatrzcie na Chrystusa , czy ON walczył ? ... postępował wg zasad, charyzmy prawdziwego znaczenia słów miłość, szacunek, dobroć ...


Właśnie tego się boję, wiem, że to co się teraz ze mną dzieje jest tak świeże, że może rzucać mnie w skrajności.


P. napisał/a:
Co do wspomnianej nomenklatury "wojskowej" osoba W. najbliższa (były wojskowy) powiedziała mi, że działania wojenne prowadzi się tak długo, jak długo jest szansa na zwycięstwo - a walka o to małżeństwo jest już przegrana.


Słusznie helenast, zauważyła. To co my tutaj robimy to nie "walka" (choć to się pierwsze nasuwa na usta, bliskie zwłaszcza panom), ale "ratowanie" małżenstwa. Trzeba pamietać, że z walki zawsze wychodzi ktoś przegrany i każdy moze wyjść z niej poraniony. Jakie to wtedy zwyciestwo? Ratowanie to przde wszystkim pomoc drugiej osobie, pochylenie sie nad jej "biedą", ranami... Jednak aby móc skutecznie ratować i samemu nie polec w trakcie tej akcji trzeba być silnym i zdrowym. Dlatego tak wazne jest zajecie sie w pierwszej kolejności sobą, własnym uzdrowieniem.
A tak dla panów, może lepiej przyjać postawę strażaka ( ;-) ) ratującego anizeli wjownika?



P. napisał/a:
Boję się "słomianego ognia" i zapału do walki z Szatanem - boje się, że zbyt sprawę uproszę.


Szatan nie jest przciwnikiem z którym mozemy stawać sami w szranki. Jest od nas sprytniejszy, dlatego moze warto choc trochę poznać jego metody, aby nie ulegac jego działaniom ( http://www.empik.com/list...05602,ksiazka-p ) i raczej prosić Boga o obronę przed nim i rozeznanie jego działań ( http://www.modlitewnik.pl/koronka-wyzwolenia-2/ ).

P. napisał/a:
Znajduje sprzeczności, których nie rozumiem - walcz o małżeństwo, postaw granice, mądra miłość, a z drugiej strony w głowie wciąż mocno siedzi - nadstaw drugi policzek, przyjmij z pokorą, kochaj. Dlatego piszę, że jestem pogubiony.


Myslę, że warto przeczytac "Granice w relacjach małzenskich", aby uzyskać wiecej światła w tej sprawie.

http://www.vocatio.com.pl...&product_id=292
 
     
Rubin
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-01, 10:44   

Drogie Panie, co my byśmy poczęli bez waszej mądrej łagodności i czułości.
 
     
P.
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-01, 12:36   

Raport ze stanu ducha: dziś nie jest dobrze, bo zaczynam czuć złość, może nawet nienawiść - ale przeciwko czynom mojej żony a nie Jej samej.
Pytania w głowie: jakim prawem mi to robisz??? Dlaczego niszczysz moje życie. Przecież wiedziałaś jakim jestem człowiekiem, przecież wiedziałaś, że jestem wierzący. Dlaczego chcesz wymusić na mnie zmianę postawy, dlaczego żeby dostać szybki "bezbolesny" rozwód zabierasz mi pieniądze, grozisz zniszczeniem kariery, wyrzucasz z domu? Jak kurka wodna prawem??? Nienawidzę tego co robisz. Kocham Cię ale nie godzę się na to co teraz robisz. Chcę Ci pomóc, a Ty mi oferujesz nienawiść.

Rubin napisał/a:
Drogie Panie, co my byśmy poczęli bez waszej mądrej łagodności i czułości.


Moja żono dlaczego nie jesteś mądra dobra i łagodna, dlaczego nie chcesz być ozdobą naszego domu, moim wsparciem i towarzyszem na ludzkiej drodze???? :evil:

Panie pomóż mi być pokornym silnym i miłosiernym.

Odmówiłem dziś koronkę o wyzwolenie żony, wczoraj o wyzwolenie naszego małżeństwa, do tego różaniec.

Nie mówię, że się poddaję, ale dziś mam kryzys. Zamiast na grobach bliskich wspomóc Ich modlitwą, moje myśli są dziś blisko moich ran, bardo są ludzkie i grzeszne.

Ostatnio bardzo mi bliska i mądra, głęboko wierząca osoba, doświadczona "weteranka" różańca (mądra łagodna żona i matka) przypomniała co sama usłyszała w Kościele na Mszy: Kochaj bliźniego swego jak siebie samego - nigdy nie patrzyłem na to w ten sposób. Ja siebie nie kochałem. Tylko jak nie pomylić miłości do samego siebie z odwetem?

Pomyślałem wczoraj na poważnie o Nowennie Pompejańskiej, cudownie byłoby zacząć dziś i skończyć w Boże Narodzenie.

Sił mi może nie starczyć.

Piszcie proszę prosto z mostu co myślicie. czerpie z Waszego wsparcia całymi garściami. Czuję się trochę jak "duchowy pasożyt". Pozwólcie więc, że będę tu pisał co się we mnie dzieje. Może dla kogoś nie jest jeszcze za późno, może komuś to pomoże. Bo dziś zwątpiłem, dziś nie wiem czy dla mojego małżeństwa nie jest już za późno.

koniec rozklejania. dałem upływ goryczy, która zalega mi na duszy.

Teraz prosić Boga o miłość, wiarę, nadzieję, siłę, spokój, wierność, pokorę - zobaczcie ilu cnót mi brakuje. O wiele muszę błagać.

Z Panem Bogiem.


Wiem słabe to. Walcz
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10