Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Czy dzieci są własnością matki ?
Autor Wiadomość
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 20:43   

http://www.ifp.pl/wiki/in...e_Nr_124/12_KGP
punt.5 -porwania rodzicielskie.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 21:58   

O czym tu gadać . :mrgreen:

Te role są komplementarne .
Ojciec nie zastąpi matki , ani matka ojca .
Niemowlaki - matka "ważniejsza"
a jak dzieci duże - ojciec .

Ich wzajemna miłość do siebie jest najlepszym wychowaniem dla dzieci .

Nie ma też czegos takiego jak dziecko .
Są albo chłopcy albo dziewczynki .
 
     
Ja83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 11:32   

Mare pewnie mogę nie mieć racji. Jednak zawsze tak było, że kobieta wychowywała dziecko, a mężczyzna zarabial na dom. Stąd cierpimy z powodu stereotypów. Ty w Sadzie, ja w pracy...czy jestem gorsza od kolegów z pracy? Nie..A czy jestem traktowana na równi? Nie..I w związku z tym co mam zrobić? Przestać się starać? Nie..pokazuje, że jestem dobra...To samo musicie robić Wy ojcowie..

Myślę, że dla dobrego Sędziego przyznanie opieki jest trudne. Nie mówimy o sytuacjach, gdy jedno z rodziców jest złe, ale gdy mamy dwoje równo dobrych rodziców komuś trzeba powierzyć stałą opiekę, a komuś widzenia. Myślę, że biologia determinuje tutaj sytuacje, że to jest kobieta. A wiecie czemu? Bo natura jest taka, że to kobieta musi być przy dziecku, to ona je rodzi..Zauważcie jeden mały drobiazg. Kobieta może mieć dzieci powiedzmy do ok. 45 roku życia, a meżczyzna właściwie do śmierci. Dlaczego? Widocznie, w naturze już jest tak, że kobieta powinna wychować swoje dziecko, a ojciec może odejść...

Wiem, że teraz po tym zacznie się dyskusja:)
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 12:44   

Ja83 napisał/a:
Mare pewnie mogę nie mieć racji. Jednak zawsze tak było, że kobieta wychowywała dziecko, a mężczyzna zarabial na dom. Stąd cierpimy z powodu stereotypów. Ty w Sadzie, ja w pracy...czy jestem gorsza od kolegów z pracy? Nie..A czy jestem traktowana na równi? Nie..I w związku z tym co mam zrobić? Przestać się starać? Nie..pokazuje, że jestem dobra...To samo musicie robić Wy ojcowie..

Myślę, że dla dobrego Sędziego przyznanie opieki jest trudne. Nie mówimy o sytuacjach, gdy jedno z rodziców jest złe, ale gdy mamy dwoje równo dobrych rodziców komuś trzeba powierzyć stałą opiekę, a komuś widzenia. Myślę, że biologia determinuje tutaj sytuacje, że to jest kobieta. A wiecie czemu? Bo natura jest taka, że to kobieta musi być przy dziecku, to ona je rodzi..Zauważcie jeden mały drobiazg. Kobieta może mieć dzieci powiedzmy do ok. 45 roku życia, a meżczyzna właściwie do śmierci. Dlaczego? Widocznie, w naturze już jest tak, że kobieta powinna wychować swoje dziecko, a ojciec może odejść...

Wiem, że teraz po tym zacznie się dyskusja:)

Zgadzam się z przedmówczynią .

Tylko się zastanawiam czy zacznie się dyskusja, czy bicie piany?
Bo argumenty jak widzę w kółko te same....
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 13:36   

Ja83 napisał/a:
Mare pewnie mogę nie mieć racji. Jednak zawsze tak było, że kobieta wychowywała dziecko, a mężczyzna zarabial na dom. Stąd cierpimy z powodu stereotypów. Ty w Sadzie, ja w pracy...czy jestem gorsza od kolegów z pracy? Nie..A czy jestem traktowana na równi? Nie..I w związku z tym co mam zrobić? Przestać się starać? Nie..pokazuje, że jestem dobra...To samo musicie robić Wy ojcowie..

Myślę, że dla dobrego Sędziego przyznanie opieki jest trudne. Nie mówimy o sytuacjach, gdy jedno z rodziców jest złe, ale gdy mamy dwoje równo dobrych rodziców komuś trzeba powierzyć stałą opiekę, a komuś widzenia. Myślę, że biologia determinuje tutaj sytuacje, że to jest kobieta. A wiecie czemu? Bo natura jest taka, że to kobieta musi być przy dziecku, to ona je rodzi..Zauważcie jeden mały drobiazg. Kobieta może mieć dzieci powiedzmy do ok. 45 roku życia, a meżczyzna właściwie do śmierci. Dlaczego? Widocznie, w naturze już jest tak, że kobieta powinna wychować swoje dziecko, a ojciec może odejść...

Wiem, że teraz po tym zacznie się dyskusja:)

!!!!!!!!!!
Co ?????????/Co Ty tu piszesz !!!!!!?

To własnie tak tworzy się stereotypy.
Ojciec jest równie dobry w wychowywaniu dzieci a czasami nawet lepszy bo podchodzi do zagadnienia bez emocji.
To co moze pozabierac ojcom-wdowcom im dzieci bo powinni iśc do pracy ?
Ostatnio zmieniony przez 2014-10-07, 18:39, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 17:18   

Mam propozycje dla pan prezentujących stereotyp iz dzieci powinny wychowywac tylko matki a ojcowie do pracy.Prosze dopisac się do grupy na fb FORUM MATEK https://www.facebook.com/...?ref=ts&fref=ts
i przedstawić swoja tezę.Zapraszam tez na forummatek.pl
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 18:59   

Kobieta jest bardziej biologicznie związana z dzieckiem, taka natura i nie ma co z tym dyskutować. Nie oznacza to jednak, że prawem natury dziecko po rozstaniu powinno być "własnością" matki. Opieka naprzemienna mimo ułomności nie jest złym rozwiązaniem.
Niekoniecznie musi byc 50:50, może 60:40, albo 70:30, ale jednak nie 99:1 , czyli ojciec ma prawo widzieć dziecko 2 X w miesiacu po 3 godziny, w domu matki, pod jej i teściowej czujnym okiem.

Przykre jest, że ludzie po rozstaniu wyrywają sobie dziecko, tak jakby choć tę "własność" zachować z nieudanego małżeństwa. Dziecko to nie pocieszyciel rodzica po nieudanym związku.
Dziecko to nie także broń, którą można ukarać drugą połówkę...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 19:20   

Ja83
Cytat:
Mare pewnie mogę nie mieć racji. Jednak zawsze tak było, że kobieta wychowywała dziecko, a mężczyzna zarabial na dom. Stąd cierpimy z powodu stereotypów.



Owszem :->
nie masz racji :-> :-> :-> .
Z reguły całe wieki i tysiąclecia
i to we wszystkich kulturach i regionach świata było tak :
- małe dzieci powiedzmy do około 7 roku życia wychowywała mama
a potem jak to był syn
przechodził bezapelacyjnie pod opiekę ojca .
Uczył się przy ojcu tego czym zajmował się jego ojciec i inni mężczyźni .
Jak ojciec w Amazonii chodził na polowania , to i synek chodził na polowania
i stopniowo stawał się mężczyzną .
Jak w Europie powiedzmy ojciec był młynarzem , to i syn zostawał
przy ojcu młynarzem .
Córki zostawały przy matkach i innych kobietach i uczyły się tam
wielu pozytecznych rzeczy i stawały się kobietami .
Gdzieś , zwłaszcza po II wojnie swiatowej odeszliśmy w Europie zwłaszcza od tego modelu .
W zasadzie to się zaczeło już w czasie wojny .
Faceci byli na froncie , kobiety z konieczności pracowały w fabrykach , zwłaszcza zbrojeniowych .
Jednak poczatki "nieobecności" ojców zaczęły się nieco wcześniej ,
podczas uprzemysłowienia .
Chłopi , drobni rzemieślnicy swoje warsztaty pracy PRZYDOMOWE
zamienili na pracę w fabrykach .
Tam ich synowie nie mieli wstępu .
Po prostu ojciec wychodzi jak spali i przychodził po 12 godzinach .
Tym niemniej mogła się z tego utrzymać wielodzietna rodzina .
Praca ojca była szanowana , przede wszystkim przez matkę ,
która uczyła tego szacunku .
Synek nie uczył się już bezpośrednio przy ojcu , ale ojciec NADAL
wiele miał do przekazania synowi .
Dziadek górnik , ojciec i syn .
Czy tamte kobiety , żony i matki
były tak strasznie nieszczęśliwe w swojej roli ?
Nie sądzę .
A trudno .......... trudno było , jest i bedzie pewnie zawsze .

Po wojnie dodatkowo upowszechniło się szkolnictwo , z tym że
całkowicie zmieniono model edukacji .
Powstały szkoły koedukacyjne .
Dawniej uczyli i WYCHOWYWALI głównie mężczyźni .
I to zasadnicza różnica - zwłaszcza dla chłopców .
Chłopak potrzebuje męskich zabaw , rywalizacji , potrzebuje uwierzyć w siebie itd.
Tu obok mnie mieszka taki 3 latek .
Ja go obserwuję , właściwie słyszę ........... jak drze buzię .
On juz się ćwiczy w męskości .
Oto ja - bujcie się bo jadę .
Dziewczynka , lat 3-4 wdzięczy się , przewala oczami ( JUŻ )
zagaduje itp
Reasumując :
Niemowlę takie czy owakie - ojciec na niewiele się przyda
Owszem , może i powienien pomóc
choć dawniej nie pomagał
a matka miała nie jedno , nie dwójkę , tylko 5-7 dzieci .
Jak to się działo ?
Pomagała ( UCZĄC SIĘ ) najstarsza córka i kolejne .
Pomagała ( i uczyła być mama ) własna matka , teściowa , inne krewne .
Ale rozumiem - czasy się zmieniły . :->

Im dziecko starsze tym rola ojca ważniejsza i bardziej odpowiedzialna .
On ma te dzieci ( zwłaszcza syna ) nauczyć życia w swiecie , odpowiedzialności , samodzielności itd.
A mamy NIAŃCZĄ często takich 17 , 30 i 50 latków , nawet jak są już zonaci .
Ileż tu było takich wątków ? :mrgreen:

Dzisiaj wilu młodzieńców nic nie potrafi .
Do wszystkiego musi wzywać fachowca .
Nic w domu nie pomoże , bo u niego dobra mamusia wszystko pod nosek podsuwała .
Bo to sunuś ukochany był .
To jest miłość ???
To robienie z własnego syna kaleki zyciowego
i utrapienia dla jakiejś biednej zony tego delikwenta . :mrgreen:

Jeżeli tzw. "partnerstwo" ma polegać na WYMIANIE ról ( męzczyzna kobieta )
to jest to głupie .
Ty będziesz syna uczyć jak piłkę kopać , a ja córkę jak się kwiaty do wazonu wstawiać ?
Ty do kanału pod auto , usmarowana , z kluczem 32 w ręku , w białym podkoszulku
........... i struzka potu płynie . Co za widok dla faceta .
A ja w kapciuszkach firanki upinam ........... mój zywioł :mrgreen:
Czy to ekonomiczne , rozsądne .
Co ty z tym kluczem tak zawalczysz ? :mrgreen:

Owszem , kobieta może być dobrym inzynierem ,
a facet lepszym kucharzem , ale bądżmy rozsądni .
Kobieta do kielni się nie nadaje .
Do boksu także .
Ja pamiętam sportsmenki NRD .
............. o J :-?


Ojciec jest jednak bardzo ważny także i dla dziewczynek ,
bo zna chłopców .
Ale i jak mała - to przecież z nim chce się ożenić
i "wykopać mamusię " . :mrgreen:
Jest wzorcem męskosci dla niej .
A mama wzorcem kobiecości .
Jak tu role są zaburzone , to sprzyja to różnym zaburzeniom tożsamości płciowej .

itd , itd
mógłbym tak pisać

Ale przecież to można przeczytać , bo ja tego sam nie wymysliłem . :mrgreen:



=======================================

Ja86
Cytat:
Myślę, że biologia determinuje tutaj sytuacje, że to jest kobieta. A wiecie czemu? Bo natura jest taka, że to kobieta musi być przy dziecku, to ona je rodzi..Zauważcie jeden mały drobiazg. Kobieta może mieć dzieci powiedzmy do ok. 45 roku życia, a meżczyzna właściwie do śmierci. Dlaczego? Widocznie, w naturze już jest tak, że kobieta powinna wychować swoje dziecko, a ojciec może odejść...

To ja postuluję , żeby w ramach równouprawnienia
zapewnić mężczyznom prawo do rodzenia dzieci . :mrgreen:
Przecież inaczej to czysta dyskryminacja .

Ani kobieta ani mężczyzna jak starzy nic nie mogą .
Kobieta krócej bo to znacznie większy wysiłek dla organizmu .
Rola faceta nie jest tak bardzo wyczerpująca . :mrgreen:
Po za tym mężczyzna może sobie pozwolić na dużo młodszą zonę
( jeżeli ta uzna że jego pozycja , konto zapewni jej i dziecku "oparcie" ) .
Faceci nigdy nie brali dużo starszych kobiet na zony .
Owszem , teraz tak
ale na kochanki i to raczej przelotne lub bogate .

......... a matka nie nie może odejść
I tu też kolosalne zmiany .
Dawniej kobiety nawet nie myślały o dejściach
( nie miały zaplecza finansowego )
a dzisiaj kodeks rodzinny i prawo
wręcz zachęca do takich odejść matek z dziećmi .
Jasne to nie dotyczy wszystkich czy nawet większości Pań ,
ale takich przypadków coraz wiecej .

Dzieci moje , alimenty moje ( a czasem wysokie )
a kochanka zawsze można zmienić na nowego .

========================================
Ostatnio zmieniony przez 2014-10-07, 19:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Kochająca
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 19:25   

Zaleś nie wiem czy czytasz ze zrozumieniem. Od wieków jest tak w śród ludzi, że facet wychodzi na polowanie a dzisiaj do pracy kobieta chodzi przez 9msc. wielki brzóch a potem w bólach- spytaj mame lub swoją żonę jak nie wierzysz koleżanką z forum rodzi wspólne dziecko. Pisałam już wczesniej o roli ojca i matki. Panowie przykro mi ale Tatuś jest ważny dla dziecka owszem, i nie zaprzeczam temu, Ale tylko w nie których momętach jego życia. A na co dzień to dziecko potrzebuje matki.
Mówiąc tu o tym, że chłód ojca jest leprzym wychowaniem dla dziecka niż troska, opiekuńczość, i emocje matki oznacza, że nic nie wiesz o psychologii dziecka i naznasz swojego miejsca w rodzinie.
A półsierotom należy pomóc aby ich ojcowie mogli spokojnie wychować swoje dzieci. Nikt nie mówi o odbieraniu dzieci ojcom tylko z tego powodu, że ich matki zmarły.
Ostatnio w rodzinie miałam taką sytuację: siostra cioteczna urodziła szóste dziecko i dwa tygodnie po porodzie dostała sepsy. Na trzy miesiące trafiła do szpitala. Jej mąż dał najmłodszą córkę do swojej siostry po to aby wykarmiła dziecko piersią bo wiedział, że tylko to będzie w stanie choć trochę zrekompensować jej nieobecnośc matki.
Zrobił to bo jest dojrzałym i odpowiedzialnym tatą i kocha swoje dzieci i zna swoje miejsce w rodzinie. A przecież mógł kupić mleko i dać dziecku butelkę był na tacieżyńskim i zajmował się resztą dzieci.
I ciekawa jestem co wy na to.
 
     
Kochająca
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 19:29   

A Zaleś co do Tematu to dzieci są Swoje i Boga. Nie są własność ani mamy, ani taty.
 
     
Kochająca
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 20:01   

Mare zgadzam się z tobą w zupełności. Śmieszą mnie kobiety i mężczyźni którzy próbują zamienić te role i postawić =. Tyle, że w dzisiejszych czasach jest coraz trudniej o odpowiedzialnych mężczyzn. I tu nie ma winy kobiet. Mój syn prędzej czy później wróci do mnie i będę musiała go wychować sama. Dużą rolę będzie miał do wykonania dziadek i chrzestny. Mój brat i ojciec. Tylko, że mój mąż nie wychowałby Tymka na mężczyznę bo sam nim nie jest. W porwaniu mojego dziecka dużą rolę odegrali rodzice i dziadkowie mojego męża. I Tymka muszę odsunąć od tych ludzi ze względu na jego dobro. Nie pozwolę aby mój syn wyrósł na psychopatę, który powtórzy historię swego ojca i skrzywdzi kobietę i swoje własne dziecko.
 
     
zaleś
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 20:05   

Kochająca - powiedz to mej żonie ,tesciowej i innym matkom alienującym ojców od dzieci.Ja to doskonale wiem.
Wiesz -czasami ,ale przepraszam Cie-cieszę sie że doswiadczasz tego co ja w 2007 roku kiedy zona porwała dzieci z domu rodzinnego i odizolowała mnie na lata od nich.Czujesz teraz to co ja 8 lat temu.Powoli przyzwyczaisz się do sytuacji,zaakceptujesz ją.Człowiek do wszystkiego sie przyzwyczai.Jesteś dobrym świadkiem by grzmieć na tych rodziców co porywają dzieci i wykorzystują je do walki z drugim rodzicem.
Jednak współczuję dziecku Waszemu-ono nie potrafi sie bronić.Ty tak.
 
     
Ja83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 20:09   

Mare właśnie chciałam zaproponować oddawajmy chłopców ojcom, a córki matkom:) Możemy też losować...rzucać monetą:)

A co do opieki naprzemiennej i opinii Zalesia, że na Zachodzie to funkcjonuje i jest ok. Na Zachodzie jest też eutanazja, aborcja, małżeństwa homoseksualne...funkcjonuje i się sprawdza, ale czy jest dobre?
Ostatnio zmieniony przez 2014-10-07, 20:10, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 20:10   

zaleś napisał/a:
cieszę sie że doswiadczasz tego co ja w 2007 roku kiedy zona porwała dzieci z domu rodzinnego i odizolowała mnie na lata od nich.Czujesz teraz to co ja 8 lat temu.


uu nieźle. Ciekaw dlaczego się cieszysz?
Czy przypadkiem nie dlatego, że kolejna kobieta została "ukarana" za postępowanie Twojej żony?
Zaleś, żebyś Ty mógł na siebie z dystansu czasem spojrzeć.
W części masz rację, ale tak ją rozdmuchujesz, że zasłania Ci dokładnie calutki świat.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 11