Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Jutro sprawa |
Autor |
Wiadomość |
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-11, 20:55
|
|
|
zaleś napisał/a: | Czas się zmieniać właśnie dla męża jeśli on nie potrafi. |
Warto się zmieniać, ale nie dla męża, a dla siebie. |
|
|
|
|
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-12, 09:10
|
|
|
joannazal napisał/a: | nie szukałam kochanka, tylko osoby, której mogę się wygadać a nasza wspólna koleżanka tak namieszała, że mąż myslize miałam kochanka. gdzie tego chłopaka próbowałam nawet poznać z tą koleżanką, która tak namieszała. |
Witaj!
Posłuchaj sobie kazań ks. Marka Dziewieckiego.
http://www.youtube.com/wa...t17QSzl8bGpxm3X
1. Nie zrzucamy winny na innych.
2. Poszukiwanie powiernika poza małżonkiem jest już łamaniem przysięgi małżeńskiej.
3. Co chcesz osiągnąć poprzez rozwód? To prowadzi do trwałego rozpadu (statystycznie) i otwiera drogę dla Złego.
4. Rozwód jest grzechem i podejmowany świadomie jest zaprzeczeniem przysięgi złożonej przed Bogiem. Jest złem nie tylko dla osoby ale i grzechem społecznym.
5. Jak komunikujesz swoją miłość do męża? Jest wiele form (np. listy, sms-y, prezent...itp). Czy przeprosiłas teściów za zaistaniałą sytuację? Czy chodzisz na grupę wsparcia? Czy po prostu narzekasz i nic nie robisz (bo on jest zły)...
6. Złożenie pozwu o rozwód - na to moja droga nie znajdziesz w kościele i na forum akceptacji.
mogę ci powiedzieć, jako małżonek potraktowany rozwodem (bez woli rozmowy z drugiej strony), że jest to forma najwyższej przemocy psychicznej. Prowadzi do szeregu innych zdarzeń o których Zły z którym nieświadomie współpracujesz Cię nie informuje. W moim przypadku była to próba samobójcza mojej matki która bardzo przeżyła rozwód i brak możliwości widzeń z wnukami.
Rób lub nic nie rób ale konsekwencje w obu przypadkach są wysokie. To że ich w chwili obecnej nie widzisz nie odciąży cię niestety od ponoszenia konsekwencji swoich decyzji.
Na dzień dzisiejszy komunikujesz anty-miłość, która jak nie zmienisz swojej postawy do ciebie wróci. |
|
|
|
|
misio312 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-12, 10:56
|
|
|
Nirwanna napisał/a: | Joanno, kochasz męża, a złożyłaś pozew o rozwód, czyli mówisz mu w ten sposób "nie interesujesz mnie już wcale, nie istniejesz dla mnie".
Jeśli chcesz ratować małżeństwo, to pierwszy krok - wycofaj pozew. To będzie już dobitny sygnał dla męża o Twojej postawie. |
Zgadzam się. Jak mi mówiła Pani adwokat, do rozwodu potrzebny jest trwały i zupełny rozpad małżeństwa, a o tym muszą zdecydować małżonkowie - sąd tego za nich nie zdecyduje (chociaż może się domyślać, że rozpad nastąpił, na podstawie jakichś faktów). Jeśli kochasz męża, masz z nim więź emocjonalną, to nie składaj pozwu.
Z drugiej strony, jeśli dostał pozew, a wcześniej nic nie robił w kierunku poprawy Waszych relacji, to może to będzie dla niego sygnał. Lepiej by było, gdyby sygnał był inny niż "nie zależy mi już na Tobie". Ale znam małżeństwa, gdzie faktyczna separacja "odświeżyła" małżeństwo (prawna pewnie też mogłaby mieć podobne skutki, ale to zależy od małżonków). |
|
|
|
|
joannazal [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-12, 12:42
|
|
|
właśnie oprócz tego, że mąż kazał mi złożyć pozew to miałam nadzieję, że jeśli otrzyma papiery z Sądu to dostrzeże powagę sytuacji. powiedział wujkowi, że przestanie się do mnie odzywać i odbierać moje telefony, to było około miesiąca temu. tylko nie wiem czym się kierował w tym postanowieniu. dla mnie wygląda to tak jakby myślał " a ty się teraz staraj, cierp a i tak dostaniesz ode mnie kopa na koniec". doszły mnie słuchy, że swoich kolegów prosi, żeby dowiedzieli się czy ja kogoś mam. od kolegów (poprzez też koleżankę) wiem, że mąż robi wszystko, żeby wzbudzić we mnie zazdrość.
wycofam pozew, ale wiem, że nie ma żadnej opcji, żeby to on się do mnie pierwszy odezwał |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-12, 15:02
|
|
|
joannazal napisał/a: | wycofam pozew, ale wiem, że nie ma żadnej opcji, żeby to on się do mnie pierwszy odezwał |
A niby skąd to wiesz?
Tak Ci się tylko wydaje, a jak będzie naprawdę tego nie wiesz. |
|
|
|
|
katalotka72 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-12, 15:35
|
|
|
Piszemy scenariusze? Daleko z nimi nie zajedziesz |
|
|
|
|
joannazal [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-12, 16:15
|
|
|
mąż się" zawziął" . od dwóch tygodni nie mam z nim żadnego kontaktu. nawet jego rodzina mówi, że chyba nic z tego nie będzie. ja w głowie już sobie układam co mu napisać jak wycofam pozew, ale po prostu boję się odrzucenia. czytam właśnie URZEKAJĄCĄ i w wielu kwestiach nie czują się kobietą |
|
|
|
|
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-12, 19:48
|
|
|
joannazal napisał/a: | mąż się" zawziął" . od dwóch tygodni nie mam z nim żadnego kontaktu. nawet jego rodzina mówi, że chyba nic z tego nie będzie. ja w głowie już sobie układam co mu napisać jak wycofam pozew, ale po prostu boję się odrzucenia |
Witaj!
Gratuluje wniosku o wycofanie pozwu o rozwód. |
|
|
|
|
joannazal [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-10-12, 20:01
|
|
|
wiem, że oboje odwróciliśmy się od Boga, ale wiem, że Bóg mnie kocha i kocha mojego męża. nie chcę robić rzeczy które są wbrew naszemu sakramentowi |
|
|
|
|
misio312 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-22, 22:08
|
|
|
misio312 napisał/a: | Żona próbuje na mnie wymusić, żebym zgodził się na rozwód bez orzekania o winie. Teraz jest czas na to, żeby z nią porozmawiać i przemyśleć całą sytuację jeszcze raz. |
misio312 napisał/a: | tereska napisał/a: | Sąd nie jest miejscem rozwiązywania problemów małżeńskich, tylko problemów prawnych. Wy macie problem małżeński,nie prawny, dlatego warto rozmawiać, korzystając Np. z mediacji. | Zgadzam się, ale prawie rok odrzucania wszelkich prób kontaktu doprowadził do tego, że to sąd musiał nas zobowiązać do rozmowy. Mogłem albo przyklepać rozwód, albo się postawić. |
Nie wiem, czy moja żona przeczytała wiadomości na tym portalu, czy jak, ale parę dni temu mieliśmy rozprawę i do tego czasu już się do mnie nie odezwała ani razu. Potajemnie, bez mówienia niczego złożyła wniosek o orzeczenie wyłącznej winy po mojej stronie, ja wziąłem adwokata, potem ona też, i teraz mamy dochodzenie winy.
Ze strony żony nie ma i nie było woli rozmowy, oboje z kochankiem utrzymują, że są partnerami, ale że zaczęli być kilka miesięcy po rozstaniu. Po pokazaniu zdjęć kochanek żony "nie mógł się na nich rozpoznać", sąd pouczył go o odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań i w końcu przyznał, że to on jest na zdjęciach, przytulający, całujący i idący za rękę z moją żoną. Kiedy przedstawiliśmy kolejne dowody, żona aż zaczęła krzyczeć. Przy okazji porzucenia jej kochanek zerwał z dziewczyną, która teraz generalnie ma go gdzieś (rozmawiałem z nią).
Wybaczcie, może się mylę, może nie mam racji, ale wszystko wskazuje na to, że żona planowała taki ruch, że kompletnie nie wyznawała tych wartości, co ja (rodzina: własna, dalsza; szacunek dla innych, nie mówiąc o takich sprawach, jak religia czy patriotyzm, bo nawet nie mam siły o tym wspominać). I coraz bardziej, zbierając dowody i zeznania w sprawie, przekonuję się, że błędem było branie ślubu z nią, kredyt zaufania jej dany, wspólne plany, wiara w jej dobre intencje. Nawet jak rozmawialiśmy miałem wrażenie, że coś w niej dobrego może jeszcze jest, ale wygląda jakby działała w amoku. Kiedy jej kochanek zeznawał, że "może ją przytulił, bo naturalne jest przytulenie innej osoby", ona była wpatrzona w niego jak w obrazek i najwyraźniej czerpała dziką przyjemność z jego kłamstw.
Mare i spółka, może stwierdzicie, że powinienem był zachować się "po męsku" i obić mu ryj, ale przestałem szukać problemów gdziekolwiek poza swoją żoną. Jeśli jest zbyt podatna na manipulacje, to czyja to wina? Rodziców? Jest dorosła, ona odpowiada za swoje czyny. Czuję potrzebę rewanżu ta tym degeneracie, ale walczę z nią.
I tak, już dawno nie wierzę w to, że moje małżeństwo coś znaczyło. Zaczęło się nieprawidłowo, zaczynało się układać, a potem wszystko padło. I chciałbym kiedyś mieć normalną rodzinę, dzieci, kochaną i mądrą żonę, ale nie wiem, czy będzie mi to dane. Nie sądzę, żebym był złym człowiekiem, ale jestem i byłem tak traktowany przez swoją żonę. Coś na pewno musiałem zrobić, ale znam ją, i to wcale nie jest wiele.
Wybaczcie, że tyle się rozpisuję, musiałem się wyżalić. Zbliżają się święta, które spędzę z rodziną, ale będą to dla mnie smutne święta. Może nie tylko dlatego, że moje małżeństwo legło w gruzach, co wiedziałem już rok temu, ale że nawet perspektywa sprawiedliwości w cywilnym sądzie nie jest wcale taka pewna. Finansowo stoję na nogach, pracę i zajęcie mam, mam co włożyć do garnka, spotykam się od czasu do czasu ze znajomymi, staram się rozwijać duchowo, ale w życiu pustka - brałem ślub tylko po to, żeby założyć rodzinę i dać im coś od siebie, trochę szczęścia, a tak się wszystko potoczyło...
Ostatnio byłem u lekarza, mam przeciągające się zapalenie oskrzeli i generalnie podupadłem na zdrowiu. Byłem w takim stanie, że po zrobieniu EKG podejrzewał zawał. A mam mniej niż 30 lat, i wcale nie jestem otyły. Ta sytuacja powoli mnie wykańcza - chcę mieć normalną, katolicką rodzinę, której nie chciała mieć moja żona, a teraz jestem w praktycznie ślepej uliczce, z której jedyne wyjście, które widzę, to sądowna walka o swoje racje, i próba unieważnienia małżeństwa kościelnego. Więc wybaczcie, jeśli o tym piszę mimo Waszych poglądów kategorycznie tego zakazujących. Jeśli widzicie inne wyjście, to chętnie wysłucham... |
|
|
|
|
katalotka72 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-22, 23:02
|
|
|
myślę, że nikt nie zakazuje Ci robić czegokolwiek co zgodne jest z Twoim sumieniem i co uważasz, że jest Ci potrzebne, poza tym kto i jak ma Ci czegokolwiek zabraniać???
sądy cywilne bardzo rzadko są sprawiedliwe i prawda jest w powiedzeniu, że do sądu nie idzie się po sprawiedliwość, jeżeli uważasz, że powinieneś złożyć skargę do Sądu Biskupiego nikt Ci tego nie zabroni - życzę Ci żebyś po uzyskaniu orzeczenia miał w sobie zgodę na wynik sprawy |
|
|
|
|
|
misio312 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-23, 01:08
|
|
|
katalotka72 napisał/a: | sądy cywilne bardzo rzadko są sprawiedliwe i prawda jest w powiedzeniu, że do sądu nie idzie się po sprawiedliwość |
Nie wiem, dlaczego sądy cywilne są bardzo rzadko sprawiedliwe - nie miałem z nimi do czynienia, ale wierzyłem w sprawiedliwość.
katalotka72 napisał/a: | jeżeli uważasz, że powinieneś złożyć skargę do Sądu Biskupiego nikt Ci tego nie zabroni - życzę Ci żebyś po uzyskaniu orzeczenia miał w sobie zgodę na wynik sprawy |
Chyba to jest najważniejsze. Od dawna próbuję wybrać najlepszą drogę, ale ciągle mam wątpliwości. Fajnie by było, gdybym miał ten komfort i mógł w końcu stwierdzić, że wszystko skończyło się relatywnie dobrze... |
|
|
|
|
Bety [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-23, 08:37
|
|
|
"Ta sytuacja powoli mnie wykańcza - chcę mieć normalną, katolicką rodzinę, której nie chciała mieć moja żona, a teraz jestem w praktycznie ślepej uliczce, z której jedyne wyjście, które widzę, to sądowna walka o swoje racje, i próba unieważnienia małżeństwa kościelnego."
to jest moment, żeby ogłosić bezsilność i oddać wszytsko Bogu
"Jezu, Ty się tym zajmij".
dopóki obmyślasz rozwiązania i zdajesz się na swoje pomysły- to nie jest jeszcze pełne zawierzenie
teraz jesteś w sytuacji skrajnej- brak sił, zniechęcenie, nie ma wyjścia.... opuść ręce, otwórz dłonie i zawierz się całkowicie
nodlitwa o pogode ducha: Panie pomóż mi zmieniac to, co mogę, pomóż przyjmować to, czego zmienić nie mogę i pomóż mi odróżnić jedno od drugiego
oczywiście sprawy w sądzie cywilnym trzeba podejmować, jak najbardziej sprawiedliwie. Ale z nastawieniem w sobie, że nie nad wszystkim masz kontrolę i że Bóg ma plan na twoje życie
bardzo fajnie piszesz, że chcesz mieć katolicka rodzinę, mądrą i dobra żonę...- takie proste pragnienie... Ale przecież twoje życie się nie kończy- nie masz pełnego obrazu, nie wiesz, co będzie. W Biblii mnóstwo jest różnych ludzkich historii z beznadziejnymi wydarzeniami. Np. wczoraj było o Annie, matce Samuela, która nie mogła mieć dzieci. Poczytaj, przemyśl... Bogu chodzi właśnie o nasze zaufanie, przylgnięcie do Niego w naszej bezsilności. |
|
|
|
|
Slawomir [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-12-23, 08:52
|
|
|
Witaj,
To są trudne sprawy a i rozwód przerobiłem. Zapraszam na spotkania ludzi z podobnymi problemami. Tylko ktos kto przezyl cos takiego moze zrozumiec drugiego. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|