Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ratunku , mój mąż wraca do domu!
Autor Wiadomość
sylwia1975
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 09:38   

witajcie czytam ,jestem szczesliwa zona alkocholika-szczesliwa w sensie ze to ja jestem szczesliwa,niechce mi sie nawet pisac o mezu.............czytajac was,jest alkocholikem przemocowcem ,moze dodam ze tematy tabu w moim domu zniknely i udawanie ze moze bedzie dobrze tez :mrgreen: ,jedno jest pewne nic nie jest pewne,och ty moj cieniu nie zostawiaj mnie w pragnieniu-ja tak pragne byc w sponiewieleniu.pozrawiam aal-anonka i sycharka
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-25, 20:13   

Samboja dzięki za link, pozdrawiam! :-)
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 09:56   

Witam tych co czytają mój wątek ;-)
Pozwólcie ,że podzielę się moimi przemyśleniami na temat waszych zgodnych właściwie sugestii,że powinnam wyrzucić męża i zapomnieć o możliwości naprawy związku ( nie ztym człowiekiem ?)
Otóż, po głębokim namyśle - nie uważam się za osobę emocjonalnie uzależnioną od męża. Potrafię bez niego żyć ,nawet lepiej niż z nim.
Nie czerpię perwersyjnej przyjemności z cierpienia, jakie zadaje mi małżonek, nie chcę tego.
Bóg dał mi łaskę wyjścia poza moje egoistyczne spojrzenie, że to mnie ma być dobrze w związku i empatii dla całego cierpienia,jakie przeżywa mój mąż.
Zrozumiałam,że walczyłam o rozwód i niezależność z chorym człowiekiem.
On jest bardzo chory i zaburzony.
Myślę,że gdyby był zwykłym cwaniaczkiem i wykorzystywaczem robiłby to dużo inteligentniej, potrafiłby lepiej wykorzystywać sytuacje.
Niestety nie został dobrze zdiagnozowany, w zasadzie wcale, ale czy to pozwala już uważać go za zdrowego? A co jeśli ma poważne zaburzenia psychiczne, prowadzące do autodestrukcji?
Czy nie ma znaczenia wsparcie najbliższych i rodziny dla podjęcia leczenia i dla zdrowienia?
Czy na pewno wszystkie jego wybryki, infantylne zachowanie, brak odpowiedzialności ( a kiedyś był zupełnie inny!) powinnam traktować zupełnie poważnie, w kategoriach złej woli?
Czy jestem zwolniona z przysięgi małżeńskiej przez Boga bo choroba męża powoduje dyskomfort w moim życiu?
Ja naprawdę nie jestem cierpiętnicą ( choć kto to wie na pewno? ;-) )
Ale też gdybym kiedyś sama stał się rośliną ( np. Alzheimer czy inna demencja), to chciałabym ,żeby rodzina nie wyrzuciła mnie poza nawias.
To poczucie leżało u podstaw zgody na powrót męża.

pozdrawiam!Z Panem Bogiem.
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 10:19   

P.S. Chodzi mi o to ,że w naszym społeczeństwie dużo większa jest akceptacja dla przypadków, gdy jedno z małżonków ciężko choruje fizycznie : nowotwory, okaleczenia po wypadkach itd.
Wtedy wiadomo: potępiamy opuszczenie chorego przez współmałżonka, doceniamy poświęcenie ,jeśli zostaje i opiekuje się chorym.I nie ma wtedy mowy o cierpiętnictwie itp.
sęk w tym, że choroby psychczne atakują w sposób niewidoczny dla otoczenia, często są nie do odróżnienia na pierwszy rzut oka od głupoty, podłości, złej woli....
Czy nie warto czasem o tym pomyśleć zanim wydamy osąd o czyjejś sytuacji?....
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 11:29   

Gianna,
Nikt nie osądza, nikt też nie jest psychiatrą, i nikt byc nie chce, sami wiecie czy to choroba czy nie, są od tego specjaliści...dobrze też wiedzieć, co nie jest problemem, że pewne decyzje są podejmowane świadomie, a nie pod wpływem strachu itd. Bardzo sie ciesze, że to napisałaś.
ja sama mam w domu sytuację, że matka ojca nie zostawiła, jak był chory (naprawdę zdiagnozowany klinicznie), ale życie z nim było koszmarem dla niej i dla nas, bo nie chciał sie leczyć...i tak trwało latami, dziś matka walczy z rakiem od tego stresu, ojciec zbrał sie za leczenie jak zagroziła mu domem opieki...to bardzo szlachetne i podziw i dla Ciebie i mojej mamy, ale ona przypłaca to zdrowiem. Myślę, że wszystko to kwestia naszej siły i zdrowia psychicznego i decyzji, na ile chcemy coś unieść i nas to nie zabija...każdy taką decyzję podejmuje sam. I chwała za to :) Życzę Ci zatem siły z całego serca.
 
     
delirium
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 11:30   

O'key. Być może maz rację jeśłi chodzi o chorobę męża. Jednka wtedy powinnas mu pomagać wzrastać. A w żadnym wypadku pozwalać niszczyć siebie, dziecko, swoje dobro. Bo tylko pozwolisz mężowi upewnić się, że z nim jest wszystko w porządku, że on ma rację a ty musisz dalej dostosowywać się do jego zachcianek, jego myślenia, bo ono jest słuszne.
Chodzi mi tu konkretnie, o przepisanie na niego mieszkania, udostepnienie mu swoich środków finansowych.
Nic w ten sposób nie zdziałasz poza uzależbieniem się finansowym od męża i ugruntujesz go w przekonaniu, że miał rację z tym przypadku i dalej będzie forsował swoje (chore) myślenie. W jego przekonaniu, to Ty masz chore myslenie, nie on.
Myślę, że nie warto go z tym utwierdzać.

Byłoby to ze szkodą zarówno dla Ciebie jak również dla niego. Przeszkodziłoby to jemu w zdrowieniu. Siebie i dziecko skazałabyś na biedę. Przynajmniej na jakiś czas, dopóki byś znów nie zakasała rękawów, i......udałaby Ci się znów z tym poradzić.
Pozwalać krzywdzić jest współuczestnictwem w krzywdzeniu. Też jesteś za to odpowiedzialna.



Pozdrawiam ;-)
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 12:16   

Macie rację, wiem, że stąpam po kruchym lodzie, idzie mi to średnio na razie, mam momenty zwątpienia, bywa ciężko. Mam nadzieję, że 12 kroków pomoże mi zrozumieć wiele rzeczy.
Dzięki wam utwierdziłam się też, że mam prawo odmówić mężowi pewnych rzeczy, które w zdrowych relacjach są oczywiste. Przede mną daleka i wyboista droga....
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 14:56   

Gianna w Twoim porównaniu choroby fizycznej z psychiczną nie do końca zwróciłaś uwagę na jeden aspekt - często ta chora osoba np. na raka CHCE wyzdrowieć tylko nie ma na to lekarstwa ale gdyby mogła to zorbiłaby wszystko by wyzdrowieć a u twego męża chęci żadnej nie ma - w historii Samobi tez jest podobnie - tato nie chciał sie leczyć czyli świadomie ścignął na rodzinę nieszczęście i na to godzić się nikt nie musi (kocham cie - ale nie mogę z tobą mieszkac dopóki nie zaczniesz leczenia i wtedy to ta druga osoba decyduje czy jej zależy czy nie).
Druga sprawa - niby jesteś świadoma, że mąz troszkę nie tak ze zdrowiem psychicznym ale jakby nie bierzesz tego pod uwagę przy przepisywaniu mieszkania? Czyli na to jest on wystarczająco zdrowy? Przemyśl sobie to jeszcze :)
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 19:37   

Gianna, mam wrażenie, że wiele rozbija się jak zwykle o precyzję w komunikacji.

Może będzie na ostro: powiedzmy, że X ma geny predestynujące go do bycia psychopatą (10% populacji ma, wśród mężczyzn trochę więcej): może zostać np. szefem wielkiej spółki, kierownikiem departamentu w ministerstwie, seryjnym mordercą lub manipulującym rodziną draniem. Akurat wszystkie te "ścieżki kariery" dobrze idą osobom z tego typu rysem osobowości.

Rys można wykryć testami, można obserwacją, zapewne niedługo będzie można badaniami laboratoryjnymi.

Co nie znaczy, że ta osoba jest chora psychicznie - ma pełne rozeznanie co do własnych czynów, czyli jest poczytalna, ale stawia siebie ponad normy współżycia społecznego. Co więcej, uważa, że ma prawo wykorzystywać innych, bo "za głupotę trzeba płacić" - oczywiście płacą ci inni.
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-26, 20:37   

Gianna

Jeśli Twój mąż jest chory psychicznie - to droga prosta.
Do Sądu sprawa o ubezwłasnowolnienie i skierowanie na drogę leczenia zamkniętego lub otwartego. Zostanie powołany biegły sądowy, który wyda opinię co do jego stanu zdrowia (jeśli się z nią nie zgodzisz to wniesiesz o drugiego, trzeciego biegłego).

A jeśli okaże się, że on jest zdrowy w ww. postępowaniu (lub np. zaburzenie osobowości z pogranicza), to możesz go postawić przed wyborem:
albo się leczysz (psycholog lub psychiatra) , idziesz do pracy i zostajesz w domu,
albo wypad.

A jeśli mając taką wiedzę - nie podejmiesz takich konkretnych kroków w celu rozwiązania niezdrowej dla Ciebie i szkodliwej dla Twojego dziecka sytuacji, to zastanów się:

dlaczego tak postępujesz?
co z tego masz, jakie korzyści psychiczne daje Ci taka sytuacja?
co jest dla Ciebie ważniejsze, te korzyści, czy zdrowie psychiczne dziecka i Twoje?
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 08:38   

Witajcie. Mrówko, rzecz w tym, że porównać choroby fizycznej z fizyczną pod względem woli się nie da. W wielu chorobach psychicznych ( nawet w banalnej depresji) wolna wola jest zaburzona. Do chorego nie trafiają żadne argumenty o potrzebie leczenia.
U mojego męża występują dodatkowo (nie tylko w jego zresztą)trudności ze zdiagnozowaniem.
Tak eufemistycznie nazywam fakt, że po ataku agresji słownej pacjenta na oddz. psychiatrycznym wzywa się do niego policję,żeby go przesłuchała (postawiła diagnozę? :shock: )i dyscyplinarnie wyrzuca ze szpitala w połowie badań, bez postawienia precyzyjnej diagnozy.
To moim zdaniem skandal naszej "służby zdrowia". Niektóre oddziały psychiatryczne w Polsce zatrzymały się na poziomie głębokiej komuny w podejściu do pacjentów.
Ale zostawmy to. W takich okolicznościach straciłam impet,żeby wozić męża po lekarzach, on też bardzo się zniechęcił.Przyznam, że chwilami myślałam o nim z niechęcią,że dość mam tego czubka, niech idzie i robi co chce.
Ale to chyba nie ta droga jednak kochani katolicy, prawda?
;-)
Rento, z tym ratowaniem dziecka to nie tak jak myślisz. Mąż nie robi głośnych awantur, nie wyżywa się na dzieciach, dla nich jest miły. To ze mną się kłóci ( poza domem najczęściej), a w zasadzie to jest ostatnio na mnie permamentnie obrażony i ma focha.
Myślę,że w tej chwili dużo gorsze byłoby dla młodego odejście ojca, przeżyłby to bardzo. Zresztą córka, pozornie obojętna na ojca też ostatnio wypytuje o niego, bo nie ma go w domu przez tydzień, pracuje w innym mieście.
Tak,że nic nie jest tak naprawdę takie proste , łatwo się tylko czasami wydaje sądy....
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 10:43   

Gianna napisał/a:
Tak,że nic nie jest tak naprawdę takie proste , łatwo się tylko czasami wydaje sądy....


Drogie sycharki, proponuję wziąć sobie do serca słowa Gianny jakie zacytowałem, przed napisaniem kolejnego postu.
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 11:15   

Gianna napisał/a:
wiem, że stąpam po kruchym lodzie, idzie mi to średnio na razie, mam momenty zwątpienia, bywa ciężko. Mam nadzieję, że 12 kroków pomoże mi zrozumieć wiele rzeczy.
Dzięki wam utwierdziłam się też, że mam prawo odmówić mężowi pewnych rzeczy, które w zdrowych relacjach są oczywiste. Przede mną daleka i wyboista droga....
-to co napisałaś jest esencja twojej i wielu sytuacji.W zyciu nic nie jest łatwe,kiedy stajemy przed problemem szczególnie wtedy gdy dotyczy to nas i naszych najbliższych.Gianna -powiem tak prawie zawsze idzie to średnio bo my bysmy chcieli teraz już a tak się nie da.Zadaj sobie pytanie co ty jestes w stanie zrobic aby ratowac to co jeszcze jest do uratowania-bo napewno jest :lol:


piszesz o 12 krokach-tak jak wspomniałas -pomoga one zrozumiec tobie wiele sytuacji przyczynowo-związkowych-nic nie dzieje sie z przypadku,czasamizrozumienie swojej historii zycia,podjętych kroków wiele nam rozjasni i przyniesie oczekiwana chociazby ulgę.
Gianno zycze ci wytrwałości i mimo,że stapasz po kruchym lodzie to wiem ,że z Bogiem lód się nie załamie. a najłatwiej jak sama napisałaś dawac rady,które nie zawsze tak jak u innych poskutkuja-ty podejmujesz decyzje i o tym pamietaj.



Ostanio zachwycam sie ksiażką"Bóg nigdy nie mruga"-Reginy Brett-polecam.Tam tez wyczytałam"Zycie to pasmo problemów-albo akurat przezywasz kłopoty,albo z nich wychodzisz.albo przygotowujesz sie do nastepnych.Dzieje sie tak dlatego ,że Boga bardziej interesuje twój charakter niz twoja wygoda.Bóg woli prowadzic cie do swiętości niz do szczęścia"

Zycze ci wytrwałości i doswiadczenia miłości Bożej.Głowa do góry -spróbuj na ile to mozliwe oddac to Bogu to z czym sobie nie radzisz.Jednakże trzeba również nie pozwolic sie zniszczyć.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8