Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ratunku , mój mąż wraca do domu!
Autor Wiadomość
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-21, 14:54   

Przed chwilą jedliśmy obiad i mąż ni z gruszki ni z pietruszki wyskoczył z propozycją: znalazłem super okazję! przelot gdzieś tam gdzieś tam (coś egzotycznego w azji) za 600ileś tam zł! Jedziemy! Ja mówię chwila moment, przedwczoraj narzekałeś ,że masz do zapłacenia zaległy mandat 400coś tam bo grozi ci więzienie, tydzień temu były narzekania, że zalegasz z ubezpieczeniem( przez wiele miesięcy ja płaciłam), masz świadomość,że kwotę za bilet trzeba pomnożyć razy 2 i dodać min. drugie tyle na noclegi i jedzenie? A co z dziećmi? W styczniu mają szkołę i same zostaną? Usłyszałam,że jeśli nie chcę to on pojedzie sam bo ma taką wielką potrzebę a ja jestem wielką egoistką i żal mu mnie,bo myślę tylko o forsie. Usłyszałam też,że nie troszczę się wcale o niego, nie robię masaży, a jego bolą korzonki i w ogóle to bycie z żoną jest do bani, on woli być gdzie indziej. Zatkało mnie i zanim odzyskałam głos on wstał, powiedział,że ze mną jak zwykle nie można porozmawiać a on zawsze przychodzi, wyszedł do sypialni na kompa. I teraz się zastanawiam znów i analizuję co powinnam powiedzieć i zrobić ( zgodzić się i jechać z nim?), czy naprawdę jestem taka oziębła i skąpa i myślę tylko forsie? Chryste pomóż mi bo zwariuję! :cry:
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-21, 14:56   

a tu link do do
Rachunku Sumienia .
Może sama to przesłuchaj i przerób a potem do męża z tym.

http://bractwokrolowejpol...las-egzorcysta/
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-21, 15:06   

Rebeko ks. Piotra Glasa wysłuchałam kilka dni temu i myślę że warto byłoby spotkać się z kimś takim, tylko muszę się dowiedzieć gdzie i jak ( ks. Glas raczej nieosiągalny). Ja83, ta sytuacja z kochanką trwała 3 miesiące na początku, w końcu ona wyjechała ale po 2miesiącach odezwała się, że jest w ciąży.I znów była jazda na emocjach. Teraz dzwoni od czasu do czasu,żeby mąż oddał jej pieniądze ,które zainwestowała w ich podróże,życie itd. Są na wojennej stopie.To biedna kobieta jest i głupia, współczuję jej. (ja też niewiele mądrzejsza :lol: ).Teresko, dzięki , posłucham sobie ks. Dziewieckiego.
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-21, 15:44   

Gianno, z tego co piszesz o mężu widać , że jest trochę oderwany od rzeczywistości,trochę jak dziecko, które ma co chwilę jakiś pomysł i jest bardzo egoistyczny, on jest najważniejszy i jego potrzeby. Możesz przeciwstawić temu jedynie swoją dojrzałość i realne patrzenie na życie. Nie warto przejmować takiego myślenia męża.
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-21, 16:20   

Sęk w tym,że nie chcę przejąć i zaakceptować jego stylu życia i sposobu rozumowania, ale to wywołuje w nim agresję przeciwko mnie i absurdalne czasem oskarżenia, które w emocjach przyjmuję za prawdę i to mnie niszczy psychicznie...
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-21, 20:38   

Wiecie co? Pozbierałam się po tym obiedzie i pod wpływem waszych postów zaproponowałąm mężowi wspólne posłuchanie ks. Glasa a potem jak tak gładko poszło wspólne odmawianie różańca. Przed różańcem jeszcze przeczytałam mu głośno modlitwy o uwolnienie z książki o egzorcyzmach którą właśnie czytam, przeczytał też w swoim imieniu te modlitwy. W połowie różańca stwierdził,że bardzo zgłodniał i poszedł do kuchni, ja skończyłam sama. Potem zaproponowałam spacer. Zgodził się. Wyszliśmy w miłej atmosferze, planowaliśmy różne rzeczy itd. ...i nie wiadomo kiedy i o co poszło zzaczął rzucać bluzgi pod moim adresem, kpić, kiedy się nie odzywałam zwyzywał mnie od najgorszych prostaczek. Powiedziałam,że jest wolny i nikt go nie trzyma na siłę. Wtedy mnie popchnął i zapowiedział,że natychmiast się wyprowadza. Nie oponowałam. Wróciliśmy do domu, poszedł do sypialni, byłam przekonana ,że się pakuje a tymczasem? :shock: zaległ jakby nigdy nic na łóżku i wali w kompa. Co to ma być???Może jakiś mężczyzna na tym forum potrafi mi wyjaśnić, czy to jest normalne???
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-21, 20:58   

Gianna,
Pisałaś, że czytałaś książkę, którą ja gorąco polecam. Ale czy stawiasz granicę mężowi? Gdzie leży Twoja granica? Jakie ponosi on konsekwencję, gdy ja przekroczy? Konsekwencję są cierpieniem, którą autor przedstawia jako konieczne, aby osoba przekraczająca granicę dojrzała. Czy pozwalasz mu zatem cierpieć w wyniku wyboru?
Czy chcesz być ofiarą obwiniania Ciebie, wybuchów humorów, agresji, postawy roszczeniowej i innych krzywdzących zachowań?
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-21, 21:22   

Gianno, nie, żebym była jakimś specem, ale wydaje mi się, że coś tu jest grubo nie tak. Chwila.... Tak nie może byc. Jeżeli się nawrócił, niech to pokaże, bo na razie ja widzę kompletnego wykorzystywacza. Skoro go nie zameldowałaś, a mieszkanie jest Twoje, to skoro on tak postępuje, to chyba czas na radykalną rozmowę i albo widzę zmiany, albo won ze dwora, bo człowieku przeginasz i to ostro.
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 08:01   

Macie rację Samboja i MonikaMaria, ja teorię też mam opanowaną. Tylko, kiedy próbuję wprowadzić te granice, rozmawiać, trafiam na mur nie do przebicia.To mąż robi mi łaskę,że z nami zamieszkał, twierdzi,że ponieważ jestem dla niego taka podła i nie chcę przyjąć jego warunków to on nas zostawia i się wyprowadza. Najgorsze,ze raz postawiłam konsekwentnie granice, wyprowadziłam się z dziećmi, miał 4 lata na przemyślenia, podobno bardzo cierpiał, wiele zrozumiał, i co? Wszystko zaczyna się od początku. Przy nim zaczynam wierzyć ,że jestem najgorszą żoną na świecie, że za mało o niego zabiegam i to znowu moja wina,że nam się nie uda :-? chyba jestem współuzależniona?Za bardzo chcę to posklejać, ale do tego trzeba chęci 2 stron?
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 08:54   

Giana,
Od poznania teorii do postawienia pierwszej granicy i obrony jej przez cały czas i potem ewentualnego wyciągnięcia konsekwencji może minąć czas...czas potrzeby Tobie na dojrzenie :) Bo my także dojrzewamy, do tego, że nie chcemy byc tak czy tak traktowane. Nie wiń siebie za to, że nie czujesz się silna. Grunt to zacząć tej siły szukać. POdstawa wiedzieć czego nie chcemy. Potem po kolei eliminować zachowania, zacząć od najgorszych, przeciąć przede wszystkim agresję...będzie bunt, gniew, ale tak być musi. Inaczej nic się nie zmieni.
Piszesz, a właściwie pytasz, o współuzależnienie...nie mówię, że każda kobieta i każda tak samo mocno, ale wiele z nas, które pozwalały i pozwalają na takie traktowanie to kobiety określone jako kochające za bardzo lub uzależnione od miłości - zniosą wszystko, a nawet więcej, tylko w imię czego? Choć nie jest to literatura związana z kościołem, jest w niej sporo prawdy o nas i mogą stanowić początek zdrowienia a zarazem wyjście z tej sytuacji, która wcale nie musi znaczyć rozstanie, ale odnalezienie siebie - tej zagubionej siły.
Polecam zapoznać się ze stroną: www.uzaleznienieodmilosci.pl,
oraz książki: Chce być kochana tak jak chcę, oraz Kobiety kochające za bardzo.
Warto się sobie chwilę w spokoju poprzyglądać...ja to zrobiłam i fakt nieco się załamałam, ale przynajmniej wiem o co chodzi, bo do tej pory to jak macanie po ciemnej ścianie jaskini, niby do wyjścia ale się człowiek poobijał bez pochodni, a teraz ją mam i jest lepiej...
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 09:38   

Dzięki Samboja. Ja te książki znam, jeszcze przed naszym rozstaniem ok. 6 -7 lat temu zaczęłam zgłębiać ten temat, a potem po rozstaniu, żeby zrozumieć co nie zagrało. Wyszło mi,że kochałam za bardzo, ewidentnie. A mąż mną manipulował. Chciałam bardzo dać naszej rodzinie szansę jeszcze raz, mąż twierdził po powrocie że nabawił się przez nasze rozstanie cięzkiej deprsji i nie ma siły i ochoty do pracy i życia. Zaczęliśmy jeżdzić po endokrynologach , psychiatrach.. w maju psychiatra prowadząca M zaleciła położenie się na 3tyg na oddz. do szpitala, żeby zrobić szczegółowe testy psychologiczne i inne badania i postawić ostateczną diagnozę. M się zgodził, w końcu nie miał nic lepszego do roboty. Pozwolono mu wyjątkowo zabrać laptop, telefon, miał tam dobre warunki, przepustki na miasto, odwiedziny. I co? Po 10dniach został DYSCYPLINARNIE zwolniony ze szpitala :shock: .Nie wiedziałam,że to wogóle możliwe! Bo popadł w konflikt z personelem i groził ordynatorowi. Badań nie skończono, na wypisie ma stwierdzone zaburzenie osobowości i objawy manii wielkości. Spłynęło to po nim, stwierdził,że to była strata czasu i absolutnie się tam nie poznali na jego chorobie. Ja wiem,że psycholog, czy lekarz, zwłaszcza psychiatra może się mylić, że jest to bardzo trudna, śliska dziedzina, ale po tym zaczęłam tracić nadzieję.Zalecono psychoterapię. Ale on musi chcieć. A on nie chce o tym słyszeć. Boję się, że znów wyjedzie za granicę i tam skończy na ulicy jak bezdomny ( z takiego stanu do mnie wrócił- z przytułku dla bezdomnych i twierdził,że było mu tam dobrze) :cry: . Najbardziej żal mi naszego 10letniego synka, który ojca bardzo kocha i potrzebuje, teraz ma tiki nerwowe bo ojciec straszy,że mama go wygania i się musi wyprowadzić...
 
     
delirium
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 09:49   

". Do kościoła chodzimy co niedzielę, przystępujemy razem do Św. Komunii, ale już na temat spowiedzi mąż ma bardzo negatywne zdanie.Nie chce się spowiadać, twierdzi ,że sam na sam Z Panem Bogiem wyznaje grzechy i innej spowiedzi nie potrzebuje"

TO NIE JEST NAWRÓCENIE. MĄŻ PRZYJMUJE KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ ŚWIĘTOKRADCZO. BEZ WAŻNEJ SPOWIEDZI ZE SPEŁNIONYMI 5 WARUNKAMI SPOWIEDZI PRZEZ MĘŻA I OTRZYMANEGO ROZGRZE4SZENIA MĄŻ NIE POWINIEN (NIE MOŻE!) PRZYSTĘPOWAC DO KOMUNII ŚWIĘTEJ. OBRAŻA BOGA, KPI SOBIE Z CHRYSTUSA OBECNEGO W NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENCIE.

MOIM ZDANIEM SZATAN Z TEGO BARDZO SIĘ CIESZY! I DZIAŁA!
 
     
sylwia1975
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 09:58   

eh wybacz cie znam te wyprowadzam sie ...............i co nico,zabieram dzieci..........wszystko jest moje..............itp,jestem zona alkocholika,zastanwiam sie po tym co tu czytam,czy co dla niektorych by aal-anon nie pomogl,ksiazka janet wolitiz malozenstwo na lodzie ,przypomina mi mezow co niktorych z pan tu,mozna nie majac w domu alkocholizmu duzo zniej sie nauczyc,z wlasnego podworka zrobilam meldunek na policji o przemocy fizycznej ktora sie dziala w domu,psychiczna mozna nagrac-i zrobic meldunek,zglosilam do lekarza rodzinnego jego uzaleznienie i zachowanie,wyniki ztego przyszla opieka nad dziecmi nam do domu,maz poszedl na terapie w 2010 roku ,popija nadal ,upokoil sie troche ,bo wie ze ja juz mam dosyc straszenia go itp.
 
     
Gianna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 10:24   

Delirium myślisz ,że egzorcysta by pomógł? Serio o tym myślę, jak o ostatniej desce, tylko ciężko znalęźć takiego księdza. Sylwia masz dużo racji,że widzisz podobieństwa do alkoholika, mąż miał( już nie żyje) ojca alkoholika, i to takiego po całości, awanturnika, przemocowca itd. Wychował się w takiej atmosferze. Tylko,że on(mąż) nigdy nie pił nałogowo. Był bohaterem kiedy go poznałam- musiał bronić matkę przed ojcem szaleńcem. A dopiero po latach wylazło, jak to wykrzywiło jego psychikę i zmarnowało mu (nam!) życie. Dla niego teraz ojciec jest święty, nie chce słuchać o DDA, o terapii, nie ma dla niego autorytetów, np. na sycharze, których zechciałby posłuchać. Ks. Glas mówił o tych pokoleniowych grzechach, o furtkach dla złego,akie się otwierają w dzieciństwie po silnych traumach.Ale on jest bardzo daleko i nie przyjmuje podobno już....
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9