Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
nagły kryzys po 19 latach małżeństwa
Autor Wiadomość
Ma1973
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-27, 17:38   

Dzisiaj szanowny mezus wrocil punktualnie z pracy .. spytał co chcialam i ze t e lefon.mu sie rozladowal.. baju baju juz w to uwierzylam.. nie pytalan gdzie byl powiedziałam po co dzwoniłam i ze od dzisiaj jak ma go nie byc chce wiedzieć ze ja tez man swoje zycie i plany i wczoraj niepotrzebnie obiad robiłam on na to ze dzisiaj zjadl ja na to ze ma mi mowic ze go nie bedzie i to samo dotyczy nocowania poza domemi wyszlam.. potem zmeczony mezus zasnal na fotelu a ja poszlam robic cd porzadkiw w piwnicy po 2godzinach przyszedl za mna znów sie porozgladal chyba chcial pomoc ale akurat zdazylam skonczyc wreczylam mu miotle i powiedziałam zanies to do garazu zlotko dziwnie sie popatrzyl wzial zaniosl i poszlam na gore nie dam mu sie sprowokować bo czuje ze on na to liczy ze be de pytała co robił gdzie byl nic z tego w rozmowach mówię tylko o konkretach zadnych komentarzy d odatkowych oby tak dalej
 
     
Ma1973
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-28, 10:54   

Hello:)
Witam w niedzielny słoneczny poranek i dziękuję Panu za piękną pogodę:)
U mnie bez zmian, mężu tak jak zapowiedział z sobotami że będzie wybywał tak wczoraj kontynuował swoją taktykę i znowu gdzieś pojechał, mówiąc tylko że wychodzi... ale nie mówiąc gdzie ani o której będzie...
W nocy przeczytałam fragmenty książki "Miłość wymaga stanowczości" , te rozdziały które mnie najbardziej zainteresowały, Będę czytać jeszcze raz już normalnym trybem, ale chciałam coś wyciągnąć dla siebie jak najszybciej z tej książki i wyciągnęłam...
Rano poprosiłam męża o chwilę rozmowy, wyłączyłam mu przy tym tv, na co oponował, ale grzecznie i stanowczo odpowiedziałam , że teraz ze mną pogada a nie z tv i że parę minut w tygodniu może mi poświęcić bo jeszcze mamy wspólne sprawy....
Poruszyłam temat nie wracania do domu na noc, poprosiłam żeby nie nocował poza domem, żeby wracał,ale tylko raz poprosiłam, a potem powiedziałam że jeśli nie zamierza wrócić na noc, żeby mnie ZAWSZE i bez wyjątków o tym poinformował , że nie interesuje mnie gdzie ani z kim wychodzi, ale chcę wiedzieć, że go nie będzie na noc i to samo dotyczy obiadów, jeśli nie zamierza przyjść po pracy chcę o tym wiedzieć, bo też mam swoje plany, powiedziałam, że ma mi to obiecać, a jeśli nie to niech pakuje walizki od razu i niech zdecyduje, bo ja nie zamierzam denerwować się razem z córką że coś mu się stało i że jeśli nie będzie mi mówić, że go nie będzie to przy pierwszej okazji znoszę mu walizkę, na koniec że jeśli mu nie odpowiada , to może wyjść od razu dzisiaj i nie wracać, droga wolna, niech się wyprowadza i niech kolesie gotują mi obiadki, a wtedy nie będzie miał obowiązku mówienia mi , dopóki mieszkamy razem i zjada moje obiadki i ja wszystko robię w domu - ma się dostosować i mnie informować o nieobecnościach, dziwnie się na mnie popatrzył, pomyślał i poszedł na komputer do drugiego pokoju, grzecznie go zawołałam , powiedziałam, że nie ma zachowywać się jak smarkacz, i że nie dokończyliśmy rozmowy i czy mam iść po walizkę już, więc usiadł, pomyślał i powiedział, że od tej pory będzie mi mówił że go nie będzie...i że dzisiaj wychodzi ale będzie około 15tej na obiedzie ...
powiedziałam też, że mi już nie zależy i że droga wolna , może wychodzić w tej chwili z walizkami, ale dopóki mieszka ze mną należy mi się szacunek i ma ze mną rozmawiać , jeśli nie będzie rozmawiał drzwi są otwarte , nikt go nie zatrzymuje ...
tak, że przy pierwszej okazji chciałabym tak zrobić, że jeśli nie da mi znać i nie będzie dzwonił a nie wróci na noc , to zniosę jedną walizkę , spakuję mu gacie , skarpety i szczoteczkę do zębów i wręczę mu w chwili w której wróci , poproszę o oddanie klucza, a jak będzie chciał coś z domu ma dzwonić i umawiać się i że może wrócić w każdej chwili pod warunkiem, że będzie się zachowywał jak należy .... podejrzewam, że wtedy wyjdzie ale wróci bo on nie ma gdzie tak naprawdę pójść tak na dłużej, jego rodzina nie żyje, a kolesie mają swoje rodziny ... nie wiem czy tak zrobię, i czy to dobry pomysł, a może nie będzie takiej potrzeby, może się zmieni pod tym względem? ...zobaczymy
zapytałam go też czy mówił komuś o rozwodzie, powiedział, że tylko jednemu koledze, temu którego ja podejrzewam, że go wyciąga z domu i zastanawiałam się czy z tym kolesiem nie pogadać, oni się znają od kilku miesięcy , mnie praktycznie tamten nie zna , może jak z nim pogadam może jakoś wpłynie na męża ? ... ale to chyba niedobry pomysł bo jak mąż się o tym dowie to może pogorszyć sytuację ... dodatkowo tamtego kolesia podejrzewam o najgorsze, myślę, że się skumplował z moim trochę dla kasy , pożyczył od męża większą kwotę kiedyś , wie, że trochę kasy mamy i może liczy na to że się będzie za to bawił , a słyszałam, że to imprezowicz ....
idę odmówić NOwennę Pompejańską :)
 
     
Ma1973
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-28, 22:43   

No i znowu zepsulam wszystko spakowalam mu walizke po poludniu i od slowa do slowa zaczelam swoje narzucanie sie powiedział ze sie nie wyprowadzi ale pojechał g dz ies na noc raczyl zadzwonic ze m ie wróci dzis... a ja sie dz e i rycze
 
     
LJ
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 08:04   

Ja tez nie wytrzymalam i zaczęłam.... mąż nie wróci... według niego nigdy nie bylam spokojna i nie bede i chce rozwodu.... ja też nie moge sie pozbierać.....
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 09:23   

MA1973,

Zrobiłaś pierwszy krok, ten dwa posty powyżej, naprawdę zachowanie godne podziwu, kochająca ale stanowcza...nie wyrzucaj sobie, że nie udaje Ci się dotrzymać czegoś...na taką zmianę w sobie trzeba trochę poczekać...samo przeczytanie książki to dopiero zasiane nasionko, trzeba o nie dbać i podlewać...dbać o miłość do siebie, im on większa tym bardziej naturalne dla nas staje się dbanie o własne granice...
Polecam Ci książkę: Granice w relacjach małżeńskich. Warta jest przebrnięcia przez nią, choć z początku wydaje się trudna...pomaga, bardzo. Ale na pierwsze efekty trzeba poczekać.
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 12:07   

Ma1973 napisał/a:
nie wiem czy tak zrobię, i czy to dobry pomysł, a może nie będzie takiej potrzeby, może się zmieni pod tym względem? ...zobaczymy

To wielki błąd, jeśli masz takie wątpliwości po tym, co powiedziałaś mężowi... niepewność i nadzieja, że nie będziesz musiała wprowadzić w życie swoich obietnic...
Zanim wypowie się takie deklaracje, najpierw trzeba samą siebie upewnić w tym, że tak właśnie zrobię, jak powiedziałam - i mimo pojawiania się najróżniejszych emocji - mieć pewność w słuszność swojego własnego wyboru.
Jeśli nie jesteś pewna w 100%, że spełnisz swoje obietnice... lepiej nic nie mów (do czasu gdy nie będziesz prawdziwie na to gotowa). Warto mieć świadomość - już na tym etapie, gdy chcemy skutecznie zacząć zmieniać aktualną sytuację - że należy ze wszech miar wystrzegać się rzucania słów na wiatr. Małżonek do takich pustych słów się przyzwyczaja i nic sobie z nich nie robi, nie zrobi więc nic także wtedy, gdy Twe słowa będą zupełnie poważne.
Jeśli jednak zauważy, że tak jak mówisz - tak się dzieje - zaczyna docierać do niego (oczywiście na to trzeba czasu), że jak coś powiesz, to nie żarty, że tego NA PEWNO dotrzymasz.
Nikt od razu nie nauczył się stanowczości i konsekwencji, ale powoli z czasem (i doświadczeniem) się tego uczymy. Dlatego warto "trenować" (siebie) na początku w bardziej błahych sprawach, a gdy zyskamy pewność i przekonanie, że damy radę - można posuwać się dalej.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 12:45   

ja_tez napisał/a:
należy ze wszech miar wystrzegać się rzucania słów na wiatr. Małżonek do takich pustych słów się przyzwyczaja i nic sobie z nich nie robi, nie zrobi więc nic także wtedy, gdy Twe słowa będą zupełnie poważne


Popieram. I to ważne nie tylko ze względu na działanie małżonka, ale ze względu na samą siebie!
 
     
Ma1973
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 12:46   

LJ napisał/a:
Ja tez nie wytrzymalam i zaczęłam.... mąż nie wróci... według niego nigdy nie bylam spokojna i nie bede i chce rozwodu.... ja też nie moge sie pozbierać.....

LJ czytałam w Twoim wątku że też się nie opanowałaś, przykro mi, ale wiesz co weźmy się obie za siebie w końcu konkretnie , głowa do góry , jest to bardzo trudne ale musimy dać radę...
 
     
Ma1973
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 12:51   

moc nadziei napisał/a:
ja_tez napisał/a:
należy ze wszech miar wystrzegać się rzucania słów na wiatr. Małżonek do takich pustych słów się przyzwyczaja i nic sobie z nich nie robi, nie zrobi więc nic także wtedy, gdy Twe słowa będą zupełnie poważne


Popieram. I to ważne nie tylko ze względu na działanie małżonka, ale ze względu na samą siebie!


dziękuję Wam, jesteście kochani , ja bardzo potrzebuję wsparcia , jak to dobrze móc się komuś pożalić i uzyskać radę :):)
z tym rzucaniem słów na wiatr muszę się tego nauczyć, bo to jeden z moich głównych błędów, za dużo mówię , a mój mąż twierdzi, że te gadki to błazenada, bo raz tak raz tak .... staram się zmienić też pod tym względem, ja dopiero teraz to dostrzegłam jak to na niego działa ... w nim się gotuje dosłownie wszystko im dłużej mówię tym gorzej, od jakiegoś czasu staram się konkretnie i na temat i przemyślanie mówić ale dalej popełniam ten błąd , czego dowodem jest wczorajszy wieczór jak "pękłam" znowu po kilku udanych dniach ...
 
     
Ma1973
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 12:57   

witam wszystkich gorąco, za oknem piękna pogoda :)
pół nocy przeryczałam, w nocy miałam telefon od męża żeby nie czekać, że się musi uspokoić i dlatego nie przyjedzie, nie powiedział gdzie jest, ale mówił do mnie spokojnie , to mnie trochę uspokoiło i udało mi się potem zasnąć... to chyba świadczy że jestem od niego uzależniona ........
dzisiaj od rana dużo spraw na głowie, ogarnęłam się trochę już i kontynuuję zmiany we mnie i dookoła mnie , za chwilę jadę na pewną rozmowę biznesową, muszę się wziąć z powrotem za robotę bo przez ostatni miesiąc zawaliłam mnóstwo spraw , potem zrobię obiad i wieczorem idę na aerobic ...
postaram się dzisiaj o nim nie myśleć w ogóle .....
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 20:17   

Ja sobie myślę tak, że to nie chodzi o to żeby o mężu nie myśleć "w ogóle ", ale żeby nie było to myślenie natrętne, ja chociaż wyszłam z sukcesem ze stanu uzależnienia od męża nie jestem w stanie nie myśleć wcale, zdarza mi się sięgać do niego myślami tylko jest to bezpieczne dla mnie i pozbawione znamion histerii, tak więc myśl, ale w sposób zdrowy, który nie zaburza Twojego funkcjonowania - tego Ci życzę z całego serca!!!
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 20:34   

Ja miałam w portfelu zdjęcie męża, które odwróciłam twarzą w dół a na odwrocie napisałam: "tylko się módl za niego".
Przez pewien czas miałam też taki opis w telefonie.
Mi to pomagało...
 
     
Ma1973
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-30, 22:17   

hej... :)
ja jeszcze nie jestem gotowa na to do końca , ale próbuję jak patrzę na niego myśleć "żal mi go" w sensie że taki z niego idiota .... miał tak dobrze a chce się stoczyć na dno.....

w skrócie u mnie bez zmian, większych, wczoraj mąż trochę wypił i zaczął się otwierać, w końcu zaczął coś mówić, tłumaczyć mi trochę pokrętnie z nieobecności gdzie nocował itd tak między słowami jakby chciał powiedzieć że nic złego nie robił, zrozumiałam z tego tyle, że ciągle jakby mnie próbował prowokować jak się zachowam ... ja tylko słuchałam nie rzucałam żadnych komentarzy , tylko konkretnie i na temat po 1 , 2 słowa odpowiadałam... nie pytałam sama o nic ... potem zaczął się żalić że jest "wyposzczony" i dobierać się do mnie, na początku go odrzuciłam, powiedziałam ręce przy sobie, ale potem kurcze uległam , sama na siebie zła za to jestem bo trzeba było go przetrzymać .... tak że był seks i spałam z nim o rana....
rano przy śniadaniu niby zły niby dobry, zachowywał się sztucznie, coś tam powiedziałam o jakichś moich planach, on na to że go to już nie interesuje.... po południu jak wrócił z pracy był bardzo grzeczny , tak miło-obojętnie grzeczny, a z godzinę temu wziął kluczyki powiedział "wychodzę nie wiem czy będę na noc" jakby mi ktoś w twarz strzelił, udało mu się zrobić mi przykrość, ale nie dałam po sobie poznać odpowiedziałam "dobrze, jak będziesz wiedział czy wrócisz czy nie daj mi znać na telefon" i pojechał, na początku się rozpłakałam jak już wyszedł ale już mi przeszło, przezwyciężyłam pokusę, żeby za nim jechać drugim autem, i chyba się zaraz położę, mam jeszcze takie wrażenie , że specjalnie pojechał żeby sprawdzić czy pojadę za nim .... druga myśl jaka mi przyszła do głowy to że chciał uciec przede mną, żeby znowu do czegoś nie doszło , akurat wyszłam z wanny wypachniona , a on jakby oparzony wstał i pojechał...
aha ... wczoraj przed ca kym tym naszym gadaniem wieczornym dałam mu krzyżyk na szyję , który miał dostać jakiś czas temu ode mnie , ale że było jak było to leżał , on na to, że dawno już chciał nosić , ale nie wiedział czy to dla niego , ja mu na to że to ma w prezencie na feralne urodziny zeszłotygodniowe i założył, nosi do teraz, potem zapytałam czy jeszcze wierzy w Boga , nic nie odpowiedział .... od momentu jak na szyi mu to powiesiłam zaczął właśnie się otwierać i coś mówić, a w jego przypadku to naprawdę rzadkość ...
będę się dzisiaj modlić za niego...
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-01, 06:29   

Ma, Twoja postawa jest godna pochwały, dziewczyny wyżej mają rację, że wypracowanie konsekwencji musi potrwać, ale zrobiłaś już duży krok we właściwą stronę.
Mnie zastanowiło jednak odczucie, że jakoś tak mu "matkujesz", że Wasza realcja przypomina relację "matka-rozwydrzony nastolatek". Mam na myśli podejście, że nie intersuje Cię gdzie i z kim spędza noce, byleby się meldował i był na obiedzie. Może to tylko wrażenie, ale przyjrzyj się temu, bo to potencjalnie bardzo niebezpieczne, taka relacja nie rozwija mężczyzny, a wręcz go "kastruje" i wpycha w ramiona innych kobiet.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8