Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
"o rozwód wystąpila żona"
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-15, 18:52   

Masz czas na myślenie
i działanie .

Wina to rzecz wtórna .
Mogą ci udowodnić i winę , a do rozwodu może nie dojść .
"Dobro małoletniego" .

Poukładaj sobie chronologicznie fakty :
Kiedy zacząłeś leczyć ten alkoholizm ?
Fakty , kiedy ....... no nie wiem
nie mam doświadczenia ;-)
się tam zapisałem , regularnie uczestniczyłeś
i DOWODY .
Jak się miało powiedzmy ku wyraźniej poprawie
a zona wtedy wniosła o rozwód
z przyczyny picia
to jest to fałszywa przyczyna .
Może żona po prostu ma nowy plan na zycie , a ten plan ma konkretne nawet imię .
Zdrada jest mocną przesłanką uznania winną ,
lub przynajmniej współwinną .

Bardziej skup się na dziecku .
Jeżeli obronisz się z alkoholu ,
to może być badanie więzi ( jakiś RODEK , nie wiem ) .
To raczej potrwa .

Działaj na kilku frontach i nie odpuszczaj skrawka ziemi .
Jak się da - rozmawiaj z zoną .
Czasem "jak mąż się dowie"
rywal odpuszcza , po co mu kłopoty .
No , ale to potencjalnie .

A sędzia też kobieta ?
Był tam w ogóle jakiś facet ..... oprócz ciebie ? :mrgreen:
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-15, 19:19   

Babel

Patrzac na to chlodno jestes w nieciejawej sytuacji.
Mozesz sie opierac na radach z forum
ale te rady to na sedziego moga nie dzialac.
Wez prawnika. Moze pomoze Ci wywalczyc
dobry kontakt z dziecmi i sprawic ze rozwod nie bedzie
tylko z Twojej winy.
Nie ma sie co czarowac...maz+alkohol+sedzina kobieta....dobrze nie rokuje
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-15, 19:39   

Przytulam Cię serdecznie. Walcz o swoją rodzinę.
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-15, 19:54   

Myślę ze musisz porozmawiać ze swoimi prawdziwymi świadkami którzy zechcą brać udział w tym procesie.Świadkowie Wiarygodni aby mogli Cię obronić swoimi zeznaniami, że byleś dobrym ojcem itd.
Gdyby chciał może ktoś z AA co Cie zna i widzi poprawę ,że nie pijesz.Taki Świadek tez będzie potrzebny.
Do grudnia masz sporo czasu w między czasie sprawdzaj czy zona czegoś nie składa ( wnioski dowodowe ) żebyś tego pilnował.
Prawnika znaleźć który by bronił węzła małżeńskiego ale tez takiego który przy sprawie będzie chodził a nie w dwa dni przed sprawą zainteresował się co w sprawie.
Masz dużo czasu ale i dużo pracy przy tym.
Pamiętaj, że to o twoje małżeństwo chodzi i o twoja żonę w sądzie.
Dla mecenasa taka sprawa może być jedna z wielu danego dnia i chodzi o to aby taki mecenas interesował się sprawą i to Ty masz pilnować prawnika co robi przy Twojej sprawie a nie on Ciebie!!!
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-15, 20:09   

Grzegorz , no optymizmem to Ty nie grzeszysz . :mrgreen:

Fakt , mnie by ta sprawa z policją martwiła .
Spił się przy dziecku - to fatalnie brzmi .
Ja bym jednak tak szybko nie kapitulował .
Niech zawalczy o to małżeństwo .

A prawnika czy lepiej prawniczkę brać ?
Oto jest pytanie .

Ta , napiszesz że bez różnicy , byle dobry .
A jakie to są dobre kontakty ? :roll:

Dla mnie to jakieś chore, żeby ktoś tam
ustalał "kontakty" z własnym dzieckiem .
Czy dziecko to własność jednego rodzica ?
Chce rozwodu , niech , odejdzie , SAMA .
Nawet w kodeksie cywilnym stoi , że ma obowiązek
współdziałać dla dobra małżeństwa i rodziny .
Świadomość takich konsekwencji
otrzeźwiła by niejedną panią ( czasem też pana ) .
Co innego , jak to jakieś poważne przewinienia czy wręcz przestępstwa .
U nas zakorzeniła się jakaś koszmarna praktyka .

------------------------

o tak
Rebeka dobrze pisze .
Czy masz czy nie masz , to Ty sam
masz się zajmować sprawą , a prawnik
to tylko uładzi , podpowie itd.

I świadkowie !

A niech się sprawa i ciągnie .
Gdzie ci się spieszy ?
Może żona się zmęczy .
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-15, 21:04   

mare1966 napisał/a:
Grzegorz , no optymizmem to Ty nie grzeszysz . :mrgreen:
Fakt , mnie by ta sprawa z policją martwiła .
Spił się przy dziecku - to fatalnie brzmi .
Ja bym jednak tak szybko nie kapitulował .
Niech zawalczy o to małżeństwo .


oj tam
Mówię przecież aby Babel walczył, aby wziął prawnika, który na to spojrzy bez emocji.
Babel sam pisze, że jest w stanie prawie "przedsamobójczym" a Wy mu radzicie aby się sam skutecznie w sądzie bronił.
Ma walczyć, aby się nie obudzić z szoku wtedy, gdy już dostanie takie alimenty, że mu na chleb zabraknie i widzenia z dziecmi raz na 2 tygodnie przez 3 godz.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-15, 22:13   

Nikt mu nie radzi
aby się bronił sam ,
ale to on ma być silnikiem tego tandemu
a nie prawnik .
W końcu to jego zona , jego dzieci .

Widzenia , to są w więzieniach .
A jak mu braknie na chcleb , to i na "widzenia"
nie będzie go stać .

Rozwody powinny być ostatecznością i wyjątkiem .
Są niezwykle kosztowne nie tylko moralnie , ale i społecznie i w wymiarze finansowym ,
również dla państwa .
Chore rodziny to chore społeczeństwo to słabe państwo , to brak państwa w końcu .
 
     
babel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-15, 22:34   

Co do rozprawy to oczywiście była sędzina i jeden sędzia reszta kobiety.

Jeśli chodzi o alimenty to sam płacę 800 zł miesięcznie na Michałka.

Potwierdziłem to w śądzie i sąd na czas rozprawy zobowiązał mnie do płacenia takich alimentów.

Nie wiem jak mam rozmawiać z moja żoną, zacznie się pranie brudów, jak zacznie mi skakać do oczu to co mam robić, poddać się. Czy mam walczyć.

Nie chcę się usprawiedliwiać ale jest w tym wszystkim trochę winy żony czułem się odrzucony często siedziała u swojej mamy na dole a ja sam na górze. Jak wychodziłem na spacer z małym to zawsze musiałem przejść przez mieszkanie teściów Misiek miał tam i nadal ma ubrania. 2,5 roku codziennie teściowa przychodziła do góry kapać maluszka jakbyśmy nie mogli sami go umyć, obiady u babci teraz to już tam siedzą cały czas, tak mówi starszy syn z którym jestem w bardzo dobrym kontakcie ciągle mnie wspiera.
Mały doś często przebywa z bratem mojej siostry ma 50 lat i jest troszeczke niepełnosprawny psychicznie, ma fobie np, na punkcie telefonu jak mu sie cos zablokuje to pod nosem brzydko sie wyraża mały to łapie.
Nie chcę w sądzie prac takich brudów ale jak bedzie wojna to chyba będę musiał.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-15, 23:31   

Masz 2 wyjścia .
Walczyć z "wrogiem" ( tj. zoną ) :mrgreen:
Szanse takie sobie , w zasadzie minimalne , a szczerze to nie masz szans .
Dogadać się .
Szanse ?
To zalezy czy kogoś już ma
i jak długo to trwa , znaczy jak bardzo i jak dawno
zostałeś WYAŁTOWANY z jej życia .
Tu szanse są . ....... jakieś .

Ja bym nęcił żonę tą wyprowadzką i wspólnym zamieszkaniem .
Ona jak widać też zawsze chciała się uwolnić od rodziców .


A tak w ogóle , to bez wiary .... w Boga ,
zakiejś zmiany "tego co najważniejsze"
możesz nie poradzić sobie , nawet z sobą samym .
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 09:14   

Babel,
Stań w prawdzie.
Byliście z żona bardzo wygodni bo jednak teściowa bardzo dużo robiła przy waszych dzieciach. Myślę ,że kiedy chciałeś sam z siebie to pomagałeś a tak to był luzik .
Przyzwyczailiście się do Tego z żona tylko jak piszesz żonie to już zaczęło pewnie przeszkadzać i wolała mieszkać oddzielnie i wyprowadzić się od swoich rodziców.
Czerpałeś sporo profitów tez jak mieszkaliście razem z teściami.
Na pewno nie obchodził Cię żłobek czy przedszkole co z opieką nad dziećmi a to bardzo ważne w obecnych czasach.Zrób też w tym temacie rachunek sumienia Czy aż tacy źli byli ? Czy to Ty wybierałeś porę i chwilę kiedy chciałeś zająć się dziećmi ?
Jeszcze jedno zostaw brata żony w spokoju bo jest jej ciężko, że brat jest chory a pewnie nigdy nie dałeś jej wsparcia w tym temacie. Każda siostra chce mieć brata
( mężczyznę silnego który by jej czasami pomógł i dał wsparcie i porozmawiał )a tak to ona jest pewnie tą siostrą co daje jemu wsparcie i rozmowę tak myślę ale też mogła być już tym zmęczona.
Myślę ,że żona liczyła na Ciebie że to Ty będziesz jej tym największym wsparciem a w pewnym momencie zostawiłeś ją emocjonalnie i psychicznie samą i tak potem już poszło a bez Pana Boga w rodzinie i w małżeństwie jest bardzo bardzo ciężko żyć.Ludzie bardziej się oddalają od siebie.
 
     
babel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 21:42   

O nie nie nie Rebeka, ja chciałem tam mieszkać ale osobno, bez zbędnej pomocy, człowiek potrzebuje pomocy najczęściej kiedy o nią prosi... mówię najczęściej bo tak jest a tu była pomoc wtedy kiedy nie była potrzeba, nie chciałem żeby teściowa kąpała mi drugiego syna przez 2,5 roku, przy pierwszym zgodziłem sie ale przy drugim po tylu latach nie wytrzymywałem, czuła to ale dalej przychodziła, DZIEŃ W DZIEŃ... ROZUMIESZ TO, MY PO 44 LATA CZYLI JA I ŻONA...

Miałem się dzisiaj spotkać z Michałkiem, nie wyszło, nie odbierała telefonu a potem mi powiedziała że miała szkolenie i teraz jest w mieście i do spotkania nie dojedzie.

Nadmieniam nie mam żadnych zakazów, nakazów itp. sterowanie musi być straszne.

Rebeka jak można zrobić ze mnie takiego gościa, przed zdarzeniem z 27.05.2014 byłem z małym tyle że nie masz pojęcia, bajki, bibliomaluch, spacery ja mały i pies, żona chodziła z nami po pracy ale jak tylko wyszliśmy z domu to zaraz leciała na jakieś zakupy niekiedy fryzjer kosmetyczka ( dość często w miesiącu), czyli dalej byłem z Miśkiem............ tylko TEŚCIOWĄ TO BOLAŁO TERAZ MA GO PRAWIE DLA SIEBIE, DOBRZE JAK PISAŁEM WCZEŚNIEJ ŻE CHODZI DO PRZEDSZKOLA. KTÓRE TATA ZAŁATWIAŁ RAZEM Z NIM. DZIŚ MAŁY ZOSTAŁ JAK ZWYKLE Z BABCIĄ

I ONI WSZYSCY BIEGAJA DO KOŚCIOŁA POWIEDZ PO CO MODLĄ SIĘ O NASZĄ ZGUBĘ

WIESZ CO MI DZISIAJ POWIEDZIAŁA MOJA ŻONA,
ŻE WCZORAJ W SĄDZIE ZROBIŁEMCYRK BRONIĄC NASZEGO ZWIĄZKU.
STWIERDZIŁA ŻE JAK ORZEKŁA O MOJEJ WINIE TO ZMIENIŁEM ZDANIE NIE NIE NIE.
TO WPROWADZI W NASZE ŻYCIE COS STRASZNEGO...
JAK ZŁOŻYŁA POZEW BEZ ORZEKANIA O WINIE TO PO WALCE W MYŚLACH ZGODZIŁEM SIĘ TYLKO I WYŁACZNIE DLATEGO ŻE ONA TEGO PRAGNIE I IE BĘDZIE MI UTRUDNIAĆ WIDZENIA Z MAŁYM MICHAŁKIEM, BO STARSZY SYN JEST CAŁKOWICIE ZA MNĄ.

O CO TU CHODZI...
RACZEJ NA PEWNO NIKOGO NIE MA...
RODZICE CAŁKOWICIE NIĄ ZAWŁADNĘLI...

Rebeka jeśli dojdzie do czegoś złego z ich strony, nie dam się kopać, wstanę i bedę walczył o swojego malucha bez względu na moją żonę tym bardziej na jej rodziców, którzy oczywiście twierdzą że wcale się nie wtrącali...
 
     
babel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 21:45   

Teraz dopiero widzę że życie jest brutalne...

A sądy bezduszne...
 
     
babel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 21:47   

Nawet nie mogę go jutro odprowadzić do przedszkola, bo odprowadzi babcia i żebym nie robił cyrku.

Chce mi się kląć...
 
     
babel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 22:18   

Oj Rebeka nie masz pojęcia jakie wsparcie dawałem jej bratu, rozmawiałem z nim choć niekiedy mnie denerwował z tym swoim telefonem ale zawsze mu naprawiłem ustawiłem, telefon, radio itp.

Osobiście uważam że jego również skrzywdzili jego rodzice, zamiast po utracie pracy bo zamknęli jego zakład wysłać go do domu opieki dziennej ( nie mylić z przytułkiem itp. to nie chodzi o to żeby sie kogoś z domu pozbyć ) robią tam super rzeczy, rozmawiają, kolorują dzbanki, wycianaja piękne rzeczy, dużo sztuki super sprawa, wycieczki itp. to zostawili go w domu z ręcina około 450 zł.

Dla mnie to było żenujące ale nie mogłem się mieszać.

Ojciec mojej żony mam 75 lat mama 77 po co to wszystko, powiedz po co.

Wydaje mi się że to niestety starość... Przepraszam za to co mówię ale tak uważam.

Teść gra przed sądem umęczonego staruszka ale jak w cieniu jest nawet 35 stopni to potrafi kilka godzin pracować w swojej folii, dla mnie to szok.

Więcej mógłbym napisać ale to już nie warto, nie o to chodzi, po co...

Wiem że zawiniłem...

Murzyn zrobił swoje, murzyn może odejść... tak to widzę.

Nie rób ze mnie bezdusznego człowieka ja pijaka podnoszę z ulicy, kiedyś w Gliwicach zablokowałem cały ruch żeby sprawdzić co się dzieje z człowiekiem leżącym na poboczu... nikt się nie zatrzymał.

Jestem bardzo uczuciowy i wrażliwy.

Dla mojej żony wypicie jednego piwa albo dwóch to już byłem pijany.

Jak tylko cokolwiek wyczuła to juz miałem kłótnię.

Później było mi to obojętne.

Widzisz teraz mi zależy...

Ale nic z tego nie będzie...

RODZICE szok ... żona i ja w wieku 44 lat
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9