Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
wszyscy przechodza w swych malzenstwach kryzys
Autor Wiadomość
gota
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-12, 22:19   

Witaj.
Mój mąż zachowuje się bardzo podobnie do Twojego, również się nie upija, nie jest agresywny, też wyśmiewa mój stosunek do Boga, kościoła... Dopóki próbowałam kontrolować jego picie i zachowania, dawałam się wpędzać w poczucie winy, brałam do siebie jego słowa, wdawałam się w dyskusje, myśląc że uda mi się go zmienić, było mi bardzo cieżko. Dopiero jak zrozumiałam że nie mam wpływu na jego zachowania i zajęłam się sobą zrobiło mi się o wiele lżej. Mi bardzo pomogła lektura dotycząca współuzależnienia i choroby alkoholowej, praca nad poczuciem własnej wartości, terapia i oddanie moich spraw Jezusowi.

ZACZNIJ OD SIEBIE

A zasady postępowania wobec osoby nadużywającej alkoholu są m.in. takie: "nie rób wykładów,nie praw kazań,nie łajaj,nie wygrażaj,nie kłóć się,bez względu na to czy jest pijany czy trzeźwy.Nie wylewaj alkoholu,nie trać panowania nad sobą i nie ukrywaj konsekwencji spowodowanych jego piciem. Być może czujesz się lepiej,kiedy tak postępujesz (tzn.kiedy wylewasz lub ukrywasz alkohol) ale sytuacja wskutek tego tylko się pogarsza".

Z Panem Bogiem :-)
 
     
Ulcik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-12, 22:50   

sluchajac dzis konferencji (nie pamietam tytulu), uderzylo mnie wrecz, ze to co teraz sie dzieje to czyste konsekwencje wileu lat manipulowania mojej osoby.... wiedzialam ze ma problem przed slubem, wierzylam ze pomoge, .... robilam wszystko co napisalas Gota ze nie powinno sie robic....I tak, nie przynosilo zadnego skutku......
nie wiem czy to juz , czy nie choroba alkoholowa, bo pracuje, dziecmi sie zajmie jak trzeba, czy pojedzie, da pieniadze na dzieci potrzeby itd.... ktos moze powie ze przesadzam, wiele osob pije codziennie jeden czy dwa drinki...w na weekend butelka na glowe whisky.... przeciez nie bije,..... ale przepraszam dla mnie to normalne nie jest..... lata tak trwa, ....., nie moge sie nadziwic ze jego wlasna mama (mieszka z name) wiedzac o tym...absolutnie nie reaguje (sama miala meza pijaka, ale on bil, a maz moj nie bije).... I atak na mnie delikatnie sugerujacy, ze moze ugotowac, posprzatac, zagadac, pousmiechac sie do meza!!!!!!!!!!!!! ja po prostu nie moglam uwierzyc..... po tylu latach powiedzialam o tym w koncu jego siostrze, ktora nie ma o niczym pojecia..... nie wiem czy dobrze, czy zle robie.......... nie chce go juz tlumaczyc, pomogac.... jest w koncu doroslym czlowiekiem.....
dzieki Ci Boze ze skierowales mnie tu....
jak tylko zle mysli sie wkradaja....modlitwa bardzo pomaga, wiec jak na razie prawie caly czas sie modle....

jeszcze raz Bog zaplac....

:-)
 
     
gota
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-13, 07:35   

Ulcik napisał/a:
robilam wszystko co napisalas Gota ze nie powinno sie robic..


Też tak postępowałam, dopóki nie dowiedziałam się o współuzależnieniu.


Mój mąż też pracuje, z dziećmi ok, nie ma awantur, nawet sąsiedzi za płotem nie mieli świadomości że coś jest nie tak, taki porządny, spokojny, a żona (ja) się go czepia, na jakieś komisje zgłasza... Osobie z problemem alkoholowym, zależy na tym żeby nikt nic nie wiedział, żona była cicho, o wszystko zadbała, bo wtedy ma komfort picia, a jak się zaczyna o tym mówić to grunt pod nogami mu sie sypie.

Polecam konferencje ks. Dziewieckiego "sytuacje najtrudniejsze"

pozdr :-)
 
     
Ulcik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-13, 17:23   

Gota, właśnie po odsłuchanu tej konferencji, w końcu zebrałam się i powiedziałam jego siostrze..... Czułam się okropnie, jakbym go zdradzala, jakbym przesadzala, szukała dziury w całym..... Okropnie.....Ale jak tylko zamówiłam pod.twoja obronę te poczucie winy odeszło...... Nie pierwszy raz mieliśmy kłótnie nie.rozmawialiśmy, ale ją po raz pierwszy rozumiem że.to.jest dorosły człowiek i nie mogę za. Niego żyć...... Więcteraz ja zaczynam myśleć o sobie i dzieciach .....tylko.....
Dziękuję Gota,
Sama nie przejdę przez.to..... Wszelkie wątpliwości tu mi rozwiewacie.....
Teraz jak nie do końca pewna jestem czego..... Po prostu się modlę i mówię....jeżeli Ty tak chcesz.....to tak.będzie......
Słowa ks. Dziewieckiego...... To moje myśli od lat......
Przysięga wierności...... Tak, ale mam.prawo się bronić jeżeli krzywda pochodzi od osoby która przysięga.bronić przed wszelką krzywda, a nie ma obowiązku wierności kiedy on jest źródłem tej krzywdy......
BOZE .....Dziękuję Za moje " upadki" bo dzięki nim zwróciłam się do.Ciebie.....mimo tylu lat przekonywania całego swiata ze jestem silna, zaradna.itd......
Za te pomoc.....Nie przestanę dziękować......
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-13, 17:41   

Ulcik napisał/a:
Przysięga wierności...... Tak, ale mam.prawo się bronić jeżeli krzywda pochodzi od osoby która przysięga.bronić przed wszelką krzywda, a nie ma obowiązku wierności kiedy on jest źródłem tej krzywdy......


Ulcik, Co rozumiesz przez słowa, że nie ma obowiazku wiernosci wobec osoby która nas krzywdzi?
Owszem przed krzywdą należy i trzeba sie bronić, postawić jej granice, nie twać w niej, jednak to nie to samao co nie byc wiernym. Przysięgę wierności złożyłaś zarówno meżowi jak i Bogu. Ksiadz Dziewiecki nie namawia do złamania tej przysiegi, ale do trudnej miłości do męża poprzez stawianie granic jego krzywdzącym zachowaniom, do miłości okazanej w ten sposób sobie...
 
     
Ulcik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-13, 18:06   

Dokładnie to miałam na myśli.....chodziło mi o to że nie wolno pozwolić na to żeby stracić do siebie wszelki szacunek, poczucie godności...... Pozwolić aby ta osoba mnie obrażała..... Znosić wszystko bo to mój mąż/ żona..... Nie mówię że ja łamie czy złamałabym przysięgę wernosci, bo ja ja traktuje poważnie......Muszę się nauczyć o odbudowanie własnego poczucia wartości.....godności....bo po tylu latach uwierzyłam ze nic warta nie jestem......
Ksiądz w konfesjonale mi o tym przypomniał.....
Mąż wie że co nie zostawię, nie pozwolę na rozwód.....ja wiarę traktuje nie.jak wizytę niedzielną w kościele..... Dlatego wykorzystał to i robi co chce i jak chce...... A żebym nic mu nie przeszkadzAł w tym, psychicznie mnie zniszczył......
Pozdrawiam
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-13, 18:24   

Tak tez myślałam, że po prostu żle w słowa ubrałaś to co miałaś na myśli. Dziekuję za doprecyzowanie.

Ulcik napisał/a:
Muszę się nauczyć o odbudowanie własnego poczucia wartości.....godności....bo po tylu latach uwierzyłam ze nic warta nie jestem......


Wierze, ze Cisię to uda, ze zobaczyć jak wspaniałą kobietą Bóg Cię stworzył i ak cenna dla Niego jesteś. Mnie bardzo w tym pomogła "Urzekająca" S&J Eldredge oraz program 12 kroków

Ulcik napisał/a:
Dlatego wykorzystał to i robi co chce i jak chce......


A w ej kwestii polecam "Granice w relacjach małzeńskich"

http://www.vocatio.com.pl...&product_id=292

Myśle, ze również terapia dla osób współuzależnionych bardzo by pomogła.

Pozdrawiam i wspomne w modlitwie
 
     
Ulcik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-13, 20:02   

Niestety, nie.zawsze jestem w.stanie wyrazić w pełni co myślę....
Brak kontaktu z językiem nie za bardzo pomaga

Poszukam książek i będę walczyc o swoje życie

Bóg zapłać

Pozdrawiam
 
     
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-13, 23:24   

Ulcik napisał/a:
pominelam kompletnie wazny "szczegol" - wierzylam ze sprawie ze przestanie pic........nie upija sie na umor, zeby sie zataczal, nigdy mnie nie uderzyl, ani dzieci.... byly "chwile" ze nie pil, ale 1,2 drinki sa niemal codziennie....weekend butelka.... ale to "normalne".... wg.niego....


Witaj!

kobieto niech Cię Aniolowie chronią! Przemocy mówimy nie!
koniecznie odsluchaj sobie kazania ks. Marka Dziewieckiego o madrej milosci.

Czy pracujesz? Czy masz jakies kolezanki?
Zapraszam Cie koniecznie na spotkania ogniska Sychar.

Trzymaj się! ale tez dobrze ze tu trafilas. Poczytaj sobie swiadectwa osob pokrzywdzonych i poki jeszcze masz zdrowy rozsadek podejmuj zdecydowane kroki.
 
     
Ulcik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-14, 17:48   

Mieszkam w NY, niestety nie ma ogniska Sychar..... Najbliższe w.Chicago.....

Prace mam i dzięki temu nie do końca udało mu się " wyprać" mi mózg.

Koleżanki.....
Jedyną osoba której ufam, która dodaje otuchy to jego kuzynka....I absolutnie stoi za mną murem.....
Nie do końca rozumie co to znaczy, bo trzeba to przeżyć.

Ostatnie kilka dni widzę.różnice sama.W sobie, mówię co myślę wprost bez obrażania, ciężko....bo słowa jego wciąż.ranią.....Ale.Nie widzi tego jak.bardzo.....
.
Przeraża mnie fakt , że tyle lat w każdym jego "miłym" geście w stosunku do mnie widziałam, może chciałam widzieć nadzieję na lepsze..... Tylko po to żeby chwilę później zostać znów położona, o prażoną załamana.....
Wszystko po to, abym nie robiła wyrzutów, nie gada, żeby nie wiem....miał usprawiedliwienie żeby chlupnac drinka, bo przecież.on zrobił to i to, a ja dalej niezadowolona......

Nie napisałam o czymś jeszcze.....
2 tyg. Temu umarła mi nagle mama chrzestna która była jak mama.....
BOGU DZIEKOWAC, bo udało mi się ja zobaczyć tego lata....
Mąż słowa ani gestu nie uczynił....
Kiedy mu powiedzialam, raczej wykrzyczalam brak ludzkich odruchów......przytulil tak normalnie, czułe i to czułam takie szczere było......
Cały następny tydzień był " normalny" miło, grzecznie ....bardzo dawno tak nie było.... Ale ...właśnie znowu ale....powiedział że jeżeli chce.żeby ten związek jakoś funkcjonował zgodzę się na trójkąt......
To nie najgorsze, najgorsze że ja przeznchwile nawet rozwazalam to..... Ale modlitwa znów obudziła mnie i powiedziałam jasno i wyraźnie, że nie mogłabym spojrzeć uczciwie sobie w twarz.... Do Ukońca życia bym siebie zadreczala....
Temat się skończył....
A mąż.wrócił do szukania kobittki..... Nie rozmawia ze mną
Niepotrzebnie zmysłami do rozmowy, powiedziałam że wiem że w ciągu miesiąca nawiązał kontakt z dwoma kobietami, nie wiem co się dalej działo, bo powiedziałam żeby zmienił hasło na komórkę, bo nie.chce wiedzieć.....
Wybuchł, bo nie mam prawa sprawdzać jego tel., i nie mam prawa do jego prywatności..... Kiedy pytałam wprost czy chce tej rodziny..... To tak....chce ale beze mnie..... Więc....Koło zamknięte..
JEZU czemu ja to analizuje..... Znowu....oddałam to Tobie.....I już sama nie chce nic robić, po swojemu....Znowu się wtracilam w twój plan......
 
     
Ulcik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-18, 18:01   

musze sie z Wami podzielic bardzo dziwnymi emocjami ktore buszuja w mojej glowie....
od tego poniedzialku zaczelam Nowenne Pompejanska....
boje sie wrecz to napisac....ale czuej sie cudnie....
modlitwa o pogoed ducha poranna wprawia mnie w niespotykany jak do tej pory spokoj....
czytam Urzekajaca I .....kompletnie mnie urzekla....
wiem, zaraz mi ktos odpowie, ze to slomiany zapal itd., moze I masz racje, ale to tak piekne uczucie, ze bede robic wszystko zeby go nie stracic....
prosze napiszcie, czy nie wpadam z jenej skrajnosciw druga....
od totalnego zalamania...do takiego spokoju, poczucia milosci....
czy to mozliwe....
od chwili kiedy przestalam zwracac, analizowac, uwazac na kazdy gest, slowo, zachowanie meza I zwrocilam cala siebie w strone Maryji, Boga.... wszystko nabralo zupelnie innego znaczenia..... jak ten slepy co nagle odzyskal wzrok....
12 krokow - rekolekcje ktore slucham po prostu doprowadzaj mnie do lez.....
ale tych dobrych lez, bo najprawdziwsza prawde w nich slysze I czuje....
boje sie zeby to nie ucieklo......

moj stosunek nie tylko do meza, ale do dzieci, do wspolpracownikow.... do kazdego kogo napotykam na swej drodze zupelnie sie zmienil....

nie oczekuje nic, nie krytykuje, nie wyszukuje bledow..... ciesze sie chwila jaka mam....

po raz pierwszy w zyciu chyba modlac sie zauwazylam ze cala moja modlitwa to podziekowania.... dziekuje za wszystko, a nie jak do tej pory tylko prosby.....

zawsze myslalam ze jestem pozytywnie nastawiona do zycia, ale teraz widze jak to na sile bylo.....

z calego serca dziekuje za cudne rady.....

czekam na odpowiedz....

z Bogiem


:-)
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-18, 23:53   

Ulcik, czy myslałaś o terapii psychologicznej? Ale koniecznie poszukaj takiego psychologa, co wyznaje wartości chrześcijańskie. Ja, dzieki Bogu, na taką osobę trafiłam. Chodzę na terapię 2 miesiąc i widzę efekty, choc moja terapia zaczęła się już wcześniej. Wtedy, gdy trafiłam na stronę Sycharu. Wtedy, gdy nauczyłam się zajmowac sobą. Gdy parę osób poważnie zmyło mi głowę pokazując, że ja naprawdę na siłe chciałam byc szczęśliwa jakims chorym, idealistycznym obrazkiem rodziny, a przecież byłam krzywdzona przez męża i sama krzywdziłam go swoim postępowaniem. Wtedy, gdy dzieki pewnej osobie nauczyłam się stawiac mocne granice, gdy znowu poczułam się atrakcyjną kobietą, gdy zrozumiałam, że nic na siłe. I gdy przestałam się zadręczac kazdym gestem męża i każdym smsem jaki dostawał, gdy przestałam go kontrolowac i zabiegac o jego względy. I gdy przestałam byc chorobliwie zazdrosna. A przecież były i inne kobiety, była agresja, była przemoc psychiczna...
Teraz uczymy się rozmawiac, uczymy się siebie na nowo. Nie ma osób trzecich w naszym związku. Kiedy nachodzą złe mysli, modlę się. I przechodzi. A Nowennę Pompejańską będę sławic do konca życia. Bóg jest wielki, działa cuda, w niebie jest cała armia gotowa do pomocy... I na ziemi też jest tylu pomocnych ludzi...Tylko trzeba ich poprosic.
 
     
Basia23
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-19, 06:44   

hej
Moniko proszę opisz jak przestałaś się reagować na pisane sms, itd męża......ja staram się tak robić ale to jest bardzo trudne........


pozdrawiam
 
     
Ulcik
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-19, 17:23   

Monika,

dzieki za odpowiedz.... I tak myslalam o terapii, I nie chce wyszukiwac wymowek dlaczego tego nie robie....ale wspomne o tym, ze wychodze z domu o 8-ej, wracam po 18:00 - kolacja, lekcje, kapanie dzieci I spanie..... ale.... wiem jak to jest wazne dla mnie I mojego otoczenia, wiec szukalam I szukalam i udalo mi sie skontaktowac z oddzialem Sychar w Chicago.... juz mam nagrania 12-krokow, I wiem ze zapisze sie na spotkania internetowe....moze nie wszystko na raz....ale powoli, konselwentnie do przodu.....

wiem, ze mam sama ze soba ogromny problem, bo jak mi tata umarl gdy mialam 8 lat....nikt nigdy nie pomyslal o pietnie jakie zostalow sercu wyryte (inne czasy ?) ... kazdy reaguje inaczej na traumy, ale wiem, ze tego nie mozna zostawic.....
w wieku 8 lat stalam sie "mala stara", tzn., szkola, brat, dom....bylam odpowiedzialna za wszystko....za duzo tego.... I paniczna wrecz potrzeba posiadania chlopaka.....
posiadania....tak wlasnie, nie bycia z kims, ale sam fakt ze byl....
to wnioslam do malzenstwa..... nie wymagalam nic, zadnych granic nie stawialam, bo chcialam zeby tylko byl....


nie raz lapie sie na tym, ze mam 40 lat ale jestem czasami ta 8-latka, ktora potrzebuje to co utracila nagle....

Beata,

moj maz wciaz na komorce...
kiedys sprawdzalam I doprowadzalo mnie to do szalenstwa...
teraz, wiem ze to wiesz, ale po porstu sie modle....
tak jak MOnika napisala ...ilekroc nadchodza zle mysli...modle sie....

" Wtedy, gdy dzieki pewnej osobie nauczyłam się stawiac mocne granice, gdy znowu poczułam się atrakcyjną kobietą, gdy zrozumiałam, że nic na siłe. I gdy przestałam się zadręczac kazdym gestem męża i każdym smsem jaki dostawał, gdy przestałam go kontrolowac i zabiegac o jego względy. I gdy przestałam byc chorobliwie zazdrosna" -

moje slowa, I mysli - identyczne....zajmujac sie soba I oddajac wszystko Maryi, ksiazke Urzekajaca, polecam bardzo.... przypomina o tak podstawowych rzeczach a tak waznych....

nie oczekuje tylko biore z ufnoscia co Bog mi podarowuje.....

to tak cudne uczucie....

piszcie....mimo roznicy czasu...
strona Sychar I to forum to tak niesamowita deska ratunku

czasami powiedzenie, napisanie, podzielenie sie juz jest ogromna ulga...

mam ksiazke w pdf - moge przeslac....

pozdrawiam z calego serca
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4