Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak odbudować małżeństwo,gdy dla męża najważniejszy jest sex
Autor Wiadomość
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-08, 00:25   

grzegorz_ napisał/a:
Gdy małżeństwo toczy rak (facet chce odejść, stosuje przemoc, czy też zdradza)
to przerabianie z mężem kamasutry jest sorry....żałosne.

Zgadzam się z tym. Ale przecież mąż Alex póki co jest z nią. Nie ma dowodów na zdradę. To on zabiegał po zdradzie o żonę. Ma wątpliwości, bo każdy je ma. Ale Alex swoją postawą może wiele zmienic... Tak myslę. ]

kenya napisał/a:
Ale tak naprawdę, bądźmy szczerzy ze sobą, czyż można trupa reanimować?

Zawsze wierzę, że cud może się jeszcze zdarzyc. Widzisz kenya, dlatego też na razie zrezygnowałam z seksu i dopóki mój mąz nie zacznie mnie szanowac i traktowac tak, jak mąż traktuje żonę, ja nie pozwolę się dotknąc. To nie jest kara, czy chęc pokazania, kto tu ma władzę. Ja po prostu stawiam granice, które mają chronic mnie.
kenya napisał/a:
To głównie brak miłości niszczy związek

Uczymy się na forum, że miłośc nie jest uczuciem, a wyborem. Dlatego byłoby wspaniale, gdyby Alex swoją postawą pomogła dokonac mężowi wyboru. Jako jego żona ma mu do zaoferowania dużo więcej niż przypadkowa kobieta. Ja próbowałam wielu metod. Wiele razy upadałam, wciąz upadam, ale i wciąż próbuję.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-08, 09:14   

MonikaMaria3 napisał/a:
Nie ma dowodów na zdradę.


albo nie czytasz dokładnie,albo takie rzeczy jak rejestracja na erotycznym portalu społecznościowym i poszukiwanie osób do grupowego seksu jest dla Ciebie czymś normalnym,innego wytłumaczenia nie widzę na to,że nie zauważasz ewidentnej rzeczy: mąż Alex na razie nie wie,na czym polega miłość,związek małżeński,wierność,szacunek....seks z żoną jest dla niego monotonny,bo dostał już tyle bodźców,że normalna,zdrowa relacja jest już dla niego nudna...błagam,zakończ na tym doradzanie w tym wątku,bo niestety widać,jak jeszcze dużo pracy przed Tobą i jak wiele jeszcze sama masz złych konotacji związanych z pożyciem, z tym,gdzie kończy się zdrowa relacja, a gdzie zaczyna dewiacja........co ma do tego pruderia?Autorka nic o tym nie pisze,założyłaś,że skoro (skrzywiony) mąż autorki uznał,że ich pożycie jest monotonne,to najwidoczniej ona jest pruderyjna....i lekarstwem jest po prostu zabawa,odgrywanie scenek itd.....nawet nie wiesz,jak mi Ciebie tak po ludzku żal....
nie,nie czytałem książki,o której mówisz,ale śmiem twierdzić,że zrozumiałaś ją po swojemu,tak jak po swojemu rozumiesz problemy Autorki....i po swojemu próbujesz doradzać,niestety,w niedobry sposób,powierzchowny i szkodliwy.............nie gniewaj się....pozdrawiam Cię,Szymon
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-08, 09:19   

Kochani, uważajmy w postach, by nie pójść za daleko w dywagacje, by nie odejść od tego, co tu tak naprawdę powinno być sprawą, uważajmy by w kłótniach nie stracić z oczu wątku Alex.

Alex, smuci mnie i przygnębia Twoje doświadczenie. ja nie mam nic mądrego do powiedzenia. Ja się pomodlę za ciebie i twoje malzenstwo.
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-08, 22:32   

Szymku, bardzo dziękuję za modlitwę, jest mi ogromnie potrzebna.
Chciałam się odnieść do tego, co napisałeś.

.........owszem,monotonia monotonią,ale jest cienka i śliska granica między spontanicznym urozmaiceniem pożycia,a jakimiś scenami rodem z pornosów czy zachowań panienek z agencji,które pogłębiają skrzywione spojrzenie na bliskość....w końcu tych bodźców zaczyna i tak brakować i kończy się smutno...........trzeba odwrócić proporcje i miast opadać na dno razem z mężem, należy pomóc mu się wykaraskać z tego chorego spojrzenia na kontakty z kobietami, które z uczuciami wyższymi nie mają wiele wspólnego,ale z używaniem ciał kobiet i owszem.....[/quote]

Masz zupełną rację - ja myślę o sexie w ten sposób, że jest to wyrażenie mojej miłości do męża i naprawdę kiedyś nie było monotonnie, ale wszystko z umiarem. Robiliśmy sobie niespodzianki i ja czułam się w tym dobrze. Jednak od pewnego czasu mąż zaczął podcinać mi skrzydła - krytykował albo sprawiał takie wrażenie, jakby moje wysiłki nie odnosiły już takiego efektu. Moim zdaniem popadł w tę pułapkę "mocniejszych bodźców" a ja nie chciałam przekraczać pewnych granic, dla mnie nie było nudno, bo to było z NIM.
Teraz to wygląda tak, że ja czuję się w tej sferze niepewnie, nie potrafię już być spontaniczna i być sobą. W dużej mierze jest to przez zdradę jego, ale też wiele jego uwag sprawiło, że czuję się jak na jakimś egzaminie, ciągle oceniana i ciągle coś mogłabym zrobić lepiej. Odechciewa się :( Moim zdaniem kiedy zniknęła chemia on zwiększył swoje wymagania w poszukiwaniu większych wrażeń a to droga donikąd. Czy tak jest w każdym małżeństwie? Kiedyś myślałam, że może być inaczej.... Moje ciało, chociaż bardzo mu się podoba, już zna i nie robi na nim takiego wrażenia jak kiedyś. Dlatego na myśl przychodzi mi pytanie - co z duszą? Z wnętrzem? Czy on mnie w ogóle kocha?

....dobrze też, że mąż jest szczery,że widzi swoje skrzywienia,szkoda tylko,że nie miał takich przemyśleń przed ślubem,zanim związał się przysięgą (i związał przysięgą) drugiego człowieka........[/quote]

Nie jestem pewna czy on to uważa za skrzywienie. Raczej jedzie do sexuologa przekonać się, że wszystko z nim w porządku. Zanim się związał przysięgą nie był w żadnym dłuższym związku, miał tylko przelotne znajomości oparte na sexie bez zaangażowania emocjonalnego. Nie wiedział jak to będzie po kilku latach i nigdy nie zakładał, że mnie tak skrzywdzi, że myśli o innych kobietach będą takie natarczywe. Tak mi powiedział.

Moniko, czy masz może jakiś link do pdf tej książki, o której pisałaś (od Mirki)?

Jest jeszcze jeden problem - ja przez cały czas trwania małżeństwa chciałam mieć dzieci, nadal nic. On czasem chce, za jakiś czas nie chce. Przecież małżeństwo jest do tego powołane. Boli mnie to, że wobec Pana Boga on ma takie nastawienie do bycia ojcem.
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-08, 22:45   

" takie rzeczy jak rejestracja na erotycznym portalu społecznościowym i poszukiwanie osób do grupowego seksu jest dla Ciebie czymś normalnym,innego wytłumaczenia nie widzę na to,że nie zauważasz ewidentnej rzeczy: mąż Alex na razie nie wie,na czym polega miłość,związek małżeński,wierność,szacunek....seks z żoną jest dla niego monotonny,bo dostał już tyle bodźców,że normalna,zdrowa relacja jest już dla niego nudna..."

Dokładnie tak samo myślę, jak ty. On mi po fakcie powiedział, że cieszy się, że mu uświadomiłam, jak bardzo głupie to było. Jednak ja mam już dość czuwania i uświadamiania mu co jest dobre a co złe. Z tamtą dziewczyną też zakładał, że będzie tylko rozmawiał, a skoczyło się na sexie. I po takim błędzie i strasznym zranieniu mnie, śmiał twierdzić, że nawet jakby pojechał i z tą dziewczyną z internetu porozmawiał, to przecież nic by się nie stało. Błagam!!! Jak można znów brnąć w to samo, popełniać te same błędy i tego nie widzieć. Zwykle od rozmowy się zaczyna. A gdyby zaiskrzyło? A gdyby ona znów chciała się spotkać? Gdyby go kusiła, rozmawiała by o sexie i nakręcała go.... Nie chcę nawet myśleć........

Czy jest możliwe, aby po doświadczeniu tych innych złych (mocniejszych) bodźców mężczyzna mógł funkcjonować w normalnej relacji i być szczęśliwym? Wiernym? Kochającym? Szanującym drugą osobę? Co ja w ogóle mogę zrobić? chyba nic :( Tylko się modlić o cud.
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-08, 22:48   

Gosiu, dziękuję za modlitwę. Z Panem Bogiem!
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-09, 11:42   

Czy jest możliwe, aby po doświadczeniu tych innych złych (mocniejszych) bodźców mężczyzna mógł funkcjonować w normalnej relacji i być szczęśliwym? Wiernym? Kochającym? Szanującym drugą osobę? Co ja w ogóle mogę zrobić? chyba nic :( Tylko się modlić o cud.[/quote]

Jest możliwe. Ale jest bardzo trudne, bo najpierw mężczyzna musi sobie uświadomić na czym polega normalna relacja i jak bardzo jego zachowania i decyzję uzależnione od poddawania się popędowi...a tak się nie stanie od mówienia, "hej masz problem z tym i z tym". A możesz wiele. Nie jesteś skazana na tkwienie w tej sytuacji...możesz się nie zgodzić, na coś co nie jest tym czego Ci trzeba w relacji...odszukaj Siebie ot choćby w tej książce:
Granice w relacjach małżeńskich...nie bój się...jeśli naprawdę chcesz coś ratować, uratuj siebie najpierw, potem będziesz wiedziała co dalej...bądz dobrej myśli, jesteś tu, i jeśli będziesz miec oczy i uszy a przede wszystkim serce otwarte, to wszystko będzie dla Ciebie...
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-13, 15:08   

Byliśmy na terapii dwa dni temu. Po wysłuchaniu naszej historii panie terapeutka bez ogródek powiedziała, że mąż jest jej zdaniem uzależniony od sexu. Powiedziała, że jej zdaniem nie ma teraz sensu terapia małżeńska, bo najpierw trzeba zacząć od leczenia uzależnienia. Mąż w kilku momentach, gdy ona tłumaczyła i uzasadniała swój punkt widzenia wybuchał niepohamowanym śmiechem (i usprawiedliwiał się, że tak reaguje na stres). Totalnie wyparł to, co ona powiedziała. Czułam się zakłopotana jego reakcją i zaskoczona. Chyba nie chce już do niej jechać :( Powiedział do mnie po wizycie, że jak ona tak może po godzinie rozmowy już postawić diagnozę i on się nie uważa za sexoholika. Wypełnił formularze autodiagnozy i wg punktacji ma 50% punktów. Nie wiem co to oznacza. Mamy wizytę u sexuologa w październiku. Tak wygląda moja obecna sytuacja. Proszę o modlitwę. Z Panem Bogiem
 
     
smutna_alex
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-13, 15:18   

Ja na pewno jeszcze pojadę do tej pani. Jeśli on nie skorzysta z terapii, to będę szukać pomocy dla siebie. Na co dzień jest huśtawka - albo jest kochany albo rani słowami, np. dziś mi powiedział, planując etap prac przy naszym domu, gdy wspomniałam, że jeszcze fajnie by było coś zrobić dodatkowego, on na to" to chyba już zrobisz z drugim mężem". Potem, się wycofał widząc moją minę, że tak nie myśli i głupio powiedział. Taki niby żart. Może i tak, ale po co te słowa? Sprawia mu przyjemność zadawanie mi bólu? Fakt, żebym czuła się niepewnie? Czasem mam wrażenie, że tak :(
Momentami zamyka się gdzieś w swoim świecie i chodzi zamyślony. Ciągle obawiam się, że może jest w jego życiu ktoś inny tylko jeszcze nie trafiłam na dowód. A za chwilę wydaje mi się to absurdalne. Ciężko jest...
W tygodniu byłam na mszy św. o uzdrowienie. Modliłam się o wskazówkę o Pana Boga. Wychodząc z kościoła wylosowałam taki fragment Pisma św. : "Twardo stój przy swoim przekonaniu i jedno miej tylko słowo! Bądź skory do słuchania, a odpowiadaj po namyśle!"
Syr 5. 10-11
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-14, 22:10   

smutna_alex napisał/a:
Totalnie wyparł to, co ona powiedziała.

To takie standardowe w wypadku uzależnień ;/ Dobrze, że masz zamiar pójść jeszcze do terapeutki - ważne, żeby ktoś Ci pomógł 'nie przejąć' myślenia męża i wpełni zachowac rozeznanie co jest ok, co nie.
smutna_alex napisał/a:
"Twardo stój przy swoim przekonaniu i jedno miej tylko słowo! Bądź skory do słuchania, a odpowiadaj po namyśle!"

A tutaj to już jawne działanie Pana Boga :) Trzymaj się tej myśli, nawet jeśłi mąz się wypiera czy bagatelizuje problem.
smutna_alex napisał/a:
to chyba już zrobisz z drugim mężem"

Faktycznie dziwny żart. Może taki niefortunny ale może coś mu po głowie chodzi. Trudno stwierdzić, ale torszkę podejrzane.
Trzymaj się Pana Boga - On Cię przeprowadzi (mnie prowadzi chociaż taki ze mnie marny człwoiek że aż dziw bierze ile łask otrzymuję).
Może różaniec? POlecam ogólnie Nowennę Pompejańską.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-16, 09:40   

Nikt nie lubi, żeby mu ktoś powiedział, że ma problem...bo to oznacza, że to co do tej pory robił, nie bardzo mieści sie już w kategorii "będę robił co chcę, moje zycie".
Na taką autoreleksję czeka się latami, a czasem nigdy nie przychodzi...Tylko Twoja postawa niezgodny na to co Cię boli i rani może cokolwiek dać...i morze cierpliwości...pomaga zajęcie się swoimi problemami, bo każdy je ma...mniejsze lub większe.
Są także grupy wsparcia dla osób z podobnym problemem, zajrzyj na SLAA (www.slaa.pl), regionalnie można tam odszukać pomoc dla siebie...ja byłam na takim spotkaniu...nigdy nie czułam sie tak zrozumiana jak tam, a to dało mi dużo siły. Trzymaj mocno linę, jeszcze ten statek pobuja trochę zanim na spokojne wody wpłynie. Nie jesteś sama.
 
     
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-21, 18:33   

krasnobar napisał/a:
.....tu nie chodzi o to,by żona zakładała perukę i udawała coś,co nie jest zgodne z jej charakterem,tylko po to,by zatrzymać męża przy sobie.....to jest poniżenie kobiety,kupczenie ciałem-robienie czegoś wbrew sobie,żeby zadowolić drugą stronę.........owszem,monotonia monotonią,ale jest cienka i śliska granica między spontanicznym urozmaiceniem pożycia,a jakimiś scenami rodem z pornosów czy zachowań panienek z agencji,które pogłębiają skrzywione spojrzenie na bliskość....w końcu tych bodźców zaczyna i tak brakować i kończy się smutno...........trzeba odwrócić proporcje i miast opadać na dno razem z mężem, należy pomóc mu się wykaraskać z tego chorego spojrzenia na kontakty z kobietami, które z uczuciami wyższymi nie mają wiele wspólnego,ale z używaniem ciał kobiet i owszem.....


Zgadzam sie.
Alex, jest taka wspólnota 12-krokowa - SLAA (uzaleznionych od seksu i od miłości), warto tam chodzić, te problemy o których mówisz są tam głeboko do przepracowania, znam stamtad wiele osób, które z gorszego bagna wyszły i zdrowieją.
On nie chce Cię ranić. To choroba. Pomyśl na serio, podpowiedz mu, żeby tam poszedł
http://www.slaa.pl/
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-21, 20:45   

Warto może dodać, że sama także możesz iść na takie spotkanie, na tzw miting otwarty i posłuchać "tej drugiej" strony. Przysłuchać się jak osoby uzależnione funkcjonują w związku i jak ich partnerzy ich w tym wspierają, w taki zdrowy sposób, który im pomaga zdrowieć...
 
     
anusia76
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-22, 11:28   

Właśnie.
Mnie na przykład pomogły spojrzeć na meża jak na dość mało chory, wręcz zdrowy przykład faceta.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8