Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
i co dalej.....?
Autor Wiadomość
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-04, 09:33   

eplk napisał/a:
Pan moze wszystko jesli mu na to pozwolimy a moj maz nie chce nawet za bardzo iść do kościaoła......

hmmm, i tak i nie ;-) Pamiętasz św. Pawła ... ? Czy on na pewno chciał nawrócenia?
1 Szaweł ciągle jeszcze siał grozę i dyszał żądzą zabijania uczniów Pańskich. Udał się do arcykapłana1 2 i poprosił go o listy do synagog w Damaszku, aby mógł uwięzić i przyprowadzić do Jerozolimy mężczyzn i kobiety, zwolenników tej drogi, jeśliby jakichś znalazł. 3 Gdy zbliżał się już w swojej podróży do Damaszku, olśniła go nagle światłość z nieba. 4 A gdy upadł na ziemię, usłyszał głos, który mówił: «Szawle, Szawle, dlaczego Mnie prześladujesz?» 5 «Kto jesteś, Panie?» - powiedział. A On: «Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. 6 Wstań i wejdź do miasta, tam ci powiedzą, co masz czynić». DZ 9, 1-6

eplk napisał/a:
powiedział mi ze czuje tylko puste ale mnie juz nie chce to jest fakt i nic tego nie zmieni....a juz na pewno nie ja......on nie potrafi mi wybaczyc......prwada jest taka nie chce mnie nie chce ze mna rozmawiac.....koniec....
eplk, wierzę, że to bardzo boli. Mnie bolało okropnie! Ja się zapadałam w ból, pozwoliłam mu ogarnąć na bardzo długo (za długo!!!) ale jak zaczęłam się wyciągać, to ... :mrgreen: czego i Tobie życzę
A to, co mówi mąż, zostaw na razie, nie bierz do siebie - tak jak i Ty, tak i on jest w emocjach. Różne rzeczy się mówi. A czasami się tak człowiek zakręci w tym wszystkim, że sam sobie się dziwi.
Zajmij się sobą, pracuj nad sobą (kroki nieustannie polecam, bardzo pomagają!), zmieniaj się dla siebie i ufaj. Nie trać nadziei.

eplk napisał/a:
modlic sie za Niego bede jak do tej pory ale nie mam juz złudnych nadzieji ze to sie uda naprawic........
a ja do znudzenia będę powtarzać - nie trać, NIGDY nie trać wiary i nadziei ! Nie wiesz jak będzie.
Wykorzystaj ten czas dla siebie, do pracy nad sobą, do pokochania siebie. Warto!

Ja przeszłam podobną drogę. Też zostałam sam z dzieckiem. Jak już się pogodziłam, że nic z tego małżeństwa nie bedzie, jak już się podniosłam, jak zobaczyłam ile cudów w moim życiu się dzieje, jak moje życie naprawdę było cudne to ... mąż stanął w drzwiach.
Sychar. Sychar (trwanie w wierności, jasna droga, modlitwa, praca nad sobą ... och, ileż tego jest), mój prawnik (Pani Małgosiu, pani ten rozwód nie jest potrzebny) i mój przyjaciel (ty sobie to wymodliłaś, teraz co, zastanawiasz się? nie denerwuj Pana Boga), dali mi w ogóle moc, by rozważać przyjęcie męża. Nie żałuję.

Dlatego wszystkim, którzy tu są mówimy, że są nie na darmo, że skoro tu trafili, to Pan ich przyprowadził (nie ma przypadków). Czerp z tego, że tu jesteś
- czytaj forum, to wzmacnia mimo wszystkich tragedii, które tu są opisywanie,
- czytaj polecane książki, artukyły
- słuchaj polecanych rekolekcji, audycji
- może do ogniska byś się wybrała ?
jednym słowem zajmij się sobą (to już mówiłam, prawda :-P )
 
     
złamana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-04, 10:04   

Eplk, chyba z mężem nie daliście sobie rady z żałobą, oboje jesteście mocno osłabieni tym co Was spotkało, jedno od drugiego wymaga niemożliwego (na dziś), Ty „uciekasz” w stany depresyjne, mąż w pracę i znajomości. Póki co nie ma u Was osoby, która byłaby silniejsza i wyprowadziła Waszą rodzinę z tego ostrego zakrętu. Oczekiwanie, że będzie nią mąż, że on się zmieni, z tego co piszesz na tu i teraz jest mało realne. Tak jak Ty czujesz się bezsilna, zamotana, tak samo może czuć się on. Ranicie się wzajemnie i ocena, kto bardziej, kto jak powinien się zachować , nic nie wnosi. Co zmienia Eplk, ciągłe myślenie o stratach, jak powinno być? Co Ci daje analiza sytuacji? Na dziś wpływu na zmianę zachowania męża nie masz. Może on też myśli, że Ty się nie zmienisz. Możesz natomiast zmienić siebie. I to już będzie jakiś krok ku zmianom, czy skutkującym scaleniem rodziny, nie wie nikt i może być tak jak pisała wyżej Gosia. Na pewno jednak skutkującym poprawą jakości życia Twojego i dzieci, a to już bardzo dużo. Są osoby, które potrafią wprowadzać zmiany żyjąc w trudnym związku, a są takie, którym potrzebny, wręcz niezbędny jest dystans. Jaka Ty jesteś? Wsłuchaj się w swoje uczucia, one nie kłamią, coś ważnego przekazują. Jakie uczucia powoduje obecność męża w domu, a jakie jego brak, które z tych uczuć są silniejsze, które bardziej destrukcyjne. Może sama skorzystaj z pomocy dobrego psychologa, będziesz mogła na bieżąco konfrontować co i dlaczego czujesz w danym momencie, z czym sobie nie radzisz. Psychiatra na chorobę, ok., ale na codzienne bezsilności lepszy psycholog. Może zweryfikujesz również swój sposób rozmawiania z mężem. Miewamy tendencje do uderzania w wysokie tony, dokonywanie ocen zachowania małżonka, próśb, płaczu, krzyków, a to nie jest droga do naprawy relacji. Modlitwy na wyciszenia, ok. Wyhamowanie w rozmowach z mężem. Do tego oderwanie się od życzeniowego spojrzenia na to co masz i spojrzenie realne. Są dzieci, malutkie jeszcze, jak ma wyglądać opieka nad nimi, kwestie logistyczne, kwestie finansowe. Gdzie Ty jesteś i Twoje potrzeby, masz czas dla siebie, na to by pójść np. na basen (wysiłek fizyczny jest też niezłym lekiem na złe emocje), do koleżanki? Nie musisz być silna, nie musisz sobie ze wszystkim radzić sama, dobrze będzie jak będziesz elastyczna, zdolna do dobrego życia w każdych okolicznościach.
 
     
eplk
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-04, 12:24   

Zaloba po dziecku jest na 100% nieprzezyta....maz nigdy nie chciał o tym rozmawiać czego ja potrzebiwalam...ale staralam sie szsniwac jego potrzebe milczenia. ...ogolnie wszystko chyba srednio mi wyszlo.....na ten moment wydaje mi się ze rozstanie jest dobre coby sie nie ranic....oboje chodzimy na terapię. ......froznica chyba polega na tym ze ja go kocham a on jak twierdzi mnie nie......czas poksze co bedzie i co Bog da........
 
     
Tomek8819
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-04, 12:52   

Witaj, wiem jak się czujesz. My nie mamy dzieci, dlatego jest trochę inaczej. Spróbuj się wyciszyć, skupić się na sobie. Ja też usłyszałem wiele słów, przez które bardzo cierpiałem. Wiem, że mi się świat zawalił, ale staram się podnieść. Też usłyszałem, że żona nic do mnie nie czuje, że mnie nie kocha, że nie ma w niej miłości do mnie, że w niej się wszystko wypaliło, że miałem tyle szans, że złamałem przysięgę, że dopiero musiałem znaleźć się pod murem żeby do mnie dotarło, i że teraz jest za późno.
Staram się mieć wiarę, nadzieję oraz miłość, którą staram się okazywać. Prowadzę własne serce i uczę się miłości. "Prawdziwa miłość zaczyna się tam, gdzie niczego już w zamian nie oczekuje" Wiem, że nie będzie łatwo bo na pewno napotkam odtrącenie, przeszkody.
W filmie "próba ogniowa" jest piękna sentencja: "Podjąłem decyzje, aby kochać Twoją matkę bez względu na to, czy ona na to zasługuje, czy też nie, czy odwzajemnia, czy też nie. Syn, Bóg cię kocha, nawet jeśli na to nie zasługujesz. Mimo, że Go odrzucili, pluli Mu w twarz ... "
Staram się to wprowadzać we własne życie. Dodatkowo modlitwa, czytanie słowa bożego, eucharystia, komunia święta.
 
     
eplk
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-04, 15:11   

Sama nie wiem....mojbmaz wczoraj wyszedł myslal ze go wwrzucam ale powiedzialam mu zecto nie jest zlosliwie przeciwko niemu żeby poszedl do rodziców bo musze byc sama. ...po prostu bol byl zbyt silny....kocham go ale ranimy sie nawzajem......chcialabym odzyskac meza ale nie mam juz szans.....no coz nikogo nie można zmusic do miłości. ...i musze ussanowac jego decyzję. .....
 
     
LJ
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-04, 22:15   

EPLK, pomóż doradź, moj mąż własnie wyszedł, byla próba rozmowy, powiedziąlm rozwód nie wchodzi w grę, to zaproponował życie obok siebie, zapytałam czyli, nocujesz w domu on nie to nie wchodzi w grę woli nocować w mieszkaniu, powtorzył słowa, ze mnie nie kocha i zebyśmy dali sobie spokój, on nie potrafi mi wybaczyć i dziwi się, że tego nie rozumiem. Więcej w moim watku jak bys miała chwilke wpadnij doradź bo mi dzisiaj znowu świat się zawalił.
 
     
eplk
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 16:45   

eh........mąz wyszedł z domu bez zadnych rzeczy i w sumie dopiero dzisiaj przysłal mi suchego sms co z mlodsza corka ;( wczoraj byłyśmy u lekarza, a jutro ma 2 urodziny...i w sumie zapytał tylko o nia, nawet nie zapytal jak starsza corka sie trzyma z tym ze go nie ma.....skoro tak to omnie pewnie nawet nie pomyslal......przykre....i pomyśleć ze kiedys tak bardzo mnie kochał ze mogłam to odczuc kazda czastka siebie......
 
     
eplk
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 22:10   

dziwne uczucie.....moj maz mnie zostawił.......powiedział ze to koniec, tyle bolu a ja mam jakis taki dziwny spokoj w sobie.......i cały czas mam w sobie to co hm...jak to dobrze nazwac poczułam a może raczej usłyszałam w sercu...." on wroci szybciej niz myslisz"........dziwne ale ciesze sie ze PAn daje mi taka siłe aby nie płakać po kątach.....łatwo mi nie jest ale jestem spokojna......czy ktoś z was ma takie doświadczenie?
 
     
eplk
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 15:54   

no to maz poszedł do rodziców bez zadnych rzeczy nic nie mowi kiedy je zabierze....ale ten dzien na pewno nadejdzie niebawem.....wczoraj idzis byl u dzieci ....dosc krótko ;( nie chce ze man rozmawiac chyba nawet wolalby na mnie nie patrzec.......staram sie nie narzucac, nie dzwonie nie pisze ...on tez nie nic.......dzisiaj powiedzial mi tylko ze szukal juz psychologa dla dziecka zeby pomoc corce sie z tym uporac....wiec jak widac klamka calkowicie zapadła.....zdaje sie ze on wcale nie mysli o ewentualnym powrocie kiedykolwiek.......chyba czas sie pogodzic z rzeczywistoscia...... :cry:
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 16:49   

dzisiaj powiedzial mi tylko ze szukal juz psychologa dla dziecka zeby pomoc corce sie z tym uporac....wiec jak widac klamka calkowicie zapadła.....zdaje sie ze on wcale nie mysli o ewentualnym powrocie kiedykolwiek.......chyba czas sie pogodzic z rzeczywistoscia...... :cry: [/quote]

Jeśli masz możliwość podesłać mu chrześcijańskiego psychologa to zrób to , nasunęła m się myśli czy psychologa nie szuka dla córki aby córka była bardziej nastawiona na rozwód i do spotkań w RODK .
Mam na myśli to aby psycholog córce nie przewrócił w głowie bo jak dobrze wiesz są różni psycholodzy a mąż już może nawiązał kontakt z jakimś mecenasem który juz mu podaje wskazówki wstępne.
Z Panem Bogiem
 
     
eplk
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 16:56   

Rebeka napisał/a:
Jeśli masz możliwość podesłać mu chrześcijańskiego psychologa to zrób to , nasunęła m się myśli czy psychologa nie szuka dla córki aby córka była bardziej nastawiona na rozwód i do spotkań w RODK .
Mam na myśli to aby psycholog córce nie przewrócił w głowie bo jak dobrze wiesz są różni psycholodzy a mąż już może nawiązał kontakt z jakimś mecenasem który juz mu podaje wskazówki wstępne.
Z Panem Bogiem


nie mam takich mozliwosci.....a psychologa szukał bo ja to zasugerowałam podczas ostatniej wymiany zdan.....chodzi o to ze jak go wyrzuciłam z domu po zdardzie to corka zaczela ssac palec wiec teraz bardzo sie o nia obawiam.....serio myslisz ze juz zukał adwokata? i juz RODK? po niecałym tygodniu od wyjscia z domu??? nawet nie zabrał rzeczy......licze sie z tym ze może wystapic o rozwód ale juz?......teraz czuje sie jeszcze gorzej......... :cry:
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 17:12   

Myślę o różnych trikach ze trony męża ale nie koniecznie tak musi być.
Brakowało mi wieku starszej córki i dlatego przyszła mi taka myśli z tym psychologiem .
 
     
eplk
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 17:14   

starsza ma 5 lat......mlodsza 2 maz na razie mieszka u swoich rodzicow.........a sama mysl o rozwodzie mnie zabija.......ja nie chce rozwodu.......
 
     
Rebeka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-07, 17:20   

Rozumiem Cię bardzo dokładnie ponieważ sama byłam na sprawach rozwodowych w dodatku toczyły się dwa jeszcze inne procesy oprócz rozwodowego :-) naprawdę różne złe rzeczy się działy w czasie tych spraw i różne kombinacje ale chcę Cię pocieszyć bo jesteśmy nadal małżeństwem pomimo spraw rozwodowych w których uczestniczyliśmy.
Zaufaj Panu Bogu i módl się :-) za męża przede wszystkim .
Ostatnio zmieniony przez Rebeka 2014-09-07, 17:34, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8