Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
A to też uważacie za cud?
Autor Wiadomość
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-04, 21:33   

grzegorz_ napisał/a:
Norbert

powiedz o ile mizesz ...pytam z czystej ciekawosci

co twoja zone trzyma w tym ulomnym zwiazku?

dzieci? Kasa? Opinia ludxi? Kosciol?

A w jakim związku??
Tu nie ma związku....zasada jest prosta:
jestem byłym mężem -a żona (sam nie wiem czy tak mówić) ma własny świat , własne życie ,własne sprawy, własne zajęcia, własne wyjścia, własny czas wolny.

Rozwód do niczego nie jest potrzebny-bo obecna forma jest dokładnie jak rozwód.
Co do reszty ??? niestety nie do mnie te pytania.

Mare nie trafiłeś....niestety...
nie jest i nigdy nie była materialistką......
Gianna napisał/a:
Powiedział mi to niedawno, kiedy zaczęliśmy NORMALNIE rozmawiać i się dogadywać. Po 4 latach!

Gianne 4 lata .....

Mojej 10 lat nie pomogło niczego dojrzeć.. a tym bardziej zmienić.....
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 07:22   

DHL1 napisał/a:
zenia1780 napisał/a:
więc odpowiedź też moze być tylko ogólna (teoretyczna)

Żeniu nie będę się rozpisywał nad przeszłością-bo wiele z niej na forum w moich postach.
Napisz etylko o ostatnim kopie-po jakim wszystko tąpnęło we mnie.
Ostatni kop to słowa jesteś byłym mężem,ostatni kop to słowa od 2008 roku
od dnia separacji nie jesteś mi bliski i zakończyłam związek z tobą..ostatni kop to słowa że wszystkie lata małżeństwa nie liczą się bo nic w nich nie było wspaniałego.
Tak Żeniu usiadłem wówczas ikilka dni zastanawiałem się dochodząc do wniosku-kogo kochałem???
przecież ja tylko kochałem wizję,wizje żony jakiej nie było obok,wizje żony dla jakiej mało znaczyłem,wizje żony jaka od małżeństwa i naprawy nas wolała przyjaciół ,swobodę.
Wizje kobieta jaka nic do mnie nie czuła tak łatwo rezygnując ze mnie.

I o co mam prosić Boga o małżeństwo?? o powrót fizyczny żony??

przecież nie ma tej żony a małżeństwo??
to była fikcja.
Czy Bóg jest ślepy?? nie Żeniu on to Wie i Widzi-zna to na wskroś.
A znając to nie jest w stanie nic zrobić, uratować gdy miłości było tyle co włazi pod paznokieć.
Kiedyś myślałem że to choroba żony ,nerwy,stan ducha,strach pustoszy tak wszystko.
Sadziłem że skoro żona dostała szansę -szanse na nowe życie to jest to dar spełnienai tego życia,radości dniem codziennym i może dlatego jest mniej mnie a więcej innych.
Nauczyłem się nie żyć zazdrością dnia że tak mało dla mnie -a inni maja więcej.
Tak myślałem tak pogodziłem to w sobie aż do dnia gdy przypadkiem rozmawiając z kolegą z pracy usłyszałem że i on chorował na nowotwór.....ze wiele lat walczył o zdrowie.
I gdy padały pierwsze diagnozy na plus, gdy pojawiała się coraz większa nadzieja na zdrowie -usiadł i postanowił.
Mogłem odejść,mogłomnie nie być -a tylu chwil jeszcze nie przeżyłem z zoną..tyle miejsc nie widziałem..tyle słow jej nie powiedziałem.

Dostałem szansę i muszę to nadrobić.
Żeniu jakby mnie ktoś uderzył młotkiem w głowę-
bo ja zrozumiałem że mnie skreślono..skreślono z życia jak mało znaczący fragment.

Pytasz czy jestem szczęśliwy??

uczę się dopiero szczęścia..uczę się dopiero szanować...i głownie chcę wszystko zapomnieć...


Masz rację Norbercie, trudne słowa. Mnie ciekawi w jakich okolicnościac zostały wypowiedziane (czy to była odpowiedź na twoje pytania, czy też żona tak sama z siebie co jakiś czas przypomina Ci o tym) i to co Ty z nimi zrobiłes (czy i jak na nie odpowiedziałeś) i przede wszystkim do jakiego miejsca przyprowadziły Cię przemyslenia tych słów.

Popatrz Norbercir tyle pracy za Toba, tyle lat trwania. W imię czego? Co dla Ciebie było/ jest celem tej wedrówki? Co lub kto jest dla Ciebie tak naprawdę wazny?
Znasz odpowiedzi na te pytania?

Spowiednik powiedział Ci kiedyś coś takiego
DHL1 napisał/a:
Próbujesz wyrzucić z serca jednego bożka jakim jest zona-a w to miejsce wsadziłeś drugiego jakim jest małżeństwo.


Czy tak przypadkiem nie jest? Czy zona/małżeństwo nie stoją miedzy Tobą a Bogiem? Co z tym robisz? Może w tym momencie gra nie toczy się o Twoje małzeństwo a o Ciebie? Pomyślaleś o tym, ze może Bóg stawia Cie w takiej sytuacji, dopuszcz takie doswiadczenia, abyś sie przed Nim okreslił?
Mozna szukać Boga i wcale nie chcieć Go znaleźć. Ty chcesz?


http://www.langustanapalmie.pl/milosierdzia-pragne

4 | Przykazanie I
Ostatnio zmieniony przez zenia1780 2014-10-06, 08:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 07:30   

DHL1 napisał/a:

Uwierz mi Żeniu co nie napiszesz jak nie napiszesz -to nie da się żyć obok kogoś-kto jest całkiem oderwany od tej rzeczywistości w jakiej się znajdujemy.
To jest niemożliwe by żyć i nie doświadczacz przykrości ,zawodu,rozterki,mieszanych uczuć.
Nie wierzę zatem w hasła o mega sile i mega zdolnościach.

Każdy zwykły człek doświadcza wszystkiego co napisałem ..ba ludzie duchowni nawet czasem doświadczają rozterek.

I wybacz ale hasła tylko po to by pięknie brzmiały
po co ???
na co???

Co tym sposobem chcesz osiągnąć ???


Ja Norbercie nie piszę, ze nie doswiadczam owych rozterek. Doświadczam i to z cała ich mocą. Jednak każda z nich stawia mnie przed pytaniem kto/Kto jest wazny i kogo/Kogo wybieram i co z tym chcę zrobić. I wazna jest odpowiedź jaką na na to pytanie udzielam.
Co chcę osiągnać? Ja nic. Staram sie tylko zaswidczyc, ze jsli staram sie tak naprawdę być wierna pierwszemu przykazaniu, to Bóg potrafi naprawde wiele we mnie zdziałąc.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 07:56   

DHL1 napisał/a:
zenia1780 napisał/a:
Jeśli tak Boga doświadczasz... To smutne raczej...

Ja doświadczam w rzeczywistym odbiorze....



To znaczy jak? Opisz prosze.

DHL1 napisał/a:


Nie skąłdam mu na ręce czegos czego nie dałem rady sam poskłądć



Czy nie za bardzo zaufałes własnym mozliwościom?
DHL1 napisał/a:

Nie skąłdam mu na ręce czegos czego nie dałem rady sam poskłądć-
a wiesz czemu????
prosta odpowiedź bo skoro nie wyszło moimi rękoma(bądź co bąz prowadzonymi przez Boga)

prawda???
no bo skoro nawrócenie,zrozumienie,uznanie ważności sakramentu-oznacza jest we mnie siła Boska...
I skoro nie dało rady wespół ...to nie kombinuje ...no nie dałem rady bo nie poszło to teraz zajmij się ty Sam.....




Czy naprawdę było wespół? Czy pytaeś Boga o każdy ruch jaki masz w tej kwestii wykonać, pytałes jak On to widzi? Czy moze uznałes, ze skoro nawrócenie,zrozumienie,uznanie ważności sakramentu-oznacza jest w Tobie siła Boska... to kazda Twoja mysl jest Jego myśla, a każdy Twój ruch jest tym jaki On zamierza wykonać?

Nie gniewaj sie, ale oczym taka postawa świadczy?

To pytanie może wydać sie smieszne idziwne po takim czasie, jakim ty tu jesteś i jakim próbujesz poskładać wszystko, ale, że warto abys sobie odpowiedział jaka jest Twoja z Bogiem relacja? To jest pytanie, które wraca do nas jak bumerang, pytanie, które Bóg co rusz od nowa zadaje w różnych (coraz trudniejszych) sytuacjach i oczekuje sczerej odpowiedzi.
Zaufanie i oddanie sie Bogu, to nie jest mówienie, aby Bóg zrobił wszystko za nas, ale uznanie i przjęcie Jego wyższosci nad nami, Jego, trudnej nieraz, do nas Miłosci, to "wsłuchiwanie" sie w Jego wskazówki.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 08:33   

DHL1 napisał/a:


I o co mam prosić Boga o małżeństwo?? o powrót fizyczny żony??

przecież nie ma tej żony a małżeństwo??
to była fikcja.
Czy Bóg jest ślepy?? nie Żeniu on to Wie i Widzi-zna to na wskroś.
A znając to nie jest w stanie nic zrobić, uratować gdy miłości było tyle co włazi pod paznokieć.


Wiesz, ja w całym swoim kryzysie nie prosiłam nigdy Boga o powrót fizyczny męża, o jego nawrócenie ( mój maż jest wierżacy i ufam, ze wierzy jak potrafi) itp. Moze to źle, nie wiem. Jedyne o co w tej kwestii (małżeństw) proszę to o wypełnienie sie Bożej woli w tym małżeństwie i o moją umiejętnosć jej rozpoznania i przyjęcia. A dla meża o pokój serca jaki tylko Bóg potrafi dac oraz o uleczenie ran jakich w życiu zaznał min ode mnie.
Jesli nasze małzeństwo da rade poskładać tutaj na ziemi, to Bóg zapewne to uczyni, jeśli nie, to ja to przyjmuję (choc nie jest to dla mnie łatwe).
Nauczyłąm sie jednak, ze przez ten cały czas kiedy próbował i próbuję cioś robić własnymi siłami, to mi to poprostu nie wychodzi i wkopuje w coraz wieksze doły. Stram sie o wszystko pytać Boga i nie zdazyło mi sie jeszcze nieotrzymać odpowiedzi.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 08:35   

DHL1 napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
nie mozna tez wyliczyc ze Norbert dostanie spadek 10 mln $ od nieznanego wujka z Ameryki

Twardy no cóż ???
Grzechu tu zabrzmiał jak realista-i jak dla mnie bliższe to prawdy, może akurat nie
Ameryka -jeno ten spadek wydaje się bardziej realny niż chęć żony do małżeństwa.


Realizm i logiczne argumenty sa skuteczna "bronia" :evil:
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 09:33   

zenia1780 napisał/a:
Mnie ciekawi w jakich okolicnościac zostały wypowiedziane (czy to była odpowiedź na twoje pytania, czy też żona tak sama z siebie co jakiś czas przypomina Ci o tym) i to co Ty z nimi zrobiłes (czy i jak na nie odpowiedziałeś) i przede wszystkim do jakiego miejsca przyprowadziły Cię przemyslenia tych słów.

Sa to różne odpowiedzi i w różnych sytuacjach.
Część z nich jest odpowiedzia na proste pytania...
choćby typu co zrobimy z naszym małżeństwem???
czy istnieje możliwość naprawy relacji??? czy istnieje możliwość byśmy tworzyli związek???
sa to tez odpowiedzi na choćby pytania najstarszego syna-kierowane do mamy.

Do jakiego miejsca mnie doprowadzają te odpowiedzi???
A do jakiego mogą doprowadzić Żeniu jak nie do prostego miejsca.

A miejscem tym jest że od lat żona skasowała wszystko:małżeństwo,przeszłośc,relacje,wspólnote,związek.

I tak na dobrą sprawę co zastąpiło to miejsce???

To że jest wolan,niezależna,neizwiązana i w duszy brzmi TO JEST JEDYNIE MÓJ BYŁY MĄŻ.......

Piszesz Żeniu że logika i realne myślenie jest narzędziami zła.
Nie zgadzam się z tym .
A czemu???
Mi realne myslenie i logika nie podpowiada głosu(dziwnego głosu)
że to nie jest ta kobieta, że zasługujesz na lepsza, że zasługujesz na taka by cie kochała...
Mi natomiast logika i realne spojrzenie daje co innego.
Spojrzenie na to co było i pytanie...skoro tyle lat w małżeństwie będąc ze sobą i obok żona czuła się az tak żle,tak nieszczęśliwa ,az z takimi brakami.
To po co tyle lat tkwiła w tym małżeństwie????
na co czekała??? dlaczego dopiero po nastu latach zaliczam kopa???

Nie jest to nic przyjemnego dla człowieka - gdy nagle po takim stażu małżeńskim
dowiaduje się człowiek że przecież nie był tym z kim chciało się być.

Dziwić się zatem wnioskom?? dziwić się temu że odeszły chęci??? dziwić się że nie chce się nic???

Tak Żeniu mogę mieć ale do żony że postąpiłą tak a nie inaczej,moge mieć ale że zrobiła to -a nie co innego.

Ale prze nigdy nie wypowiedzą moje usta słów ŻE JEST POMYŁKĄ....
bo nie jest i nigdy nie była-i gdybym miał wybierać jeszcze raz -tak samo bym wybrał ją za zonę...

pozdrawiam
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 11:30   

DHL1 napisał/a:
Ale prze nigdy nie wypowiedzą moje usta słów ŻE JEST POMYŁKĄ....
bo nie jest i nigdy nie była-i gdybym miał wybierać jeszcze raz -tak samo bym wybrał ją za zonę...


Czy w taki sposób odpawiadasz żonie na jej słowa?

DHL1 napisał/a:
Część z nich jest odpowiedzia na proste pytania...
choćby typu co zrobimy z naszym małżeństwem???
czy istnieje możliwość naprawy relacji??? czy istnieje możliwość byśmy tworzyli związek???


Po co te pytania zadajesz? Przecież znasz odpowiedź. Sadzisz, ze sie zmieni jesli ciągle o to będziesz pytał?
Cały czas piszesz o moim/naszym(sycharowym) uzaleznieniu sie od małżonków, od trzymania na siłe czegos czego nie ma (małzeństwa). Popatrz jak sam ciągle je trzymasz i w zaden sposób nie dasz sobie tego "wyrwać".

A co jeśli do końca zycia zona zdania nie zmieni, jak to małzeństwo tu nie zostanie uratowane? Przyjmiesz to? Zgodzisz sie na to? Zaufasz Bogu, ze nie tylko tak ma być, ale tak własnie jest dobrze i nadal bedziesz wypełniał swoją cześc przysięgi?

DHL1 napisał/a:
Piszesz Żeniu że logika i realne myślenie jest narzędziami zła.


Moze zbyt ogólnie sie wyraziłam. Uważam jednak, ze zły do perfekcji opanował podsuwanie nam logicznych prostych rozwiazan na i realne odczucia. Wiekszosc odczuć jakie mamy w odniesieniu do tego cos sie nam przydaża jest realnych. Jesli wiec choc troche uda mu sie nam logicznie wytłumaczyc, ze to co nas spotyka jest niesprawiedliwe i przez to zwątpimy w Bozą miłosć do nas, a nasze do niego zaufanie zostanie nadszarpniete, to wystarczy.
Czytałeś "Listy starego diabła do młodego"?

DHL1 napisał/a:
dlaczego dopiero po nastu latach zaliczam kopa???


Moze własnie dlatego:

Może w tym momencie gra nie toczy się o Twoje małzeństwo a o Ciebie? Pomyślaleś o tym, ze może Bóg stawia Cie w takiej sytuacji, dopuszcz takie doswiadczenia, abyś sie przed Nim okreslił?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 11:36   

DHL ,
widać , że mocno przeżywasz
i przykro mi , że tak się stało z żoną .

Ta deklaracja , że byś znów ją wybrał
zapewne dużo mówi o TWOIM stosunku do tej konkretnej kobiety
ale i o tobie samym .
Ale - nie tak dawno pisałeś , że jakby jesteś mocno rozczarowany żoną
że nagle okazało się jaka jest naprawdę .

A ty nadal byś tylko ją widział za żonę ?

----------
Druga rzecz :
Nie wiemy jak było ze stosunkiem żony do ciebie ?
Nadto ludzie się zmieniają , znaczy zmieniaja swoje widzenie spraw .
A może kiedyś żona była zbyt "słaba" żeby podjąć taką decyzję ?
A może nie było wcale tak źle , tylko jej się coś pozmieniało ?
Tak jakby ona uznała ciebie niestety za pomyłkę .
I to niestety może być po prostu prawdą , często jest .
Ja tam w drugie połówki nie wierzę ...... już ,
znaczy w pewną "jedyność" .
Bo tak na logikę .
Na swiecie z 6-8 miliardów .
Ty poznajesz kilka , kilkanaście dziewczyn
........... i już trafiasz na "tę właściwą" ? :mrgreen:
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 11:39   

Cytat:
A ty nadal byś tylko ją widział za żonę ?

...... znaczy ponownie się z tą a nie inną ożenił

To może swiadczyć tylko tyle , ża nadal ją kochasz , ale skoro ona ciebie nie bardzo
.......... to jaki w tym sens ?
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 21:58   

mare1966 napisał/a:
To może swiadczyć tylko tyle , ża nadal ją kochasz , ale skoro ona ciebie nie bardzo

.......... to jaki w tym sens ?

No właśnie Mare jaki sens???
i tym sposobem wracamy do początku moich pytań.
Prywatnie odpowiem tylko tak.
Z perspektywy czasu. .z ilości zadanych pytań....z propozycji jakie starałem się przedłożyć....i w odpowiedzi usłyszanych wielokrotności wyrazu NIE

czuje się już jak palant....
i coraz częściej zastanawiam się czy ja zgłupiałem już do reszty???
Nie wspomnę już o słowach kumpli.. zresztą nie tylko ich....

jaki facet by tyle tego zniósł .
Wiem Mare że tam gdzieś w głębi jest ta Agata jaka zawsze była-lecz nie potrafię ani zrozumieć..ani załapać pod wpływem czego.. lub kogoś tak diametralnie się zmieniła.

To proste gdybym nie pamiętał tej rozsądnej kobiety,logicznie podchodzącej to tematu,sprawiedliwie oceniającej sytuację-to zmęczony już długoscia tego problemu dał bym dawno sobie siana.

Wiem że była inna-to ja tylko nie potrafie przebic się przez te obwarowania,pozamykane,pozagłuszane-gdzie każda moja oferta,propozycja,prośba
jest kwitowana NIE

pozdrawiam
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 22:15   

zenia1780 napisał/a:
Sadzisz, ze sie zmieni jesli ciągle o to będziesz pytał?

Cały czas piszesz o moim/naszym(sycharowym) uzaleznieniu sie od małżonków, od trzymania na siłe czegos czego nie ma (małzeństwa). Popatrz jak sam ciągle je trzymasz i w zaden sposób nie dasz sobie tego "wyrwać".

Błąd totalny Żeniu zadawałem pytania i zresztą raz na pół roku do czasu.
Aż usłyszałem konkret...
a nim: były mąż i od 2008 roku definitywnie z tobą się rozstałam .
W dniu kiedy to usłyszałem podjęta decyzja nigdy więcej nie zadam pytania .
czego nie dam wyrwać???
małżeństwa???

moje małżeństwo już nie istnieje-a sztuczne picowanie że cos istnieje czego dawno brak jest dla mnie dziwne.

Jedyne co czuje na obecna chwilę-to tylko to że za bardzo nie wiem jak mam się odszukać w tym co powstało.
wiem że muszę to przeanalizować i w końcu podjąć jakieś decyzje -i tyle
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-06, 22:43   

DHL ,
źle zrozumiałeś .
Pytałem to jaki sens się DRUGI raz się żenić
z kobietą jaka nas nie chce .

Ja Ci nawet zazdroszczę .
Moja żona nie ma na imię Agata
i nigdy nią nie była .


Z drugiej strony , czyż ludzie nie zmianiaja się ?
W obu kierunkach zresztą ?
Skoro jednak była "dobra" to znaczy że potrafi ,
że ma ten potencjał , że może tamta kiedyś JEST jednak jej prawdziwą JA ?

Może przestań się dobijać do jej drzwi , dzień i noc .
Chyba nie potrafisz .

-----------------------------------
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-07, 05:52   

DHL1 napisał/a:

Jedyne co czuje na obecna chwilę-to tylko to że za bardzo nie wiem jak mam się odszukać w tym co powstało.
wiem że muszę to przeanalizować i w końcu podjąć jakieś decyzje -i tyle


Norbert , jakie decyzje chcesz rozważyć ? ... \
Zasady naszej wiary oraz charyzmat Sycharu to :

- być WIERNYM ( pod każdym względem ) sakramentalnemu małżonkowi
- modlitwa za współmałżonka, za siebie, za Was o uzdrowienie, nawrócenie, siłę , cierpliwość, ...
-zdanie się na wolę Boga

To jest /powinno być oczywiste i nie podlegające rozważaniom, analizie ...
Po ludzku jest to mega wyczyn , ale jest możliwe i do zrealizowania ...
Może Twoja szarpanina, rozdarcie świadczy o tym ,że nie do końca poddałeś się woli Boga... może nie odnalazłeś jeszcze sedna tego co dzieje się w Twoim życiu... Wszystko dzieje się po coś, ma swój sens , przyczynę i skutek ... czy znalazłeś już odpowiedzi na te zagadnienia? ... Tylko Ty możesz na to sobie odpowiedzieć ...Czasami walka przybiera złe emocje, obiera złą drogę i zamiast przynosić efekty niszczy jeszcze bardziej ...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9