Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
A to też uważacie za cud?
Autor Wiadomość
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 13:54   

Dokładnie tak twardy wcale nie trzeba mieć rozwodu...by mieć i życ jak rozwodnik.
I nawet korzyść z tego płynąca
-że ta forma nie jest grzechem......
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 14:44   

DHL1 napisał/a:
Dokładnie tak twardy wcale nie trzeba mieć rozwodu...by mieć i życ jak rozwodnik.
I nawet korzyść z tego płynąca
-że ta forma nie jest grzechem......


Jaka w tym logika?
zyje jak rozwodnik, ale papierka z urzedu nie ma - grzechu nie ma
zyje jak rozwodnik, papierek jest - grzech jest

wyjdzie na to , że dla Boga najwazniejszy świstek papieru z urzędu ;)
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 15:13   

grzegorz_ napisał/a:
Jaka w tym logika?

zyje jak rozwodnik, ale papierka z urzedu nie ma - grzechu nie ma

zyje jak rozwodnik, papierek jest - grzech jest



wyjdzie na to , że dla Boga najwazniejszy świstek papieru z urzędu ;)

No cóż Grzechu sam się wiele razy zastanawiałem ......jaki w tym sens.

Ale nie do mnie te pytania... :-/ niestety.

Bo jeżeli chodzi o mnie to ja instytucje separacji pojmowałem inaczej.
Że to czas dla naszego małżeństwa by dostrzec wszystkie braki i błędy-a w oparciu o to stworzyć rozsądne relacje ,naprawiając wszystko co było błędami.
I tu niestety się zjadłem ....ja miałem inne podejście do separacji-a dla mojej zony separacja stała się końcem wszystkiego.

pozdrawiam
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 16:59   

DHL1 napisał/a:
od tego 2008 roku nawet jednej chwili...nawet jednego dnia nie było przejawu-że zona cos chce z naszym małżeństwem zrobić.

Położyła krechę i już...było. .skończyło się .. zapomniałam... .i już.


Wypisz wymaluj jak u mnie. Nawet rok się zgadza ;-)
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 17:26   

DHL1 napisał/a:


nie wierzę


No i tu myśle Norbercie tkwi powód Twojego obecnego stanu ducha.
Nie wierzysz, ze małzeństwo zostanie uzdrowione? Nie wierzysz Bogu, że moze to zrobić?
A ufasz Bogu? Ufasz, ze taka sytuacja jaka jest teraz jest dobra dla Ciebie?
Jak sam pisałes, ten kryzys pozwolił Ci zblizyć sie do Boga, czy na tyle aby i to małżeństwo mu oddać i przyjąć to co otrzymasz od Niego w tym temacie? Czy to nie tak, ze ciagle gdzieś tam sam naprawiałeś, i oczekiwałes takich a nie innych rezultatów?
Czy przypadkiem w kwestii małzeństwa nie jest tak

Zburzone marzenia

Jak dzieci ze łzami przynoszą mi swoje zabawki,
ponieważ się rozpadły, i mówią: „Napraw je",
tak i ja oddaję Bogu moje zburzone marzenia.
On jest moim Przyjacielem, częścią mnie.
Jednak zarazem - zamiast pozwolić Mu działać w spokoju -
krążę wokół Niego i próbuję - wg mojego sposobu - ułożyć Jego ręce i
pokierować nimi. To okazuje się głupie.
W końcu wydzieram mu opryskliwie zabawkę
i wołam z płaczem: „Dlaczego to tak długo trwa?"
On mi odpowiada - „Moje dziecko, jak mogłem dokonać naprawy?
Nie pozwalałeś na to moim rękom
(nieznany autor)


Norbercie, znam Twoje rozterki, jak każdy z nas tutaj, kto sie na dłuzej zatrzymuje w tym miejscu. W momencie, kiedy miałam najgorszy taki okres, to zrozumiałam, ze tak naprawdę wszystko poza małzeństwem oddałam Bogu, ze tak naprawde, nie wierzę, ze coś może sie w nim zmienic. Zrozumiałam, że Bogu NIE UFAM. I w tym tkwi klucz, moim zdaniem, w ZAUFANIU, ze to czym mnie Bóg obdarza jest tym co ma dla mnie najlepszego, niezależnie od tego, czego ja chcę i co sobie zaplanowałam. Wsłuchiwać sie w Jego Wolę być jej posłuszna/ym.
Mnie to daje spokój ducha i wielką radosc.

Pozdrawiam
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 18:31   

Myślę , że tu nie chodzi nawet o brak zaufania do Boga .

Po prostu "coś pękło" w DHL , inaczej - szambo wybiło .
Obraz żony z kobiety pięknej , dobrej i mądrej
stopniowo przekształcał się w mniej korzystny ,
aż przekroczył pewien próg akceptacji .
Kogoś takiego po prostu się już nie chce .


-----------------------------------------------------------------------

DHL , Twardy
to oczywiste .
Najpierw ogłaszam sobie , małżonkowi niekoniecznie ,
że małżeństwo uznaję za zakończone ,
a najlepiej że tego małżonka już w zasadzie nie ma .
Skoro go nie ma to mozna sobie układać na nowo zycie
i to absolutnie nie jest zdrada .
Bo we własnych oczach jestem juz wolna , wolny .
Przecież jakoś trzeba wyglądać we własnych oczach .
A Bóg ?
No przecież chce mojego szczęścia . :-|

------------------------

A teraz problem . Bo skoro w sercu żony juz nie ma , to mamy pustkę .
Nie ma przynajmniej tych "pozytywnych" uczuć , ocen wartości .


:-|
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 18:33   

Żeniu ale ja nie krążę koło małżeństwa -już ani nie robię po swojemu-ani nie naprawiam..ani nie planuje własnych koncepcji.
Odszedłem na bok i po prostu jestem z boku.
Pozostawiłem to temu co będzie, pozostawiłem działaniom własnym.

A że nie wierzę???

no cóż czemu się tu dziwić skoro jak napisałem powyżej-
od 2008 roku brak nawet jednego kroku w tą stronę.. stronę zwana związek.
zatem Żeniu skoro ja już nie plącze rąk....a sam temat pozostał już sam.....

to wydaje mi się że brak w tym jednego puzelka...może i tego puzelka na jaki czeka także Bóg....

chęci drugiej strony....i dokładnie wiemy że bez tego ani rusz-nawt i wolne ręce Boga.

Wiele razy na forum to było pisane lub jak kto woli mówione....
wbrew woli....nikt nie podziała.
A woli brak od lat-koło się zatacza i temat zamyka w kręgu....

pozdrawiam
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 18:34   

Cytat:
to oczywiste .

.............. chodzi o żony w waszym przypadku
ale to uniwersalna zasada
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 20:15   

mare1966 napisał/a:
ale to uniwersalna zasada

Mare oj bardzo uniwersalna!!!
Ale wiesz co w tym jest najważniejsze??
sposoby dochodzenia do tego
-a są niestety takie jakie można nazwać poniżej pasa.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-29, 22:33   

DHL1 napisał/a:
A że nie wierzę???

no cóż czemu się tu dziwić skoro jak napisałem powyżej-
od 2008 roku brak nawet jednego kroku w tą stronę.. stronę zwana związek.


Jak pisałem wcześniej u mnie to samo, ale.....
Ja nie wiem jak będzie ale wierzę, że możliwe jest jeszcze wszystko. Co nie znaczy, że twierdzę, iż żona przyleci z podkulonym ogonem. Stanie się tak jak On chce i ja na to idę.
A jak to będzie? A skąd mam wiedzieć, to wie tylko On.
Z takim podejściem łatwiej mi się żyje, a z Twoim podejściem Norbert tylko się męczysz.
Chociaż łatwo mi się mówi, jak nie mam w domu żony, która traktowałaby mnie jak piąte koło u wozu.
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-30, 09:39   

Cytat:
Ja nie wiem jak będzie ale wierzę, że możliwe jest jeszcze wszystko. Co nie znaczy, że twierdzę, iż żona przyleci z podkulonym ogonem. Stanie się tak jak On chce i ja na to idę.
A jak to będzie? A skąd mam wiedzieć, to wie tylko On.
Z takim podejściem łatwiej mi się żyje, a z Twoim podejściem Norbert tylko się męczysz.
Chociaż łatwo mi się mówi, jak nie mam w domu żony, która traktowałaby mnie jak piąte koło u wozu.


Ja męża mam obok siebie i wiem, ze również wtakim przypadku łatwiej jest żyć z takim podejściem.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-30, 09:41   

Twardy , z wiarą ok .
Można przyjąć , że możliwe jest wszystko , to nawet oczywiste , a że mało prawdopodobne ?
Cóż , miliony grają w lotto z nadzieją trafienia 6 ,
a to jeszcze mniej prawdopodobne
i jakoś nikomu nie przeszkadza . :mrgreen:

Twardy , a Ty nie masz poprostu żony dość ?
Jaki nosisz w sobie jej obraz ?
Tęstnisz ?
Do KOGO , czego ?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-30, 10:49   

mare1966 napisał/a:
Twardy , z wiarą ok .
Można przyjąć , że możliwe jest wszystko , to nawet oczywiste , a że mało prawdopodobne ?
Cóż , miliony grają w lotto z nadzieją trafienia 6 ,
a to jeszcze mniej prawdopodobne
i jakoś nikomu nie przeszkadza . :mrgreen:

Twardy , a Ty nie masz poprostu żony dość ?
Jaki nosisz w sobie jej obraz ?
Tęstnisz ?
Do KOGO , czego ?


Mare

Zastapiłeś mnie w roli forumowego sceptyka :mrgreen:
A tak nawiasem przypomniała mi sie książka, która troche pasuje do postaw forumowych
Warto przeczytać. Może nie tak jak "instrukcję", ale jest to po prostu dobra literatura
http://lubimyczytac.pl/ks...-czasach-zarazy
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-30, 13:43   

Oj Twrady.. :-P
ja tam się jednak trzymam tego co napisałeś mi kiedyś od serca na priv-bo to było
jak najbardziej szczere
Cytat:
Ja męża mam obok siebie i wiem, ze również wtakim przypadku łatwiej jest żyć z takim podejściem.

Nie gniewaj się Żeniu ale dla mnie to brzmi jak propaganda sukcesu....
przypomina mi się karta historii i III Rzesza ....dostawali na wszystkich frontach -a król hitlerowskiej propagandy dawał teksty propagandowe jak to wspaniałe i mocne sa Niemcy.

Ujmę to tak jeżeli już wiele lat zyje się obok i te obok z każdym dniem się pogłebia,jeżeli małżeństwo nie jest małżeństwem,jeżeli brak kontaktu,słów,więzi emocjonalnej,jężeli zupełne zero w miłości -a stosunki nawet sa gorsze niż przyjacielskie .
To nawet manna z nieba nic nie wskóra-
nie zacznie dwójka ludzi z bagażem nagle zyc wspaniale z dnia na dzień.
Nie połączy ich nic co dawno zostało mocno rozerwane,nie powrócą dobre wspomnienia jakie specjalnie się zaciera.
Ja podchodzę realistycznie do tych spraw
a w wyniku ich wiem że łaska Boża i sygnały dochodziły na początku-trudno widocznie ich się słuchało ich nie widziało.
Potem nastąpił krach i zostało pozamiatane.

Brak zgody na to że zostało pozamiatane -sprytnie w nas zostaje zmienione na
oddanie tego w ręce Boże
i tylko w tym celu by nie uznać całkowicie że to wszystko stało się fiaskiem.

Latami pozostaje się zatem w zawieszeniu ni to mąż ..ni to żona
z jakimś nadprzyrodzonym przywiązaniem jakiego nie chcemy ani oddać..ani wykasować z pamięci.

Prawie jak uzależnienie i co gorsza uzależnienie podszywane wiarą

pozdrawiam
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4