Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak mam uratowąc małżeństwo jak mój mąz tego niechce
Autor Wiadomość
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 07:06   

LJ, przestań się nakręcać na ten rozwód i pisać scenariusze. Mąż wie który guzik nacisnąć, żeby Ci dokopać, i sobie teraz używa. Masz szansę na pracę nad sobą właśnie w takim momencie - ze stoickim spokojem mówisz, że na rozwód się nie zgodzisz, bo każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania i Ty je chcesz ratować, i ze stoickim spokojem wychodzisz z pomieszczenia. I na tyle w temacie rozwodu sobie w rozmowie pozwalaj, nie więcej.
 
     
LJ
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 09:59   

Nirwanna, wlaśnie tego mi trzeba i nie potrafię, nie zgadzam sie i wyjść ale od dzisaij to będzie moja mantra. A teraz podpwiedz opieka nad dziećmi, Zgadzać się żeby odbierał i tak własciwie nie mam wyjścia, ale mam rolem z zaworzeniem jak mam na drugą zmianę musze jechac do miasta i wracać do domu to ok 25 km dziennie i z powrotem do miasta do pracy po południu, czy nalegać żeby po nie przyjeżdżał, czy poprosić żey dokladał sie do paliwa? I jeszcze jeden problem jak ja wracam z pracy pewnie znowu się zacznie wychodzenie od razu, tak jak robił to na początku jak z tym sobie radzić?. Czy wracałam o 21.30 czy o 17.30 od razu wychodził a ja po prostu nerwowo tego nie wytrzymywaalm. Ostatnio bylo lepiej rozmawialiśmy ale zakładam ze ędzie tak jak z jedzeniem teraz. Dziękuję za poradę
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 11:56   

L.J,mój mąż zachowywał sie podobnie,gdy juz kłótnie były na porzadku dziennym,tez brałam wine na siebie,bo ja taka niedobra,non stop o cos pytam,ie daje spokoju,a w głebi czułam,że jest bardzo nie dobrze,że kłamstwo zawładneło jego zyciem i gdy kłótnie były bardzo dotkliwe dla mnie i dla niego,bardzo mocne słowa padały,bo ja chcałam,żeby on sie zmienieł,żeby w końcu dał mi poczucie bezpieczeństwa,bo sytuacja finansowa była tragiczna i tak jak twój maż proowkował do kłótni aby jak mi to póżniej powiedział-łatwiej mu było odejsc i wtedy napatoczyła sie jakaś pocieszycielka,która potrafiła go wysłuchać,która małymi kroczkami zabierała go z naszego małżeństwa,ąz w końcu powiedział,że ma mnie dośc,że chyba nigdy mnie nie kochał-stara spiewka chyba wszystkich,którzy odchodza,wiec mu powiedziałam,że ja go kocham zalezy mi na nim i na naszym małżeństwie,ale jesli chce,to droga wolna,że wiem ile błędów popełniłam,przepaszam za to,ale go siła nie zatrzymam.Wyjechał,na poczatku próbowałam smsów,ale w końcu odpuściłam,tzw lista zerty jest chyba niezbedna.
Pisałam tylko to co było niezbedne,o sprawach finansowych i bardzo konkretnie odpisywałam na jego ewentualne meile,nic nie dodawałam od siebie,poprostu spokój i cisza
Az w końcu on zobaczył,że jestem inna,juz nie potrafi mnie tak łatwo wyprowadzic z równowagi,że sie nie narzucam-bo to działało na niego bardzo negatywnie,a ja czułam sie jak szmata,ale na pczatku nie potrafiłam inaczej.Postawiłam sama sobie granice,że koniec z takim upokarzaniem sie i sie udało,przede wszystkim dlateo,że moje poczucie wartości sie odbudowało na tyle,że juz wiedziałam,że z nim czy bez niego dam sobie radę,potrafiłam to faktycznie poczuc i tak jest do tej pory.
Uważam,że nie powinnaś mu na każdym kroku pokazywać jak bardzo ci zależy,ale na samym poczatku spokojnie powiedziec,że kochasz,że bardzo ci zależy ale skoro on on nie chce,to ma wolna drogę a ty przestajesz sie narzucać,tylko swoim postepowaniem pokazac,że sie zmieniasz.
Przepraszam za moją pisaninę ;-)
 
     
LJ
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-30, 09:04   

Lila83 dziękuję za pisaninę bardzo pomocna, dzisiaj mam rocznicę slubu:( Moj mąz jak wyszedł w czwartek o 12 z domu tak sie nie odezwal ani razu. Wczoraj napisaalm tylko trzy smsy, dwa zgodnie z moim postaanownieniem a trzeciego o treści, że jeżeli chce spędzić z corkami sobote albo niedziele bezemnie to ja wyjde ale zeby ich nie zabieral bo ja niejestem gotowa na to. Odpisał, ze ok przyjedzie rano, nadal go nie ma a ja ledwo sie trzymam. Jeszcze mama zadzwoniła, że mój tata do niego wczoraj napisal ze chce porozmawiać wyjasnic no i mój mąz napisal ze nie ma o czym, jak jej powiedziałm, że po co tata sie wtrąca, że mój mąz niechce go widzieć to się zaczęło, że to ja go wzięłam za męża, wszyscy mówili jaki jest, że to ja go nie szanowaąlm a teraz płaczę i wszystkich wykończę. No i się popłakałam i mam dość.
chciałabym gdzieś wyjść we czwórke i odpocząć przestać myśleć o kryzysie mam wejściówki do dinolandu chciaalbym je pokazać dzisiaj mężowi ale czy to obry pomysł, jak w czwartek usłyszałam, zieci tak ty nie. ale dzisiaj rocznica moze jakiś cud. Pomodlę się, postaram się wyciszyc i może Duch Świety podpowie co z tymi wejściówkami zrobić.
Liste Zerty też mam tylko brak mi w niej wytrwalości, dwa gora trzy dni wytrzymuję i znowu zalamanie:( Dziękuję za wsparcie wszystkim
 
     
LJ
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-31, 11:36   

I tak obota mineła, jak wychodzilam to moja strasza corka zaczęła plakać żebym nie wychodził, ze ona tak niechce. Że ona chce mame i tatę. I wyszlam zapłakana, na rocznicę nic nie usłyszałam, Jak wrocilam to znowu sie wdaalm w dyskusję, że jestesmy rodziną, i ze ja tak niechcę, ze jeżeli dla niego córki znacza mniej niż słowa to niech z nich zrezygnuje i da nam spokoj. I zaczęło się,że jeszcze zobaczę, ze nie będą mu zabraniac kontaktu z córkami.
Po prostu nie dam rrady to jest ponad moje siły, nie umiem byc obojetna bo taak bardzo mnie boli. Dzisiaj na mszy wysluchaąlm, o cierpieniu i o tym jak je nalezy przyjmować. Ja tak nie potrafię przyjąć cierpienia i znim zyć, nie potraffię, a obojętność męża mnie przeraża.
 
     
eplk
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-02, 12:38   

doskonale Cie rozumiem.....najgorsza jest obojetność..tez mam dwie córeczki jedna 5 druga 2 latka i nie mam pojecia co bedzie z naszym małżeństwem teraz jest nietego...tez mialam okres kiedy chciałąm przytulania i bliskości zeby wiedział ze go kocham ze chce sie zmienic ze chce cos naprawic.......ale teraz przestałam.....nie narzucam sie......nie przytulam , nie dotykam nawet nie próbuje......jest to bardzo trudne bo kocham meża mimo tego wszystkiego co sie u nas wydarzyło. Teraz tylko sie modle za męza, za uleczenie jego ran, modle sie za nasza rodzine, aby Pan spojrzał na nia i napełnił ja miłościa i radościa. Modle sie o przemiane i uzdrowienie a nie jak wcześniej jedynie o powrot meża do domu.....sam powrót nic nie da przerabiałam. Też mam dni kiedy mam wszystkiego dosć, kiedy czuje że juz dalej nie uciagne tego wózka........wtedy zaczynam sie modlić, krótko : " Jezu Ufam Tobie, Ty sie tym zajmij. Badz wola Twoja" , a na samotne wieczory pelne smutku dokładam " Panie przytul prosze moje serce, daj mu ukojenie" i to działa.......zawsze po tym czuje taką siłe w sobie i jakieś takie poczucie ze bedzie dobrze....bardzo pomaga mi tez zagladanie tu na forum.....a wczoraj maz po raz pierwszy powiedział ze widzi jak nad soba pracuje.....może to niewiele ale zawsze cos.....wnioski POlecam modlitwe i zajecie sie soba i dziecmi....zacznij robic to co lubisz, zapisz sie na jakisd kurs.......i oddaj wszystko Bogu.....
 
     
LJ
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-04, 07:56   

Dziekuję za odpowiedzi,

Kochani znowu mam problem, mąż nocował w domu od niedzieli wieczorem. Wracałam do domu po pracy i zostawał, raz doszło między nami do zbliżenia. I nie wiem czy to był dobry pomysł. Właściwie to byla jego inicjatywa, siedzielismy w pokoju potem ja juz przysypiaalm i poszlam spac. Napisal mi kilka smsów, dwa razy przyszedł zapytac czy zrobić mi tosta, jak zeszłam, połozylam sie obok no i się stało. Mam mętlik bo brakowało bliskości, rano było to samo. A dzisiaj usłyszałam, czy w piątek zawożę dzieci no bo mam wolne a on idzie na nockę dzisiaj więc pewnie nie wróci juz na noc do domu. Od razu chcialam zapytać czy będzie w piatek rano w domu bo ma wolne ale się bałam usłyszeć odpowiedź.
Co ja mam zrobić w tej sytuacji, nie pytać? wiem jedno, że nie będę prosić.
Ale jak mam się przygotować na to, ze w przyszłym tygodniu znowu prawdopodobnie nie bedzie nocował w domu bo mam ranną zmiane i sama moge je zawozić.

Z jednej strony, jego ciągłe słowa to koniec, to nic nie zmieni z drugiej moje myśli to tylko słowa, mu tez jest ciężko. I ja która czeka na każdy jego gest, i chwyta się go jak brzytwy tonący. Wiem, że to smieszne ale ja nie wiem o czm rozmawiać z mężem, nie poruszam tematu naszego małżeństwa i co dalej bo się boję, ale o czym rozmawiać, jak i odpowiada krótko i na temat. Jak pokonać jego upór i zawzietość?
 
     
LJ
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-04, 08:44   

I najważniejsze jak się zachować, jak sobie poradzić znowu z jego wychodzeniem, nie powinno mnie to już ruszać ale jak w tej sytuacji, zachować swoją godność, nie prosićżeby jednak została (skoro jakoś wytrzymal te 4 noce) ale pokazać mu, że go kocham i mi zależy.
 
     
LJ
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-04, 22:25   

Kochani mąż wyszedł, zaczeliśmy rozmawiać, powiedzialam spokojnie, ze na rozwód sie nie zgadzam, mąż zaproponował zycie obok siebie, zapytałam czy takie, ze nocuje w domu jak przez ostatnie 4 dni, to mi odpwiedzial, ze woli mieszkanie. i dalej stara śpiewka, że nie potrafi, że mnie nie kocha i zebysmy dali sobie spokoj ze soba, powiedzialam ,że go kocham, że są dzieci ale nic nie dotarło. Powiedział mi, zebym sobie ukladała życie z kims innym, i zebym jemu pokazala swoją zmianę. Mówię mu, że te słowa mnie bolą, ale to tylko słowa.
Moj mąż jest uparty jak osioł, podjął decyzję i koniec.
I co teraz ..... jak dalej trwać.
 
     
eplk
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-04, 23:07   

hm........ja nie wiem czy jestem odpowiednia osoba aby cokolwiek radzic ......sama jestem w podobnej sytuacji. Maz wyszedł wczraj.....w sumie to technicznie rzecz biorac na moja prosbe......

[quote="LJ"]Powiedział mi, zebym sobie ukladała życie z kims innym,

moj maz tez mi kiedys powiedzial ze jeszcze uloze sobie zycie z kims innym bo fajna babka jestem. zaraz po tym jego skoku w bok twierdzil ze nie jestesmy razem i ktoregos dnia go zapytałam czy to znaczy ze kazdy robi co chce i spotyka sie z kim chce to sie zdziwil..powiedzial ze moze lepiej nie bo sie boi ze ja zaangazuje sie w cos innego......

wniosek z tego taki : nie brac wszystkiego az tak do siebie.....pewien moj znajomy mial kryzys w malzenstwie przez jakies 3 lata....tez mowil zonie o rozwodzie i ze jej nie kocha, tylko ze jak sam stwierdzil zaraz po tym jak to powiedzial to zalowal ale jej tego nie powiedzial......

i wcale nie jest mi latwo tak mowic bo jestem chyba na podobnym etapie......maz idzie w zaparte ze to koniec, mowi ze czuje pustke, tez juz slyszalam ze mnie nie kocha......

Plecam Modlitwe i proszenie o łaske madrosci i siły.........ja dzis bylam na mszy o uzdrowienie...modlilam sie za mojego meza i za dzieci i w ogole za rodzine.....i znow nabralam sił.....a zatem jak tu nie ufac Panu ? Trzeba Mu ufac bo tylko on widzi całośc.

czasem rozstanie na jakis czas moze byc lepsze niz takie szarpanie sie

LJ napisał/a:
zebym jemu pokazala swoją zmianę.


to mysle jest wskazowka dla Ciebie. mazchce widziec jak sie zmieniasz.....daj sobie czas.....moze to egoistyczne ale skup sie teraz na sobie i dzieciach......

pomodle sie dzis za was :)
 
     
LJ
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 08:27   

Tak staram się skupiac na sobie, wczoraj bylam na zakupach, dzisiaj myslę o kosmetyczce.
mąż tez mi zarzucał, ze nie dbałam o siebie, zero kosmetyczki, nowych ciuchów, hmm taka mało kobieca byłam:(
Wczoraj usłyszałam, że mam sobie zorganizować opieke na sobote do dzieci bo jego nie ma a ja wpracy caly dzień. Więc stwierdziłam, że postaram się nie odzywać tylko nie wiem co z tymi smsami kocham cię?. I coraz częściej myślę o wyzwniu 40 dni tylko czy to ma sens jak nie mieszkamy razem?
I tak powtarzając w myslach ta rozmowę po raz pierwszy nie upierał się przy rozwodzie, fakt zycie obok siebie nie brzmi szczególnie ale to chyba lepsze, niż chce rozwodu nie wiedzę innego wyjścia.
 
     
Basia23
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 08:41   

Hej

jak wygląda Msza o uzdrowienie?

pa
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 08:51   

LJ napisał/a:
Tak staram się skupiac na sobie, wczoraj bylam na zakupach, dzisiaj myslę o kosmetyczce.
mąż tez mi zarzucał, ze nie dbałam o siebie, zero kosmetyczki, nowych ciuchów, hmm taka mało kobieca byłam:(


To dobrze, że robisz coś dla siebie. Powinnaś jednak wiedzieć, ze słowa skup sie na sobie, albo zadbaj o siebie, nie dotyczą tylko naszej zewnetrznosci, ale w dużej mierze ducha. I choć w wypadku kobiet dobry wyglad (zwłaszcza zauważony przez kogoś) dobrze wpływa na jej samopoczucie, to tak naprawdę nie starcza to na długo.
Więc ja zapropoonuję Ci ZAJMIJ SIE SOBA (uzdrów siebie, odkryj swoje piekno, swój obraz w oczach Boga i swoich, uniezależnij swoje szczeście od spojrzenia drugiego człowieka), moze w ten sposób

http://www.kryzys.org/vie...p=373490#373490
 
     
LJ
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-05, 13:33   

staram się jak trwoga to do Boga, zaczęłam sie modlić, bardziej nad soba panować.

A teraz znowu problem, cały weekend w pracy, mąz o tym wiedzial od wtorku, a wczoraj mi zakomunikowal, że w sobotę go nie ma. Moja mama się wkurzyła, że znowu na ostatnią chwilę podrzuca dzieci, i że nawet się do niej nie odezwie i oczywiście co ona mu zrobiła?.
Mąz napisał do niej smsa, a ona mu odpisala że wyjeżdża i teraz mąż mi pisze, że kto się zajmie dziećmi. Chodzi o dzieci a on nawet nie zadzwoni.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9