Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zostałam zdradzona...
Autor Wiadomość
weronka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-26, 22:06   Zostałam zdradzona...

Wkrótce nasza piętnasta rocznica ślubu, mamy troje dzieci. Dowiedziałam się przedwczoraj. Podejrzewałam już wcześniej, ale on zaprzeczał. Kłamał prosto w oczy, nawet śmiał się z moich podejrzeń. W końcu przejrzałam bilingi... Myślałam, że jesteśmy dobrym małżeństwem. Dziękowałam Bogu za tak udany związek, zwłaszcza, że nie mieliśmy łatwych początków. Rodzina zawsze była dla mnie wszystkim. Jestem w rozsypce. To tak bardzo boli. Tamtą kobietę on poznał za pośrednictwem internetu. Pisali do siebie przez rok. Od maja kontaktowali się również telefonicznie (kilkanaście - kilkadziesiąt razy na dobę!), a ostatnio dwa razy się spotkali (może więcej...). Podobno nie skonsumowali tego związku, ale przypuszczam, że to może być kolejne kłamstwo. Nie mam żadnych podstaw, by wierzyć mężowi. Obecnie najważniejszym jest dla mnie, żeby Dzieci nie poznały prawdy. Nie mam pojęcia co dalej. Czuję się tak dotkliwie zraniona, że nie ma we mnie woli wybaczenia. Uważam, że on na to nie zasłużył. Chcę, aby cierpiał, by poczuł się odrzucony. Jednocześnie trudno mi sobie wyobrazić, że to miałby być koniec naszego małżeństwa, że mogłabym złamać przysięgę.
 
     
Cierpliwy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-26, 23:08   

Witaj Weronka
Ja tez zostałem zdradzony... Dowiedziałem się rok i dziesięć miesięcy temu. 14 lat po ślubie, dziecko, budujący się dom... Za mało podajesz szczegółów, ale na swoim przykładzie mogę powiedzieć ze NIE MA INNEJ DROGI NIŻ WYBACZENIE.
Przed tobą długa i niełatwa droga, ale warto. My z zona naprawiamy swoje małżeństwo. Do tego potrzebny jest tez szczególny dar... Ja go otrzymałem od Boga... Ten dar to poczucie... współwiny.
Warunkiem skutecznego naprawiania jest oczywiście całkowite zerwanie kontaktów męża z ta panią... To tez nie nastąpi szybko i łatwo. Maz jest prawdopodobnie w amoku... Nie myśli racjonalnie...
Walcz o niego razem z Panem Bogiem. Masz moja modlitwę.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 00:17   

Weroniko,
Podpisuje się pod moim przedmówcą...też tam byłam i tylko zobaczenie swoich błędów, które doprowadziły do kryzysu pozwoliły mi na uratowanie rodziny...bo zdrada jest bólem, ale dzieje się w konsekwencji poważnego kryzysu w małżeństwie. Nie podejmuj pochopnie decyzji, postaraj się, jak już opadną emocję dojść do tego, czego naprawdę chcesz. Czy masz kogoś bliskiego, kto może nie koniecznie będzie wieszał psy na mężu, kto pozwoli Ci poukładać w głowie kawałeczki? Bardzo Ci współczuje, ale ciesze się, ze tu jesteś z nami...wielu z nas przeszło tą drogę, historie różnie sie kończą, ale są i takie z happy endem, choć pewnie ciężko Ci w nie dziś uwierzyć.
 
     
weronka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 00:22   

Dziękuję. W sposób szczególny za modlitwę. Mnie na razie nawet ta przychodzi z trudem.
Zerwanie kontaktów...Z tym będzie problem, bo co z tego, że mąż zapewnia iż tak właśnie uczynił, skoro ja już nie mogę mu ufać. Nie sposób przecież tego kontrolować. Jak Wy sobie z tym poradziliście?
 
     
gogol
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 08:18   

weronka napisał/a:
że mąż zapewnia iż tak właśnie uczynił, skoro ja już nie mogę mu ufać. Nie sposób przecież tego kontrolować.
- jest to zapewne bardzo trudne dla ciebie teraz-jednak modlitwa i wiara w to ,że Bóg obdarzy cie tym zaufaniem do męża nastapi.
poza tym jeżeli nie bedziesz pracowała nad odbudowa zaufania do męża nie dasz mu szansy,nie popracujesz nad łąska wybaczenia to jakaz inna droga cie czeka.?


Cierpliwy napisał/a:
Przed tobą długa i niełatwa droga, ale warto. My z zona naprawiamy swoje małżeństwo. Do tego potrzebny jest tez szczególny dar... Ja go otrzymałem od Boga... Ten dar to poczucie... współwiny.
- tego sie trzymaj to madre spostrzeżenie.
 
     
weronka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 09:16   

Dziękuję za wszystkie ciepłe słowa.
Piszecie o współwinie, o tym, że na pewno wcześniej był kryzys. Cóż, ja tego tak nie widzę. Nie czuję się współwinna. Nie mówię, że nie popełniałam błędów. Kardynalnym błędem było obdarzenie męża bezgranicznym zaufaniem, swobodą działania, wyrozumiałość, tolerancja dla jego upodobań i temperamentu, zgoda, by realizował swoje pasje kosztem moich wyrzeczeń, wsparcie we wszystkich działaniach. Ale tak rozumiała służbę małżeńską. Uważałam, że to będzie dobre dla nas, dla Rodziny. Niestety, zostałam perfidnie wykorzystana. Tak dziś to widzę.
Wiem, że bez wybaczenia się nie da. Dlatego trudno mi zaakceptować własne uczucia. Myślę nad jakąś terapią małżeńską, ale nie mam przekonania, że to mogłoby pomóc. Poza tym trudno byłoby to zrealizować, mamy maleńkie dziecko.
Niestety, nie mam nikogo bliskiego. Jedyną dorosłą osobą, którą uważałam za przyjaciela, najlepszego przyjaciela, był mąż.
On twierdzi, że żałuje, że popełnił największy błąd w życiu, ale mu nie wierzę. Nie mogę.
Prawie całą noc przepłakałam. Rozważam każde słowo, które on napisał do tej kobiety, każde kłamstwo, które wymyślił dla mnie. Obsesyjnie wręcz zastanawiam się jak spędzali czas, jaka ona jest, jak wygląda, co w niej go tak urzekło, że zlekceważył mnie i Dzieci, że zniszczył nasze życie. Czuję, że muszę się tego dowiedzieć. W ciągu dnia muszę się jakoś trzymać ze względu na Dzieci.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 11:54   

Weronko,
Czasami właśnie zgoda na zachowania i poświęcenie są tymi błędami, zbytnia uległośc w stosunku do męża, który generalnie bardziej skupia się na sobie, tak przynajmniej było u mnie. Z początku problemem był tylko jego egoizm, ale zobaczyłam swój wkład, gdy doszło do mnie, że ja w zasadzie się zgadzałam, oczywiście chcąc dobrze dla małżeństwa..., potem zobaczyłam też swój egoizm, teraz wiem, że jestem tylko człowiekiem i popełniam błędy, kochający mąż wybacza, jeśli widzi skruchę, i ja czynie to samo. Im głębiej sie kopie okazuje sie, ze problemów jest więcej i człowiek dochodzi do wniosku, że nic nie wiedział, cudem, że az tyle lat przetrwał i że to co wydawało sie byc małżeństwem nie miało z nim nic wspólnego...Bo w zdrowym małżeństwie i dla jego dobra trzeba czasem powiedzieć nie, trzeba prawdziwie kochać, a miłość czasem wymaga stanowczości. Nie od razu też się to wszystko rozumie, mi to zajęło pare miesięcy...przeczytanych kilka pozycji, słuchanie kazań, konferencji, rozmowy, czytanie forum, mądrość biblii a przede wszystkim Jezus, on mnie nauczył przebaczania i pokazał czym jest miłość do bliźniego...a co do pewności, czy to faktycznie koniec...romans jest jak narkotyk...ten trwał dłuższy czas...możesz założyć, że to co mówi, to prawda, możesz tez zakładać, że nie będzie to takie proste...uwierzyć i tak nie uwierzysz, nie na tym etapie i wcale nie musisz jeszcze. Ważna jest deklaracja męża, jeżeli mówi, ze to koniec, to musi wykazać chęć współpracy i naprawy Waszej relacji, może terapia pomoże Wam to osadzić, nam pomogła, ułatwiła słuchanie wzajemne, a to trudne, gdy jest tyle emocji...taka postawa to bardzo dużo, wiele osób tu takiej nie doświadczyło aż do dziś i choć dziś czujesz gniew, ból, i inne przykre uczucia, to spróbuj byc ponad to i zobacz siebie i swoja rodzinę, gdzie możecie być. A może być zupełnie inaczej. Możecie być znów szczęśliwi, to jest jednak decyzja: czy ja chce dac mu szansę...zajrzyj do książki "Kup kochance męża kwiatki", tam na początku autorka pomaga zrozumieć stan w jakim sie znajdujemy i w jaki sposób sobie pomóc, oraz jak podjąć decyzję...nie musisz sie z niczym spieszyć, to nie są proste sprawy, pozwól sobie na przeżycie tego...i to co pisze Cierpliwy, wybaczenie to jedyna droga, bo nie da sie żyć trwając w urazie do kogoś, bo to niszczy. Nie zależnie od tego, czy postanowisz ratować Was, czy opuścisz go, bo będzie to dla Ciebie za dużo, wybaczenie jest konieczne...jeśli znasz angielski jest pewien terapeuta, który nas uratował, wiele wyjasnił...
Dziś jesteś jak przywalona kamieniami, ale uwierz mi, tak nie musi być...nawet po tym życie jest piękne...to taki dar od Boga i ja mu za to dziękuje każdego dnia.
 
     
Basia23
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 12:22   

Samboja
pieknie napisałaś
 
     
aguś83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 12:57   

weronka napisał/a:
Obsesyjnie wręcz zastanawiam się jak spędzali czas, jaka ona jest, jak wygląda, co w niej go tak urzekło


Wiem, że to tak trudne i wręcz na samym początku kiedy się dowiadujemy niemożliwe do ogarnięcia, ale staraj się nie dopuszczać do siebie tych myśli...Jak?Ile razy? Kiedy?
Oprócz tego, że czujemy się w tym momencie tak odrzucone, okłamane i zupełnie nie wiemy co robić to właśnie te dodatkowe myśli, pisanie scenariuszy i wyobrażenia czy też dochodzenia okropnie nas zatruwają.
Właśnie bardzo dobrze to nazwałaś - obsesyjne myślenie - nie pozwól więc aby stało się Twoim kolejnym lękiem, wypieraj każdą myśl, nie dochodź i pewnie każdy Ci to powie nie wypytuj. To naprawdę powoduje w nas dodatkowe żale i frustracje i wcale z czasem mniej nie boli.
Masz moją modlitwę...
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 16:52   

Zgodzę się Aguś, że obsesyjne myślenie i przywoływanie w głowie sytuacji "ich dwojga" razem nie daje niczego. To tak jakby ranić siebie samych na nowo za każdym razem, nic poza niegojącą się raną z tego nie ma...trzeba uważać na ten rodzaj umartwiania się, myślę jednak, że każdy przez to przechodzi, nasyca się bólem, aż zaczyna mieć go dość i przestaje, wtedy zaczyna uczyc się juz o tym nie myśleć...ale z tej części cytatu to co jest ważne to pytania ostatnie: co ona takiego miała, czego ja nie mam, lub co daje czego ja nie dawałam...to pierwsza prawda o nas samych...to nie usprawiedliwienie czynu, a przyczyna dla której mąż idzie tam a nie zostaje tu...szkoda, i to wielka, że nie powie czego brakuje zanim zdecyduje sie pójść, wielki błąd...ale kto ich nie popełnia...
 
     
weronka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 21:20   

Dziękuję za Wasze wsparcie, za wszystkie wpisy. Jeszcze wczoraj byłam pewna, że MUSZĘ znać treść wszystkich sms-ów (tysiące!), zaopatrzyłam się nawet w specjalistyczny program. Gdyby nie zadziałał rozważałam zlecenie zadania fachowcowi. Teraz pod wpływem wpisów niektórych z Was, zaczęłam się wahać. To co przeczytałam w archiwum internetowego komunikatora już i tak kołacze mi się w głowie, a w ostatnim czasie nie to było ich podstawowym narzędziem komunikacji, lecz telefon.
Jednak jeśli nie poznam treści tej korespondencji, nie dowiem się więcej o relacji jaka ich łączy i nie poznam odpowiedzi na pytanie:
Samboja napisał/a:
co ona takiego miała, czego ja nie mam, lub co daje czego ja nie dawałam...to pierwsza prawda o nas samych...to nie usprawiedliwienie czynu, a przyczyna dla której mąż idzie tam a nie zostaje tu...

Więc nie poznam tej przyczyny, a to przecież konieczne. Mąż nie chcę na ten temat mówić. Twierdzi, że kochanka nic dla niego nie znaczy, że się zaplątał, zagubił.
Bardzo proszę Was o modlitwę w naszej intencji i gorąco dziękuję wszystkim, którzy to robią.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 22:14   

Weronka,
Poznasz kiedyś, na wszystko przyjdzie czas...teraz jest u Was burza piaskowa z emocji, musza opaść...on może też nie chce o tym rozmawiać, bo czuje wstyd, może też nie chce mówić Ci, że coś do niej czuje, więc umniejsza. Nie jest trudno sie w kims zauroczyć przecież...bez względu na to co ich łączyło, mówi, że koniec...masz przynajmniej jakiś punkt zaczepienia...Pomodlę sie o Ciebie dziś...
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 22:44   

Weronko -
W żadnym razie nie polecam analizowania przymiotów kochanki ani porównywania się z nią, lub zastanawiania się nad tym, co ona ma czego Ty nie masz lub co ona daje czego Ty nie dawałaś. A szczególnie w celu by wiarołomnego usatysfakcjonować starając się w dwójnasób, nie teraz, nie na tym etapie.
Takie myślenie ustawia Cię natychmiast w hierarchii, gdzie Ty wchodzisz w podświadomą konkurencję z kochanką . Idąc tym tokiem rozumowania niemal od samego początku jesteś na bardzo oddalonej pozycji jeśli nie straconej - bo przecież Ciebie oszukiwał a jej poświęcał swój czas- jak myślisz, jak się będziesz czuła?

Cytat:
Więc nie poznam tej przyczyny, a to przecież konieczne. Mąż nie chcę na ten temat mówić. Twierdzi, że kochanka nic dla niego nie znaczy, że się zaplątał, zagubił.

Zagubił powiadasz, cóż niemal wszyscy zdradzający używają tego magicznego słowa :-D
Chcesz poznać przyczynę dla której mąż Cię zdradził? Uważasz, że on zna odpowiedź na to pytanie i że Ty ją usłyszysz? Nie sądzę.
Z bardzo prozaicznych powodów ludzie dopuszczają się zdrady, niekoniecznie dlatego że partnerowi czegoś brakuje. Czasem kochanki do pięt nie dorastają tym zdradzanym żonom - tak więc odpuść sobie temat pt. co ona miała czego Ty nie masz.

Powodów zdrady jest wiele:
bo nie ma w tym rutyny, bo to pachnie nowością, daje kopa z endorfin, pozwala czuć się wyjątkowo, pozwala się kreować na kogoś kim się nie jest, bo lubi się prowadzić podwójne życie pełne dreszczyków emocji, bo to nie ma NIC wspólnego z realnym życiem i odpowiedzialnością, bo człowiek z natury nie jest monogamiczny i w ten sposób realizuje swoją naturę itd, itd.

Jesteś żoną swojego męża, matką jego dzieci, zatem należy Ci się wytłumaczenie, oczywiście bez detali - chyba że chcesz się zakatować. Powinny paść także jakieś wiążące deklaracje ze strony męża, unikanie tematu nie jest właściwą postawą.
Postaraj się wyciszyć, odzyskać jasność spojrzenia.




I
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-27, 23:17   

Dziewczyny mądrze piszą, nie katuj się żadnymi ich esemesami, ja niestety też poznałam część maili , które mąż wymieniał z paniami z pewnego portalu i niestety , jak mi się one przypomną , to czuję taki ból, ze tylko Pan Bóg może mnie od niego uwolnić.. A co do tej książki, o której pisze Samboja, ja ją przeczytałam i od razu wyrzuciłam na śmietnik...Po prostu bardziej dołującej rzeczy ,w moim ówczesnym stanie ducha chyba nie mogłam przeczytać...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9