Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zdradziłam nie wiem co dalej
Autor Wiadomość
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 10:27   

POszukująca,

Jest takie cudowne powiedzenie, że człowiek musi upaść na samo dno, żeby odnaleźć tam coś co pozwoli mu się podnieść.
Zaręczam Cię, że mąż się myli, może być jak za czasów kawalerki. Można tak na nowo ożywić w sobie miłość. Są na to sposoby, jest mnóstwo dróg, książek, wskazówek, potrzebne jest zrozumienie, zmiana myślenia i postępowania. Małżeństwo znów może byc szczęśliwe, nawet bardziej niż wcześniej. To nie gołe słowa, moja i inne historie to potwierdzają. Ale nie ma nic za darmo, tylko ciężką pracą.
Najważniejsze chyba jest stwierdzenie, że jest to czas kryzysu, dzięki któremu możecie wyjść silniejsi. Może warto powalczyć o swoje małżeństwo, udac się po fachową pomoc. To trwa miesiącami, ale warto. Zacznij słuchać kazań, które są zalinkowane na forum, zanim zrobisz coś dogłębnie to przemyśl, może warto porozmawiać z kimś, kto pomoże Ci rozjaśnić pewne kwestie. Bez wątpienia czyn, jaki dokonałaś niesie ze sobą ładunek bólu dla Was obojga, cierpienie, stało się to dlaczegoś, warto skupić się na tym dlaczego, nie usprawiedliwiać, ale szukać przyczyn zrozumienia samego siebie.
Wiele osób pisze, ze to głupota...nie ma potrzeby oceniać, takie rzeczy dzieją się dlaczegoś, to jest naprawdę przykry czas, nie tylko dla zdradzonego ale i dla zdradzającego. Popełniłaś błąd, teraz sama musisz wiedzieć co chcesz z tym zrobić. Najwspanialsze jest to, że Jezus już dawno Ci wybaczył, i jest niewielu, którzy moga Ci tak pomóc jak on.

Z Bożą pomocą...szukaj mądrości w Biblii.

Samboja
 
     
poszukująca27
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 11:15   

warto skupić się na tym dlaczego, nie usprawiedliwiać, ale szukać przyczyn zrozumienia samego siebie.


ja wiem dlaczego... potrzebuję męża: wsparcia, rozmowy, bliskości... teraz odnoszę wrażenie że on jest tylko wtedy kiedy coś ode mnie chce, to "coś" tzn iść do łóżka, ugotować, uprasować. A ja nie potrafię skoro wiem, że nie poświęca tak potrzebnego mi czasu, nie potrafi usiąść i nawet potowarzyszyć mi w ciszy...

Nie wiem, może moje przewrażliwienie sprawia, że wyolbrzymiam wiele rzeczy, może moja wizja małżeństwa jest "kosmiczna" a miłość tragicznie romantyczna... Może to wszystko moja wina bo żyję oderwana od rzeczywistości a postawa mojego męża jest jak najbardziej na miejscu.

Ja już nic nie wiem..
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 12:17   

najgorsze,Poszukująca,jest to,że Ty ciągle tylko ja, ja, ja, ja.... ja potrzebuję....ja bym chciała, ja...ja...ja.

poszukująca27 napisał/a:
Nie wiem, może moje przewrażliwienie sprawia, że wyolbrzymiam wiele rzeczy, może moja wizja małżeństwa jest "kosmiczna" a miłość tragicznie romantyczna... Może to wszystko moja wina bo żyję oderwana od rzeczywistości a postawa mojego męża jest jak najbardziej na miejscu.


najważniejsze,żebyś "odczarowała" swoje myślenie na ten temat,bo poza pieknymi słowkami, typu "romantyczność","oderwanie od ziemi" jak na razie skończyło się dość przyziemnie i prymitywnie,nie sądzisz?

o wiele romantyczniej by było,gdybyś-widząc problem w braku zrozumienia miedzy Tobą,a mężem-poszukała innych dróg,niż ramiona żonatego faceta.....
jak ktoś CHCE to znajdzie sposób....wystarczy wklepać w google kilka pojęć i wyskoczy Ci masa stron,książek,artykułów na temat ożywienia po latach relacji małżeńskiej....zrobiłaś to?

najpierw polecam Ci przeczytanie pozycji,które pokazują różnice w postrzeganiu związku i miłości przez kobiety i mężczyzn....to nie są teorie,tylko rzeczywistość-nie oczekuj od męża tego,czego Ci dać nie może,bo jest... facetem.....

jak chcesz pogadać-umów się z koleżanką,siostrą/matką....kobiety są od gadania i do gadania i do współgadania,bo tak są pięknie skonstruowane....
polub bycie samej ze sobą,znajdź jakąś pasję,która będzie Ci zajmowała myśli i która nie będzie dawała Ci chwili czasu na narzekanie i szukanie dziury w całym
zastanów się też,co TY możesz dać mężowi i czy mąż jest z Tobą szczęśliwy....bo mam wrażenie,że z jednego chciejstwa i realizacji swoich chceń(zdrada) rpzechodzisz w drugie-szukasz sposobu,by mąż się dostosował do Twoich potrzeb....to już od razu możesz na tym krzyżyk postawić,bo to Ci się nie uda,nie ma takiej opcji....

ale! relacje w małżeństwie mogą być znowu świetne,kiedy to TY zaczniesz najpierw coś dawać od siebie:szacunek,wiernośc,pamięć,wyrozumiałość dla męża....zacznij od siebie...zwłaszcza, że nie zapominaj,że jeśli chcesz wrócić na stare dobre tory,to poza żalem za grzechy i poprawy zachowania,jest jeszcze coś takiego jak zadośćuczynienie.....nie uważasz,że mężowi się od Ciebie to należy?

bo czuć jakoś,że przechodzisz nad tym do porządku dziennego i dalej nastawiasz się na opcję: branie.....

nie tędy droga.....gdybyś przyszła tutaj PRZED ZDRADĄ,można byłoby Ci współczuć i przyznać rację-zdradzając męza, trochę tej racji sobie odebrałaś-bo chyba nie stawiasz na równi zachowania męża wobec Ciebie z tym,co zrobiłaś?
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 13:30   

poszukująca27 napisał/a:
Nie wiem, może moje przewrażliwienie sprawia, że wyolbrzymiam wiele rzeczy, może moja wizja małżeństwa jest "kosmiczna" a miłość tragicznie romantyczna... Może to wszystko moja wina bo żyję oderwana od rzeczywistości a postawa mojego męża jest jak najbardziej na miejscu.

Może i to zbytnie przewrażliwienie
..choć trudno to określić szczególnie gdy nie zna się waszego małżeństwa.
Ale zazwyczaj zaczyna się podobnie :
Jak patrzę wstecz w moje małżeństwo-mojej zonie tez wiele brakowało, wiele miała za złe, wiele oczekiwała.
I nie istotne że facet jej(patrz ja) był obok każdego dnia,nie zwiewał,nie kombinował,nie szukał wrażeń.
To było zbyt mało-a te zbyt mało doprowadziło do reszty(mało przyjemnej jak na wspomnienia).
A ta reszta dziś stworzyła kobietę -jako już nie pamięta o swoim mężu,
tak prosto - skreśliła w pamięci, wymazała
i juz.

Tak że poszukująca ..ani ty za wysoko nie mierzysz z oczekiwaniami....ani ty nie przejaskrawiasz małżeństwa..ani pewnie i twój chłop nie taki zły.
Jedynie popełniasz podstawowy błąd-za bardzo skupiasz się na sobie i przez to nie widzisz innych.
A każdy inny który ci da to co mąz nie potrafi,zapomniał lub spowszedniał -to będzie królewicz z bajki.........
nawet bez względu na koszta..

pozdrawaim
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 13:40   

poszukująca27 napisał/a:
warto skupić się na tym dlaczego, nie usprawiedliwiać, ale szukać przyczyn zrozumienia samego siebie.


ja wiem dlaczego... potrzebuję męża: wsparcia, rozmowy, bliskości... teraz odnoszę wrażenie że on jest tylko wtedy kiedy coś ode mnie chce, to "coś" tzn iść do łóżka, ugotować, uprasować. A ja nie potrafię skoro wiem, że nie poświęca tak potrzebnego mi czasu, nie potrafi usiąść i nawet potowarzyszyć mi w ciszy...

Nie wiem, może moje przewrażliwienie sprawia, że wyolbrzymiam wiele rzeczy, może moja wizja małżeństwa jest "kosmiczna" a miłość tragicznie romantyczna... Może to wszystko moja wina bo żyję oderwana od rzeczywistości a postawa mojego męża jest jak najbardziej na miejscu.

Ja już nic nie wiem..


Poszukująca, warto pytać siebie dalej: dlaczego pragnę tej rozmowy, bliskości tak bardzo że zdecydowałam się szukać ich u kogoś innego? co będzie jeśli w małżeństwie wiele się nie zmieni a ja za parę lat spotkam kogoś innego, czułego, dobrego, kto może nawet będzie chciał ze mną stałego związku?

Może Twojemu mężowi daleko do ideału, nikt temu nie zaprzecza. Przykre że nie chce zaspokajać Twoich potrzeb bliskości, wsparcia, ale tak się zdarza. To co Ty zrobisz z tymi potrzebami to tylko Twój wybór i odpowiedzialność.
Pomyśl w ten sposób: a gdyby Twój mąż musiał wyjechać na długo do pracy, albo gdyby był sparaliżowany, nie mówił tylko leżał - Twoje potrzeby by nie zniknęły, prawda?
Nadal pragnęłabyś wsparcia, bliskości, rozmów. To są naturalne pragnienia, każdy z nas je ma i nad tym trzeba nauczyć się pracować, wynagradzać sobie te braki w zdrowy sposób, zawierzając Bogu.
 
     
poszukująca27
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 14:33   

krasnobar napisał/a:
zastanów się też,co TY możesz dać mężowi


co ja mu daję/mogę dać? Na co dzień chodzę wkoło niego jak wkoło dziecka; sprzątam, piorę, prasuję, gotuję, robię śniadanka i kanapeczki, dbam o to, by miał to co lubi, w sypialni też nie może narzekać... a z mniej "przyziemnych" rzeczy daję mu oparcie bo zawsze jestem kiedy tego potrzebuję, daję mu miłość (choć wielu stwierdzi, że co to za miłość skoro go zdradziłam), daję mu swój czas.. i to jest moje " ja ja ja ja" ? może ta zdrada była powodem właśnie tego, że to moje "ja"nigdy nie było usłyszane? że ciągle on, albo dzieci a ja byłam ciągle spychana na drugi tor, na później?

Przepraszam jeśli się unoszę, ale nie jest mi lekko, szukam wsparcia na tym forum i zrozumienia całej tej sytuacji. I zarzucanie mi, że ciągle myślę tylko o sobie po prostu mnie rani, bo o sobie zawsze myślałam na samym końcu, aż do czasu zdrady - to była jedyna rzecz, jaką zrobiłam dla siebie i teraz ponoszę tego konsekwencję...
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 15:16   

duzapanna napisał/a:
Nadal pragnęłabyś wsparcia, bliskości, rozmów. To są naturalne pragnienia, każdy z nas je ma i nad tym trzeba nauczyć się pracować, wynagradzać sobie te braki w zdrowy sposób, zawierzając Bogu.

Tak mi się skojarzyło.. kiedyś w necie dotarłem na stronkę (forum) dla kobiet...
Było tam wiele tematów,miedzy innymi włąsnie o tej pustce jaka odczuwają kobiety w związku.
Oczywiście wiele rad...wiele wsparcia między kobietami i totalna jazda na facetów -jak to w świecie kobiecym .
Ale ubawił mnie jeden rodzynek,post jakiegoś tam faceta...
szczena mi opadła jak przeczytałem i az skopiowałem sobie do kompa.
A teraz go przepisuję
Nosi tytuł:

IRONICZNY ŚWIATA KOBIECY....


Kiedy przekraczasz już ..esci lat, a twój małżeński świat wieje nudą i brakiem zrozumienia.
Co robi wówczas kobieta??
wszystko zmienia.
Na początek
otaczasz się kolegami,
zyjesz ich mądrościami
bo przecież oni lepiej wiedzą
a także maja w sobie dary
jakie dawno stracił już twój stary
Przy nich czujesz się kobieca
a ich adoracja powoli podnieca ,
Oni to potrafią- podziwiać twa kibić i fryzurę.
Mąz już dawne tego nie umie
Tak twe serce zdobywają gdy za piękność ciebie mają.
Stajesz się każdego dnia kobieca.
.nowy bucik, nowa kiecka już fantazja jest zdradziecka.
A panowie zabiegają puszczą oko, zagadają , potajemnie się starają.
Tak kobiecośc twoja wzrasta-do starego już nie wracam no i basta.
Ciało twoje całe płonie-już nie myślisz o kobiecości zgonie.
Dalej bywa różnie,jak to w życiu kwadratowo i podłuznie.
Jednej właczy się hamulec-,a inna pójdzie na całośc bo musi ulec.
Wnioski z czasem sa te same ze z każdym samcem zycie zafajdane.
Co z tym zrobić gdy poszła już tak daleko??
Ni oddam tego -dla chłopa głupiego.
I buduje mur oj wysoki i kopie rów głęboki.
Z jednej strony zostawiam chłopa swego, a z drugiej biegnę do świata szczęśliwego.
A tam praca, koleżanki oczywiście po selekcji by nie słuchać nawróceń prelekcji
Tam wypady, wyjazdy, rozrywka i szał.
Wszystko co tylko wolności świat dał.
I powiedzcie mi miłe Panie-czy jest sens starego wspominanie??
czy jest sens przemieniać mojego piernika?
Nie!
jestem wolna -a on niech z życia znika
Ja wybieram świat kolorowej baśni i zatykam uszy by nie słyszeć już waśni.
By nie dobiegało mnie już skomlenie .
Józka zostań ze mną ja wszystko zmienię.

O nie miły Panie Józka ma to gdzieś i już tu nie zostanie.
I tak lata mijały, a kartki z kalendarza się zrywały.
I szła sobie siwa Józka niedaleko domu i wyrżnęła się o kawał betonu.
Leży i jęczy nikt staruszki nie podniesie tylko skowyt echo niesie.
Leży obolała a myśl umysł przenika.
Kto podniesie??
Szkoda że nie ma obok mego piernika.



pozdrawiam :mrgreen:
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 15:38   

krasnobar napisał/a:

najpierw polecam Ci przeczytanie pozycji,które pokazują różnice w postrzeganiu związku i miłości przez kobiety i mężczyzn....to nie są teorie,tylko rzeczywistość-nie oczekuj od męża tego,czego Ci dać nie może,bo jest... facetem.....


Wg autorki mąż potrafił to dać jeszcze jako nie-mąż. Szef ciągle jeszcze potrafi.
Znaczy faceci dopiero zaczynają być facetami dopiero po zdobyciu kobiety :shock:

Cytat:
jak chcesz pogadać-umów się z koleżanką,siostrą/matką....kobiety są od gadania i do gadania i do współgadania,bo tak są pięknie skonstruowane....
polub bycie samej ze sobą,znajdź jakąś pasję,która będzie Ci zajmowała myśli i która nie będzie dawała Ci chwili czasu na narzekanie i szukanie dziury w całym


Po co wychodzić za mąż jeśli bycie samej ze sobą i pasje i tak mają wystarczyć?


Cytat:
zastanów się też,co TY możesz dać mężowi i czy mąż jest z Tobą szczęśliwy....bo mam wrażenie,że z jednego chciejstwa i realizacji swoich chceń(zdrada) rpzechodzisz w drugie-szukasz sposobu,by mąż się dostosował do Twoich potrzeb....to już od razu możesz na tym krzyżyk postawić,bo to Ci się nie uda,nie ma takiej opcji....


Dla mnie małżeństwo to właśnie dopasowywanie się do potrzeb drugiej strony.
Dlaczego mąż nie miałby zaspokajać potrzeby żony, zwłaszcza jeśli te są dosyć podstawowe: zainteresowanie, bliskość, rozmowa?


Cytat:
nie tędy droga.....gdybyś przyszła tutaj PRZED ZDRADĄ,można byłoby Ci współczuć i przyznać rację-zdradzając męza, trochę tej racji sobie odebrałaś-bo chyba nie stawiasz na równi zachowania męża wobec Ciebie z tym,co zrobiłaś?


Zdrada zmienia dużo - m.in. przestawia klapkę w mózgu komentujących.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 17:07   

poszukująca
Cytat:
może ta zdrada była powodem właśnie tego, że to moje "ja"nigdy nie było usłyszane? że ciągle on, albo dzieci a ja byłam ciągle spychana na drugi tor, na później?


Też po części Twoja wina , bo pozwoliłaś się zepchnąć .
W związku musi istnieć pewna równowaga w dawaniu i braniu .
Podobnie w stosunku do dzieci .
A brać ponoć trudniej i wymaga to pewnej dojrzałości i mądrości .
Mało kto to potrafi .

Ja się nie dziwię wyczerpaniu , bo 3 dzieci w lat 5 to stroma górka ,
ale i dla męża to też jakieś wyzwanie .
Myślę , że chłop nie taki zły .


========================================


Macko
Cytat:
Zdrada zmienia dużo - m.in. przestawia klapkę w mózgu komentujących.


Mógłbyś rozwinąć myśl ?
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 17:42   

macko napisał/a:
Zdrada zmienia dużo - m.in. przestawia klapkę w mózgu komentujących.


nikt nie zrozumie zdradzającego jak inny zdradzający....to też rodzaj pewnej klapki w mózgu-fakt: ja jej nie mam,wybacz.


Poszukująca,nie musisz się unosić i rozumiem,że czujesz się rozgoryczona,ale zdrada to nie jest coś,nad czym przechodzi się do porządku dziennego,to nie kłótnia podczas kolacji, to przecież to poważne wykroczenie przeciwko związkowi,przeciwko relacji,dużo gorsze,niż brak wsparcia polegający na tym,że ktoś może nie umie tego wsparcia dawać lub nie wie,ze tego wsparcia ktoś potrzebuje...

może inaczej: jak sygnalizowałaś mężowi swoje potrzeby,braki....piszesz o wsparciu męża poprzez kanapeczki,kolacyjki,opieranie itd....gdyby to było mu do szczęścia potrzebne,nie żeniłby się,tylko został z mamusią,wszak ona robi to samo....lub też zatrudnił panią do robienia tego w domu,taniej pewnie by wyszło....

samo Twoje oburzenie już wiele mówi-na tę chwilę nadal czujesz się osobą pokrzywdzoną w związku i dopóki masz to uczucie w sobie,niestety nic się nie zmieni...
nie zaciekawiło Cię np. jakie książki mam na myśli,nie zapytałaś o tytuły....

czyli rozumiem,że albo mąż będzie spełniał swoje wymagania,a jak nie,to zdrada lub szukanie nowego?nie ma innych dróg?mąż sam z siebie ma nagle stać się kimś innym,bo Ty chcesz,tego oczekujesz...pewnie ma zgadnąc,domyślić się..

w takiej sytuacji uważam,że powinien wiedzieć o zdradzie,by mógł zdecydować,czy chce z Tobą być-skoro nie tylko został zdradzony,ale i okazuje się,że jest beznadziejnym mężem....

możesz powiedzieć o nim 10 dobrych rzeczy?

podałem Ci inną drogę-odrzucasz,więc cóż Ci mogę rzec-będę się modlił za Was,tyle mogę.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 17:58   

POszukująca,
Na forum można otrzymać wsparcie, niektórzy czasem wylewają kubeł zimnej wody, przemawiają wprost ostrym językiem, który nie koniecznie zadziała, na zrozumienie potrzeba miesięcy...ja Ci współczuje, wiem przez co przechodzisz, wiem, że masz ogromne poczucie winy, chcesz naprawić, obawiasz się, że gdyby mąż się dowiedział, to by Ci nie wybaczył. Tego nie wie nikt. Nawet samych siebie nie możemy być pewni, ja też sądziłam, że nie wybacze, a jestem nadal żoną mego męża. Zacznij od początku - czym jest małżeństwo- słuchaj rekolekcji, wszystko Ci się w głowie poukłada...zacznij od tego np.
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=11206
a jest tego więcej...

Masz prawo czuc się kochana, zapewne byłaś zaniedbywaną żoną, zapewne mąż nie zdaje sobie sprawy, że tak było. Zapewne i jemu mogłoby być lepiej z Tobą...przyjdzie czas, że zaczniecie o tym rozmawiać, skorzystacie byc może ze specjalisty, to nie jest tak, że nie można się nauczyć być czułym i rozmawiać, wszystko wymaga jednak pracy nad sobą...

A odnośnie niektórych głosów w wątku, poczułam, że poleciały kamienie...no ale to tylko moje odczucia...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 18:50   

Samboja

kiedyś
Cytat:
Wiele osób pisze, ze to głupota...nie ma potrzeby oceniać, takie rzeczy dzieją się dlaczegoś, to jest naprawdę przykry czas, nie tylko dla zdradzonego ale i dla zdradzającego. Popełniłaś błąd, teraz sama musisz wiedzieć co chcesz z tym zrobić. Najwspanialsze jest to, że Jezus już dawno Ci wybaczył, i jest niewielu, którzy moga Ci tak pomóc jak on.


ostatni
Cytat:
A odnośnie niektórych głosów w wątku, poczułam, że poleciały kamienie...no ale to tylko moje odczucia...
_________________




Samboja , kamienie tu nie lecą ......... to moje zdanie .
Zdrady jeżeli nie chcesz nazywać głupotą ( zwłaszcza takiej )
to nazwijmy grzechem , konkretnie cudzołóstwem .
A może nie wypada nazywać rzeczy po imieniu ?
Błąd , to brzmi lekko .
Wiecej , dzieki błędom się rozwijamy .
To czy większa ilość zdrad , tudzież innych "błędów"
nie doprowadzi nas czasem do świętości ?

Nie widzę osobiście , aby ktokolwiek się tu znęcał nad Poszukujacą .
To że Bóg wybaczy to super , ale jest jeszcze mąż .
Ważne , żeby Poszukujaca nie odczytała
lini wsparcia w stylu - w zasadzie to wina męża .
Nie , za zdradę odpowiada tylko ona i ten facet .


A oczywiście , co do pracy , nadziei itd
to się zgadzam . ;-)
i chyba wszyscy .
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 21:24   

mare1966 napisał/a:

Macko
Cytat:
Zdrada zmienia dużo - m.in. przestawia klapkę w mózgu komentujących.


Mógłbyś rozwinąć myśl ?


Takie mam wrażenie, nie pierwszy raz, że czasem w komentarzach biorą górę emocje czy własne rany. Bywa, że nie jest do śmiechu. Tutaj to i tak lajcik.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 21:46   

Macko ,
na podobnej zasadzie
można by powiedzieć , że na temat choroby nowotworowej , gwałtu itd. każdej sprawy
nie powinny się wypowiadać osoby chore na nowotwór , zgwałcone
bo ich własne emocje i rany ............... no właściwie co z tą klapką ?
Zniekształcają prawdę , przesadzają , nie myśla logicznie , nie mają doświadczenia ?
Mnie się wydaje coś zupełnie przeciwnego .
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 4