Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zdradziłam nie wiem co dalej
Autor Wiadomość
poszukująca27
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 16:35   

Ani mój mąż ani jego żona nie powinni płacić za to co zrobiliśmy. ... pora z tym wszystkim skończyć raz na zawsze
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 17:24   

poszukująca27,

napisałaś:

Cytat:
Więc nie wydaje mi się, że emocjonalnie się zaangażował. Gorzej chyba ze mną bo ja to mimo wszystko przeżywam. Nie chcę iść z nim do łózka broń Boże! ale boję się stracić to, co on mi daje: poczucie większej atrakcyjności, pewności siebie. Czuję się zauważona, doceniona, piękna...


spójrz prawdzie w oczy: facet powiedział Ci w twarz, że Ciebie UŻYWA..... po prostu używa. nie zamierza budować z Tobą relacji,nie zamierza odchodzić od żony,chcę Cię używać i tak jak zużyty przedmiot,może Ciebie w każdej chwili odstawić.....może to być dla Ciebie trudne,ale takie podejście faceta do kobiety świadczy o tym,jak jej nie szanuje.....musisz siebie zapytać-dlaczego odbierasz to pozytywnie,jako przyczynek do większej pewności siebie,poczucia atrakcyjności,skoro za tym kryje się najzwyczajniejsze upokorzenie....nie powinno być dla kobiety większego poniżenia,niż śmiałe i jasne przyznanie się,że interesuje go tylko cieleśnie,a jej uczucia ma gdzieś.....
nawiasem mówiąc-zarzucasz mężowi,że nie rozmawia z Tobą o Twoich uczuciach,nie jesteście blisko duchowo-toż z kochankiem jest tak samo.....to,że pobajdurzy Ci to,co chcesz usłyszeć,nie ma nic wspólnego z bliskością duchową......człowiek,który ma dobre intencje w stosunku do drugiego człowieka-nie upadla go,nie sprowadza na manowce.....
no i pomysl o zonie tego czlowieka....nie godzi sie...pierwszy krok to calkowie odciecie....koniec.
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 18:22   Re: Zdradziłam nie wiem co dalej

poszukująca27 napisał/a:


I właśnie w takim momencie pojawił się ten kolega. Poświęcił mi czas, dużo gadaliśmy, to szkolenie dodatkowo pokazało, że czegoś mi brakuje w małżeństwie. ....

Kiedyś jak cos starałem się wytłumaczyć-używałem prostego argumentu.
By znać prawdę wystarczy dowiedzieć się czy tak samo jest urzekający dla własnej zony, czy tak samo poświęca czas, czy tak samo rozmawia, czy tak samo dzieli zainteresowania.
Zapewne nie a skoro tam zaniedbuje-a tu się udziela to znaczy że wcześniej czy później i tu zaniedba.
No cóż kolejna biedna kobieta, kolejno zaniedbana przez faceta, kolejno szuka spełnienia się.
Kosztem czego????
siebie.. dzieci. ..małżeństwa....
Warto tak rozwiązywać problemy???
Zamiast poszukać sposobności, metody jak obudzić spiącego rycerza -patrz męża.
Poszukująca jestem facetem ,nie jakims tam zakorzenionym piernikiem, ani lamusem z epoki lodowcowej.
I jako facet napisze wprost-mężczyzna myślący rozporkiem mało jest wart.

pozdrawiam
 
     
K_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 18:33   

Na początek sugeruję 100% odcięcie. Nie tylko zmiana pracy. Jak trzeba to telefonu, maila, wszystkich wspólnych forów, grup kontaktu.
Moim zdaniem nie ma o czym mówić jak chodzi o koszty.

Po drugie - brak tworzenia jakichkolwiek wyobrażeń na temat tej osoby w głowie. Zero - myśl przychodzi - myśl odpływa. Spokojne ciach i ani pół zdania w głowie dalej. I już tak zawsze wobec innych facetów (co do braku wyobrażeń), zwłaszcza, że póki co masz w sobie ranę, która może Cię czynić podatną.

Jeszcze nie widziałaś skutków zdrady i Cię nie dotknęły - tzn. przede wszystkim nie widziałaś bólu i destrukcji swojego męża. To ta krzywda i ten ból się liczy. Wtedy byś się chyba nie wahała.

Co do mówienia, czy nie, ja nie mam zdania. Niektórzy mówią, że nie. Ktoś inny, że dopiero w momencie, kiedy się nieco ponaprawia i drugi będzie zdolny to udźwignąć. Inni jeszcze twierdzą, że chcieli by wiedzieć (lub nie).To Wasze życie i decyzja, której skutki różnorakie Was dotyczą. I tu bym chyba pracowała z psychologami, mądrym kierownikiem duchowym - nie przypadkowym, a nie z nami forumowiczami, z całym szacunkiem dla naszych historii i przemyśleń. Co do samej spowiedzi to bym nie czekała. Pan Bóg naprawdę za nami tęskni kiedy się od niego oddalamy! Nie dawaj mu na siebie już czekać!!

Program naprawy po zdradzie to program naprawy na lata. Życie jest ciężkie i nie ma łatwego efektu, to jest bolesna i pełna trudu droga na lata. Zdolność do wybaczenia sobie - będzie Ci trudno! Bóg może przemieniać Twoje serce i uczynić je znowu pięknym. Może nawet przeżyjesz bardziej wartościowe i szczęśliwe życie w bliskości z Bogiem. Jezus nie potępił, ani nie bagatelizował. Dobrze, że tu jesteś! Głosy osób zranionych nich Ci tylko pokazują, że zdrada czyni w ludziach spustoszenie i ich bardzo boli. Jeśli sama siebie bardzo oskarżasz i nienawidzisz (tego nie wiem), to może Ci być trudno z takimi głosami. Tylko Pan Bóg jest dobry, co się dziwić, że my zawalamy. Jednak rany i skutki zdrady są straszne - ale skutków się nie wybiera. Zacznij swoją piękną drogę z Bogiem! Może nie będzie momentami wygodnie i łatwo, ale będzie niesamowicie!
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 18:56   

mare1966
Cytat:
Nastolatka czy mężatka po 40 .
Nastolatki są nawet cwańsze .


Sorry , miało być "mężatka po 60 " :mrgreen:


--------------------------------------------------------

Jak tam było dokładnie z ich zaangażowaniem uczuciowym
właściwie nie wiadomo ,
bo Poszukująca ciągle dorzuca treści .
Może facet też się połapał po fakcie i teraz deklaruje wierność żonie ?
Tak też mogło być .
No i on dalej się KLEI , co jednak swiadczy , że niewiele przemyślał .

----------------------------------------------------------

W zasadzie wszyscy piszą Ci podobnie .
K wlała sporo otuchy .
Co by nie mówić , to poszło za daleko .
 
     
poszukująca27
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 19:31   

Dałam się używać jak szmata do podłogi-kiedy byłam potrzebna.... jak mogłam tam nisko upaść j aż tak się nie szanować. .. dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo się upodliłam dla faceta który nic dla mnid nie znaczy....
 
     
DHL1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 20:42   

poszukująca27 napisał/a:
Dałam się używać jak szmata do podłogi-kiedy byłam potrzebna.... jak mogłam tam nisko upaść j aż tak się nie szanować. .. dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo się upodliłam dla faceta który nic dla mnid nie znaczy....

Poszukująca nie jesteś szmata i nie masz prawa nigdy..a to prze- nigdy mówic tak o sobie.
Jestes zwykłą..normalna kobieta
..kobieta jaka chciałą być widziana,kochana,być w sferze zainteresowania.

A na twej drodze pojawił się zwykły palant jaki to wykorzystał,wykorzystał chwile słabości,chwile pragnień...

I to chce bys dojrzała
ŻE TO BYŁ ZWYKŁY PALANT......
mający zerowe pojęcie o szacunku....
najpierw włąsnej zony..a potem chwil kobiecych słabości....
taki nijaki produkt w ładnym zachodnim opakowaniu

A gdy zobaczysz w nim palanta----to z łatwością dasz rade wyzbyc się tej znajomości

pozdrawiam

i nie katuj się już więcej takimi ocenami siebie-nos do góry :lol:
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 20:59   

Cytat:
Dałam się używać jak szmata do podłogi-kiedy byłam potrzebna.... jak mogłam tam nisko upaść j aż tak się nie szanować. .. dopiero teraz dotarło do mnie jak bardzo się upodliłam dla faceta który nic dla mnid nie znaczy....



Nie przesadzaj .
Dotarło do ciebie po pierwszym razie ,
a nie po roku czy dwóch .
To jednak jakaś ISTOTNA różnica .
Do tego ten "szczęśliwy niewypał" , łatwiej trochę .



===========================================================

P.s. Nie ma związku z tą sprawą konkretną , ale .............

Ja napiszę wprost , może się komuś kto trafi tu przypadkiem przyda .
Usługi seksualne tanie nie są , a korzystając z głupoty
jakiejś mężatki
można mieć za darmo świeży towar wysokiej i pewnej jakości na wyłączność .
Do tego zaangażowany emocjonalnie , chętny i czasu nie wydziela , stara się .
A jak się znudzi ,
to są nastepne naiwne .
Nie ponosisz żadnych konsekwencji , kosztów .
A jak cię mąż pobije , to wygrasz w sądzie odszkodowanie .



Prawda jest taka :
Nie bedzie głupich do dawania to i ......... brać nie będzie możliwości .
Ostatnio zmieniony przez 2014-08-05, 21:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 21:38   

Tadeusz Boy - Żeleński

Uwiedziona


Dialog (!) sceniczny
Osoby:

ONA, piękna, wykształcona i ozdobnie mówiąca.
ON, naturalnej wielkości, wypchany, uzdolniony wszelako do wykonywania pewnej ilości automatycznych poruszeń.

Siedzą obok siebie na kanapce buduaru; za sceną akompaniament gra cichutko jakiegoś marzącego walca.

Och, nie, proszę się na mnie w ten sposób nie patrzeć…
Pan ma w oczach dziwnego coś… Och, ja się boję…
Nie, nie, potem zbyt trudno mi w pamięci zatrzeć
Ten wyraz, jaki mają oczy pańskie… twoje…
Kiedy tak patrzysz, patrzysz, coś się budzi we mnie…
Nie zmysły – och, nie, na to warciśmy zbyt wiele –
Ale coś, coś, co schwycić silę się daremnie,
Coś jak ptak, co o klatkę tłucze się nieśmiele
I chciałby hen, daleko, ulecieć w przestworze,
Do jasności, do słońca… Ach, co ja znów baję!
Pana to nudzi, prawda? Nie przecz pan. Mój Boże,
Ja jestem mniej naiwna, niż się panu zdaje;
Wiem, że co dla mnie może stać się życiem nowym,
Mym odrodzeniem, wszystkim, jest dla pana tylko
Epizodem, rozrywką, sportem salonowym,
W najlepszym razie wrażeń migotliwą chwilką…
Ale co mi tam: mniejsza! Dość bogata jestem,
By chociażby na marne rzucić duszy kawał –
To ma gest! Pan uśmiecha się? Pan gardzi gestem?...
Pan jest mniej zajmujący, niż się pan wydawał –
Ach, jakie to banalne, ta ironia pańska!
Jakie to łatwe, tanie! Jakie nowoczesne!
Lecz we mnie jakaś dusza czai się pogańska,
Umiłowanie życia namiętne, bezkresne,
Co mi pozwala płynąć wśród waszych małostek
I niesie mnie ku szczytom, niby pieśń świetlana,
Że mi szarzyzna wasza nie sięga do kostek!
Co panu? Pan posmutniał… czy dotknęłam pana?...
Nie, ja tak nie myślałam… pan przecież jest inny,
W tobie nie ma małego nic – pan mnie rozumie –
No, proszę mi darować ten wybryk niewinny –
O, dać rękę, popatrzeć, tak jak pan to umie…
Ja chcę wszystkiemu wierzyć – ja wszystkiemu wierzę –
Och, tak, przytul, przygarnij dzieciaka… twojego…
Tak, czujesz moje serce przy twoim?...
……………………………………………………………

Och! - - zwierzę!!!
……………………………………………………………
Zdaje się, że pan wziął mnie za kogoś innego?!
Moja wina, wyznaję: zapomniałam o tem,
Że mimo wszystko w panu tkwi zawsze – mężczyzna.
Pan mnie orzeźwił. Dzięki serdeczne. Tym zwrotem
Oddał mi pan ogromną przysługę. Pan przyzna,
Że najlepiej, jeśli zapomnim oboje,
Żeśmy się kiedykolwiek znali. Żegnam pana.
Tak, żegnam.
…………………………………………………………….
…zostań…
…ktoś ty?... Ja się ciebie boję…
Och, co się ze mną dzieje… czym ja obłąkana?...
Nie, nie, to nic, to przejdzie… o czyśmy mówili?...
O Xiędzu Fauście, prawda? Cóż pan o tym sądzi?
Co do mnie, to czas spędzam przy książce najmilej,
Gdy mi wypadnie z ręki, a myśl błądzi, błądzi,
Ot, tak, samopas, nisko, niby mgła wieczorna,
Co snuje się w księżycu przez ściernie, ugory,
To jak dzwonek kapliczki wioskowej pokorna,
To znów żałosna niby cmentarne upiory…
To dziwne, jak mi dobrze się rozmawia z panem…
Pan tak umie rozumnie słuchać. Mam wrażenie,
Że choćbym się wyrwała, ot, z czymś niesłychanym,
Z czymś potwornym, wariackim, zawsze przebaczenie
Znalazłabym u pana…
Och, mów do mnie jeszcze…
Ukołysz mnie jak do snu… oczy mrużę senne,
Pragnę twych słów, a w myśli usta twoje pieszczę
Mymi ustami, w myśli całuski płomienne
Składam na nich…
…w tej chwili naga jestem cała,
Kołyszę się na fali jakichś grań anielich
I otwieram, ach, tobie, kwiat mojego ciała
Niby jakiś upojny, przenajczystszy kielich…
Ach, jakam bardzo twoja…
Ha, com ja wyrzekła!
Pan to zapomni, musi pan zapomnieć o tem…
I ja zapomnę, choćby wszystkie moce piekła
Ciągnęły mnie do ciebie… Co potem, co potem?...
Potem? Och, prawda, potem… umrzeć można przecie!
Czyż to cena zbyt wielka za szaleństwa chwilę?...
Pan się zawahał… słusznie – pan widzisz w kobiecie
Obiekt, z którym przepędzić czas można dość mile,
Lecz dla której nic więcej poświęcić nie warto.
Pan jest człowiek praktyczny. Tym lepiej dla pana.
Cóż, kiedy na istotę pan trafił upartą,
Co nie chce panu służyć za kubek szampana
Chyba że potem strzaskasz na miazgę ten kubek!
No… zabijesz mnie, powiedz?... twój dzieciak tak prosi,
Patrz, sam do ciebie oto wyciąga swój dziubek…
Będziemy tak szczęśliwi… ludziom się ogłosi,
Żem sama się zabiła… uwierzą z pewnością:
„Taka wariatka, pewnie, to wygląda na nią” –
I tak odejdę, cicha, z mą wielką miłością,
I zostanę dla ciebie twą słoneczną panią –
Tak mi jest dziwnie, nie wiem, co się dzieje ze mną,
Zdaje mi się, jak gdybym już gdzieś w dal leciała;
Trzymaj mnie, trzymaj mocno, och, w oczach mi ciemno,
Dusza moja jak gdyby już odeszła z ciała –
Nic nie wiem, co się dzieje… gdzie jestem w tej chwili…
Czy ja cię kiedyś znałam… czym istniała w tobie…
Czyśmy gdzieś, na planecie jakiejś, wspólnie żyli…
Czekaj… czekaj… ja muszę… och, przy… po… mnieć sobie…
…………………………………………………………………..
…………………………………………………………………..
Pan jest człowiek nikczemny.
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 22:33   

kobieto opamietaj się, i wychodź jeśli masz szansę wyjść z tego bagna; mowie to od innej strony- tej zdradzanej żony /okoliczności podobne/
przedłużanie pociągnie za sobą bolesne konsekwencje dla wszystkich - to tylko kwestia czasu.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 23:28   

====================================================


Adam Mickiewicz - Panicz i dziewczyna - recytuje - Edward Snopek




Jak widać , lepiej nie bywało .
Typowa "miłość romantyczna" .


===================================================
 
     
poszukująca27
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 08:08   

Kiedy do Ciebie przywrę całą moją istotą, skończy się dla mnie wszelki ból i wszelki trud. Wtedy moje życie będzie naprawdę żywe, całe napełnione Tobą. Ty wszystkich, których napełniasz, dźwigasz ku górze. Ponieważ jeszcze nie jestem pełen Ciebie, jestem dla siebie brzemieniem. Przyjemności, nad którymi trzeba by płakać, toczą w moim życiu spór z przykrościami, jakimi należałoby się radować. Nie wiem, której stronie przypadnie zwycięstwo. Zmiłuj się nade mną, Panie. Walczą też niedobre moje smutki z dobrymi radościami — i też nie wiem, która strona zwycięstwo odniesie. O tak, zmiłuj się nade mną, Panie. Ja nieszczęsny — oto wcale nie ukrywam moich ran. Tyś lekarzem, a ja ciężko choruję. Nad nędzarzami się litujesz, a ja nędzarzem jestem. Czyż nie jest bojowaniem życie ludzkie na ziemi?
św. Augustyn


Głębokie słowa na które trafiłam przypadkiem...

Dobrze jest nauczyć się czerpać korzyść z cierpienia, ponieważ ono jest rzeczą tak codzienną, podczas gdy dobro jest tak rzadkie...
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 08:53   

poszukująca27 napisał/a:


Głębokie słowa na które trafiłam przypadkiem...



Nie ma przypadków 8-)

Poszukująca, jeśli Twój nick oddaje to, co jest w Tobie, to dobrze.. Szukasz wyjścia, sensu, drogi. A wyjściem, sensem i drogą jest tylko Pan.
I On będzie dawał Ci takie "przypadki".
A Ty nie ignoruj ich, nie śmiej się z nich, tylko podążaj za nimi.
Pamiętaj jednak, że bez nawrócenia, głębokiej szczerej spowiedzi i łaski Eucharystii będzie trudno Ci się skutecznie opierać pokusom..
 
     
poszukująca27
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 09:22   

Tylko co ja mam zrobić, żeby zbliżyć się z mężem, żeby było jak dawniej? On twierdzi, że nigdy nie będzie tak, jak za czasów "kawalerki" bo są dzieci, praca, stres... a ja uważam, że to możliwe... i nie chodzi mi tu o jakieś wyjścia, kolacje, spacery itd tylko o czas na rozmowę, bliskość, pobycie z drugą osobą a nie tylko praca, dzieci, robota i spanie i tak na okrągło...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 5