Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
pornografia w małżeństwie
Autor Wiadomość
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-02, 22:00   

duzapanna napisał/a:
Ta myśl że zwyczajnie nie zależy mu na mnie i on nie zamierza nic robić dla naszego małżeństwa, jest tak trudna do zaakceptowania. Powoduje to tyle żalu i bólu że czasem myślę że nie jestem w stanie tego znieść.

Też tak miałam - to właśnie dla mnie było najtrudniejsze. Im więcej o tym myślałam, tym bardziej mnie to męczyło i doszłam do 'granicy' - miałam dość tej niepewności i chciałam usłyszeć prawdę, jakakolwiek by ona była (ta 'gotowość' do jej przyjęcia była w ogóle łaską od Pana Boga, która spłynęła na mnie po modlitwie nade mną przez księdza, dała mi siłę, ufność i pokój wewnętrzny ale to inny temat xD ) - oczywiście temat 'wałkowałam' z mężem przez ok. 3 tygodnie (wiele rozmów spokojnych, aby nie wierzyć w to, co pod wpływem chwili i emocji powie) i wreszcie to poczucie, że przynajmniej wiem na czym stoję.
Co do separacji to bardzo ważne, żeby jej niepodejmować pochopnie i pośpiesznie bo się źle skończy (dla mnie teraz separacja to sytuacja: nie ma mojej zgody na to i tamto, jestem gotowa czekac - nawet do śmierci na męża i jego 'nawrócenie', ufam, że Pan Bóg mnie nie zostawi samej itd. a wcześniej bardzo się bałam takiej samotności, że sobie nie proadzę itd.). Uważam, że trzeba tego czasu na oswojenie się z tą perspektywą życia.
Dużo pracuję nad sobą, Pan Bóg daje mi światło i widzę różne mechanizmy, które rządzą moim życiem, leczę się ze współuzależnienia - idę do przodu :) Program 12 króków to fajna propozycja - pomyśł nad nim :) I módl się więcej za samą siebie ;)
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-03, 15:33   

Gdyby tak dało się porozmawiać z moim mężem na poważnie, byłoby super.
Czasem mam wrażenie że on jest uzależniony emocjonalnie ode mnie podobnie jak ja od niego. Kiedy się odsuwam, on zaczyna swoje "starania" żeby było "dobrze". Przy czym to nie jest nic co mogłoby realnie wpłynąć na nasz związek, raczej taka próba zagłaskania, słodzenie, chodzenie za mną, przytulanie. Gdy próbuję zacząć rozmowę, że może nie wszystko gra, może jakaś terapia dla par, znów jest bunt i zamknięcie. Bo czego ja znowu chcę od niego.
I tak w kółko.
Czasem łapię się na tym, że udaję przed nim dobry nastrój, spokoj, żeby znów nie zaczynał tego swojego zagłaskiwania i zagrzebywania problemów.
Gdy się odsuwam, jest foch i on czuje się biedny i skrzywdzony, w ogóle nie rozumiejąc dlaczego to robię.

To wszystko jest tak nawarstwione że czasem czuję się jakbym świrowała. Nie umiem nazwać tego co się dzieje między nami, wiem tylko że jest całkowicie nie tak. Nie ma wrogości, niechęci, w alkowie jest ok. Ale są te wszystkie kobiety, ciągłe szukanie czegoś, flirty.
Czasem nie wiem czy moje oczekiwania są nierealne?
Może trzeba było po prostu nie sprawdzać. Nie wiedziałabym o tym wszystkim.
No ale wiem i nie umiem z tym żyć jakby nigdy nic.
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-04, 11:49   

duzapanna napisał/a:
Gdyby tak dało się porozmawiać z moim mężem na poważnie, byłoby super.

A dlaczego się nie da? Przeciez to dorosły człowiek :) Przychodzisz i mówisz, że chcesz porozmawiac poważnie i żeby znalazł czas na tę rozmowę dziś lub jutro najpóźniej i dał Ci znać. PRoblem największy chyba w tym, żeby wiedziec o czym chce się rozmawiać - nie wałkowac 100 tematów na raz tlyko 1 max 2, i nie mówić "ty to. ty tamto" tlyko 'ja czuje to, czuje tamto, chce wiedziec jakie jest twoje stanowisko w tej sprawie bo moje jest takie' i dodajesz: nie musisz teraz odpowiadac, prosze zebys to przemyslal i za dwa dni znowu porozmawiamy. Dla mnie najtrudniejsze bylo zeby zachowac spokoj i sie nie rozplakac xD
I to co chce się powiedzieć - czyli na taka rozmowe czas jest wtedy gdy jestes juz gotowa - u mnie wtedy ważyły się losy naszego małżeństwa i musiałam byc gotowa na jego słowa, że nie wybiera rodziny tylko swoje nałogi.
duzapanna napisał/a:
Czasem mam wrażenie że on jest uzależniony emocjonalnie ode mnie

Może tak być - raczej nie jest tak, że jesteś mu obojętna ale wchodząc w małżeństwo oczekuje sie innej relacji niż tlyko przywiązania. Mnie bardzo pomogły to zrozumieć konferencje ks.Dziewieckiego. Mąż słubowął Ci wierność i tego od niego oczekujesz (absolutnie słusznie) a on ta pornografią, kamerkami, czatami łamie swoja przysięge i próbuje wtłoczyć Cię w inny typ relacji - a Ty musisz miec siłę by postawic granice. W ogóle te nasze przypadki sa smutne bo pokazuja, jak bardzo inne spojrzenie na małżeństwo miałysmy my a jakie nasi partnerzy - tak sobie na to patrze i widze to jakos tak: maz i jego silny zwiazek z nalogiem + ja jako ktos kto ma zaspokajac inne ptorzeby np. bliskosci pewnej, przywiazania czy inne a to nie tak ma być - nie o to chodzi w małżenstwie. To sie rozpisałam xD
duzapanna napisał/a:
To wszystko jest tak nawarstwione że czasem czuję się jakbym świrowała. Nie umiem nazwać tego co się dzieje między nami, wiem tylko że jest całkowicie nie tak.

To chyba dowód, ze powoli wychodzisz ze wspoluzaleznienia, a przynajmniej ze zaczynaja CI opadać łuski z oczu - oby tak dalej :) teraz musisz iśc za tym głosem i drążyć o co tak właściwie chodzi samej Tobie :) Powodzenia!
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-04, 15:14   

Dziękuję Ci Mrówko za wszystko co napisałaś :)
Rzeczywiście jest tak jak piszesz: jest mąż i jego świat, jego fantazje, jego koleżanki, a ja jestem obok. Zaspokajam jakąś część potrzeb, jestem ważna, ale nie najważniejsza. I to tak boli bo jestem przekonana gdzieś głęboko że powinno być inaczej.

Nie umiem rozmawiać z moim mężem, bo on w tym temacie zawsze wszystkiemu zaprzecza. Nie ma pornografii, nie ma problemu, nie ma koleżanek, o co mi chodzi, jego zdaniem problem nie istnieje. Może brakuje mi stanowczości, pewności co do tego co chcę uzyskać i dlatego tak to wygląda.
Nie umiem mu też dobrze wyjaśnić, czego oczekuję od małżeństwa. Gdy mówię: że moim zdaniem powinniśmy być dla siebie najważniejsi, on rozumie przez to zaborczość, brak znajomych itd. a mi przecież nie o to chodzi.

To co dla mnie bardzo ważne - odkąd straciłam złudzenia, czuję się bardziej wolna. Jakby kolejny węzeł współuzależnienia został przecięty.
Z drugiej strony mam wrażenie jakby przez różne rozmowy, artykuły Ktoś próbował mi przesunąć granicę tolerancji. Pojawiają się myśli: a może to nie takie złe, a może tak się da żyć, skoro czuję coraz mniej bólu, nie reaguję histerycznie, to może po prostu jestem w stanie tolerować takie zachowania mojego męża?
Wiem że to niebezpieczne. Chciałabym Was prosić forumowicze o propozycje książek, wykładów, innych źródeł na temat seksualności w małżeństwie, zarówno z perspektywy psychologii, jak i naszej wiary. Czym jest, po co jest miłość małżeńska i seksualność? Czuję że muszę umocnić swoje poglądy na ten temat. To chyba jakiś kluczowy moment.
 
     
sebimana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-04, 16:04   

http://lubimyczytac.pl/ks...ochajacych-boga

http://lubimyczytac.pl/ks...fery-plciowosci

http://lubimyczytac.pl/ks...rotyka-katolika
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-07, 16:57   

Jestem tu na forum dwa i pół roku. Na początku zdecydowanie widziałam potrzebę emocjonalnego odzależnienia się od mojego męża, choć oczywiście nie dało się za to zabrać od razu, trochę to trwało. Widziałam potrzebę separacji dla swojego i jego dobra, ale nie byłam wtedy w stanie podjąć takiego kroku.
Teraz po tym czasie jestem już wolna. Cudownie wolna od złudzeń! Nie pokładam nadziei w moim mężu, nie jest moim celem. Jednocześnie z obawą stwierdzam że w ogóle niewiele mnie z nim łączy.
Niespecjalnie interesuje mnie co robi, z kim spędza czas. Bywa że sam mi opowie o pracy czy znajomych, ale to rzadko. Nigdy nie był wylewny, zawsze to ja wypytywałam. Teraz po prostu nie pytam. Nie czuję zainteresowania, nie czuję zazdrości, jest mi obojętny. Mógłby się wyprowadzić z dnia na dzień, pewnie byłoby mi po prostu wygodniej. Lubię go, nie żywię negatywnych uczuć, ale nic poza tym.

Czy to znaczy że tylko tyle nas łączyło? Że nie było nic poza współuzależnieniem i paniczną chęcią bycia z kimś?

On na mój brak zainteresowania reaguje trochę takim szczeniackim nadskakiwaniem - kwiatki, kolacja, sprzątanie, przymilanie się. Czasem reaguje złością.

Nawet nie wiem, co mam mu powiedzieć. Że nie wiem co nas łączy? Że od dawna ci nie ufam, nie czuję się bezpiecznie, nie czuję się najważniejsza, a teraz po prostu wyzdrowiałam i nie szukam już tego w Tobie na siłę?
Widzę jak bardzo daleko jesteśmy od siebie. Inny poziom wrażliwości, inne zainteresowania, inne światy.
Nie wiem, co będzie dalej.


I jeszcze jedna sprawa. Myśl która jest dla mnie jeszcze dziwniejsza. Ponieważ już mnie to wszystko nawet nie boli, nie mam złudzeń że będzie inaczej, myślę że może nawet byłabym w stanie żyć z nim tak dalej, w takiej wydmuszce. Czuć i myśleć swoje, uśmiechać się jak zawsze. Codzienność nie jest przeciez jakaś zła. Możemy dalej rozmawiać o zakupach, wakacjach i programach w tv. On nawet nie zauważy że coś się zmieniło.
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-07, 17:07   

Uczucia z czasem mijają, bo tak jest natura uczuć, pozostaje wtedy wola , ja chcę dobra dla tego człowieka, i wtedy zaczyna się miłość, miłość bezinteresowna.
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-07, 17:13   

Czyli trwać, mimo świadomości że nasze małżeństwo jest jałowe, że nie zbliżamy się do siebie, nie rozwijamy w miłości tylko oddalamy. Mimo świadomości że mąż wybiera nałóg, zamiast relacji.
Mimo że nie chcę mieć z nim dzieci. A raczej dla ewentualnych dzieci nie chcę takiego ojca, takich rodziców.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-07, 18:03   

Duzapanna, pamiętasz ?
"ślubuję Ci miłość, wierność, uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci..."

tereska napisał/a:
ja chcę dobra dla tego człowieka, i wtedy zaczyna się miłość, miłość bezinteresowna.


No właśnie - ja chcę.
A czy Ty chcesz?
Nie musisz odpowiadać mi na te pytania. Zadałem je abyś zastanowiła się i odpowiedziała sobie sama.

duzapanna napisał/a:
Nawet nie wiem, co mam mu powiedzieć. Że nie wiem co nas łączy? Że od dawna ci nie ufam, nie czuję się bezpiecznie, nie czuję się najważniejsza, a teraz po prostu wyzdrowiałam i nie szukam już tego w Tobie na siłę?


A może pomyśl czy Twój mąż nie ma takich samych wątpliwości, a pomimo tego stara się jak piszesz. Może nieudolnie, ale jednak stara się. Jak piszesz "szczeniackim nadskakiwaniem".
Bądź nadal obojętna, a i to jego zainteresowanie stracisz.

A Ty starasz się? Piszesz, że nie czujesz się najważniejsza. Pewnie tak jest. A czy Twój mąż dzięki Twojemu postępowaniu czuje się najważniejszy?
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-07, 18:32   

twardy, on był dla mnie najważniejszy przez całe te 5 lat naszego małżeństwa. Najpierw tak zwyczajnie, z miłości. Potem gdy odkryłam co robi pytałam siebie i jego co robię źle, co mogę naprawić, poprawić, zmienić. Zrobiłam wszystko co potrafiłam żeby czuł się kochany i najwazniejszy. Żeby czuł pomoc i wsparcie. Na pewno popełniłam wiele błędów i na pewno daleko mi do ideału, ale te 5 lat to głównie moje starania i zabieganie.
Ciągle myślałam o tym co musze zrobić, żeby on znów nie szukał sobie kobiet, czy obiadki, czy kino, czy seks, wszystko było przede wszystkim po to żeby go przy sobie zatrzymać.

A może pomyśl czy Twój mąż nie ma takich samych wątpliwości, a pomimo tego stara się jak piszesz. Może nieudolnie, ale jednak stara się. Jak piszesz "szczeniackim nadskakiwaniem".
Bądź nadal obojętna, a i to jego zainteresowanie stracisz.


Może ma watpliwości. Jeśli takie ma to niech się wreszcie nauczy je wyrażać. Nie zamierzam się już więcej bać. Jeśli mnie kocha, niech to raz będzie jego własny wybór. Nie będę już nigdy walczyć o jego zainteresowanie.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-07, 19:09   

duzapanna napisał/a:
Może ma watpliwości. Jeśli takie ma to niech się wreszcie nauczy je wyrażać. Nie zamierzam się już więcej bać. Jeśli mnie kocha, niech to raz będzie jego własny wybór. Nie będę już nigdy walczyć o jego zainteresowanie.


Tu Cię rozumiem całkowicie. Sam zastanawiałem się nie raz nad tym, jak ja odnosiłbym się do żony gdyby wróciła taka jak była dawniej. Byłoby to dla mnie bardzo trudne doświadczenie.
Smutno było mi jednak czytać Twoje słowa. Takie chłodne, jakby wypełnione obojętnością. Bardzo dalekie od miłości.
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-07, 19:21   

To prawda, jestem tak obojętna na męża, że samą mnie to dziwi i przeraża. Jest mi wszystko jedno co i z kim robi. Chcę dla niego dobra, ale to co robi niespecjalnie mnie dotyka.
Z drugiej strony mam wrażenie że odzyskałam siebie. Wróciła moja zwykła życiowa energia, zapał do pracy i do działania. Chce mi się żyć tak jak... chyba jak przed śłubem.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-07, 19:28   

Fajnie, odzyskałaś siebie. Żeby jeszcze udało Ci się odzyskać męża.
Cóż na niego masz niewielki wpływ. Tego to już on musi chcieć.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-12-07, 22:23   

D.p pisze:
Cytat:
Nie zamierzam się już więcej bać.


- po prostu pięknie!!! :-)
gratuluję powrotu do samej siebie ....z długiej i męczącej wędrówki po bezdrożach.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9