Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
pornografia w małżeństwie
Autor Wiadomość
Nini
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-08, 21:45   

Mam podobny problem, opisałam go jakiś czas temu w moim wątku. Po terapii indywidualnej i po 12 krokach dla chrześcijan zaczęłam zdrowiej reagować i ostatecznie podjęłam decyzję o separacji. To było bardzo trudne, ale mam pewność, że tak jest dobrze. W sytuacji, kiedy mąż jest uzależniony i się nie leczy, nie ma możliwości budowania relacji. Nie ma szacunku, nie ma więzi, nie ma miłości. Bez terapii osoby uzależnionej ta destrukcja z czasem tylko się pogłębia. A najgorsze dla mnie było to zaprzeczanie - dawniej mąż był w stanie zrobić mi taką wodę z mózgu, że uwierzyłam w swoją rzekomą chorobliwą zazdrość i jego niewinność... Doszłam do ściany dopiero po 25 latach małżeństwa - strasznie późno :-( Mam wyrzuty, że godziłam się na patologię tak długo, szkodząc przez to przyzwolenie sobie, dzieciom i mężowi. W końcu do mnie dotarło, że miłość polega czasem właśnie na tym, że mówię "nie". Od kilku dni jestem u siebie. Nie wiem, czy mąż zrobi z tego dobry użytek. Zobaczymy.
Duzapanna, polecam Ci posty Smutnej Twarzy, która świetnie rozumie, czym jest uzależnienie od pornografii; to ona kiedyś napisała, że jak mąż dobrze ją traktuje i chodzi na terapię, to dla niej jest ok. Podrzucę Ci też na priv namiary na S-Anon, to grupa wsparcia plus terapia 12-krokowa współuzależnienia, dwa w jednym :-)
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-08, 22:15   

Jest taka strona porusząca ten temat dość obszernie, za prośbą moderatora przetłumaczę fragment...bo niestety nie jest po polsku :( a szkoda...
Ostatnio zmieniony przez 2014-08-09, 19:27, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nini
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-08, 22:27   

Mare napisał
Cytat:
Poczytaj o językach miłości. Może macie inne.


Kompletne nieporozumienie. Gdzie tu miłość i jej języki? Przecież facet jest UZALEŻNIONY. W jego myśleniu, odczuwaniu, słowach, działaniach, przejawia się UZALEŻNIENIE, a nie miłość. UZALEŻNIONY nie jest w stanie kochać, bo jest zniewolony. Jego myśli, uczucia, słowa i działania kręcą się wokół:
1. tego, od czego jest uzależniony,
2. tego, jak uniknąć konsekwencji uzależnienia (czyli np. jak nie dać się nakryć żonie).
I koniec. Na resztę zostaje niewiele miejsca.
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-11, 15:40   

Samboja, czekamy na przetłumaczone materiały, Ty dobre rzeczy linkujesz :-)
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-11, 18:29   

Czasem się zastanawiam, jak powinnam patrzeć na ten nałóg. Przecież nałogi są różne prawda? Inaczej żyje się z alkoholikiem, inaczej z uzaleznionym od papierosów, inaczej z uzależnionym od hazardu, inaczej z uzależnionym od jedzenia. Każde z tych to jakaś forma zniewolenia człowieka, jednak jedne nałogi uniemożliwiają budowanie związku, rodziny, inne szkodzą głównie uzależnionemu.

Czasem mi się wydaje że umiem żyć obok, że przecież trzymam się swoich granic, nie robię nic wbrew sobie. Że prawidłowo komunikuję swoje oczekiwania i on wcale nierzadko na nie odpowiada. Widzę że się stara, choć nie zawsze w takim stopniu jak bym chciała.

Może ta doza samotności wpisana jest w każde małżeństwo?
Może to nie nasze TERAZ tak mi przeszkadza, tylko boję się przyszłości z moim mężem?
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-11, 20:44   

Na tej stronie jest wiele wiedzy, postaram się ją wyłuszczyć najwazniejszymi zagadnieniami i naświetlić problem tego mało znanego uzależnienia.

Duzapanna,

Zgadzam się z Tobą, że uzależnienia są różne, sama mam ze 3, ale nie sa na tyle silne, dość łatwo się nam nimi panuje, ale jak podstępne bestie budzą się, gdy jest źle...gdy dosięgam jakiejś porażki, czyli pojawia się problem, który tymi nałogami chce zatłumić...zaczynam miec nie wiedzieć czemu ochotę na zakupy online choć nic nie trzeba, lub włączyć serial, lub co gorsza zapalić papierosa, a już długo nie pale...i podobnie działa mój mąż, w czasie większych stresów w pracy włącza mu sie ssanie na granie na komputerze oraz myśli o filmach. I to jest coś, z czym oboje życ musimy, bo oboje w mniejszym lub większym stopniu jesteśmy uzależnieni. Z jakiś powodów nie potrafimy w pierwszym rzędzie poradzić sobie z emocjami, problemami, stresami...uświadomienie sobie tego bardzo ułatwia panowanie nad sobą w kontekscie uzależnienia, bo likwidujemy problem jak umiemy, a "ssanie" zmiejsza się lub zanika. Pisze jak jest, tak z własnych obserwacji.
Temat "porno" nie istnieje jako problem w głowie Twojego męża, bo jasno i klarownie nie jest tak przez Ciebie przedstawiany, niejako jest w Waszym domu na to przyzwolenie, choć jak mniemam narusza to Ciebie - rani co by nie mówić wprost (tak myślę, popraw mnie jeśli się mylę). Tłumaczysz sobie, że taki był jak go poznałaś, więc ciężko tu dyskutować, zaspakaja Twoje pragnienia, bywa czuły, to miłe, czyni tak, gdy nie jest pod wpływem nałogu chwilowo, gdy w niego wpada: tu już jest to co w całej tej historii nie jest fajne...w tym miejscu cierpisz...by za chwile znów byc wynagrodzona czułością, a potem znów zraniona...i tak stajesz ostatecznie i to słusznie z pytaniami o przyszłość...każdy by sobie takie pytanie zadał: ale odpowiedz jest jedna: jeśli nie zmienisz swojego podejścia do tego uzależnienia, to takie życie czeka Cię aż do końca, a jeśli mam być szczera, to może być jeszcze gorzej. Mąż może już wcale Ciebie nie zauważać, na Twój widok nie zareaguje fizyczna gotowością, nie będzie w stanie aktywnie uczestniczyć w stosunku, stanie się kaleką, może przestać sie kryć z flirtami, angażować się w nie w realu, czyli po prostu zacząć regularnie zdradzać. Wynika to z faktu, że uzależnieni sie przyzwyczajają niejako do bodźca, potrzeba im więcej, alkoholik będzie pił ostatecznie perfumy, a uzależniony od porno, sięgnie po taką ilość i taką jakość, ze normalny człowiek nie jest w stanie sobie tego wyobrazić. Obrazki nie wystarczają, umysł ulega dewiacji, bodzców szuka sie juz wtedy gdzie indziej...na pewno nie u żony, bo ona nawet o czymś takim nie słyszała. Przepraszam, ze pisze o tym, ale naczytałam się sporo o tym uzależnieniu i wszystko się zgadza, tak konczą nawet 21 letni chłopcy. Możesz czekać, aż to się stanie, albo zrobić co należy:
Obdarzyć go największą z miłości, siłą nieobliczalną, która to spowoduje, że dokonasz drastycznych dla niego w konsekwencjach decyzji, ale one właśnie mogą go jedynie uratować. Zrobisz to z miłości, tak czasem trzeba kogoś przysłowiowo bardzo "skrzywdzić", pozwolić mu na konsekwencję, aby sie przebudził.
Nie umniejszajmy żadnemu nałogowi, każdy ma siłę niszczenia, nie szukajmy usprawiedliwień. Dlaczego wizja leżącego na jezdni pijaka do nas przemawia a pozbawionego ludzkich odruchów seksualnego dewianta i impotenta nie? Problem jest bagatelizowany, a mało kto wie, że przeciętny gimnazjalista regularnie korzysta z takich stron i już wieku 12 lat wypacza swoją seksualność, co będzie miało swoje skutki za 10 lat, gdy usłyszymy o fali rozwodów, oraz o rosnącej skali przestępstw na tle seksualnym. Nikt nie bije na alarm...przykładów nie daleko szukać, szokujące filmiki z udziałem gimnazjalistów są przecież urzeczywistnianiem tego, co sie naoglądali na filmach, bo przecież rodzice ich tego nie nauczyli...przepraszam, że tak się tu rozpisuje, ale mnie to przeraża, ciesze się że mam 3 córki...ale drżę o nie, bo za 10 lat idą do gimnazjum...
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-12, 21:04   

Też mam takie myśli - że nie jest tak źle, że przecież tu czy tam mąż się sprawdza, że ten nałóg nie taki najgorszy - np. wódka gorsza, że może przesadzam itd. I w końcu, że przecież da się tak żyć - po co to ruszać. I wtedy myślę o tym wg zasady: po owocach poznacie i wtedy wiem, że jeśli nie będę tego ruszać to mój mąż będzie w tym tkwił - a nie chcę tego dla niego. I co jeśli się przywzyczaję? Nauczę się życ obok męża ale jakie to owoce przyniesie? Relacji w małżenstwie nie poprawi - nie widzę dobrych skutków takiego podejścia. Takie myśli to chyba troszkę wina współuzaleznienia u mnie - tak sobie myślę i walczę z nimi :)
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-13, 10:45   

Mrówko,
Masz rację...się w tym tkwi, aż do czasu...i mi też jakoś te filmy aż tak strasznie nie przeszkadzały, nie rozumiałam, że to że mąż zmienił się w sypialni to efekt tego...kierunek z miłości do zaspokojenia powinien zapalać wszystkim czerwone światło...mąż musiał mnie zdradzić, żebym znów poczuła, że to, ze ogląda inne kobiety i oddaje im swoją intymność, którą powinien powierzać mi, mnie rani...bo zaczeło znów ranić, jak przed laty, gdy sie o tym dowiedziałam...tkwienie w sytuacji z nałogowcem otępia nas...po latach nie zauwazamy różnicy, zapominamy o nas samych, o tych, które nie chciały by tego, tak jak kiedyś nie chciały...czasem trzeba dostać kopa, jak ja, a czasem podjąć decyzję...ja nie wiedziałam dlaczego to jest tak szkodliwe, teraz juz wiem...
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 00:20   

Zauważyłam, że ciągle moim największym problemem nie jest uzależnienie mojego męża, ale moje współuzależnienie. Wiele już przepracowałam, ale jeszcze sporo przede mną. Zwłaszcza kiedy nie jestem w stanie łaski uświęcającej pojawia się niepokój, podejrzliwość i strach. Odbudowałam swoje poczucie wartości, znalazłam oparcie w Bogu, moim Żródle, ale wiele wzorców mam starych, nie wiem jak mam reagować w kryzysowych sytuacjach.
W związku z czym postanowiłam wreszcie udać się do grupy wsparcia :)
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-18, 10:46   

Grupa wsparcia - super decyzja! Baaardzo pomaga się nie zgubić i trwać na właściwym torze mimo trudności w życiu codziennym. Wiem po sobie jak wiele pracy i niestety czasu wymaga wyjście ze współuzależnienia - ciągle widzę u siebie sytuacje w których postęuję niewłaściwie, przestaję wymagać, przymykam oko itd. ogólnie kiedy wraca to stare myslenie. Grupa wsparcia bardzo pomaga trwać na dobrej drodze :)
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-10-28, 15:52   

Witajcie po przerwie.
Za mną kolejne miesiące pracy nad sobą, wizyty u psychoterapeuty, kilka spotkań w grupie wsparcia. To wszystko doprowadziło mnie do dziwnego momentu, totalnej rezygnacji.
Być może mój mąż nie jest wcale uzależniony, być może jest zwyczajnie nielojalny, nie wie czego chce, szuka adrenaliny i wrażeń. Tego się nie dowiem, bo on nie chce ze mną o tym rozmawiać.
Wiem, że nawet jeśli powstrzymuje się od pornografii i rozmów erotycznych z paniami przez internet, to coraz więcej flirtuje "w realu", a to ze znajomą z treningów, a to z koleżanką z pracy.
Dla mnie owszem jest miły, ale to z tymi dziewczynami żartuje, ma dużo do opowiedzenia. Nowe znajomości go intrygują, dają mu siłę napędową. Im się zwierza.

Może czasem rzeczywiście łatwiej jest myśleć "on jest uzależniony, skrzywdzony, nie potrafi inaczej" niż "on ma mnie w nosie, woli inne kobiety ode mnie, nie jestem jego ukochaną i jedyną". Ta myśl że zwyczajnie nie zależy mu na mnie i on nie zamierza nic robić dla naszego małżeństwa, jest tak trudna do zaakceptowania. Powoduje to tyle żalu i bólu że czasem myślę że nie jestem w stanie tego znieść.

Jednocześnie cała ta sytuacja pokazuje mi jak wiele jeszcze pracy przede mną. Moje poczucie wartości ciągle leży w gruzach. Swoje szczęście ciągle uzależniam od ludzi. Mam swoje przyzwyczajenia i nałogi, którymi próbuję łagodzić ból.

Dbać o siebie, o swój rozwój emocjonalny, duchowy, intelektualny, fizyczny, budować swoj spokój - jedyne co mogę zrobić.
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-01, 18:57   

Dodam jeszcze że powoli dorastam do separacji.
Teraz znów mam problem z niezależnością finansową bo wkopałam się w nowy wspólny biznes i zrezygnowałam z etatu, ale szukam czegoś.
Nie mówię jeszcze czy zrobię tak, czy siak, czekam aż będę mogła pomyśleć o wyprowadzce i wtedy podejmę ostateczną decyzję.
Narazie po prostu straciłam złudzenia. Nareszcie!
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-01, 22:09   

duzapanna, myślałaś może o warsztatach 12 Kroków? Wydajesz się byc (okiem laika ;) ) w dobrym momencie aby w to wejść.
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-11-02, 14:40   

Dotąd nie myślałam, ale zasiałaś mi ziarno niepokoju ;)
Myślę że potrzeba mi jakiejś regularnej pracy nad sobą, bo wszystko do tej pory miało niestety charakter sporadyczny. Na stałe spotkania u terapeuty mnie nie stać, a grupa wsparcia dawała chwilowe wytchnienie, wsparcie, poczucie zrozumienia ale w sumie nic więcej.
Sporo czytam z takiej literatury samopomocowej, ale to też jest takie falowe.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10