Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
kryzys
Autor Wiadomość
gwen85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-11, 20:01   

Gosia dzięki za listę, na pewno skorzystam, część zachowań które tam widnieją już od tygodnia wprowadzam, i mąż chyba jest zdziwiony moją zmianą, zobaczymy co bedzie, boje się mieć jakąś nadzieje.
 
     
gwen85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-17, 14:41   

Myslalam ze najgorsze juz za mna ze zaakceptowalam sytuacje, ostatnie dwa tygodnie to spokoj w moim malzenstwie i tak mi sie zdawalo w moim sercu. Maz sam zaczal zagadywac i nawet zapytal co dalej w naszym zyciu. Nawet zaczelismy rozmawiac z jego inicjatywy co doprowadzilo do tej sytuacj, ja staralam sie pokazac ze jestem swiadoma swojego udzialu w tym kryzysie, on mowil ze tez nie byl idealny.
Niestety rozmowa skonczyla sie tym ze on mi ptobowal wytlumaczyc ze powinnismy sie dogadac w kwestii podzialu majatku( niesxczesny kredyt). Nie jestem silna
dostalam cios w serce, zlamalam sie. Powiedzialam ze nie jestem jeszcze na tym etapie zeby z spokojem dzielic majatek, on przeciwnie, ale przynajmnie jest plus ze nie plakalam,i krzyczalam, chociaz bardzo bolalo. Szukam sily w Bogu, prosze o modlitwe.
 
     
gwen85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 08:41   

skończyłam część błagalną nowenny pompejańskiej, mąż nie został odczarowany jak za pomocą czarodziejskiej różdżki. Ale tak jak patrze na swoje życie to myśle że Bóg działa, wyobrażacie sobie że w przeciągu jednego miesiąca zepsuł nam się telewizor i laptop nasze bożki i pożeracze czasu :-) , trochę to zmieniło sytuację ale znalazł się zastępczy tv i komp. a my znowu osobno. Mam jednak takie wrażenie może to nadinterpretacja, że skończyła się taryfa ulgowa w moim życiu. Jak patrze w przeszłość to widzę ,że zawsze wszystko przychodziło mi lekko, nie żebym miała jakieś wyjątkowe szczęście, ale wszystko się jakoś udawało, a ja spoczywałam na laurach i nie doceniałam tego i nie starałam się o więcej. Mam wewnętrzne poczucie , że nic się samo "jakos" nie ułoży, i że muszę coś zrobić. Materialnie dotyka mnie złośliwość rzeczy martwych, a i przychylnosc ludzi też już nie jest taka wielka, za wszystkie swoje błędy i złe decyzje muszę płacić i to naprawdę materialnie odczuwam. Jakby ktoś mówił zrób coś że sobą w końcu. Jakby ktoś swoje leniwe i rozpieszczone dziecko wyrzucał za burte statku imówił albo nauczysz się pływać i weźniesz odpowiedzaialność za swoje życie albo utoniesz.
 
     
gwen85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 09:21   

Tylko co robić ? co mogę zrobić?
Męża, nie zmuszę żeby zmienił postawę, chciał ratować małżeństwo, nie przekreślał wszystkiego lekką ręką.
Naszej relacji sama nie zmienie, bo on teraz nawet się do mnie nie odzywa, moje gesty odrzuca i reaguje agresja, rozwód i koniec.
Zostaje moje życie - jest tu wiele do roboty , ale nie wiem jak to ugryźć , a wszystko jest takie trudne.
Przepraszam że się tu tak uwewnętrzniam ale nie bardzo mam z kim pogadac, nie umiem sie otworzyć, zawsze byłam silną babką która mówiała innym jak powinni postępować żeby było dobrze.A teraz samej przyszło mi prosic o pomoc, tego też muszę się nauczyć. :-)
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-29, 12:52   

gwen85 napisał/a:
Zostaje moje życie - jest tu wiele do roboty , ale nie wiem jak to ugryźć , a wszystko jest takie trudne


Może na poczatek 12 kroków?

http://www.kryzys.org/vie...p=372314#372314

gwen85 napisał/a:
Przepraszam że się tu tak uwewnętrzniam ale nie bardzo mam z kim pogadac,


Nie masz za co przepraszac, to miejsce właśnie po to jest. Jednak myśle, ze warto abyś poszukała blisko siebie naszego ogniska (na sronie głównej sa wypisane miasta, w których działaja i wchodzac na dane miasto sprawdzisz gdzie i kiedy są spotkania), wtedy w realu będziesz mogła porozmawiać z osobami w podobnej sytuacji.

Pozdrawiam
 
     
gwen85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-03, 07:51   

Mąż wczoraj ze mna zaczął rozmawiac że nie może tak żyć, ... że musimy dogadać sie co z mieszkaniem i kredytem . Ja mu mówie że mi zależy na małżeństwie żeby je ratować ,że wiem jakie błedy zrobiłam che naprawiac, a on twierdzi, że nie ma czego naprawiać bo ja wszystko zabiłam i ze stoickim spokojem daje mi do wyboru opcje jak się dzielimy, najlepiej tak żeby jemu było dobrze on zostanie w mieszkanniu i będzie spłacał kredyt a ja do widzenia, albo on zostawi mi mieszkaie i cały kredyt mam spłacac ja (wie że mnie nie stać na to z moje pensji)
Okazało się że on jest po prostu niedojrzałym chłopcem, nastąpiły problemy to on chce zwolnić się z przysięgi małżeńskiej, najlepiej bez żadnych zobowiązań, po cichu wyjśc bocznymi drzwiami, nie ponosząc żadnych konsekwencji swoich decyzji. o rozwodzie juz nie mówi bo napotkał trudności, a to ja się nie zgadzłaam, przed adwokatem musiał sie poniżać (wypowiadać prywatne sprawy, przed obcym człowiekiem), ile to pieniedzy, czasu mu to zajmie). Odejść sam nie chce, najlepiej żebym ja zniknęła, zostawiając go w spokoju z naszym wspólnie wypracowanym dobrem, przeciez to nie jest takie łatwe!
Powiedziałam mu żeby mnie o to nie pytał, bo zalezy mi na tym małżeństwie, że ja w nim siedze emocjonalnie, ze ja go jeszcze nie zakończyłam, a on jest wolnym człowiekiem, nie moge go zmusić do niczego, więc niech robi co uważa za stosowne.
Czuje się całkowicie wyprana z uczuć. Moje próby uratowania małżeństwa na nic się nie zdaja, czy ja jestem ostatnią frajerką która uczepiła sie biednego facetA i nie chce mu dac spokoju. Czy mam kolejny raz zrobić to czego on chce, zostawic swoje małżeństwo , mieszkanie odejsć ...
 
     
Tomek8819
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-03, 08:30   

U mnie jest podobnie, moja żona też mówi, że nie możemy tak żyć, bo oddalamy się coraz bardziej od siebie i niszczymy siebie. Tylko że ona nie chce nigdzie iść. Widzisz mnie też zależy na nas, naszej miłości. Moja żona na razie mówi, że nie wie co będzie, ale że ona się dobijała do mnie kilka miesięcy, niestety ja tego nie słyszałem, a teraz według niej jest za późno. Moja żona też chyba uważa, że można się zwolnić z przysięgi, żeby się dalej nie męczyć przez całe życie.
Mogę Ci doradzić, że teraz nie zrobisz nic na siłę, wiem to po sobie. Zadbaj o siebie - modlitwa, spowiedź, msza święta, komunia święta.
Próbowałaś wyzwania 40 dniowego? Ja się tego podjąłem. Zakupiłem książkę, jest tam opis do każdego dnia, czytam nawet po dwa razy żeby zrozumieć przekaz i się uczyć na nowo miłości. Co prawda jestem na trzecim dniu, ale wierzę, że się nie poddam. Módl się o wiarę, nadzieję i miłość.
 
     
gwen85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-03, 09:25   

Tomku tylko to ze jestem blisko Boga mi pomaga, daje mi ukojenie, Ale po prostu po ludzku b. mi przykro ze najbliższa osoba tak łatwo wszystko przekreśla, także to co było dobre.
Mąż jest b. uparty, na każdy gest miłości, czy dobroci z mojej strony reaguje agresją słowna lub całkiem mnie ignoruje, więc wyzwanie ognioodpornego odpada. Pomagało tylko to że zajęłam się sobą i nie narzucałam mu sie (przy czym bałam o dom, jedzenie, pranie), ale to to okazało się tylko sposobem na w miare spokojne przedłużenie tej chorej sytuacji. On podjął decyzje że to koniec że w nim się wszystko wypaliło, że nie ma czego ratować budować, a ode mnie żąda, żebym to skończyła, a ja nie chce przykładać ręki do tego rozwodu.
Skoro podjął dezyzje, a ja nie mam na nią wpływu , nie mogę nic zrobić to on musi dokończyć to i ponieśc także niemiłe konsekwencje tej decyzji. Jestem na tym etapie że juz nie rozpaczam ,nie umieram w każdej sekundzie swojego życia, staram sie dbać o siebie , regularnie jeść i spać, bo z tym też był problem. Wiem jakie są moje winy, przyznałam się do nich, powierzyłam swoje życie Bogu. Ale on żądz ode mnie decyzji jak dobić nasz zwiazek, odciąć mu głowe czy wyrwać serce. Ja nie zdecyduje.
Nie mogę go zmusić żeby ze mną był, jeżeli chce zakończyć ten związek musi to zrobić sam. On chyba boi się tej odpowiedzialności i chce ją zrzucic na mnie. Ja wziełam odpowiedzialnośc za swoje zycie on też musi.
 
     
renta11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-03, 10:07   

gwen

Bardzo mądra postawa. Mój mąż też koniecznie chciał, aby decyzja była NASZA. Bo w ten sposób zmniejszał swoje poczucie winy. Jasno mówiłam i mówię: Ty nawarzyłeś to piwo to Ty je teraz wypij w całości. Na mnie nie licz. Ja Ciebie kocham i chcę budować.
I tego się trzymam i będę trzymać. On chce odejść - OK, ale też niech on poniesie konsekwencje.

A co do mieszkania i kredytu. Gdyby Twój mąż się wyprowadził, to przecież zawsze możesz wynająć pokój i dokładać do kredytu. W końcu Twój mąż odchodzi, dlaczego Ty masz ponosić konsekwencje?
Głowa do góry. I trwaj.
 
     
Tomek8819
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-03, 10:20   

Ja dopiero dzisiaj przeczytałem to: http://sychar.org/jezu-ty-sie-tym-zajmij/
Tobie też to polecam. Ale jak Ty masz to zakończyć? Twój mąż oczekuje, że to Ty złożysz pozew o rozwód i mu się usuniesz z życia i z domu? Przecież to on do tego dąży. Mnie też jest ciężko, i bardzo przykro że 15 miesięcy temu gdy braliśmy ślub byłem wszystkim dla mojej żony, a dziś przekreśla wszystko. Ja też powiedziałem żonie że ją kocham i będę zawsze czekał i przy tym trwam.
 
     
gwen85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-03, 10:41   

dobrze to ująłeś mąż podjął decyzje że to koniec , a teraz żąda żebym usunęła sie z jego życia i z naszego domu i najlepiej żebym ja złożyła pozew, wiesz miał do mniej pretensje że musiał tyle kasy zapłacić adwokatowi za poradę i musiał przed nim ukazać swoje uczucia, i ze teraz jet moja kolej.
Nie chce się już nakręcać . Jezu ty się tym zajmij, uczyń to co tobie wydaje się lepsze dla mojego życia doczesnego i wiecznego :)
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-03, 14:24   

Wygląda na to, że on na chłodno kalkuluje. Nie ma gdzie iść więc chce dostać mieszkanie - widocznie go stać na spłacanie kredytu. Czeka aż się wyprowadzisz i pogodzisz z rozstaniem, załatwisz sprawę ugodowo. Ten co odchodzi, zawsze jest jakby etap do przodu, już się z czymś pogodził, dla ciebie to jest szok. To normalne. Z tego co piszesz on już decyzję podjął, nie wiadomo dlaczego odchodzi bo mało o tym pisałaś. Nie zatrzymasz go na siłę, na żaden kredyt, mieszkanie, tu na forum już było dużo takich historii, zastanów się czy warto się szarpać. W takiej sytuacji nie można żyć, jak możesz mu gotować jak on mówi takie rzeczy??! To jest nienormalne. Nie daj sobą pomiatać i jakoś musisz to rozwiązać, przyjrzeć się sprawom majątkowym. Takie życie z lokatorem może daje nadzieję ale sama siebie ranisz. Jak on chce odejść to odejdzie, a wspólnie mieszkanie tylko przedłuża agonię.
 
     
gwen85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-03, 16:22   

Porzucona.
Wiem że moja obecna sytuacja, jest chora i chciałabym ją jak najszybciej jakoś rozwiązać, zdaje sobie sprawę że do podziału majątku i tak dojdzie i lepiej załatwić to polubownie.Mój problem tkwi w tym że ja nie mogę zrozumieć dlaczego mąż przez ten cały czas nie chce nam dać szansy , żeby spróbować, odkąd w maju padło słowo rozwód.
Oczywiście jestem świadoma że mamy poważne problemy, do których obydwoje się przyczyniliśmy, ale nie uważam żeby one były wystarczające do zakończenia małżeństwa.
W skrócie można powiedzieć ,że mąż chce odejść, bo go nie doceniałam, krytykowałam, ciągle czegoś chciałam. Tak przyznaje robiłam, tak,(tylko tak tego wtedy nie widzialam) dlatego że chcialam , żeby bardziej się angażował, w życie codzienne, uczuciowe, bardziej szanował mnie i moje potrzeby, przystopował troche z pracą. Możemy się przerzucać argumentami w nieskonczoność, poprostu zaniedbaliśmy nasze malzeńśtwo.
Muszę przyznać ze, nigdy nie stawiałam żadnych granic, poprostu wszystko mu wybaczałam, lub przymykałam oko, bo przecież go kocham. I nasze problemy zaczeły się właśnie wtedy gdy, miałam wszystkiego dość i zaczęłam się dopominać, wymagać, nie pozwalać, a on poprostu nie wiedział czego ja nagle od niego chce. Ja wlaczyłam a on odsuwał się ode mnie. I w końcu doszedł do jednego wniosku -rozwód. od kilku miesięcy Starałam się pokazać mu, że jeszcze da się wszystko naprawić jeżeli obydwoje popracujemy nad tym, że ja zmieniłam siebie i swoje podejśćie
Ale on ani razu nie dał nam szansy żeby spróbować coś zmienić, okopał się za swoimi przekonaniami i nic nie jest w stanie go przekonać, rozwód i podz. majątk.
Zastanawiałam się czy nie ma kogoś trzeciego, to by wyjaśniało sytuacje, ale on stanowczo zaprzeczał. On bardzo dużo pracuje, jeździ, po kraju, nie bardzo mam to jak sprawdzić i chyba nie mam sił bawić się w detektywa. To i tak nic nie zmieni on poprostu nie chce być ze mną i tyle
 
     
gwen85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-09-11, 09:12   

chciałabym prosić was o radę
U mnie w małżeństwie bez zmian, tylko ja staram sie odpuścić, pogodzić sie z tym co wydaje się nieuchronne. Zaobserwowałam, że kiedy mi juz tak nie zalezy, a bynajmniej tego nie okazuje, nie pytam, nie prosze, nie robie wyrzutów że on nie chce naprawiać, to on zaczyna, zachowywać się normalnie, zamienimy kilka słów o codzienności, on sam zaczyna zagadywac. Ale jeśli tylko ja zaczne mięc jakieś nadzieje i zmniejszać dystans on znowu zamyka się i wycofuje.
Wczoraj znowu zrobiłam mu wyrzut że nie docenia mojego starania i dobrych uczynków, a on odpowiedział że już za późno na to. No i poszło nie wytrzymałam i wyrzuciałam z siebie że ja juz nie mogę tak zyć, że jak podjął decyzje o końcu naszego małżeństwa, to niech składa papiery wnioski w sądzie, ja go na siłę nie zatrzymam.
Nie wiem czy tą jego reakcje na moje oddalenie potraktowac jako wskazówkę i próbowac dalej trwać i cZekać , czy lepiej nie robić sobie złudnych nadzieji .
Dodam ,że on pracuje całymi dniami , i przez te pare godzin wieczorem które jesetśmy razem nie ma jak pracowac nad relacja, a ta jego nieobecność jest jakby wyrazem jego niechęci, do naprawiania.
Powiedzcie czy moje nadzieję są tylko ułudą, wymysłem, tonącego chwytającego się brzytwy?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9