Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
przemoc psychicza, znęcanie się
Autor Wiadomość
Asia z podlasia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-03, 19:05   

Zarzuty są, no bo przecież ja się nie zabezpieczałam, nie chciałam stosować antykoncepcji, bo to niezgodne z moim sumieniem. A w ogóle nie chciałam być traktowana jak przedmiot użycia, dzieci są przynajmniej potwierdzeniem, ża ja kocham męża, spełniam swoje powołanie jako kobieta. Kocham też swoje dzieci. Nie mam z tym problemu, że mam czwórkę dzieci. Uważam to za normalne, przecież sama ich sobie nie zrobiłam.
 
     
CELEBRE
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 00:30   

witaj jestem w podobnej sytuacji z tym że mój mąż jest uzależniony od alkoholu jesteśmy 20 lat po ślubie.jestem od niego uzależniona.poważnie zastanawiam się nad odejściem rozwodem jednak boję się tej sytuacji czy sobie poradzę i dręczy mnie wewnętrzna myślę że mogłabym zerwać sakrament małżeństwa źle się z tym czuję chodzę na terapię jednak terapia zawsze sprowadza się do tego by wziąść rozwód.myślę że mogłybyśmy się wymieniać doświadczeniami jeśli chcesz napisz do mnie na priv.
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 09:12   

Asiu czy wy macie ślub kościelny? Z tego co piszesz to Twój mąż raczej symulował zgodę małżeńską i odrzucił koncepcje małżeństwa przyjęta przez KK - ale w końcu jest niewierzący, więc sobie tak postąpił. Asiu możesz poszukać pomocy jeszcze w poradni rodzinnej przy prafiach, może blisko CIebie jest ognisko Sycharu. Nie chcę być czarnowidzem, ale ogólnie rozważ jeszcze to: "Dopuszcza się także możliwość separacji wówczas, gdy jeden z małżonków jest przyczyną niebezpieczeństwa duchowego tak dla swego współmałżonka, jak i dla potomstwa. W przypadku tym małżonek winny nie tylko nie wypełnia swoich obowiązków, ale w sposób aktywny jest nietolerancyjny, prowokuje do grzechów, stanowi zagrożenie dla wiary współmałżonka, itp." CHybanie musze pisać, że to u CIebie się sprawdza. Zobacz jak jego zachowanie strasznie promieniuje na dzieci - na córkę która teraz Ciebie obraża, na budowanie ich poczucia wratości skoro ojciec i babcia mówią że zle ze sie urodzily itd. W wypadku separacji - czy dzieci pójdą z Tobą?
Piszesz:
Jednak nie mam takich możliwości aby go zostawić, poza tym mamy czwórkę dzieci, najmłodszy syn ma 7 lat.
Czy możesz to rozwinąć? Co oznacza 'nie mam takich możłiwości', a co znaczy 'poza tym mamy 4 dzieci"? Słowo 'zostawić' - jeśli wejdziesz w separacje to chyba raczej z nadzieją, ze maż się opamięta i bedzie chcial odbudowac malzenstwo takim jak powinno być, choć oczywiście wcale nie musi tego chcieć ;/
A na terapię chodziłaś długo? Być może rzeczywiście zrobiłaś juz wszystko co mogłaś i stawiane przez Ciebie granice są dalej łamane bo mąż nie ma nic do starcenia - w sensie wcale mu nie zależy na małżeństwie - ale to mój ogólny osąd - być może bardzo daleki do prawdy.
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 09:47   

Czy kwestie wiary, w tym planowania rodziny były ustalone przed ślubem? Mąż akceptował Twoje podejście? Mąż był niewierzący już przed ślubem?

Cytat:
A w ogóle nie chciałam być traktowana jak przedmiot użycia


Jesteś przekonana, że tak było/jest? Może to tylko Twoja ocena, niezamierzone ze strony Twojego męża.
Piszesz też o Twoich odmowach. Uważasz, że jesteś tutaj całkowicie ok?
To są sprawy, które dla mężczyzny mogą być bardzo bolesne, z tego wiele złego może powstać.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-04, 13:03   

Mrówka napisał/a:

Jednak nie mam takich możliwości aby go zostawić, poza tym mamy czwórkę dzieci, najmłodszy syn ma 7 lat.
Czy możesz to rozwinąć? Co oznacza 'nie mam takich możłiwości', a co znaczy 'poza tym mamy 4 dzieci"?


4ka dzieci to wydatki, to chyba oczywiste.
Można sie domyślać, że mąż autorki nie jest milionerem, który w separacji bedzie płacił
po 10 000 na każde dziecko, tylko może zapłacić po 200 zł i co wtedy?
 
     
Anita11
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-05, 23:13   

Asiu mąz nie ma prawa zabraniać Ci wyjazdu na rekolekcje. jesli nie jeździsz na nie co tydzien kosztem rodziny to nic złego ie robisz. On nie jest twoim panem i władcą.

Nie powinnas dopuszczać do seksu kiedy jestes tak poniżana i każde kolejne dziecko ma znosic takie piekło. Bo w tej sytuacji i tak jestes używana. jesli Twój maz potrafi na imprezie rodzinnej tak się z Ciebie wyśmiewać i przy dzieciach mówić,że jestes taka i owaka bo je urodziłaś to nie istnieje żadna przesłanka do współzycia,które jest przeciez wyrazem miłości,szacunku i wzajemnej więzi.

jesli idzie o stawianie granic to jesli nie pomaga twoje"nie zyczę sobie" trzeba sęgnać po CZYNY nie słowa.
Jeżeli twoja 17-letnia córka całe życie widziała,że mamę mozna bezkarnie poniewierac to nie dziw sie teraz,że sama traktuje Cię w ten sposób.

Ale to można zmienic. Nie musisz tego znosić. Możesz skorzystac z separacji. To najwyższe granice jakie możesz postawić po to by Twój siedmioletni syn miał zdrowe dziecinstwo.

Mam takie pytanie:Na jakiej podstawie podejrzewasz,że maz może być psychopatą?
 
     
Asia z podlasia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 08:29   

Tak, mamy ślub kościelny, choć przed ślubem mąż też był niewierzący. Ja wprawdzie byłam wierząca, ale bardzo słabo, moje życie również było dalekie od Boga. To w małżeństwie nastąpiło moje nawrócenie, to Bóg pierwszy wyszedł mi na spotkanie, gdy byłam jeszcze daleko.
W pewnym sensie dzięki mężowi przybliżyłam się do Boga, a skoro dzięki niemu GO odnalazłam, a ON odnalazł mnie, to przez długi czas myślałam , że jednak on jest dla mnie najlepszym mężem, skoro dzięki niemu zyskałam ten Najcenniejszy Skarb.
Gdyby doszło do separacji, starsze dzieci za mną nie pójdą. Są po stronie ojca. A zresztą nie mam możliwości finansowych, aby wynająć mieszkanie i się wyprowadzić.
Sama już nie wiem, co jest dobre, a co złe dla mnie i moich dzieci. Narazie przyjęłam postawę, że jeszcze trochę pocierpię, ale nie wiem jak długo. Po ludzku nie mam żadnego wsparcia, a mąż ma ogromne wsparcie w swojej matce i ciotce. Mieszkamy w domu z teściową - ona na dole, a my na górze.

Na jakiej podstawie myślę , że jest psychopatą? Nigdy nie ma wyrzutów sumienia. Mówi o mnie i do mnie straszne rzeczy, wyśmiewa się ze mnie non stop, mówi że nic nas nie łączy, że się mnie wstydzi itp, ale to wszystko nie przeszkadza mu w tym, aby ze mną współżyć nawet po kilka razy dziennie (brak więzi emocjonalnej z osobą z którą chce uprawiać sex). Ciągle ględzi, że chciałby mieć kochankę, najlepiej 3 , że to fajne, nie wstydzi się takich głupot mówić przy dzieciach, bo np akurat taki program ogląda, i on też chciałby mieć tyle kochanek. trudno tak opisać wszystko, to tylko parę szczegółów z kilku ostatnich dni.
 
     
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 08:49   Re: przemoc psychicza, znęcanie się

Asia z podlasia napisał/a:
Słyszałam, że w jakimś stopniu można sterować zachowaniem takich ludzi, ale kompletnie nie wiem jak.

Moja żona zasterowała mną i wytrąciła mnie z mojego picia alkoholu. Zmieniła sposób swojego zachowania i dała mi w ten sposób do myślenia. Przestała być pretekstem do trzaśnięcia drzwiami i chodzenia do knajpy. Zajęła sie sobą i to mnie zastanowiło :)
A ja dziś robię za jej przykładem to samo. Ona chce rozwodu bo już nie widzi sensu, a ja nie chcę, bo .... no właśnie... bo co? Bo dotarłem do punktu w którym moje wątpliwości zarówno w jedną jak i w drugą stronę się równoważą.... poza tym kiedyś składałem przysięgę małżeńską i dziś chciałbym się nauczyć kochać. Wiem że to trudne. Ale na łatwiznę szedłem 19 lat popijając alkohol. I zaprowadziło mnie to do Szpitala Psychiatrycznego. Więc na łatwiznę nie chcę.
Poza tym w 2009 roku byliśmy na spotkaniach małżeńskich odkryłem w sobie miłość do żony.... ale przywaliłem to ponownymi urazami i żalami. Staram sie odgruzować swoje życie i uczucia.
Opornie to idzie, ale idzie. Na dziś samodyscyplina i praca nad sobą daje mi wiele satysfakcji.... chociaż zniechęcenia i wątpliwości nie brakuje :) Pomaga mi Wspólnota AA. Sam nie dałbym rady.
 
     
sylwia1975
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 09:01   

z tym seksem to przypomina mi raczej cos w rodzaju uzaleznienia,nie jestem specjalistka w uzaleznieniach.........tylko ta druga strona dumna czlonkinia wspolnoty AAL_ANON ,kilka razy dziennie a juz jestescie dluoltnim malozenstwem,i chcialby mniec kochanki-tak twierdzi?dlaczego?
 
     
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 10:30   

Asiu piszesz:
Sama już nie wiem, co jest dobre, a co złe dla mnie i moich dzieci.
Asiu takie przesuwanie granic przez lata i pozawalanie mężowi na coraz więcej własnie do tego prowadzi. Żeby z tego wyjść musisz zacząć od pracy nad sobą - to bardzo ważne! Ważne żebyś znowu wiedziała co jest złe a co dobre - jak w małżeństwie wolno postepować jak nie - posłuchaj materiałów na stornie sychar.org o przysiedze małżeńskiej oraz o sytuacjach najtrudniejszych - polecam ogólnie wszytskie materiały ks. Dziewieckiego.
Narazie przyjęłam postawę, że jeszcze trochę pocierpię, ale nie wiem jak długo.
Cierpisz już wiele lat - czy to doprowadziło do poprawy sytuacji? Nie. Wręcz przeciwnie - dzieci podrosły i przejęły złe wzorce.
Gdyby doszło do separacji, starsze dzieci za mną nie pójdą. Są po stronie ojca.
Ty nie masz podstaw do separacji Asiu - Ty masz wręcz nakaz :) "gdy jeden z małżonków jest przyczyną niebezpieczeństwa duchowego tak dla swego współmałżonka, jak i dla potomstwa. W przypadku tym małżonek winny nie tylko nie wypełnia swoich obowiązków, ale w sposób aktywny jest nietolerancyjny, prowokuje do grzechów, stanowi zagrożenie dla wiary współmałżonka" Przemyśl sprawę lokum - może masz jakaś ciocię samotną albo koleżankę, która mieszka sama i mogłaby podnająć Ci pokoje, ewentualnie czy nie ma w okolicy schroniska dla kobiet z dziecmi np. Caritasu. Proś Pana boganiech CI w tym pomoże, On coś znajdzie dla Was.
Ciągle ględzi, że chciałby mieć kochankę, najlepiej 3 , że to fajne, nie wstydzi się takich głupot mówić przy dzieciach
Witki opadają ;/
Mówi o mnie i do mnie straszne rzeczy, wyśmiewa się ze mnie non stop, mówi że nic nas nie łączy
Asiu a jak dokładnie wtedy reagujesz?
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 11:08   

Asia pisze:
Cytat:
Już prawie zniszczył mnie psychicznie, najbardziej mu się udało w oczach dzieci. Dzieci również nie szanują mnie, ubliżają mi i naśmiewają ze mnie na każdym kroku. To ulubiona ich rozrywka. to mnie boli najbardziej, bo poświęciłam im swoje życie.


Asiu, zadaj sobie samej pytanie:

co jeszcze musi się wydarzyć, jakiego rodzaju upokorzeń jeszcze muszę doznać, jak jeszcze muszę zostać upodlona by powstać i podnieść głowę?
Gdzie jest moja granica?
Czy w ogóle mam jakąś granicę?
Czy zamierzam zgodzić się na wszystko co zgotuje mi mój mąż?
Dlaczego i w imię czego na to pozwalam?

Współczuję Asiu. Musisz sobie jednak zdać sprawę, że współczucie nawet wielu osób nie zmieni sytuacji w której od wielu lat tkwisz. Wygadasz się, wypłaczesz, ale po chwilowej uldze, wszystko wróci do "normy".
Piszesz o mężu, jaki jest, jak Cię traktuje i jak czyni Twoje życie trudnym. Owszem jego zachowanie jednoznacznie wskazuje na zaburzenie osobowości, jest bardzo prawdopodobne że nosi cechy psychopatyczne ale co to zmienia dla Ciebie?
Jeśli tak jest a wiele na to wskazuje, to obawiam się że jego zmian możesz się nigdy nie doczekać a w czasie kiedy będziesz ich oczekiwała możesz po prostu sfiksować.
Spójrz, nawet dzieci przyswoiły sobie jego sposób dręczenia Ciebie. To JUŻ patologia.
Moim skromnym zdaniem, Twoim najważniejszym obowiązkiem jest zadbać teraz o siebie i swoją psychikę.
Wyobrażam sobie, że finanse mogą przeszkodzić wyprowadzce, choć należałoby koniecznie się od tej sytuacji odciąć, by móc złapać oddech i spojrzeć na swoje życie z dystansu. Nie można pozbyć się alergii mając kontakt z alergentem- może to niezbyt trafne porównanie, ale jest tak, że bedziesz coraz słabsza, coraz bardziej mentalnie zależna, coraz bardziej CHORA. Jeśli nie możesz się wyprowadzić, dobrze by było na ten moment zainwestować w dobrą terapię dla siebie, która uzmysłowi ci przyczynę Twojej bierności i jest szansa że otworzy Ci oczy.
Dopóki nie zaczniesz nad sobą pracować, nie zobaczysz żadnych dróg wyjścia z tej patowej sytuacji a Twoje próby naprawy będą niczym innym jak błądzeniem po omacku i odbijaniem się od ścian.

Tak więc, najpierw kluczowym jest uwierzyć że masz wpływ na własne życie.


Czy Twój mąż stosuje także przemoc fizyczną by zmusić Cię do współżycia?

Jeśli zgadzasz się na współżycie z mężem, który Cię nie szanuje, upadla, użytkuje tylko i wyłącznie, to sobie samej robisz krzywdę. On krzywdzi Ciebie ale ty masz współudział w tym krzywdzeniu.
Zdajesz sobie sprawę, że możesz mieć jeszcze wiele dzieci?
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 14:00   

Asia z podlasia napisał/a:
Narazie przyjęłam postawę, że jeszcze trochę pocierpię, ale nie wiem jak długo.


Asiu wydaje mi się, że takie myślenie jest sprzeczne z tym, czego uczy nas Pismo Święte. Czym innym jest autentyczny krzyż, który Bóg stawia na naszej drodze, a czym innym cierpienie które sami fundujemy sobie. Jeśli mamy możliwość wyeliminować cierpienie, niesprawiedliwość, to mamy takie prawo i obowiązek.

Nie jesteś rzeczą, której Twój mąż może używać jak chce. Nie wolno Ci pozwolić żeby Twoje dzieci patrzyły na takie sytuacje jakie opisujesz i słuchały takich słów. Odpowiadasz za to.
To, że jak mówisz starsze dzieci są po stronie ojca, to konsekwencja Twoich wcześniejszych wyborów. Może trzeba się poradzić pedagoga, co z robić w takiej sytuacji.
Tak czy siak, ze względu na dobro Twoje, Twoich dzieci, a nawet na Twojego męża, uważam że masz obowiązek zrobić wszystko żeby przerwać tę sytuację.
 
     
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 16:00   

CELEBRE, Nie musisz brać rozwodu, natomiast jeśli Twój mąż Cię krzywdzi i nie chce wyjść z nałogu możesz wnieść o separację, rozdzielność majątkową jeśli jest taka potrzeba, wyprowadzić się. To nie jest sprzeczne z nauką kościoła.
 
     
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-08-06, 17:47   

JĘDREK, napisałam Ci na priv prośbę, zerknij proszę
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9