Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Pomóżcie
Autor Wiadomość
m.sl
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 11:34   

te same problemy powróciły - wg mnie on spędza ze mną za mało czasu, nie okazuje uczuć np. nawet z jakiejś okazji kwiatka mi nie kupi, nie ma żadnych propozycji żebyśmy coś oprócz zakupów robili wspólnie, na moje propozycje reaguje co najwyżej akceptacją połączoną ze znudzeniem bądź irytacją, większą część wolnego czasu albo śpi albo gapi się w komputer albo spędza go z sąsiadem - jednocześnie kolegą z lat szkolnych. Za znając męża już te kilka lat wiele razy rózne moje żale i pretensje przemilczałam ale to ma dwa skutki - raz że mnie też się odechciewało i powoli oddalaliśmy się od siebie żyjąc razem ale tak naprawdę osobno, a dwa co jakiś czas nie wytrzymywałam i robiłam wyrzuty. Miesiąc temu też wybuchnęłam więc miałam miesiąc kwaśnej miny a w sobotę rozmowę o rozwodzie.




jakbym czytała o swoim mężu
Wiem co czujesz naprawde......
 
     
joozef
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 12:47   

A ja jakbym czytał opis swojej żony. Nie znam do końca Twojej sytuacji, ale Twój mążnie jest wcale taki zły. Zgadzam się z tym co powiedziała Samobója - zauważenie i pochwalenie na faceta działa jak nic innego. A jak nie jest "pogłaskany po główce" to czule się niezauważony, zapomniany itp. Co ja bym dał, żeby moja żona nie uważała dokładnie tak jak ty.
Spróbuj, może Wam się uda. Bo u mnie to już chyba niewiele może się zdażyć. Bo wg. mnie do tego to prowadzi. Budujesz w sobie całą serię negatywnego myślenia na temat męża a potem się w tym utwierdzasz. I nadchodzi wreszcie czas, kiedy on się zmienia, próbuje, stara. Ale wtedy Ty masz jużtak silny obraz "tego złego męża" żę już niewiele może CIEBIE zmienić. Ja dokładnie to przeżywam. Od 3 lat. Więc, jeżeli możesz zadbaj o komunikację i zauważ tego człowieka obok Ciebie, nawet jeżeli widzisz jego błędy
 
     
julita165
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 13:09   

Ja wiem, że z postów to tak wygląda bo celowo opisałam tylko jego wady i moje "ale" do męza. Tak naprawdę jednak staram sie nie wylewać na niego swoich zalów. I docenić jeśli zrobi coś co mi się spodoba. Może za mało , za rzadko. Nie wiem.
W prywatnym poście ktoś mi podpowiedział lekturę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy". Jestem już połowie. I widzę siebie w wielu opisach "miłej dziewczyny". Np. przywołują sytuację, że facet miał samolot z innego miast o 6 rano. I zaproponował partnerce żeby ona wstała o 4, pojechała po niego, odwiozła go na lotnisko to na 8 zdąży do pracy. Oczywiście odmówiła. U nas może tak ekstremalnych sytuacji nie było ale wyjeżdżanie po męża o północy owszem. A przeciez móglby wrócić nocnym autobusem albo taxi. I takie moje zachowania się całkiem ucieły jak urodził się synek i od tego czasu zaczęło się sypać. Przez pierwszych kilka lat rzeczywiście pokazałam mężowi że jestem na każde jego zawołanie więc potem nastąpił nagły zonk.
 
     
julita165
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 13:18   

Była w naszym życiu taka sytuacja która doprowadziła mnie do prawdziwego szału i byłam o krok od żądania rozwodu tylko, że byłam wtedy w 6 miesiącu ciąży i mama przekonała mnie żebym takich decyzji w takim momencie nie podejmowała.
Otóz obchodziliśmy rocznicę ślubu, zaprosiliśmy na grilla najbliższą rodzinę. Mąż był jakiś nie w sosie ale nie wiedziałam o co chodzi. Nic jakiegoś się nie wydarzyło. Rano byliśmy u lekarza, cieszyliśmy się że dziecko się dobrzez rozwija, potem robiliśmy te zakupy na grilla ale w trakcie imprezy coraz bardziej coś było nie tak. Niby nic konkretnego ale ja jestem dobra w wyczuwaniu jego humorków. Był alkohol ale oprócz męża nie było nikogo do jakiegoś większego drinkowania. W końcu ja już się położyłam i słyszałam jak mąż nadal siedzi przy grillu z moim bratem i jego żoną i coś tam starsznie dyskutuje, potem poszedł na sapcer z psem ale długo chodził bo jak wrócił robiło się jasno. Bardzo wcześnie przyjechał po niego kolega z którym mial pojechac do innego miasta bo może ten kolega kupi samochód więc żeby miał kto wrócić starym. I wrócił....pijany w sztok. Do nieprzytomności. Uchlał się z tym kolegą w aucie, a właściwie sam bo kolega prowadził. Nie wiedzieć czemu, w biały dzień. Brat z żoną u nas nocowali, jeszcze byli, obciach straszny, niedziela zrąbana. nawet jakbym chciała to nie miałabym się gdzie położyć bo zwalił się na łóżko. Zla byłam okrutnie. Późnym wieczorem wyszedł do pracy jak zwykle na kilka dni. Wtedy nie odezwałam się do niego pierwsza. Wysłał stos sms-ów kajając się strasznie. Postawiłam pewne warunki, on się zgodził i...w dniu w którym wracał do domu z samego rana mnie, jeszcze urażoną żonę, w dodatku w ciąży proponuje żebym po niego przyjechała bo po drodze chciałby jeszcze kwiatki mi kupić.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 13:31   

Super powód do rozwodu - mąż się raz upił.
I co z tego że się upił? Jak się domyślam alkoholikiem nie jest
i nie upija się regularnie?
Dziwie mu sie tylko, że sie potem tak kajał jakby popełnił ciężkie przestępstwo.
Oczywiście upicie się to nie powód do dumy,
ale zna ktoś faceta, który nigdy w życiu się nie upił?

To o czym piszesz to troche czepianie się i wypominanie jakichś głupot sprzed pewnie kilku lat.
Być może miedzy Wami są znacznie poważniejsze problemy niż "obciach przed siostrą" i to że "mąż padł pijany i zajał łózko"....tego nie wiemy.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 14:24   

Cytat:
Mąż nie ma podejścia do synka.


Nie ma podejścia, jakie Twoim zdaniem jest poprawne, czyli idealne... Wydaje się, że to właśnie dziecko zamiast Was łączyć - dzieli. Mąż pewnie nie dość, że z racji pobytu poza domem spędza z nim niewiele czasu, to jeszcze nieustanna Twoja krytyka. Nie dziwię się takim jego reakcjom. Rowerek... Czy nie byłoby miło gdyby to ojciec kupił synowi pierwszy w życiu rowerek? Syn nudził się w ogrodzie, bo tata z kolegą rozmawiał i znowu pretensje do taty, że nie tak... Itd... A gdyby tak jeszcze guza tam sobie wtedy nabił to dopiero by było!!! Chyba zmiany musisz zacząć od siebie.
Wydaje się, że syn stał się całym Twoim światem i nie ma w nim miejsca dla męża.
 
     
julita165
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 14:56   

Odpowiadając Samboi: spróbuję się zastosować ale tydzień będzie ciężko skoro widujemy się z mężem tylko w soboty i niedzielę. I ja już tak staram się postępować np. w niedzielę dał synkowi na Dzień Dziecka piękny garaż. I chociaż to już było po naszej rozmowie o rozwodzie i naprawdę było mi ciężko powiedziałam mu że super, że taki fajny prezent kupił. Naprawdę ale chyba taki raz dziennie że coś zrobił dobrze to się zdarzało. Może zbyt mało gorliwie. Może to było bardziej w stylu "o to fajnie" i przechodziłam do swoich spraw.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 15:05   

No dobrze, że chociaż garaż pozwoliłaś mu kupić :-D
Julito, tutaj wyszukałam ciekawy artykuł dla Ciebie:

http://www.katolik.pl/ojc...787,416,cz.html
 
     
julita165
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 15:16   

Ale ja się w dużej mierze z tym artykułem zgadzam ! I chodzi o to że takiego zaangażowania w wychowanie synka oczekuję od męża a go nie ma.
 
     
róża
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 15:31   

Ta nieobecność ojca przez 5 dni tygodnia, zapewne to nie jest dobre. Może zwyczajnie nie było wystarczająco czasu, aby nauczyć się ojcostwa??? Jednak, kiedy już jest - nie nadzoruj kontaktów, zostaw ich nawet samych :-D Odetchnij. Poradzą sobie. Niech umacniają się między nimi serdeczne więzi, bo ...w atmosferze, jaką tworzysz w swojej nadgorliwości - nie sposób.
 
     
julita165
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 15:59   

Są takie sytuacje. Np. mąz po coś tam wybiera się do sklepu i proponuje synkowi spacer to ja nigdy nie oponuję, zachęcam. Jak widzę, że naprawdę ładnie sie bawią to nawet chętnie np. poczytam sobie książkę. Proponowałam żeby mąż załatwiał sprawę wieczornych kapieli ale mąż nie chce. I z mężem jest taki problem że jak on ma jakiś problem ze mną albo w ogóel jest jakiś wkurzony albo ma ochotę zająć się czymś innym to synek go tylko denerwuje i daje mu to odczuć. I to w takich sytuacjach ja nie mogę biernie patrzeć jak synkowi jest przykro. Mąż prawie nigdy w weekendy nie wstaje tk wcześnie jak synek i nawet jak ten go tam próbuje jakoś zagadywać, zaczepiać to się od niego w sposób niegrzeczny opędza. Kurcze, dziecko ma się całą dobę a nie po godzinie 11 ! Poza tym jak mężowi coś z synkiem nie wychodzi to on sam się od razu poddaje i odsyła go do mnie. Np. poszedł do sąsiada oglądać mecz. Zabrał synka, żeby tam się pobawił z córką sąsiada. Ale po jakiejś godzinie go do mnie odprowadził bo synek już nie chciał tam być. No to zamiast odprowadzać go do mnie powinien spowodować zeby jednak chcial tam być. A wiem z obserwacji jaka jest postawa męża. On tam poszedł an mecz a synek mial się bawić z córką sąsiada i mu nie przeszkadzać. Z chwilą kiedy ten model został naruszony odprowadził synka do mamy. A wystarczyłoby żeby na parę minut oderwał się od TV i jakos synka zachęcił. Sama nie raz jestem postawiona w sytuacji, że gdzies tam z snkiem jestem, jemu coś się nie spodoba i jakoś sobie z tym radzę a nie odprowadzam do taty. Pisałam, że synek jest trudny wychowawczo ale się nie poddaje ani na niego nie krzyczę i nie odwracam się plecami bo takie czy inne zachowanie mi się nie podoba co oczywiście nie znaczy, że nie koryguję zachowań synka.
W relacjach z synkiem jest taki problem jak i relacjach ze mną. Jeśli coś mu nie wychodzi to ucieka. ja już nie raz tłumaczyłam męzowi że za jakoś relacji z dzieckiem zawsze odpowiada tylko dorosły, że ja im tych relacji nie stworzę, że rozumiem że z powodu swojej nieobecności jest mu trudniej ale tym bardziej powinien się starać jak już ma wolny czas. A mój mąż to się stara np. tak jak w Dzień Dziecka. Ponieważ bylismy pokłóceni to sam kupił synkowi prezent ale spał do 12.30! żeby nie było że po pracy zmęczony, był to tylko skutek poważnego nadużycia alkoholu z sąsiadem w sobotni wieczór. W między czasie kilka razy synek go zaczepiał to go odpychał. Jak już wstał to najpierw godzinkę jadł śniadanie. Potem poszedł po coś do sąsiada. A dopiero potem dał dziecku ten garaż, złożyli go razem ale już czasu mężowi nie wystarczyło żeby go odpowiednio okleić bo przyszli wcześniej umówieni goście, a zaraz po grillu pojechał do pracy. Jakby chciał naprawiać relacje z dzieckiem to mógł wstać rano i pół dnia się z nim bawić, zabrać gdzieś, wymysleć cokolwiek a ja w tym czasie mogłabym spokojnie przygotować tegop grilla. A na własną prośbę mąż się tego czasu i tej relacji z dzieciem pozbawił. Czy ja mam go budzić w takich sytuacjach czy co ?
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 16:09   

Julita

Będzie Ci łatwiej jak będziesz sama, non stop z dzieckiem?

A tak nawiasem widzisz w człowieku którego poślubiłaś mężczyznę, męża, czy tylko ojca Twojego dziecka?
 
     
julita165
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 16:19   

No i jeszcze zachowanie męża w związku z logopedą. Jak synek miał 2l i 3 m-ce i praktycznie nic nie mówił postanowiłam interweniować. Poszłam na wizytę do logopedy, który skierował mnie do neurologa, psychologa, larygnologa, audiologa aż w końcu stanęło, ze to proste opóźnienie mowy ale jednak znaczne i raz tygodniu mamy chodzić na zajęcia a oprócz tego mnóstwo zaleceń do domu jak się z nim bawić.
A mąz na to że zajęcia u logopedy są zbędne, że jak synek bedzie miał 3 lata to zacznie mówić, że chłopcy mówią później chociaż szczególowo opowiadałam mu czego dowiedziałam się od lodopedy: ze to mit że chłopcy mówią później, że opóźnienie jest za duże żeby tak tylko czekac, że dobrze że tak wcześnie interweniowałam. Ale mąż swoje ze on wie lepiej. Powiedziałam, że nie mam zamiaru rezygnować z tych zajęć dopóki nie zobaczę poprawy więc mąż nie mając oczywiście możliwości żeby mnie powstrzymać strzelił focha. Jego zdaniem ja źle robię, że chodzę do logopedy z ledwo mówiącym dzieckiem, które za 3 miesiące ma iść do przedszkola. Nie rozumiem gdzie tkwi mój błąd.
Ktoś tam napisał, że to nie ja powinna kupić dziecku rower tylko byłoby lepiej pozwolić na to ojcu. Myślicie, że na to nie wpadłam ? A i owszem zaproponowałam kiedyś w weekend żebyśmy razem pojechali po rowery. Obejrzał, żaden nie był dobry, no i tak od razu kupować, ogólnie wyraz twarzy jakbym głupotę chciała zrobić, wspominanie że kiedyś tam dostał taki mały trójkołowy i na nim nie chciał jeździć...No to co miałam zrobić. W poniedziałek kupiłam sama. I to nawet rozmawiałam z mężem czy lepiej biegowy czy normalny i w końcu choć sama skłaniałam się ku wersji biegowego to kupiłam normalny bo mąż twierdził że będzie lepszy.
Ja nie twierdzę, że mąż nie kocha dziecka bo pewnie kocha ale nie ma dla niego ani czasu ani cierpliwości ani zrozumienia.
 
     
delirium
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-03, 16:27   

A................po co 2.5 letniemu dziecku rower?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4