Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak ratować moje malzenstwo
Autor Wiadomość
ilonasn
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 20:11   

Sławku, niestety nie robimy nic więcej. Jak juz pisałam, mój mąż odzsedł nagle, bez ostrzeżenia. Od trzech miesiecy go nie widziałam i nie słyszałam, bo mnie unika. Przyjezdza tylko wtedy, kiedy ja jestem w pracy. Mój mąż mieszka z kochanką. Choć mieszka to za duzo powiedziane, bo on jest kierowca na trasach miedzynarodowych i w domu jest raz na tydzień albo rzadziej. Sp[edza wtedy 1 dzień i jedzie w kolejną trasę. Mój mąż 2 razy napisał mi sms i moze ze 3 razy na FB. Nie pyta o mnie, o dzieci, o swoją matkę. Zapytał o sprawy dla niego ważne- niedziałający internet. On nie chce wrócić, dobrze mu z ta kobietą, unika mnie. A co do dzieci, to też raczej nie jest spragniony kontaktu z nimi- dwa razy dał synowi jakieś ciuchy, nie rozmawia z nimi, a one wcale tego nie chcą. To tak w skrócie :) WIELKIM
 
     
Slawomir
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-27, 22:19   

ilonasn napisał/a:
. Od trzech miesiecy go nie widziałam i nie słyszałam, bo mnie unika.


Witaj!

Trzy miesiace to niedlugo.. Podobno stan zauroczenia/zakochania mija po jakims czasie. Ma trudny zawód i ciężki. Facet pewnie sie zagubił. Całe życie w samochodzie..

Trzymaj sie! Glowa do góry. Modl sie i korzystaj z Eucharystii - cala sila w naszym Panu Jezusie Chrystusie.
 
     
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-06, 10:15   

Kochani . Mój maż całkowicie ignoruje moje prośby przyjazdu do Polski w sprawie ustalenia sadownie separacji, alimentów na dzieci rozdzielnosci majatkowej. Najpierw mowił mi, ze kardilog zabroniłmu latać samolotem ,a do swojego brata wysłał sms " czy polecicie z nami w grudniu na egzotyczne wakacje" . Uwaza ze separacje sama załatwie bez orzekania o winie podziel majatku - wszystko co w polsce dla mnie , ja nie wiem co ma w anglii. On do niczego nie jest potrzebny . Albo zrobie to tak . Albo................( odbieram to jako groźbe) . Mysle że on mnie nienawidzi. Obciàża mnie za to ze odszedł , ze nie bylam czuła dla niego nie dbałam o jego potrzeby że ważniejsze dla mnie były cytujé" bożki w kościele" przezywam to bardzo . Tyle lat zylam oszukiwana nadziejà ze jest ok , ze wróci. Tyle lat. Nie wiem jak mam postapić ostro z nim . Boje sie jego zemsty. Boje sie tego zycia dalej samotnie z mysla o swoim nieudanym małżeństwie. Jestem taka smutna tak mnie to boli. Nie widze już szns na uratowanie mojego małżeństwa. Boje sie samotności do końca zycie i mysli o tym jak smieje sie ze mnie moj maż.
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-06, 10:50   

Ryska napisał/a:
Kochani . Mój maż całkowicie ignoruje moje prośby przyjazdu do Polski w sprawie ustalenia sadownie separacji, alimentów na dzieci rozdzielnosci majatkowej.
Rysiu, czy sprawdziłaś jakie masz możliwości prawne, jak możesz się jednak zabezpieczyć, co ?
Jeśli, jak napisałaś, Twój mąż wyjechał uciekając przed długami a nadal macie wspólnotę majątkową, to Ty możesz być pociągana do odpowiedzialności za jego działania, wiesz to, zapewne.
Może podejdź do prawnika, który pomoże ustalić Twoje prawa i będziesz więcej wiedzieć co możesz zrobić, co ?

Ryska napisał/a:
Mysle że on mnie nienawidzi. Obciàża mnie za to ze odszedł , ze nie bylam czuła dla niego nie dbałam o jego potrzeby że ważniejsze dla mnie były cytujé" bożki w kościele"
Napisałaś, że Twój mąż już 8 lat jest poza domem. On tam buduje "nowe" życie, a Ty jesteś świadkiem/dowodem tego, że na krzywdzie innych - to być może on siebie odciąża winiąc Ciebie (dość typowe zachowanie, łatwiej zrzucić winę na kogoś niż w sobie znaleźć problem). Nie bierz tego do siebie.

Ryska napisał/a:
Boje sie tego zycia dalej samotnie z mysla o swoim nieudanym małżeństwie.
Rysiu, toć Ty jesteś sama już sporo. Nie ? Ja tak to widzę. Dałaś radę! Dałaś! To co Ciebie tak przeraża teraz ?

Ryska napisał/a:
Jestem taka smutna tak mnie to boli. Nie widze już szns na uratowanie mojego małżeństwa. Boje sie samotności do końca zycie i mysli o tym jak smieje sie ze mnie moj maż.
Zostaw męża, zajmij się sobą. Ratuj i walcz o siebie. Może potrzebujesz terapii by zobaczyć to wszystko z innej perspektywy, może skorzystałabyś z 12kroków (tu w necie, na sycharze - nie trzeba wychodzić z domu, robisz kiedy masz wolniejszą chwilę itd). Walcz o siebie na początek. Dla siebie, bo warto.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-09, 09:27   

Rysia,

powierz sie Panu Bogu, jeśli jest tak, że mąż się całkowicie odcina to znaczy, ze tak jest dla Ciebie najlepiej. Pozałatwiaj sprawy formalne związane z majatkiem (ale nie z rozwodem!) sama. Jesli przedstawisz w sądzie sytuacje tak, jak ona wygląda myslę, ze nie bedziesz miała trudności z uzyskaniem rozdzielności majatkowej.

u mnie sędzina powiedziała, że jesli maż nie mieszka z nami, to rozdzielnośc jest uzsadaniona i te rozdzielnosc otzrymałam, chcociaz mąz sie wzbranial.

Przepraszam, że tak napiszę, ale od kilku miesiecy kręcisz sie w kółko.
A moze i lat.
Twoje zycie utknęło, a Ty skupiasz sie albo na płonnych nadziejach (że małżenstwo da sie naorawic na starych zasadach), albo że mąz nagle sie zmieni.

Kochana- ruszaj do przodu, przede wszytskim w zmianie myslenia.
Twoje małżenstwo było "chore".
A uleczenie to jest proces i praca- równiez Twoja.
Wiec Kochana nie płacz juz nad tym , co było, a nie jest, albo co mogłoby byc, a nie jest . Raczej zbieraj siły na dalsza drogę z Jezusem.
Nie jestes sama.
Zapisz sie na 12 kroków- odkryjesz, że nie jstes sama, a kryzys, który przezywasz to błogosławienstwo.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-09, 10:08   

Ryska napisał/a:
Obciàża mnie za to ze odszedł , ze nie bylam czuła dla niego nie dbałam o jego potrzeby że ważniejsze dla mnie były cytujé" bożki w kościele" przezywam to bardzo . Tyle lat zylam oszukiwana nadziejà ze jest ok , ze wróci.


Każdy ponosi swoją część winy w kryzysie, każdy tylko za swoja odpowiada. To, że mąż nie informował Cię o swoich potrzebach to jego kawałek to przyjęcia. Bo gdyby Ci powiedział, wierze, że byś zareagowała a na koniec z radością byś zapytała: co jeszcze mogę dla Ciebie zrobić?. Nie bierz całej winy na siebie za to, że małżeństwo sie rozpada. To są zawsze czyjeś decyzje, rezygnacja z mówienia o potrzebach, potem wybór innej osoby. To nie Twoje czyny tutaj, nie Ty za nie odpowiadasz. Ty odpowiadasz za swoje, i pewnie wiesz jakie i tego sie trzymaj.
Postawa nienawiści zagłusza wyrzuty sumienia czasem skutecznie. To nie znaczy, że pan mąż żyje życiem szczęśliwym...co ma się odezwać, odezwie się. To pozorne szczęście, a takie pryska szybko.
Rysiu, w tej ciężkiej sytuacji zapytaj z całą miłością sama siebie, tak jakbyś chciała do kochanej osoby: co mogę dla siebie zrobić, abym poczuła sie lepiej...wybór masz przeogromny, trzeba tylko chcieć.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-09, 10:25   

Samboja napisał/a:

To nie znaczy, że pan mąż żyje życiem szczęśliwym...co ma się odezwać, odezwie się. To pozorne szczęście, a takie pryska szybko.


Nie rozumiem tego sposobu pocieszania (nakręcania nadziei). Po co?
Fakty są jakie są i Ryśka ma zadbać o sobie! a nie myśleć "może mu źle i wróci, wyszumi się i wróci".
A to kto zawinił sytuacji....jakie ma znaczenie teraz?
Maż od wielu lat żyje gdzie indziej i wracanie do prehistorii nic nie zmieni.
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-09, 11:08   

Samboja napisał/a:
Bo gdyby Ci powiedział, wierze, że byś zareagowała a na koniec z radością byś zapytała: co jeszcze mogę dla Ciebie zrobić?

Dobrze by było, gdyby tak na codzień w życiu bywało ;-)
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-09, 11:57   

Grzegorz, to nie nakręcanie nadziei, to jest prawda o ludziach i takich sytuacjach, no chyba że znasz inne, bo ja tylko takie znam :( Aby sie uporać z przeszłością trzeba przyjrzeć się swoim czynom, zrobić rachunek sumienia i iśc dalej...grunt, aby nie brać na siebie decyzji innych. Takie było moje przemyślenie.
Coraz cześciej myśle, że głównym problemem ludzi jest brak szczerości w relacji. Stąd biora się problemy. Nie mówimy co czujemy, co myślimy, co potrzebujemy, chowamy sie w swoich skorupkach, zamykamy na usta, nie potrafimy mówić, potem już nie chcemy...a to trzeba zmieniać, listy pisać, uczyć sie mówić...dobry przykład w Jezusie: on nie bał sie powiedzieć co myśli, a mówił rzeczy ludziom niewygodne, potrafił...łatwo pisac na forum...w życiu gorzej. Może to banalne, żadne wielkie odkrycie, ale dla mnie to jedna z prawd o ludziach, prawda doświadczona na własnej skórze więc i wielka nauka z tego idzie.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-09, 12:42   

Samboja napisał/a:

Aby sie uporać z przeszłością trzeba przyjrzeć się swoim czynom, zrobić rachunek sumienia i iśc dalej...


W zupełności się z tym zgadzam.
Iść dalej i nie myśleć czy mężowi dobrze z nową kobietą i dzieckiem czy źle.
 
     
Ryska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-11, 21:57   

Swoje możliwości prawne znam i ich skutki też. Chciałam żeby mój maż przyjechał, żeby wszystkieaspekty separcji ujàć na jednej rozprawie. Alimenty nacòrkę( syn jest pełnoletni, student i sam musiałby wystapić o alimenty od ojca), podział majàtku i rozdzielność. Skoro pisał że on chce tak że ja 100% a on zero ( mowimy tylko o majátku naszym wspòlnym w Polsce bo to co jest jego w Angli nie wiem tylko ze kupił dwalata temu nowy luksusowy samochòd) , to prosilam żeby sam potwierdził to w sàdzie. Gdyby tak zrobił nie wystepowałabym o alimenty dla siebie z jego wyłàcznej winy. Jednak nie jestem pewna , nie ufam mu nie wiem co kombinuje. Napisał mi ze po co wystepowac o alimenty on dzieci nie chce skrzywdzić pieniàdze będzie wysylal. Proponuje mi separacje najprościej jak można ( tak to ujàł)nie rozwöd reszta zalezy ode mnie. Jednocześnie oświadcza mi źe jest z kochankà i jej cytuję:"zupełnie nie przeszkadza ze jestem żonaty i mi też , małżeństwo to niewolnictwo a ja nie jestem niczyim niewolnikiem, dziś jestem z nia, czy chce wracac do starego nie wiem narazie nie, ale to nie znaczy ze chcę z nia być" zycie według przekonań nie jest cool". Bardzo zabolało. Jednoczesnie na fb przed urodzinami syna pisal do niego " synku chcielibyśmy cię zaprosić do nas na twoje urodziny, ugościć cię , byłoby miło przyjedź. Odmówił. W dniu jego urodzin dzwonił do niego , skladał zyczenia i prosił przyjedz pomożesz mi naprawiač schody , remontować dom. Powiedział mi o tym . Kochani ja doskonale uświadamiam sobie swoje winy w małżeństwie, swoje wady, ktore go denerwowały. Ale tez wiem jaki był nieodpowiedzialny, no dalej jest , klamał. Balam sie dlugów i tego ze czulam ze zawsze coś ukrywa. Teraz wiem ile uswiadamiam sobie ile niezgodnosci bylo w tym co mowil a co robił, od najdrobniejszych rzeczy po te najważniejsze. Powiedziałam mu, ze za kryzys w naszym małżeństwie odpowiDamy oboje za zdrade i oszustwa tylko on. Gdyby powiedzial mi szczerze przed podjeciem decyzji , ze odchodzi " słuchaj jesteś taka i taka tego nie znosze , albo to zmienisz albo ja odchodze do kochanki , ale tK nie bylo . Lepiej dla nich obojga bylo oklamywac mnie, utrzymywac w przekonaniu ze ciezko tam dla nas pracuje dla dzieci, ze wróci oczywiście, po to zebym im nie przeszkadzala nie żadala powrotu, opieki nad dziecmi . Tak spokojnie mogli zyc bez klopotów z dziečmi korzystac beztrosko z życia . Jeździc na wycieczki . A dlugi w Polsce rosly. Teraz najważniejsze dla mnie idzieci , żeby podjāć wlaściwe decyzje, zeby nie dac sie wykiwac, bo sa w dalszym ciàgu długi i mòj màż nie zamierza ich spłacać. Modle sie o jego nawrócenie, chce zrobić wszystko aby poglády jego i kochanki na małżeństwo wiare w Boga nie zmienily moich dzieci. Zeby nie podzielały ich zdania i nie chciały tak zyc. Tak Bety kręcę sie wkółko, tak wlasnie jest jak piszesz. To naprawde chore, w czyn zyje. Tak nie można . Musze isc do przodu. Bo tak dalej żyč sie nie da. Jestem z panem Bogiem . Kocham meza ale nie chce brać udziału w tym co robi . Musze byc odwazna. Bardzo dziekuje za razy i wsparcie . Podziwiam wasza siłe . Ucze sie od was. Ale mam wiele smutku w oczach. . Polecam Was iWasze sprawy Panu Jezusowi. Wszystkie Wasze rady i posty sâ dla mnie bezcenne. Bardzo za nie dziekuje.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-07-12, 10:31   

zadbaj o siebie i dzieci
nie patrz co on mówi, robi, bo jak sama piszesz jest nieodpowiedzialny
i dziwie sie, ze z jednej strony wiesz, że jest nieopdoiwedzialny, a z drugiej oczekujesz ze nagle przyjedzie i zacznie sie zachowywwac przy sprawach sądowych fair i odpowiedzialnie
porzuc te złudne nadzieje
oczywiscie moze byc tak, ze mąz sie zmieni, ale póki co tak nie jest
wiec trzeba stwierdzic fakt i isc dalej do przodu

po prostu zadbaj o siebie (to nie znaczy ze go krzywdzisz)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9