Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Brak sił do walki
Autor Wiadomość
Klara80
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-31, 18:11   Brak sił do walki

W moim związku zaczęło się pięknie - romantyzm, uczucie, wspólnie spędzany czas... Niestety nie potrafiłam tego uszanować i mój egoizm stopniowo niszczył to co dobre, oddalaliśmy się od siebie - wydawało mi się, że skoro mój mąż mnie kocha to mogę wszystko, moje potrzeby były ważniejsze (w łóżku i w życiu też) - doprowadziło to stopniowo do tego, że nie rozmawialiśmy ze sobą, każde żyło swoim życiem oraz nie kochaliśmy się (bardzo rzadko).
Dodam, że mąż ma pewne zahamowania jeśli chodzi o sytuacje intymne, jednak ja też nie oczekuję akrobacji, jedynie zwykłej bliskości pomiędzy dwojgiem ludzi co powinno być w małżeństwie tak naturalne jak oddychanie...
Zaczełam czuć się nieatrakcyjna, niechciana, jednym słowem nienormalna jako kobieta - o sytuację obwiniałam męża i w ostatnim czasie zdradziłam go - na szczęście wyszło to na jaw bo ciągnięcie tej sytuacji doprowadzało mnie w coraz większy dołek psychiczny a i na przebaczenie mogłoby być za późno
Mąż wybaczył, jesteśmy ze sobą nadal - zachował się wspaniale, tym bardziej, że jestem w ciąży, w którą zaszłam w trakcie trwania romansu - na 99% jest to dziecko męża ale zawsze pozostaje procent niepewności - mamy zamiar zrobić testy
Mamy jeszcze małą córeczke - za nic nie chciałabym jej skrzywdzić
Mój mąż jest bohaterem a mimo to czasem czuję ogromne zwątpienie i brak sił - brak bliskości, intymności sprawiają, że czuję się brzydka, brudna, nie warta uwagi - czasem mam ochotę odejść, mimo, że kocham męża (jest naprawdę świetnym, interesującym facetem) ale jednocześnie życia bez niego też sobie nie wyobrażam - i nie wybaczyłabym sobie krzywdy dzieci...
Boję się, że już zawsze tak będzie - a przecież bliskość i intymność są potrzebne pomiędzy ludźmi jak powietrze...
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-31, 18:34   Re: Brak sił do walki

Klara80 napisał/a:
W moim związku zaczęło się pięknie - romantyzm, uczucie, wspólnie spędzany czas... Niestety nie potrafiłam tego uszanować i mój egoizm stopniowo niszczył to co dobre, oddalaliśmy się od siebie - wydawało mi się, że skoro mój mąż mnie kocha to mogę wszystko, moje potrzeby były ważniejsze (w łóżku i w życiu też)


To, że człowiek chce normalnego związku (miłości duchowej ale i fizycznej) w małżenstwie
nie jest żadnym egoizmem.
Już bardziej nazwałbym egoizmem niedbanie o potrzeby partnera w sferze intymnej.
Ktoś powie,....no tak, ale choroby, niskie libido itp...
ale na to jest odpowiedz, jak się choruje to trzeba się leczyć, a nie udawać, że wszystko
jest ok.
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-31, 20:46   Re: Brak sił do walki

Klara80 napisał/a:
W moim związku zaczęło się pięknie - romantyzm, uczucie, wspólnie spędzany czas... Niestety nie potrafiłam tego uszanować i mój egoizm stopniowo niszczył to co dobre, oddalaliśmy się od siebie - wydawało mi się, że skoro mój mąż mnie kocha to mogę wszystko, moje potrzeby były ważniejsze (w łóżku i w życiu też) - doprowadziło to stopniowo do tego, że nie rozmawialiśmy ze sobą, każde żyło swoim życiem oraz nie kochaliśmy się (bardzo rzadko).


Gotowa diagnoza. Wiesz co doprowadziło do czego, więc czego oczekujesz?

Cytat:
Dodam, że mąż ma pewne zahamowania jeśli chodzi o sytuacje intymne, jednak ja też nie oczekuję akrobacji, jedynie zwykłej bliskości pomiędzy dwojgiem ludzi co powinno być w małżeństwie tak naturalne jak oddychanie...


Jak nie można sobie takich rzeczy ułożyć (a trzeba próbować), to może warto zwrócić się o pomoc do specjalisty?
Różne rzeczy są naturalne dla różnych ludzi, to też trzeba zrozumieć.

Cytat:
Zaczełam czuć się nieatrakcyjna, niechciana, jednym słowem nienormalna jako kobieta - o sytuację obwiniałam męża i w ostatnim czasie zdradziłam go - na szczęście wyszło to na jaw bo ciągnięcie tej sytuacji doprowadzało mnie w coraz większy dołek psychiczny a i na przebaczenie mogłoby być za późno


To w jaki sposób to piszesz jest dosyć przerażające :-(
Źle się czułam więc zdradziłam i "na szczęście wyszło" bo byłabym w dołku :-(


Cytat:
Mąż wybaczył, jesteśmy ze sobą nadal - zachował się wspaniale, tym bardziej, że jestem w ciąży, w którą zaszłam w trakcie trwania romansu - na 99% jest to dziecko męża ale zawsze pozostaje procent niepewności - mamy zamiar zrobić testy


Na pewno potrzebujecie tej wiedzy? Co jeśli padnie na ten 1%?
To coś zmienia?

Cytat:
Boję się, że już zawsze tak będzie - a przecież bliskość i intymność są potrzebne pomiędzy ludźmi jak powietrze...


Może przeczytaj to co napisałaś na początku.
To jak będzie zależy od Was, w tym od Ciebie.
Czasem trzeba popracować żeby było dobrze.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-31, 21:53   

Cytat:
Mój mąż jest bohaterem a mimo to czasem czuję ogromne zwątpienie i brak sił - brak bliskości, intymności sprawiają, że czuję się brzydka, brudna, nie warta uwagi - czasem mam ochotę odejść, mimo, że kocham męża (jest naprawdę świetnym, interesującym facetem) ale jednocześnie życia bez niego też sobie nie wyobrażam - i nie wybaczyłabym sobie krzywdy dzieci...
Boję się, że już zawsze tak będzie - a przecież bliskość i intymność są potrzebne pomiędzy ludźmi jak powietrze...

Cudowny,kochający mąz,interesujący facet,bohater......wybaczył zdradę.....a Ty zamiast sie cieszyć wciąż masz jakieś ale.......przepraszam,moze brutalnie,ale tak to własnie wygląda.
Moim zdaniem...niewiem,ale wnioskuje po wypowiedzi.....to Ty masz jakis problem,ktorym należałoby sie zajać.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-31, 22:20   

Lena
Wybacz, ale piszesz jakbyś nie rozumiała w czym tkwi problem.
Autorka to dość jasno napisała.
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-31, 23:04   

Grzegorz.....rozumie bardziej niz Ci sie wydaje....w końcu kobietą jestem.
Twoja wypowiedź wiele mówi,o Twoich i Waszych problemach,ale nie o Ciebie tu chodzi,więc ....rozpisywać i tłumaczyć sie nie bede.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-01, 10:10   

Klara, cos tu nie gra: jestescie razem, mąż przebaczył, a brak bliskosci i intymności...

Czy Ty przebaczyłaś sobie?
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 10:14   

Zdrada jest zazwyczaj przyczyną poważnego kryzysu w małżeństwie. Czasem tak poważnego, że sami małżonkowie mogą nie być w stanie sobie pomóc. Warto sięgnąć wtedy po pomoc osoby trzeciej (terapeuty, przewodnika duchowego). Taka pomoc zwiększa szansę na naprawienie relacji i zbliżenie dwóch ludzi ponownie. Cieszę się, że tu trafiłaś, to naprawdę wspaniałe miejsce na ziemi :) Witaj.
 
     
Mirela
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 10:51   Re: Brak sił do walki

Klara80 napisał/a:
W moim związku zaczęło się pięknie - romantyzm, uczucie, wspólnie spędzany czas... Niestety nie potrafiłam tego uszanować i mój egoizm stopniowo niszczył to co dobre, oddalaliśmy się od siebie - wydawało mi się, że skoro mój mąż mnie kocha to mogę wszystko, moje potrzeby były ważniejsze (w łóżku i w życiu też) - doprowadziło to stopniowo do tego, że nie rozmawialiśmy ze sobą, każde żyło swoim życiem oraz nie kochaliśmy się (bardzo rzadko).
Dodam, że mąż ma pewne zahamowania jeśli chodzi o sytuacje intymne, jednak ja też nie oczekuję akrobacji, jedynie zwykłej bliskości pomiędzy dwojgiem ludzi co powinno być w małżeństwie tak naturalne jak oddychanie...
Zaczełam czuć się nieatrakcyjna, niechciana, jednym słowem nienormalna jako kobieta - o sytuację obwiniałam męża i w ostatnim czasie zdradziłam go - na szczęście wyszło to na jaw bo ciągnięcie tej sytuacji doprowadzało mnie w coraz większy dołek psychiczny a i na przebaczenie mogłoby być za późno
Mąż wybaczył, jesteśmy ze sobą nadal - zachował się wspaniale, tym bardziej, że jestem w ciąży, w którą zaszłam w trakcie trwania romansu - na 99% jest to dziecko męża ale zawsze pozostaje procent niepewności - mamy zamiar zrobić testy
Mamy jeszcze małą córeczke - za nic nie chciałabym jej skrzywdzić
Mój mąż jest bohaterem a mimo to czasem czuję ogromne zwątpienie i brak sił - brak bliskości, intymności sprawiają, że czuję się brzydka, brudna, nie warta uwagi - czasem mam ochotę odejść, mimo, że kocham męża (jest naprawdę świetnym, interesującym facetem) ale jednocześnie życia bez niego też sobie nie wyobrażam - i nie wybaczyłabym sobie krzywdy dzieci...
Boję się, że już zawsze tak będzie - a przecież bliskość i intymność są potrzebne pomiędzy ludźmi jak powietrze...


Witaj
Klara ...:)
Nie jestem żadnym ekspertem ;), ale myślę sobie,że kryzys trwał w waszym małżeństwie wcześniej. Ważne w małżeństwie jest sprawianie by małżonek czuł się kochany, dla każdego jest to coś innego. Nie chodzi o to by pozwalać i spełniać to co złe.
Brak komunikacji o tym co sprawia ,że jesteś szczęśliwa potęguje kryzys.
Jeśli mąż nie mówi co sprawia mu radość , spełnienie, to trudno żebyś się miała domyślać metodą prób i błędów, i odwrotnie. Teraz znowu tak jest. Tylko ,że teraz to Ty jesteś tą winną. Widzisz jest różnica między przebaczeniem i pojednaniem.
Zdrada to wielki ból i też nie można oczekiwać , że na pstryknięcie palca wszystko będzie ok. To wymaga otwarcia się na Bożą miłość Was obojga. To ,że mąż zachował się jak się zachował , jeszcze nie oznacza ,że jest bohaterem, on sam wie jaka jest tego intencja, czyli z jakich pobudek to uczynił. Każdy początek może mieć różne intencje, ale zawsze można je skorygować na właściwe tory żeby się otworzyć na Boga , na miłość. Ale do tego też potrzebne są przeprosiny z Twojej strony dla Boga w konfesjonale i męża w domu, za konkretne sprawy- być może to już miało miejsce. Z Twojej strony potrzebna jest wyrozumiałość i cierpliwość, z pustego nie nalejesz...więc kieruje Cię do najlepszego specjalisty , jest nim Jezus. On nie tylko uczy, ponieważ jest też różnica między wyuczoną cierpliwością i wyrozumiałością , a wlaną przez samego Boga, wlaną miłością. Mąż potrzebuje z całą pewnością czasu na uporanie się z poczuciem skrzywdzenia, i w tym poczuciu może również krzywdzić...Więc potrzeba anielskiej mądrości i cierpliwości :)żeby ta krzywdę wzajemnie nie potęgować.
Eucharystia, najlepiej ta codzienna jest najlepsza siłą do zmiany najpierw siebie samego.

Niech Pan błogosławi Wam obfitością miłości małżeńskiej
+

https://www.youtube.com/watch?v=Gd7axfQRsIE

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
2 Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
4 Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5 nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8 Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
9 Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
11 Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
13 Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
 
     
Klara80
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 12:27   

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi :)

grzegorz_ napisał/a:
Już bardziej nazwałbym egoizmem niedbanie o potrzeby partnera w sferze intymnej.
- tu "nawaliliśmy" oboje :)

macko napisał/a:

Gotowa diagnoza. Wiesz co doprowadziło do czego, więc czego oczekujesz?
- rady, spojrzenia na sprawę z innej strony... to, że do tego doprowadziłam nie znaczy, że tak ma być już zawsze bo to dobrze nie wróży ani nam jako parze ani jako rodzinie

macko napisał/a:
To w jaki sposób to piszesz jest dosyć przerażające :-(
Źle się czułam więc zdradziłam i "na szczęście wyszło" bo byłabym w dołku :-(
- nie mogłam tego już wytrzymać więc zdradziłam, popełniłam błąd; na szczęście wyszło bo trwanie w fałszu doprowadzało mnie do depresji, moja córka miała smutną mamę a tamten człowiek namieszane w życiu

macko napisał/a:
Na pewno potrzebujecie tej wiedzy? Co jeśli padnie na ten 1%?
To coś zmienia?
- przede wszystkim Dziecko ma prawo znać prawdę, mojemu mężowi też to się należy, ja też chcę wiedzieć

lena napisał/a:
Cudowny,kochający mąz,interesujący facet,bohater......wybaczył zdradę.....a Ty zamiast sie cieszyć wciąż masz jakieś ale.......przepraszam,moze brutalnie,ale tak to własnie wygląda.
- no tak - moje ale to brak intymności - jak Ty byś się czuła gdyby Twój mąż nie miał ochoty się z Tobą kochać (za to dla siebie pewnych rzeczy oczekiwał)?

Bety napisał/a:
Klara, cos tu nie gra: jestescie razem, mąż przebaczył, a brak bliskosci i intymności...

Czy Ty przebaczyłaś sobie?
- ja w pewnym sensie chyba nigdy sobie tego nie wybaczę, właśnie dlatego tu jestem - jesteśmy razem a intymności nie ma - mieszanka wybuchowa ;)

Samboja napisał/a:
Zdrada jest zazwyczaj przyczyną poważnego kryzysu w małżeństwie
;
Cytat:
Nie jestem żadnym ekspertem ;), ale myślę sobie,że kryzys trwał w waszym małżeństwie wcześniej.
- tak, oczywiście, trwał już długo, jak pisałam, oddalaliśmy się od siebie - bardzo chciałabym jednak powrócić jak najbliżej tego co było kiedyś

Mirela napisał/a:
Z Twojej strony potrzebna jest wyrozumiałość i cierpliwość, z pustego nie nalejesz...więc kieruje Cię do najlepszego specjalisty , jest nim Jezus
- wiem, jakoś tak podświadomie sama siebie zwracam w Jego stronę bo czuję, że nikt i nic innego nie pomoże a może jeszcze bardziej namieszać - obym wytrwała...
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 14:22   

Klara, nie chciałbym Cię urazić i może się mylę, ale sprawiasz na mnie wrażenie bardzo dominującej i nieliczącej się z innymi osoby. Chyba jest coś na rzeczy z tym egoizmem :-(
To co piszesz o zdradzie, to że "na szczęście" wyszła, bo TY byłaś w depresji (teraz co druga osoba jest w depresji, na szczęście mało kto wie co to naprawdę znaczy).
"Dziecko ma prawo wiedzieć", "mąż też", to dziecko jeszcze się nie urodziło a Ty już wiesz co będzie dla niego lepsze, nawet w tak trudnej i delikatnej sprawie. Mąż na pewno chce czy może boi się nie chcieć? Ja bym się chyba bał, ale ja bohaterem nie jestem :-(

Twój mąż ma problemy, "zahamowania" a Ty piszesz, "to powinno być naturalne jak oddychanie". No powinno, ale czy Ty zrobiłaś coś żeby pomóc swojemu mężowi? Czy tylko nie wytrzymałaś i zdradziłaś? A potem to "na szczęście" :-(
Jak ktoś ma problem w tak delikatnej materii, to mówienie, że to powinno być naturalne raczej mu nie pomoże, świadomość, że ktoś go w tym wyręczył tym bardziej.
Pomóc może czułość, zrozumienie, jakieś dogranie się w tej kwestii. Przecież są różne sposoby na uzyskanie satysfakcji. Kto definiuje co jest "naturalne"? Wreszcie, pomóc może specjalista.
Ja nie jestem specjalistą, ale wydaje mi się, że mężczyzna musi się po prostu poczuć dobrze żeby wszystko funkcjonowało jak należy. Dobrze i pewnie. Jak mężczyzna czyli ktoś kto nie jest zdominowany.
A może trzeba zrozumieć co jest naprawdę ważne i zacząć się z tego cieszyć?
Bliskość jest bardzo ważna, ale bliskość to nie tylko seks. Macie problem z taką zwykłą bliskością, z okazywaniem sobie czułości?

Piszesz, że nie masz sił do walki? Jak wygląda ta Twoja walka? Z czym walczysz?
Z problemami męża? Ze sobą? Musisz walczyć? Nie lepiej po prostu żyć i się cieszyć z tego co jest?
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 14:42   

Klara80 napisał/a:

na szczęście wyszło bo trwanie w fałszu doprowadzało mnie do depresji, moja córka miała smutną mamę a tamten człowiek namieszane w życiu

yyyy na pierwszym planie Twoja depresja czy "depresja", nie wiem; na drugim córka smutna bo mama grała na dwa fronty i jakoś przy tym niewyraźnie wyglądała; na trzecim kłopoty jakiegoś pogubionego faceta wyciągającego łapy do cudzej żony.
Twój mąż któremu zafundowałaś traumę nie jest wart nawet czwartego miejsca.......

A RANA w duszy i sercu Twojego męża? Która jest tam dalej??
A rana w Twoim małżeństwie? Tak trudna do wyleczenia i przebaczenia, że po ludzku wydaje się to po prostu niemożliwe??
A rana w duszy i sercu Twoim - też bardzo głęboka? I nie mówię o tym, że życie na dwa fronty jest niewygodne lecz o czymś o wiele głębiej.
Trwanie w grzechu śmiertelnym, grzechu przeciw VI przykazaniu, drzwi otwarte dla szatana i wszystkiego co złe..
Pamiętaj co napisano, że grzech przeciw VI przykazaniu jest obok grzechu przeciw przykazaniu I grzechem niszczącym najszerszy krąg ludzi.


Czy Ty na pewno zrozumiałaś, co oznacza zdrada dla małżeństwa, dla rodziny? Jak trudno ją przeżyć i mimo niej cokolwiek budować..?


Przepraszam, że tak Ci mocno piszę. Ale bagatelizowanie tak ważnej sprawy po prostu mnie mocno zmartwiło, zaniepokoiło.
Ostatnio zmieniony przez moc nadziei 2014-06-02, 14:45, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 14:44   

macko napisał/a:


Ja mie jestem specjalistą, ale wydaje mi się, że mężczyzna musi się po prostu poczuć dobrze żeby wszystko funkcjonowało jak należy. Dobrze i pewnie. Jak mężczyzna czyli ktoś kto nie jest zdominowany.
A może trzeba zrozumieć co jest naprawdę ważne i zacząć się z tego cieszyć?


Macko
Zdrowy facet w wieku nieemerytalnym nie potrzebuje kolacji ze świecami, kąpieli w aromatycznych olejkach, czy podchodów przez cały dzień....aby pójśc do łózka z kobietą którą kocha.

Jeśli tak nie jest to albo:
1) jest chory (cukrzyca, ciśnienie i wiele innych przyczyn) i w tym przypadku powinien iść do lekarza
2) żonę kocha, ale jak brat, a nie jak mężczyzna
3) jest osobnikiem z niskim libido, którego seks nie interesuje, albo interesuje bardzo sporadycznie

Punkt 1 daje nadzieję,
pkt 2 i 3 ... cóż...sytuacja delikatnie mowiąc trudna

Oczywiście na forum większość powie...seks nie jest taki ważny...
tylko dlaczego jeśli tak jest większość małżeństw się rozpada własnie przez ten mało ważny seks?
 
     
macko
[Usunięty]

Wysłany: 2014-06-02, 15:02   

[quote="grzegorz_"]
macko napisał/a:

Macko
Zdrowy facet w wieku nieemerytalnym nie potrzebuje kolacji ze świecami, kąpieli w aromatycznych olejkach, czy podchodów przez cały dzień....aby pójśc do łózka z kobietą którą kocha.

Jeśli tak nie jest to albo:
1) jest chory (cukrzyca, ciśnienie i wiele innych przyczyn) i w tym przypadku powinien iść do lekarza
2) żonę kocha, ale jak brat, a nie jak mężczyzna
3) jest osobnikiem z niskim libido, którego seks nie interesuje, albo interesuje bardzo sporadycznie


Myślę, że jest znacznie więcej możliwych powodów. Np. problem psychiczny, jakaś blokada.
Zdrady nie pomagają w takiej sytuacji, mówiąc delikatnie :-(

Cytat:
Oczywiście na forum większość powie...seks nie jest taki ważny...
tylko dlaczego jeśli tak jest większość małżeństw się rozpada własnie przez ten mało ważny seks?


Jest ważny. Dlatego pytam co Klara robi w tej kwestii poza stwierdzeniem, że to powinno być "naturalne jak oddychanie".
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8