Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
dali nam rozwod wbrew mej woli |
Autor |
Wiadomość |
zenia1780 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 04:15
|
|
|
jc napisał/a: | od 15 roku życia funkcjonuję w dwóch rolach jako kobieta i jako mężczyzna, |
Znam to. Ja wprawdzie mam ojca, ale traktował mnie jak syna, bo wymarzył sobie, że urodzi się syn, atu psota. Długo nie umiała się odnaleźć w roli kobiety w małżeństwie też tak funkcjonowałam, rozdarta między kobiecością (na którą sobie nie pozwalałam, bo to wydawało mi się słabe) a męskością (której nie chciałam).
jc, Jesteś kobietą, wspaniałą, daj sobie do tego prawo. Nie jesteś i nie musisz być mężczyzną.
Mnie w ustaleni i odkryciu tego wszystkiego pomogła "Urzekająca", przeczytaj, może Tobie róenież pomoże.
jc napisał/a: | daje jakby z pustego. |
Więc pozwól się napełnić Bożej Miłosci. On tylko na to czeka, nic nie zrobi bez Twojej zgody... |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 09:04
|
|
|
jc
ładny post , otworzyłaś się i "ładnie tam u ciebie" .
Aby komuś opatrzyć rany , to się nie może ruszać , bo inaczej to lekarz nie może nic zrobić .
A jak się pacjent szarpie , to jeszcze go dziabnie czymś .
No i dobrze wykazać zaufanie jakieś .
Może to dlatego ?
Mam juz trochę lat i prawie nie widzę ludzi
bez jakichś kłopotów , a w zasadzie większych tragedii .
Są przeróżne , ale są .
A to wczesna śmierć , poważna choroba , rozwód , samotność całe życie , kłopoty finansowe itd. |
|
|
|
|
AJA [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 09:28
|
|
|
ależ my chcemy być kobietami,
a nasza siła bierze się z potrzeby, skoro nie ma przy nas silnych mężczyzn,
to my jesteśmy silne, faceci już nie muszą i tak silne samotne matki wychowują słabych facetów (niechcący, po prostu chcą im wynagrodzić brak ojca, albo ten fizyczny albo ten mentalny), uczą ich swoim przykładem, że to kobiety są silne, a potem oddają w ręce silnych kobiet, które kontynuują ich dzieło...
Kobieta będzie kobietą przy silnym facecie.
Ja jestem silna, "za silna", byłam taka w małżeństwie, mój mąż uważał, że to dlatego on był słaby. A ja, że ja byłam silna, bo on nie był. Błędne koło, które on przerwał (nie, nie stał się silniejszy, odszedł, a dokładnie powiedział że odchodzi). A teraz moja siła pozwala mi funkcjonować jako samotna matka. |
|
|
|
|
gogol [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 09:47
|
|
|
jc- dziekuje ci za ten twój post- nie masz pojecia jak wiele z twojego zycia to moje.Tak silna kobieta nosząca w małżeństwie spodnie-wiele lat mo to odpowiadało.Nadszedł jednak czas kiedy przejrzałam na oczy-chciałam zostac kobieta!maz był słaby a ja zrobiłam go jeszcze słabszego wyreczając go z wielu sytuacji tkz.meskich-dzis cierpie ale dzis czekam ,modle sie i dzieki łasce Boga mam siłe trwac i wierzyc w miłość.Pozdrawiam kochana i napewno jestes w moich modlitwach.Ty i twoje dzieci tez. |
|
|
|
|
AJA [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 10:16
|
|
|
gogol napisał/a: | a ja zrobiłam go jeszcze słabszego |
on Ci na to pozwolił, to nie jest Twoja wina, brałaś na siebie to, czego on nie wziął...
nieświadomie... to Wasz wspólny mechanizm, oboje za niego odpowiadacie, nie tylko Ty, dlatego że wzięłaś |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 11:00
|
|
|
Nie zgodzę się AJA .
Myślę , że Gogol wie , że zrobiła błąd .
Wyręczanie było błędem .
Wtrącanie się itd.
Jak byś zareagowała jakby mąż zaczął zagladać w gary
i doradzać , krytykować .
........... to sam se zrób
I mąz tak zareagował pewnie .
A jak się nawet "waliło" coś ?
........... to niech się wali
Paluszkiem nie tykać . |
|
|
|
|
jc [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 11:08
|
|
|
czy ja wiem? czy samotne matki ( inaczej silne matki ) wychowują słabych facetów? w osiedlu mam taki przykład "samotna matka, troszkę jakby upośledzona, wychowała syna,na wspaniałego męża, ojca , ojca który pokochał cudze dzieci, bo własnych nie mógł mieć ,więc była adopcja, wraz zoną tworzy wspaniałą rodzinę...a może to jest jakaś łaska od Boga? moja babcia powtarzała że Bóg szczególnie błogosławi dzieciom niechcianym(tz. babcia miała na myśli gdy dzieci rodziły panny ),sierotom.
Ja mam ogromny żal do teściowej, ale dziś sama mam syna który ma 4,5 roku i naprawdę juz widzę spory brak ojca, i zastanawiam się jak wychowam syna, jakie On będzie miał cechy względem przyszłej żony, póki co cieszę gdy wraz z córką bawią się w rodzinę, gdy syn przytula lalkę, kiedy wciela się w rolę taty i kiedy wiem że to śmieszne, kiedy jest wierny swoim uczuciom : podczas pobytu w szpitalu poznał dziewczynkę w jego wieku, razem sobie grali,bawili, od tamtego czasu już minęło sporo czasu, i syn dalej powtarza ze kocha Weronikę, i jeszcze jedno syn uczy mnie bycia słabą, gdy chce mi np w czymś pomóc, albo powtarza że jak będzie duży to zrobi, cos zbuduje, a ze teraz jest za mały .....i tak w sercu pragnę bym go swoją niemocą, niemocą psychiczną nie zepsuła , bo córka od mnie sie oddala, Ona bardziej za ojcem, ja jestem, bo jestem jej potrzebna, bo ma tylko mnie ale tata to numer jeden: córka ma 5,5 roku kiedy dzień przed rozwodem podeszła do mnie , powiedziała mi ze zorganizuje dla mamy i taty randkę,ze mamy sie pogodzić , a kiedy jej powiedziałam ze mama i tata juz nie są razem, powiedziała mi przeproście się a wtedy wszystko się zmieni,i dzieci kiedy przychodziło aby prosić Boga o coś , zawsze, proszą o powrót taty, o rodzinę ....nawet wtedy gdy we mnie była olbrzymia złość na męża, gdy nie chciałam go widzieć swoim życiu....a teraz gdy wszystko skończone w moim sercu rodzi się miłość , nadzieja dosłownie jakby ktoś we mnie pompował nowe uczucia...jakaś dziwna pewność , ze dobrze wszystko się skończy ......że mam kochać, ale czy to nie zaprowadzi mnie na manowce??a z drugiej strony co mam do stracenie , lepiej miec serce zapełnione głupią naiwna miłością niż nienawiścią ... i coś wam powiem , co szokowało sąd: półroku temu gdy mieliśmy rozprawę, uwiodłam swojego męża, fizycznie zbliżyliśmy się do siebie, wiem nie powinnam tego pisać , ale to było cudowne dla mnie odkrycie, ze Jego ciało wciąż reaguje na mój dotyk, ze Jego ciało mnie pragnie ....ja nie potrzebowałam sexu, ja pragnęłam bliskości , jakbym chciała się zamknąć w ciele mojego męża, byśmy byli już na zawsze razem...i teraz po rozwodzie, gdy mąż przyjechał do dzieci , znów uwiodłam męża...i choć tym razem nie było miedzy nami zbliżenia to jednak ....to była nadzieja, mąż głaskał mnie po twarzy , tak delikatnie, dbał o mnie, nie było dążenia do tego by samemu coś osiągnąć ... wiem ze przed Bogiem jesteśmy małżeństwem,i wiem ze wszystko to co mieści się w ramach małżeństwa jest dozwolone w tej walce o miłość, o rodzinę. |
|
|
|
|
gogol [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 11:20
|
|
|
mare1966 napisał/a: | Jak byś zareagowała jakby mąż zaczął zagladać w gary
i doradzać , krytykować .
........... to sam se zrób | -niestety nie masz tu racji,nie wtracałam sie ,nie doradzałam- brałam na siebie bo maz nie widział problemu-prawda taka,że mama tak wychowała a ja na początku nie widziałam problemu-uznałam ,że tak ma byc. |
|
|
|
|
AJA [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 11:43
|
|
|
mare1966 napisał/a: | Gogol wie , że zrobiła błąd |
teraz wie, a jak robiła, to wiedziała?
jc napisał/a: | i jeszcze jedno syn uczy mnie bycia słabą, gdy chce mi np w czymś pomóc, albo powtarza że jak będzie duży to zrobi, cos zbuduje, a ze teraz jest za mały .....i tak w sercu pragnę bym go swoją niemocą, niemocą psychiczną nie zepsuła |
moim zdaniem, to właśnie jest bardzo niebezpieczne, bo syn przejmuje rolę Twojego męża, partnera, którego nie ma... a rolą dziecka jest bycie dzieckiem... mam synka w wieku Twojego synka... powtarzam mu, że to ja jestem dorosła i żeby się nie martwił sprawami dorosłych, bo ja się nimi zajmę, że od tego jestem. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 13:13
|
|
|
AJA
Cytat: | moim zdaniem, to właśnie jest bardzo niebezpieczne, bo syn przejmuje rolę Twojego męża, partnera, którego nie ma... a rolą dziecka jest bycie dzieckiem... mam synka w wieku Twojego synka... powtarzam mu, że to ja jestem dorosła i żeby się nie martwił sprawami dorosłych, bo ja się nimi zajmę, że od tego jestem. |
Ubiegłaś mnie .
Dokładnie jak piszesz .
Dziecko wchodzi w nie swoją rolę , na dodatek to taki wiek chłopca , albo tuż po , że żeni się z mamą
a córka wychodzi za tatę .
"Dorośleje przed czasem ale tylko pozornie , niestety większości
nie bedzie widać na zewnatrz , to zostaje w dziecku .
A potem pytania - dlaczego tak się stało ?
.... z nim samym , z jego dorosłym życiem
Z córką też niestety mogą być kłopoty .
Słabsza więź z mamą .
Będzie lgnęła do chłopaków .
Niestety , ale trudno będzie wychować zdrowe dzieci w chorym domu .
Bo niestety - będzie chory .
Możesz stawać na głowie .
Pewnie da się częściowo załagodzić , ale normalnie nie jest .
Ale też nie chcę siać paniki .
W niby pełnych rodzinach też nie jest dobrze .
Grunt to być MĄDRĄ mamą , nie "dobrą" .
jc
Zazdroszczę postawy dzieci .
Cytat: | córka ma 5,5 roku kiedy dzień przed rozwodem podeszła do mnie , powiedziała mi ze zorganizuje dla mamy i taty randkę,ze mamy sie pogodzić , a kiedy jej powiedziałam ze mama i tata juz nie są razem, powiedziała mi przeproście się a wtedy wszystko się zmieni,i dzieci kiedy przychodziło aby prosić Boga o coś , zawsze, proszą o powrót taty, o rodzinę |
============================================
Nie wiem , ale chyba ta męska siła to mit .
Owszem - fizycznie .
Ale psychicznie to męzczyźni chyba nigdy nie byli silniejsi .
Może stabilniejsi emocjonalnie , ale nie silniejsi .
Z facetów robi się coś takiego jak to dziwo na Eurowizji 2014 .
To taki wzorzec docelowy .
"Nasza" też nie lepsza - co to miało być , reklama polskich Eli ? |
|
|
|
|
AJA [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 13:54
|
|
|
mare1966 napisał/a: | ale normalnie nie jest |
to jest obecnie moje największe źródło cierpienia,
że niewinne dziecko ponosi konsekwencję,
modlę się więc o mądrość jako mama,
żeby "minimalizować straty" - wszystko co mogę zrobić,
ale wszystko co mogę zrobić wystarczy, resztą zajmie się góra
mare1966 napisał/a: | stabilniejsi emocjonalnie |
niby tak, ale przegrywa z zakochaniem
mare1966 napisał/a: | męzczyźni chyba nigdy nie byli silniejsi |
byli, jej źródłem była władza,
kobieta bajpierw była córką a potem żoną albo do klasztoru
była określana i definiowana przez mężczyznę, pani "doktorowa" itd.
to było łatwe dla faceta, takie właściwie tylko za to, że był facetem
a teraz co?
trzeba się wykazać
ja wiem, my, silne kobiety, jesteśmy trudne
ale siła jest naszą wartością, którą cenimy - u siebie i u innych |
|
|
|
|
DHL1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 14:29
|
|
|
gogol napisał/a: | -niestety nie masz tu racji,nie wtracałam sie ,nie doradzałam- brałam na siebie bo maz nie widział problemu-prawda taka,że mama tak wychowała a ja na początku nie widziałam problemu-uznałam ,że tak ma byc. |
Gabi dam coś z zycia.
Facet: z domu wychowany że w większej części spraw wyręczali rodzice.
Czy zatem nie jest zaradny??
błąd jest i był-ale łatwośc przyjmowania życia dało to że jak są wybory-wybiera się mniejszy wysiłek.
Kobieta: z domu wychowana na zaradna,zorganizowaną,urodzonego przywódcę.
Czy to oznacza że nie chce czuć słabości,być delikatna,bezbronna kobietką?
Na pewno chce ale mechanizm rodzinny ciągnie wciąż do przodu tak jedynie ukazując mądrość zycia-będziesz silna.
Spotyka się takich dwoje
i??
na początku układ wspaniały-jedno gra pierwsza rolę (generała stada )
drugie idealnie wychowane na żołnierza.
Problemy:
ano zaczynają się gdy:
Facet czasem chce czuć że też coś postanawiać może.
Kobieta kiedy nadmiar spraw,decyzji,działań przygniata i nawet niszczy zdrowie
Rozwój sytuacji:
Kobieta dokonuje zwrotu i zmian w swoim życiu.
Ale czy to faktyczne zmiany?
Raczej nie bo dalej pędzi życie jakie pędzi bez zatrzymania i zwolnienia,bo nadal realizuje się w pomocy,decyzjach-i co z tego że już względem innych.
Faceta pozostawiając w tyle
czemu??
Bo problemy i efekt wypalenia upatruje w tym co spotkało ją w małżeństwie-jednym słowem wszystkiemu winien taki nie inny partner.
Facet :
postawiony przed szybkimi drastycznymi decyzjami,mówiącymi gestami,słowami,działaniami że ma być od tej pory-staje oporem.
Dlaczego?
bo trzeba czasu by zaakceptować zmiany drugiego i do tego zmienić jeszcze siebie
A życie?
kobiety:
toczy się dalej- z ta różnicą że do schematów i działań jakie były do tej pory motorem ,dochodzi następny punkt wizja samowystarczalności.
Faceta:pierwotnie bunt,dalej brak zrozumienia ,jeszcze dalej zagubienie,az wkoncu apatia
Sumując:
Tak naprawdę nic się w kobiecie nie zmieniło
-a wnioski?
jak mawiają winny musi być.
W tym związku facet też słyszy:
JA-mu pozwalałam.....dalej słyszy
teraz JA mu nie pozwalam....
i wciąż jest w obliczu JA ...
bo może kiedyś to JA zechce aby naprawdę cos uczciwie i prawdziwie zmienić
p.s to jest Gabi opis życia pewnego małżeństwa |
|
|
|
|
DHL1 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 14:54
|
|
|
AJA napisał/a: | ja wiem, my, silne kobiety, jesteśmy trudne |
Nie jesteście trudne Aja
Ale co takiego się stanie gdy czasem pokarzecie bezradność???
chyba nic -świat się nie zawali,nic się nie rozpadnia,nic nie zapadnie |
|
|
|
|
AJA [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-27, 15:01
|
|
|
DHL1 napisał/a: | opis życia pewnego małżeństwa |
i pewiem ciąg dakszy:
facet, korzystając z tego, że
1) żona samystarczalna
2) kochanka samowystarczalna i zaradna (więc potrafi zastąpić żonę) gra opcję "co ja bym bez Ciebie zrobiła"
3) kochanka daje chętnie dziecko i jest z tego powodu szczęśliwa, w przeciwieństwie do żony, która bardziej się bała niż chciała, żony, która przeżyła 1,5 roczną depresję poporodową, która "przecież nie mogła tyle trwać"
ON czuję się silny przy kochance i porzuca żonę z dzieckiem, bo przecież zosia samosia da sobie radę a on w końcu jest super facetem i super ojcem
Podsumowanie:
żona nr 1 - zmasakrowana, zostaje jej tylko powstać z popiołów/"martwych"
dziecko nr 1 - zmasakrowane, które łatwo było porzucić, jak miał lat 2 i nie zadawał neiwygodnych pytań, a teraz zadaje je mamie
dziecko nr 2 - ma w domu mamę i tatę
kochanka - planuje ślub
i żyli długo i szczęśliwie |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|