Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak zrozumieć kobiety?
Autor Wiadomość
smutna_twarz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-20, 00:05   

[quote="lena"]
Cytat:


Pytanie co prawda nie do mnie ,ale odpowiem....

Oczekiwanie ,że mąż odpowie miłością i wiernością na Twoja miłość i wierność.....jest postawą rozczeniową....niestety.

Nic w tym złego oczywiście,bo każdy z nas żeniąc się,czy za mąż wychodząc tego właśnie oczekuje,bo tak być powinno,ale.....różnie bywa...


no ale to nie jest kwestia tego co bywa, tylko właśnie tego co powinno być. Jeśli coś komuś obiecam, to ta osoba ma prawo oczekiwać, że z obietnicy się wywiążę. A cóż dopiero, gdy jest to nie tylko obietnica, ale ślubowanie przed samym Bogiem. Traktowanie tego w kategoriach roszczenia odbieram jako coś w stylu "nic ci się nie należy, ale ostatecznie zrobię ci tę łaskę i wytrwam przy tobie...albo nie wytrwam i nic ci do tego" i z takim traktowaniem przysięgi małżeńskiej nie mogę się zgodzić.

Bety, niestety relacje międzyludzkie tak są skonstruowane, że wpływamy na siebie nawzajem. Oczywiście nie ma na to wzoru matematycznego, chociaż pewne schematy mogą się powtarzać. Jak zrobię mężowi awanturę, to wysoce prawdopodobne jest, że wyjdzie z domu i trzaśnie drzwiami... W drugą stronę też - pozytywne zachowania w normalnych sytuacjach powodują pozytywną odpowiedź. Jeśli się nie mylę cały "Ognioodporny" jest zbudowany na tej właśnie teorii - dzielny strażak zmienił się sam w troskliwego, odpowiedzialnego i kochającego męża - w efekcie zmienił też nastawienie żony do małżeństwa. Oczywiście nie każde małżeństwo da się w ten sposób uratować, ale pewnie niektóre tak...
 
     
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-20, 00:16   

Bety...a co Ty sie tak rozjuszyłaś..............przecież nikt nie nie ma nic do...smutna twarz.
 
     
smutna_twarz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-20, 00:26   

Marek, ja piszę o miłości małżeńskiej (wydawało mi się, że wszyscy o niej piszemy :-> )- póki co nie traktuję mego męża jako nieprzyjaciela, dlatego i miłości małżeńskiej nie rozpatruję w kategoriach "miłujcie nieprzyjaciół swoich". Nie jestem też w stanie porównywać miłości małżeńskiej do miłości Bożej.
Mam taki przykład w najbliższej rodzinie - moja teściowa miała męża przemocowca (nie był agresywny, ale psychicznie lubił się znęcać). Ona jest bardzo religijną osobą, uważała, że trzeba cierpieć "w cichości serca" i tylko modlić się. Istotnie, teść zmarł pojednany z Bogiem, ona zadowolona. Ale ile napsuł, jak bardzo zniszczył swego syna a mojego męża, który do dziś boryka się z konsekwencjami tej chorej relacji nie mówiąc już o powielaniu wzorców wyniesionych z domu - teraz już mamy kolejne pokolenie, czyli nasze dzieci, które odczuwają skutki jego zachowania. Czasem zastanawiam się, czy nie lepiej było mojej teściowej działać zawczasu, wymagać, stawiać granice zamiast cierpieć po cichu w przekonaniu, że tak trzeba, bo to bezinteresowne i takie chrześcijańskie?
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-20, 00:51   

Cytat:
Czasem zastanawiam się, czy nie lepiej było mojej teściowej działać zawczasu, wymagać, stawiać granice zamiast cierpieć po cichu w przekonaniu, że tak trzeba, bo to bezinteresowne i takie chrześcijańskie?


Dobrze się zastanawiasz .
Nie chrześcijańskie tylko głupie .
Teściowa jest współwinna .
Nie lubię przypinania komukolwiek tej łatki "przemocowiec" .
To błąd .
Zachowania kogoś mogą mieć charakter przemocowy , ale nie wartościujemy
w ten sposób tej osoby .
Daję głowę , że z tej teściowej też niezłe ziółko było .
Baba jako znająca się na emocjach potrafi nieźle przywalić słóweczkiem ,
minką , aluzyjką itd.


Zgadzam się , określenie roszczeniowa postawa jest złe .
Nie to słowo na pewno .
Brzmi jak "rości sobie prawo" w sensie bezwzględności .
Np. mąż domaga się dostępności zony w każdej chwili - bo rości sobie prawo
tytułem zawarcia małżeństwa .
................... może OCZUKUJE to właściwsze słowo nie Smutna
np. Ty oczekiwałaś
W małżeńskiej relacji
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-20, 07:12   

Lena masz rację, że ja sie troche wkurzam- bo twierdzenie, że na każdy probem jest jakaś "dźwignia" jest nieprawdą

ja próbowałam różnych metod- i milczenie, i rozmowa, i awanutra, i obojętnośc, i zajmowanie sie sobą, i zaangazowanie
naprawde włożyłam duzo czasu i energii , że zrozumieć męża, pomóc mu, byc dobrą żona
działało do momentu jak nie miał nowej "fascynacji"
jak pojawiała sie "koleżanka" wszystko bylo źle
to jakaś paranoja była- to co wczoraj było ok nagle przestawało byc ok, to juz było be

to o czym tutaj jest mowa funkcjonuje tylko wtedy gdy jedna strona jest ok i druga jest ok
ale są jednostki zaburzone- które swiadomie wywołuja konflikt, bo im tak wygodnie na dany moment, i wtedy to juz nic nie pomoże, żadne granice, żaden "Ognioodporny"
chyba ze tylko modlitwa...

no i dlatego tak sie denerwuje- z bezsilności....

zgadzam się tez z Toba lena, ze miłosc powinna poprostu byc, i oczekiwanie jej, spodziewanie sie jej nie jest żadnym roszczeniem, jest normalnością
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-20, 07:49   

mare1966 napisał/a:
.

A mi akurat Szustak pasuje , mówi logicznie - to się trzyma kupy :mrgreen:
i dał odpowiedź -co z tym rajem na końcu . :mrgreen:
( znaczy , co z tymi żonami ) .
Do przyjęcia myślę , a nawet całkiem całkiem nieźle .


A wiesz mare, że jak on sam powiedzieł (nie pamiętam dokładnie czy akurat w tej konferencjji), to w niebie z nim również będziesz tak blisko jak z tymi żonami? :roll:

smutna_twarz napisał/a:
Mam taki przykład w najbliższej rodzinie - moja teściowa miała męża przemocowca (nie był agresywny, ale psychicznie lubił się znęcać). Ona jest bardzo religijną osobą, uważała, że trzeba cierpieć "w cichości serca" i tylko modlić się


smutna_twarz napisał/a:
Czasem zastanawiam się, czy nie lepiej było mojej teściowej działać zawczasu, wymagać, stawiać granice zamiast cierpieć po cichu w przekonaniu, że tak trzeba, bo to bezinteresowne i takie chrześcijańskie?


ST (Anna Maria, nie skojarzyałm mare :shock: ), stawianie granic nie jest sprzeczne z naszą wiarą, a wrecz przeciwnie, Jezus sam takowe stawiał (22 Gdy to powiedział, jeden ze sług obok stojących spoliczkował Jezusa, mówiąc: «Tak odpowiadasz arcykapłanowi?» 23 Odrzekł mu Jezus: «Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz J18, 22-23?» ).

Polecam raz jeszcze Granice w relacjach małżeńskich, bo jest to ksiązka o stawianiu granic napisana w oparciu o Pismo Święte, która pomaga zobaczyć, że nie do końca jest tak, że należy cierpieć w "cichości serca" i że stawianie granic nie jest wcale sprzeczne z okazywaniem miłosci. Jednak aby zaczac stawiać granice najpierw należy poznać samego siebie, aby umieć wyznaczyć te granice najpierw dla siebie, a potem dopiero dla świata.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-20, 07:54   

smutna_twarz napisała:

[ Dodano: 2014-05-19, 22:34 ]
i jeszcze jedno - czy naprawdę oczekiwanie, że mąż odpowie miłością i wiernością na moją miłość i wierność jest roszczeniową postawą? To pytanie do Heleny i Marka - bo mam wrażenie, że tak to oceniacie - ale może coś źle zrozumiałam. Bo moim zdaniem miłość jest bezinteresowna oczywiście, ale w końcu przecież mąż przyrzekał mi miłość i wierność przed Bogiem...


Dokładnie ... to Twoje roszczenie, oczekiwanie ,, zapłaty ,, za moją postawę ... bo suma summarum okazując gesty miłości, uczuć w głowie co się pojawia ? myśl , no to teraz TY - odpłać mi tym samym .... A gdy jest inaczej, gdy nie otrzymujemy tego pojawia się złość , rozczarowanie itp... Czyli jaki wniosek się nasuwa , że w naszej postawie tzw. oczekiwania pojawia się manipulacja ... manipulacja współmałżonkiem do wyciągnięcia z niego ( czasem zmuszenia) słów, gestów , które my chcemy usłyszeć , odczuć ... Tak naprawdę oszukujemy samych siebie taką postawą , bo uważam ,że co jak co , ale to wyrażanie , przekazywanie uczuć , miłości, odczuć przez współmałżonka powinno wychodzić z jego woli, jego serca i duszy.... A my /ja robię to co czuję , co chcę ... daję, okazuję mężowi, rodzinie moje uczucia, moją miłość ( we wszystkich moich czynach ) ... Powiem ,że gdy pozbyłam się takiej postawy roszczeniowej jest mi lżej, łatwiej i radośniej ... Teraz naprawdę czuję się spełniona ....
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-20, 07:57   

Tak helenast, bo teraz jesteś/my wolana od tych oczekiwań i swoją miłość dajesz własnie w tej wolności.
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-20, 10:12   

Bety napisał/a:
ze miłosc powinna poprostu byc, i oczekiwanie jej, spodziewanie sie jej nie jest żadnym roszczeniem, jest normalnością


A co rozumiesz w słowach ,, oczekiwanie jej,, - ,, spodziewanie się jej,, oraz ,, normalność ,, ? ....
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-20, 11:29   

Zenia 1780
Cytat:
ST (Anna Maria, nie skojarzyałm mare ),


Czerwone Gitary - Anna Maria (1968) HQ


Co do Szustaka .
Ja do niego nic nie mam :mrgreen:
ale to chłop czy tu czy tam i jakoś mnie nie pociąga , nic na to nie poradza , i wcale mi nie żal ( pewnie z wzajemnoscią zresztą :mrgreen: ) .
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-21, 13:38   

smutna_twarz napisał/a:
mare1966 napisał/a:
smutna twarz
Cytat:
A jednak, kiedy myślę o nas w kategoriach rozstania, to nie przyzwyczajenie najbardziej boli, tylko poczucie klęski życiowej - bo rodzina była moim priorytetem.


Daję ten link i zachęcam do wysłuchania :
Miłość , szmaragd i krokodyl


Przesłuchałam. Z mieszanymi uczuciami. Kiedyś właśnie takie teksty o miłości były dla mnie oczywiste. Teraz widzę, że te teorie nijak się mają do historii tu czytanych, są właściwie zaprzeczeniem tego, co np. pisze Dobson. Niestety,moje doświadczenie też potwierdza, że taka bezgraniczna, bezinteresowna miłość nie działa.
Facet, który wie, że żona zawsze wierna, zawsze kochająca, zawsze gotowa wybaczyć, nie potrafi tego docenić ani uszanonwać. Im lepsza żona, tym szybciej on zgnuśnieje, przestanie wymagać od siebie (po co, żona i tak go kocha takiego jakim jest). Oczywiście realizacja tej teorii z katechezy jest możliwa, ale tylko wtedy gdy obie strony z równym zaangażowaniem traktują ten temat.
Kiedyś myślałam, że jeśli będę dobrą, wierną, kochającą żoną, gotową służyć i wspierać, to mój mąż będzie to cenił i odpłaci mi tym samym.


Więc może warto jeszcze tego posłuchać

http://www.youtube.com/watch?v=yZNwAdX0GRU


Niby oczywiste i wzyscy to wiemy... w teorii.
Stosowałaś?
Bo ja z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nie. I co ztego, że byłam kochającą, wierną, gotową słuzyć i wspierać żoną, jeśli mój mąż tego nie widział, bo robiłam o w sposób w jaki sama chciałbym być traktowana, a nie w taki jaki mąz oczekiwał (kłania się Gray, Pulikowski i Gungor). I co z tego, ze wszystko to przeczytałam i wysłuchałam, skoro mimo tego nie stosowałam? Bo dlaczego ja? Dlaczego nie on?
 
     
smutna_twarz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-21, 20:33   

helenast napisał/a:
smutna_twarz napisała:

[ Dodano: 2014-05-19, 22:34 ]
i jeszcze jedno - czy naprawdę oczekiwanie, że mąż odpowie miłością i wiernością na moją miłość i wierność jest roszczeniową postawą? To pytanie do Heleny i Marka - bo mam wrażenie, że tak to oceniacie - ale może coś źle zrozumiałam. Bo moim zdaniem miłość jest bezinteresowna oczywiście, ale w końcu przecież mąż przyrzekał mi miłość i wierność przed Bogiem...


Dokładnie ... to Twoje roszczenie, oczekiwanie ,, zapłaty ,, za moją postawę ... bo suma summarum okazując gesty miłości, uczuć w głowie co się pojawia ? myśl , no to teraz TY - odpłać mi tym samym .... A gdy jest inaczej, gdy nie otrzymujemy tego pojawia się złość , rozczarowanie itp... Czyli jaki wniosek się nasuwa , że w naszej postawie tzw. oczekiwania pojawia się manipulacja ... manipulacja współmałżonkiem do wyciągnięcia z niego ( czasem zmuszenia) słów, gestów , które my chcemy usłyszeć , odczuć ... Tak naprawdę oszukujemy samych siebie taką postawą , bo uważam ,że co jak co , ale to wyrażanie , przekazywanie uczuć , miłości, odczuć przez współmałżonka powinno wychodzić z jego woli, jego serca i duszy.... A my /ja robię to co czuję , co chcę ... daję, okazuję mężowi, rodzinie moje uczucia, moją miłość ( we wszystkich moich czynach ) ... Powiem ,że gdy pozbyłam się takiej postawy roszczeniowej jest mi lżej, łatwiej i radośniej ... Teraz naprawdę czuję się spełniona ....


Wiesz, mnie się wydaje, że piszemy o różnych sytuacjach. Wzajemna miłość jest fundamentem funkcjonowania zdrowej rodziny - tylko w takiej, gdzie małżonkowie kochają się na wzajem, można wychować zdrowe dzieci. Po to przecież zakładamy rodzinę, żeby kochać się wzajemnie, a nie tylko kochać kogoś z daleka. Postawa roszczeniowa, jak zauważył Marek, ma miejsce wtedy gdy rościmy sobie prawo do czegoś, co tak naprawdę nam się nie należy. Do miłości męża mam prawo, nie dlatego, że mam takie widzimisię, ani nie dlatego, że w ten sposób chcę sobie wygodnie żyć - ja go przecież do miłości ani do ślubu nie zmuszałam, sam mi to przed Bogiem obiecał i mam prawo wymagać, by tej obietnicy dotrzymał. Robię to, jak napisałam, nie dla własnej zachcianki, ale dlatego, że po pierwsze jest to zgodne z zamysłem Bożym, po drugie jest to niezbędny warunek wychowania naszego potomstwa, po trzecie dlatego, że nie dopełniając tej przysięgi gubi swoją duszę.
Nie patrzę na to jak jakieś wyliczenia księgowego- ja ci podałam kapciuszki pod nos, teraz ty... - natomiast boli zdrada, która jest odpowiedzią na wierność, ranią złe słowa, które są odpowiedzią na chęć pomocy itp.
Oczywiście, kiedy mąż odmawia tej miłości nie mam innego wyjścia jak pogodzić się z tym faktem, bo nie zmuszę go kochania - i wydaje mi się, że takiej właśnie sytuacji dotyczy Twoja wypowiedź - miłość wygasła i mąż nie poczuwa się do wypełnienia swej obietnicy, trzeba się z tym pogodzić.
natomiast ja piszę o małżeństwie, które trwa - póki mąż jest przy mnie i uważa się za mojego męża mam obowiązek stać na straży trwałości naszego małżeństwa, np. zwracając mu uwagę, że poświęca zbyt wiele czasu na kontakt z inną kobietą, albo robi inne rzeczy, które mogą doprowadzić do rozpadu rodziny.
Gdybym istotnie nie miała prawa oczekiwać miłości z jego strony, to równie dobrze miesiąc po ślubie mógłby mnie zaniedbywać, a na moją uwagę odpowiedzieć: kobieto, to nie twoja sprawa, tobie się nic ode mnie nie należy... Nie wątpię jednak, że gdybym tu taką sytuację opisała, wszyscy jednym głosem zakrzyknęliby: ale drań! ;-)

Zenia, dzięki za link, zaczęłam go słuchać, ale bardzo to długie, posłucham do poduszki.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-21, 21:27   

O , coś takiego , mogę się podpisać . ;-)
Wchodząc w małżeństwo obie strony biorą na siebie pewne zobowiążania
wobec tej drugiej strony , dobrowolnee w końcu przysięgały .
I udowodniła słuszność takiego podejścia ( patrz np. dobre wychowanie dzieci , pewien wzorzec ) .
A tak po ludzku , to nikt nie wytrzyma ciągle dająć , nie biorąc jednocześnie nic .
Może jakas świetą ( np. Rita ) i wyjątki .
Taką filozofią miłości , trzeba by brać najgorszego kandydata . :mrgreen:
Chyba nie o to chodzi .
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-21, 21:43   

Moje małżeństwo też trwa, też mieszkamy razem, stanowimy rodzinę.... Naprawdę Wiem o czym piszesz... Zgadzam się po części z Tobą, ale bez woli , chęci Twojego męża nic nie zrobisz... A postawa roszczeniowa ... Hm... ma wiele pojęć, zastosowań i ,, twarzy,, ...

[ Dodano: 2014-05-21, 21:53 ]
Mare1966

Kiedyś też tak myślałam,że nie da się tak żyć tylko dając .... Wiesz , da się ... Naprawdę da się i to z radością ,bez żadnych oczekiwań... :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10