Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
temat Marii
Autor Wiadomość
poczta.onet.pl
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 17:04   

Witam Państwa serdecznie,

Nazywam się Maria i chciałabym pokrótce opisać stan w którym obecnie się znajduję. Mam nadzieję że Państwo zechcą to wołanie o pomoc przeczytać bo żyję ciągle nadzieją że jeszcze zestarzeję się z moim jeszcze mężem. Szanse na uratowanie tego związku są bardzo małe z uwagi na to że mąż wielokrotnie mówił mi że mnie nie kocha a jak można ratować coś czego nie ma i nie było??? Tak wiec sytuacja jest beznadziejna...Z jego strony nie ma chęci naprawiania czegokolwiek i wręcz moje starania odczytywane są agresywnie z pogardą dla mnie. Jestem bardzo zmęczona proszeniem i poniżaniem się ale nie na tyle aby jeszcze próbować bo: Miałam i mam znaki od Boga że warto. Dzisiaj nie mogłam spać choć nie pierwszy raz. Każde przebudzenie było dla mnie pretekstem aby zmówić modlitwę do Matki Boskiej i tak do godz ok 7.30. Wstałam z łózka zostawiając śpiącą córeczkę (8 lat) i zrobiła sobie kawę (choć zazwyczaj piję herbatę:)) i włączyłam telewizor. O dziwo zawsze "nastawiałam" na tvn i tak zrobiłam ale stwierdziłam że nic ciekawego nie ma i przełączyłam na program 1. Jednocześnie buszując na laptopie zerkałam na tel. W owym czasie rozpoczynał się program katolicki nawet nie wiem jaki tytuł....reportaż małżeństwa po przejściach od rozstania poprzez naprawiania tegoż małżeństwa. Zadała sobie pytanie w myślach "dlaczego taki a nie inny temat i dlaczego wstałam tak wcześnie i dlaczego nie przełączyłam na inny kanał? Przypadek? Chyba nie....
Reasumując, tak trafiłam na stronę o uzdrawianiu małżeństwa. Dodam że od roku jestem osobą wierzącą i praktykującą bo było różnie...Mój mąż też jest choć oddalił się od Boga może przeze mnie?

[ Dodano: 2014-05-02, 17:07 ]
Jeszcze jedno, to tak naprawdę oczekuję cudu ale coraz bardziej przygniata mnie myśl, że nie będzie. Czy Męża można zmusić do miłości? Wszyscy jesteśmy tutaj w kryzysie a czy jest ktoś kto z kryzysu dzięki chceniu tylko jednej osoby wyszedł???
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 23:45   

Witaj Mario na forum

poczta.onet.pl napisał/a:
Wszyscy jesteśmy tutaj w kryzysie a czy jest ktoś kto z kryzysu dzięki chceniu tylko jednej osoby wyszedł???

Tak, my

W małżeństwie sakramentalnym są trzy osoby : mąż, żona i Bóg

W naszym małżeństwie był czas, że ani ja ani mąż nie byliśmy wierni sakramentalnej przysiędze małżeńskiej, jedynym który wiernie jaj dotrzymywał był Bóg.

Pukał do nas wielokrotnie
obudziłam się ponad 2 lata po rozwodzie, a resztę w wielkim skrócie usłyszałaś w reportażu :mrgreen:

Przesłuchaj rekolekcje ks Marka Dziewieckiego
"przysięga małżeńska i jej konsekwencje"

poczta.onet.pl napisał/a:
a jak można ratować coś czego nie ma i nie było??? Tak wiec sytuacja jest beznadziejna...



Jak to niema i nie było - jesteście małżeństwem sakramentalnym????

dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna - mawiał Jan Paweł II

Wspomnę w modlitwie
 
     
dalia1000
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-03, 13:52   

Witaj Mario, ja właśnie jestem w podobnej sytuacji. Też z całych sił chcę walczyć o to małżeństwo, ale on zupełnie się zapiera i mówi że uczucie wygasło mimo że jeszcze niecałe 3 miesiące temu mówił, że kocha mnie całym sercem. Od miesiąca modlę się Nowennę Pompejańską w intencji uratowania mojego małżeństwa. Mimo że modlitwa dodaje mi otuchy i uspokaja, nadal czuję się strasznie z tym że osoba, którą tak bardzo kocham i z którą przeżyłam 12 lat, mnie odrzuca... Ja również proszę o wsparcie modlitwą, bo już sama nie daję rady...
 
     
diola
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-03, 21:50   

Mario,

nie będę Ci pisać jak postępować. Pewnie pomogą inni.
Napiszę o co prosiłaś - tak , są tacy co sami ratowali (przynajmniej tak mi się wydawało) i się udało.
Dziś jesteśmy dwa razy dłużej razem niż Go nie było...
tzn. zostawił mnie na rok, wrocił dwa lata temu...

Przez rok traktował mnie jak "nie żonę", założył sprawę rozwodową.
A potem usłyszałam - dziękuję, ze tak o nas walczyłaś.

Tak więc Mario, nie trać nadziei.
 
     
dalia1000
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-03, 23:39   

bardzo pocieszający jest post dioli, dziękuję za świadectwo.
Mario, jak walczysz o to małżeństwo? Może podzielimy się doświadczeniami aby wzajemnie się zainspirować?
 
     
rona
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-04, 19:06   

diola, jak walczyłaś??
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-05, 22:59   

Maria, a czy Ty spróbowałaś jak Pan Bog poprzez sakramenalia i modlitwę pomaga w zwykłym szarym życiu???
Ja jestem zielony w temacie i czarny na forum, ale posłuchaj dziewczyn, weź to coś z 59 ziarenkami na sznurku do rąk , a zobaczyszysz?!
 
     
poczta.onet.pl
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 21:03   

Kochani,
Jak ja walczę o moje małżeństwo...., dzisiaj spróbowałam porozmawiać z mężem który jeszcze mieszka z nami, jeszcze...bo właśnie oznajmił że jak męczę się to on może wyprowadzić się do rodziców (powiedział to zupełnie bez emocji z szyderczym uśmieszkiem). Zawsze miałam wsparcie od teściów w negatywnym znaczeniu. Dodam że są to ludzie bogobojni a przynajmniej im się tak zdaje. Ale wróćmy do rozmowy z moim mężem. Wysłuchał moją "historyjkę" o tym jak spotkałam na swojej drodze Chrystusa dzięki kryzysowi i jak dał mi znak że mam nie rezygnować z sakramentu małżeństwa. Potraktował to jak moją następną prowokację aby ugrać COŚ bo tak nazywa uczucie łączące go ze mną. On mnie nie kocha i koniec kropka i nic tego nie zmieni a i nie może dać naszej rodzinie ciepła. Oczywiście zapiera się że nie ma nikogo choć ja wiem że tak nie jest! Często teraz wyjeżdza do Warszawy a każdą wolna chwilę nie poświęca córce tylko laptop i komórka. On nie będzie w niebycie i mam przestać kazania uskuteczniać.
Zastanawiam się czy to co robię ma sens, chodzi o walkę o nas....jak się słyszy słowa że nie kocham i nie będę mógł nigdy się zmusić do tego uczucia to wszystko opada. jest dla mnie sens głęboki modlitwa bo jest ukojenie bólu ale szansa powrotu niemożliwe. Za dużo ludzi życzy mi złego szczególnie jego rodzina.
Jestem zmęczona jego postawą bardzo....A gdzie pracować, zajmować się dzieckiem i jeszcze uczyć się. On znalazł już sobie ukojenie choć co tutaj ukoić jak się nie cierpi z miłości tylko się ją przeżywa bo jak zostawia się dziecko to w imię chyba miłości,..
Wczoraj pod prysznicem cieszyłam się na przemian z płaczem i wyciem że mój maż jest w domu choć go nie ma i że Chrystus dał mi szansę naprawy siebie i bycia z NIM z Jezusem...To było tak niezależne że aż nieprawdziwe. Przyszedł do mnie Jezus do takiego łotra jak ja...Czuję że małżeństwo moje nie przetrwa bo zbyt duża determinacja jest mojego męża aby być z kimś innym szczęśliwy żeby jak to nazwać uśmiechać się (bo tak mu kochanka napisała iż się nie uśmiecha będąc z nami, ze mną), powtarza to jak mantrę. Nigdy nie walczył o nas z taką zaciekłością jak teraz walczy o rozpad a może o NIĄ...
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-06, 21:40   

poczta.onet.pl napisał/a:
Jak ja walczę o moje małżeństwo.

A po co tak.? Sam długi czas kombinowałem prośbami, groźbami, na uszach stawałem, Ale właśnie tu ktoś mi powiedział że trzeba stanąć ponad tym problemem, niejako wysiąść z tego rozpędzonego pociągu słów, złych czynów.
Chyba większość ludzi widząc żebraka na ulicy gardzi nim i współczuje ale unika choć czasem sypnie klepakami. Ale widząc eleganckiego gościa w mercedesie, czy fajną laskę w kawiarni chętnie by z nimi nawiązali kontakt- a może coś zyskają???
Od kiedy przestałem żebrać a raczej elegancko przyjeżdzam po syna, alegancko bez słów i żądań ,jestem i trwam z modlitwą. Żona widzi że coś w sobie mam i gdzieś jakoś jej się nie klei nowe zycie. Gorsze bo ja się trochę przyzwyczaiłem do postawy czekającego i aż się boję jej kolejnych owiedzin.
 
     
poczta.onet.pl
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-12, 20:51   

Kochani, muszę napisać co zmieniło się w moim życiu od czasu kiedy znalazłam się tutaj bo moja obecność w Sycharze nie jest przypadkowa wiem to na pewno. Jestem Wam wszystkim to winna szczególnie Mirakulum za to że otoczyliście mnie opieką która jest dla mnie bezcenna. Już dłużej nie mogę egoistycznie "przypatrywać" się losom Waszym i szukać odpowiedzi czy warto i świadectw że można uratować każde małżeństwo jak się tylko chce. Kokieteryjnie zaczepiałam Was że ja nie mam szans na uratowanie mojego małżeństwa bo jak można ratować coś czego nie ma i nie było (wersja mojego męża). Pisząc to chciałam bardzo usłyszeć jak kobieta która mówi, że jest brzydka, że nie to nie prawda jesteś piękna...tak i ja chciałam odpowiedzi i ją otrzymywałam iż jest do uratowania..Tymczasem przez ten okres czasu stawały się małe cuda o których nie pisałam nie dzieliłam się z Wami z przekory dla siebie samej, mówiąc "to przypadek i tak nic z tego nie będzie". Moc wiary i modlitwy sprawiał i cały czas sprawia że czuję się lepiej i cały czas nie mogę uwierzyć że Pan Jezus do mnie sam przyszedł i mówi do mnie Waszymi słowami..Tak Przez Was on do mnie mówi. Przeszłam długą drogę do Niego żyłam wcześniej bez Boga w sercu a jedynie jak działo się źle to zwracałam oczy ku Matce Bożej. Ona nigdy nawet wtedy nie zostawiała mnie bez pomocy i tak sinusoidalnie trwała moja wiara w myśl zasady "Jak trwoga to do Boga".
Odbiegłam od tematu małych cudów. Otóż od 9 dni odmawiam nowennę Pompejańską daje mi ukojenie bólu i się zaczęły cuda. Najpierw mój jeszcze mąż zechciał mnie wysłuchać choć to nic nie dało ale zawsze coś..Teraz Was zdziwi bo posądzicie mnie o złorzeczenie ale na drugi dzień jak miał jechać do kochanki do Warszawy (jego mekki) obtarł i obił cały bok samochodu (oczko w głowie tak mi powiedział zabierając mi auto). Wiedziałam już wtedy że jest to pogrożenie palcem niebios że ma się zastanowić. Kiedy mu się to stało i jak mówił on sam nie wie jak...zadzwonił do mnie co ma zrobić!? Rozmawiałam z nim jak byśmy cały czas byli razem...następnie przyjechał do mnie do pracy aby zrobić ksero swoich dokumentów (a swoją drogą nie ma godności) i stwierdził że wyglądam na zmęczoną.. dacie wiarę? A ja przepraszam mam wyglądać? Nie miałam sił nawet mu odpowiedzieć bo na głupie stwierdzenia nie wiadomo jak reagować :-? Tak czy siak był postęp w naszych relacjach...następnego dnia u jego rodziców w bloku był pożar nic na szczęście nic się nie stało ale dało mi do myślenia bo zawsze dla mnie byli okrutni i bezwzględni a teraz nie dość że potępiają jego zachowanie to jeszcze mi pomagają!! Na deser dzisiejszy dzień. Napisałam przed wczoraj do niego e-maila przeczytał dopiero dzisiaj bo w niedzielę i sobotę był bardzo zajęty kochanką. Zadzwonił do mnie o dziwo i rozmawiał przeszło godzinę. Usprawiedliwiał się że nikomu nie chce zrobić krzywdy bo nie jego wina że mnie nie kochał i nie kocha on chce tylko szczęścia. A tak poza tym myślał iż wszystko już sobie wyjaśniliśmy i był przekonany że robimy sobie wzajemnie przysługę. Nie ogarniam tego faceta ale muszę się zmagać z takim myśleniem. Generalnie ma wyrzuty sumienia szczególnie w stosunku do córki ale to i tak nic nie zmieni i on też nie zmieni zdania. Rozmawiałam z nim spokojnie i to go bardzo wybija z poczucia czy dobrze robi. Myślę że będzie tkwił w tym związku z tą kobietą ale cieszę się że meczy go sumienie bo już myślałam że go nie ma..
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-12, 21:11   

poczta.onet.pl napisał/a:
Kochani, muszę napisać co zmieniło się w moim życiu od czasu kiedy znalazłam się tutaj bo moja obecność w Sycharze nie jest przypadkowa wiem to na pewno.
nooo ;-) to na pewno. Nie ma przypadków, w Sycharze lubimy tak mówić.

A rozważałaś może udział w 12 krokach. Mogą być tu, przez net.
Nie wiem dlaczego, ale jak Ciebie czytałam od razu przyszło mi to do głowy ( a że nie ma przypadków ... ;-) )
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-13, 09:26   

Mariaali,

Tyle się zadziało a to dopiero początek, zobacz ile można, nie robiąc nic tak naprawdę poza odpowiednią postawą. Wczoraj oglądałam film francuski pt. Pięknę dni. Jest to historia kobiety, która szuka siebie na nowo po odejściu na emeryturze, kobiety pięknej i wrażliwej, która ostatecznie wplątuje się w romans z młodszym mężczyzną. Postawa jej męża, tak zdrowa, ich losy dalsze...to jest film dla nas, taki o życiu, o tej stronie, która boli, ale jest nadzieja.
Każde małżeństwo jest w stanie dotrzeć do zalążka od którego się to wszystko zaczęło...i tylko Ci, którzy w to nie wierzą, nie wierzą Bogu, że co złączył, to się nie rozdziela, ale wcale nie jest powiedziane, że nie trzeba o to walczyć, bo to juz nasza rola.
Siły, pogody ducha na najbliższe dni. Walczymy wszyscy :)
 
     
poczta.onet.pl
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-13, 15:37   

Muszę jeszcze Wam napisać o czymś co mnie boli i gnębi bo słysząc to zaczęłam w to wierzyć. Otóż jak zapytałam się go c z przysięgą małżeńską a on na to: " jak to co zawsze można się pomylić a poza tym nie zawsze się mówi przysięgę czując jej znaczenie i tak było w moim przypadku.."Reasumując jeśli tak jest to czy jest szansa ratowania skoro on nie czuł wagi i pomylił się co do kobiety przysięgając?? jestem zagubiona i tak bardzo rozczarowana tak oszukana okrutnie....
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-13, 20:49   

Mój to nawet dosadniej stwierdził, że przysięgę to ma w d.... :-? A przecież nikt na siłę ich nie ciągnął do ołtarza....Tak nie mówi prawdziwy facet ,
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8