Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
temat Marii |
Autor |
Wiadomość |
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-13, 19:58
|
|
|
Czytam świdectwa i znowu kryzys i znowu upadek i ból. Czy to musi tak boleć ?? Czuję się jakbym szła drogą krzyzową i upadała pod ciężarem tego krzyża....Ja go nie doniosę ale czuję że jeśli doniosę to umrę tak umieram...Moja córeczka ma już dosyć moich płaczy a ja nie potrafię. |
|
|
|
|
anka640 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-13, 21:44
|
|
|
Będę wszystkim polecała do czytania fragment Biblii Hiob 11 13-20 |
|
|
|
|
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-14, 21:33
|
|
|
Jestem totalnie zniesmaczona jego postępowaniem. Od przeszło tygodnia siedzi w tej Warszawie z kochanka i ani myśli spotkać się z córką, nie tęskni za jej widokiem!? Zobaczcie jak seks może zdziałać cuda, nawet można zapomnieć o swoim dziecku...ja tego nie ogarniam. Jestem totalnie pogubiona bo odmawiam nowennę pompejanską i po ostatniej rozmowie myślałam że ma sumienie i go coś tam gryzie a tu taki obrót sprawy że ma totalnie w poważaniu swoją córkę. Ma odwagę powiedzieć jej przez tel że ją kocha! On nie pojmuję słowa miłość!!! Już sama nie wiem czy modlić się w intencji powrotu bo ten człowiek mnie zaczyna obrzydzać... |
|
|
|
|
Samboja [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-14, 21:53
|
|
|
Mariaali,
Myślę, że teraz najważniejsze dla Ciebie to Ty sama. Masz prawo czuć ból, będzie bolało, smutek, żal, przygnębienie i inne emocje. One Cię teraz przepełniają, ale pamiętaj to wszystko minie. Uwierz nam, każdy tam był ze swoją osobistą tragedią i to wszystko mija, prędzej lub później, ale wiele zależy od Ciebie. Pozwól sobie na chwile słabości, płacz, ale potem zbieraj się w sobie, staraj się żyć mimo to. Bo ciężko jest nieść krzyż, gdy oczy zalewają łzy i motywacji brak. W całej tej sytuacji jednego możesz być pewna, że już za pół roku będzie inaczej, nikt nie wie jak, co się stanie z Twoim mężem, ale wiadomo, że sama masz wpływ tylko na to kim będziesz i gdzie będziesz za pół roku. I gdy poczujesz, szczególnie teraz w tym najtrudniejszym okresie, że nie dajesz rady:
a) przyjdź tu i pisz, pisz, pisz
b) pójdź do Niego i powiedz: Jezu Ty sie tym zajmij
c) cokolwiek co pomaga, aż do skutku
Wiem, że nie mam takiego doświadczenia, ale bardzo bliska mi osoba, moja kuzynka została zostawiona sama z bliźniakami noworodkami...na szczęście dla nas czas mija, wszystko mija...dziś świetnie sobie radzi i cieszy się życiem, a wydawałoby się, że po czymś takim nie można się pozbierać...ktoś gdzieś napisał...siła jest kobietą ;)
Siły Ci życzę z całego serca. |
|
|
|
|
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-14, 22:47
|
|
|
:$ |
|
|
|
|
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-15, 16:54
|
|
|
Samboja. Dziękuję za słowa otuchy i zainteresowanie. Mam wokół duzo ludzi którzy mnie wspierają ale mimo to człowiek zostaje sam w czterech ścianach i pustka. Dobrze że mam córeczkę ale zawsze chciałam mieć drugie dziecko ale on nie chciał bo mnie nigdy nie kochała. Ja się zaczynam bać mojej postawy teraz... Od wczoraj coś we mnie pękło i jestem tak na niego zła że mi zmarnował życie. Tak zmarnował bo analizując nasze lata szczegół po szczególe nawet nie udawał on tylko był i to wszystko. Moja babcia kiedyś mi powiedziała: "Dziecko czy ty nie widzisz że on cię nawet nie przytuli..." I tak trwałam przez tyle lat w tej miłości z jednej strony mojej do zatracenia. Ulepiłam bożka i jeszcze trochę to podcierałabym mu d...A on teraz olała to ciepłym moczem bo te lata dla niego nic nie znaczyły...Dociera do mnie że zmarnowałam sobie życie. Może teraz on usługuje swojej kochance i jest dobrze.
[ Dodano: 2014-05-15, 21:10 ]
Jestem od Waszej strony uzależniona i mi z tym dobrze. |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-15, 20:34
|
|
|
Cytat: | Jestem od Waszej strony uzależniona i mi z tym dobrze. |
Ta strona nie jest "Wasza", tylko "Nasza". |
|
|
|
|
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-16, 20:57
|
|
|
Ja się poddaję, jestem za słaba albo moja miłość już przeradza się w nienawiść, bardziej złość rozczarowanie...Jest jeden dzień w domu a już zdążył mnie poniżyć i sprowadzić do roli złej matki podczas gdy on zostawił córkę na Święta i wyjechał z kochanką do SPA....niepojęte. Teść nakrzyczał przez tel na niego aby wracał bo on nie będzie z jego dzieckiem siedział... Przyjechał ale obrażony na cały świat że musi teraz siedzieć w zapyziałym mieście a nie w Warszawie w dodatku bez kochanki. Kac włączył mu się na wieczór i szaleje. Na początek stwierdził że jestem beznadziejna matką bo nie wiem gdzie dziecko ma skarpetkę od kaloszy. Otworzył garderobę i przewalał ostentacyjnie z epitetami że burdel i on się dziwi jak długo wytrzymywał w takim syfie. Od pół roku siedział w domu i nawet kurzu z mebli nie ścierał a teraz proszę jaki porządniś! Jak mu to powiedziałam to odpowiedział : "Kobieto co ty o mnie wiesz, ja robię tak na ile przeciwnik pozwala a z ciebie (*) nie gospodyni..." Do tej pory wszystko samo sie robiło. Nie pomagał mi w niczym tylko laptopik i komórka. jak wyjeżdzaliśmy na wczasy to jego rola było spakowanie szczoteczki a ja wszystko na kosteczkę nie mówiąc o wszystkim innym i po czymś takim taki...powie że (*) nie gospodyni masakra co za tupet! A ja jeszcze teraz niedawno wyprasowała mu koszulę i wyprałam gacie!! Jestem głupia i tyle. Bastuję nie chcę dalej poniżej bo ten człowiek się nie zmieni. Nie walczę bo i o co? teraz ma kochankę która jest wzorową kobietą, matką a i on pomaga w obowiązkach podobno. Jestem kłębkiem nerwów, już mam dość tego zadufanego w sobie ....Jestem bogatsza o to że odnalazłam drogę do Boga ale drogę do męża już nie.
Zmęczenie tym człowiekiem jest tak duże że już nie potrafię modlić się o jego powrót bo nie wiem czy tego chcę. |
Ostatnio zmieniony przez 2014-05-16, 21:06, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
zenia1780 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-16, 21:09
|
|
|
poczta.onet.pl, Wiem, ze piszesz w emocjach i cytujesz słowa męża, jednak na forum stramy się nie używac takich słów, dlatego je usunęłam (*). |
|
|
|
|
moc nadziei [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-16, 21:26
|
|
|
poczta.onet.pl napisał/a: | już nie potrafię modlić się o jego powrót bo nie wiem czy tego chcę. |
I to jest zdrowe w tej sytuacji, wiesz? Zdrowiejesz :)
Ja też musiałam przejść przez chory etap życia na chorych zasadach z pół-zdradzającym pół-powracającym mężem, który sam nie wiedząc czego chce, ranił mnie bezlitośnie do krwi i do kości.
I dopiero po tym paskudnym doświadczeniu uznałam: Nie za wszelką cenę! Już nie.
Nie za cenę mojej godności, samopoczucia i równowagi psychicznej.
I nie modlę się o powrót, tylko o miłosierdzie i dar wiary i nawrócenie dla mojego męża.
Dobrze krasnobar kiedyś napisał "Chyba by Cię Bóg musiał nie kochać, żeby Ci teraz takiego (!) męża oddawać!"
Odetnij się, i skieruj uwagę na siebie. To trudne, ale z czasem będzie coraz lepiej.
A jego oddaj Bogu - jeśli ktoś go uzdrowi, to będzie to Bóg, nie Ty.
A ty,kochana, możesz robić wszystko co najlepsze, wszystko co Boże - ale tylko na swoim odcinku. Tylko i aż. |
|
|
|
|
Samboja [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-17, 14:20
|
|
|
W moim wątku ktoś mi na początku napisał, że teraz jestem w szoku, pod wpływem emocji i że przyjdzie jeszcze czas na refleksję. I racja, naprawdę po miesiącach dopiero można wyciągnąć jakieś wnioski. Kiedy całą sprawę widzi się na spokojnie z boku.
Teraz każde słowa są jak pociski z jego strony. Nastaw się, że się będzie teraz chciał wystrzelać i umiejętnie ich unikaj, najlepiej przysłowiowo wyjdź z siebie nabierz dystansu a zobaczysz irytację i wielkie zdziwienie, gdy zamiast miażdżenia zobaczy zupełny brak reakcji i spokój...spokój może być Twoją ogromną siłą, tarczą, dzięki któremu przetrwasz najgorszy okres...zatem spokoju ducha w tym burzliwym czasie...Jezus stoi za Tobą. |
|
|
|
|
izabela1982 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-17, 20:28
|
|
|
wracajac do przysiegi malzenskiej;gdy ja powiedzialam z zalem do niego ;ale pzreciez przysiegalismy sobie 10 lat temu przed oltarzem!a on ;ale to bylo 10 lat temu,dawno temu!
jakis taki niedojrzaly sie zrobil,nieczuly.wasi tez???
taki nie moj!
Modlitwa i wasze swiadectwa daja mi sile!bo cud sie wydarzy!
a ci nasi mezowie nie mezowie to oni chyba wszyscy te same ksiazki czytaja.no normalnie to samo gadaja!!!tez nie ogarniam.moj byl zawsze blisko Boga,zawsze delikatny i wrazliwy.a tu BUM i kochanka.bo mial powod tak mi powiedzial! |
|
|
|
|
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-18, 04:05
|
|
|
Krawędż Nadziei byłaś czerwona ze złości, potem bezbarwna z braku pomysłów ale nie sądziłem że zzieleniejesz od tego? |
|
|
|
|
poczta.onet.pl [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-05-18, 09:21
|
|
|
Dziękuję Wam wszystkim za te słowa bo juz myślałam że ja sama jestem słaba, chociaz mam wzloty i upadki i tak w kółko. Kidy myślę ze już się pogodziłam z tą sytuacją to znowu powracają wspomnienia i refleksje czego nie zrobiłam co utraciłam i jak bardzo ten człowiek zmarnowała mi życie. Gdybym posłuchała mojej babci pewnie teraz miałabym drugie dziecko i przebierała rabaty w swoim ogródku. A teraz nie dośc że muszę sprzedać działkę po babci aby go spłacić to jeszcze oglądac jego naburmuszoną minę że musiał przyjechać do córki bo ojciec na niego nakrzyczal. Chora sytuacja....Córka siedzi ze mną w pokoju a on zamknięty w drugim i guzik go obchodzi co jego dziecko robi...Kiedy przybiega do niego wówczas zdawkowo odpowie i tyle. Zastanawiam się po co on przyjechał??? Piotruś Pan nakupowała sobie cuszków za 1000 zł w Warszawie i cały świat się zamknął na obmyślanie co dalej bo przeciez miało być tak pięknie: praca w Warszawie za min. 7000, kochanka i wolność. A tutaj ni ma pracy kochanka czeka a on nie wie co ma zrobić bo do starej pracy trzeba wracać bo zwolnienie się kończy. Wynajmować mieszkania tutaj nie chce a u rodziców nie bardzo bo go nie chcą i truje swoją osobą wszystkich prócz siebie bo jak stwierdził "Macie się wszyscy podporządkować mojej decyzji" |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|