Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Prośba o Waszą radę |
Autor |
Wiadomość |
lena [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-26, 00:57
|
|
|
Weszła na forum nowa dziewczyna oczekująca wsparcia ,a Wy swoje gierki prowadzicie.....wstyd.
Wilko....Twoja definicja miłości z pewnością Natce na dziś nie pomoże....nie ten etap.
Tiliano....przypomnij sobie jak weszłaś tu po raz pierwszy..tego oczekiwałaś???
Natko...nie zniechęcaj sie...tu są naprawdę wartościowi ludzie,którzy sporo przeszli i naprawdę pomóc mogą. |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-26, 06:44
|
|
|
Leno, dziękuję, to samo miałam napisać.
Sugestię mam dla tych, którzy nie odnoszą się do tematu założonego przez Natkę (czy kogokolwiek innego). To miejsce to forum pomocy, ma ludziom pomagać. W jaki sposób pleplanie nie na temat ma pomóc Natce (czy komukolwiek)? W regulaminie jest zapis, że posty nie na temat będą usuwane lub przenoszone do kosza; przypominam o tym, aby nie było później dąsów, że coś tam zostało wycięte.
Natko, proszę, nie zrażaj się, masz wątek do swojej dyspozycji Wspieram Cię modlitwą! |
|
|
|
|
Balka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-26, 23:23
|
|
|
Natko,
ratuj się od tego człowieka. Dewiant sadystyczny, który Ci każe "mniej wierzyć" w Boga, grzeszyć (antykoncepcja) i trwać w upokorzeniu i zniewoleniu - to jakieś demoniczne klimaty! Idź z tym jak najszybciej do poważnego księdza i do sądu biskupiego, żeby się poradzić.
Modlitwa "Święty Michale Archaniele, broń mnie w walce..." codziennie. Koniecznie. |
|
|
|
|
Anita11 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-27, 15:19
|
|
|
Natko,
Jaki to musiał byc dla Ciebie szok. Tyle czekałaś,wytrwałaś a tu takie zło wyszło z twojego męża. Jednocześnie widzę w Twoim poście,że nie pozwoliłaś siebie poniżać i to wielki sukces.
Twój mąz na dziś jasno twierdzi ,że on się nie będzie zmieniał. Nie naprawisz Waszych relacji Ty sama nawet bez cienia jego dobrej woli. Pewnie to wszystko wiesz zresztą.
Na pewno w słabszych chwilach przyjda Ci myśli: A może zgodzić się na warunki męża. Ale nie poddawaj się. Jesteś błogosławiona bo dosłownie cierpisz za swoją wiarę.
Ja tez Ci poradzę abys poszukała mądrego księdza i jemu opowiedziała w spowiedzi o swojej sytuacji. I pisz tu na forum. Ja od trzech lat czerpię z Sycharu.Tu sie przekonałam,że istnieja jeszcze ludzie dla których prawda jest ważna.A nie udawanie i granie swojego życia. |
|
|
|
|
Natka! [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 12:43
|
|
|
Dziękuję wszystkim za dobre słowa, podnoszące na duchu.
Najtrudniejsze jest teraz dla mnie to, że nie wiem jak mam dalej żyć. Zawsze miałam jakieś plany, marzenia do których dążyłam, które realizowałam. Obecnie patrząc w przyszłość widzę pustkę, a nie potrafię żyć z dnia na dzień, bo takie życie szczęścia nie daje. Gdy już powili zaczynałam się przyzwyczajać do myśli, że muszę pogodzić się ze swoją samotnością, że mąż nigdy już nie będzie ze mną, wtedy on nagle pojawił się ponownie, rozpalając w moim sercu iskierkę nadzieji, którą jeszcze szybciej zgasił niż zapalił.... a dla mnie dramat rozpoczął się od początku i wcale nie jest łatwiej, wręcz przeciwnie, boli jeszcze bardziej niż na poczatku.
Miałam nadzieję, że gdy się odezwał, powie że żałuje, że chce zmienić nasze życie, ale zamiast tego dowiedziałam się, ze nie kocha, chciałby mnie kochać, ale nic nie czuje i tego nie zmieni....
Rozmawiałam już z kilkoma księżmi, byłam w Sądzie Metropolitarnym - podstawy do ubiegania się o stwierdzenie nieważności chyba mam, księża nie chcieli mówić wprost, ale wszyscy mówili abym próbowała, tym bardziej, że mąż przyznaje się, że nie wierzy w nierozerwalność małżeństwa, mówi, że od zawsze twierdził, że lepiej się rozwieść i poszukać sobie kogoś innego niż trwać w nieszczęsliwym małżeństwie.. tylko zapomniał mi o tym powiedzieć przed ślubem. Czasem mam wrażenie, że ślub wziął tylko dlatego aby móc w końcu się ze mną przespać.
Wiem, że może niektórym wydać się to głupie, ale ja się o niego martwię. Boje się, że gdy mnie nie będzie przy nim, on nigdy nie wróci na drogę wiary, będzie coraz bardziej oddalał się od Boga. Jako jego żona czuje się też odpowiedzialna za jego życie duchowe. Jeśli nie ja to kto go doprowadzi do Boga... |
|
|
|
|
Wilkoo6 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 13:15
|
|
|
Nirwanna napisał/a: | No i uważaj na użytkownika Wilkoo... z kolejnym numerkiem, również na prywatne wiadomości od niego. Otrzymał on już ostrzeżenia i kilka zbanowań. |
Zaproponować Ci dobrego Psychiatrę?
Mam kilka polecanych kontaktów.
Bardzo Ci pomogą. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 13:44
|
|
|
Cytat: | Wiem, że może niektórym wydać się to głupie, ale ja się o niego martwię. Boje się, że gdy mnie nie będzie przy nim, on nigdy nie wróci na drogę wiary, będzie coraz bardziej oddalał się od Boga. Jako jego żona czuje się też odpowiedzialna za jego życie duchowe. Jeśli nie ja to kto go doprowadzi do Boga... |
Nie wiem czy to jest głupie
ale też tak kiedyś dokładnie pomyślałem
( też byłem kiedyś na wstępnej w biskupim )
Najgorsze - że tak naprawdę wydaje się , że sami księża nie wiedzą , jak to jest dokładnie .
Same wątpliwości .
Z jednej strony jako żona ( a w końcu i dla obcych nawet mamy być apostołami )
czujesz odpowiedzialność i pewnie słusznie ,
ale z drugiej nie masz pewności że "ty zbawisz" męża jakby
i przy tobie .
---------------------------------------------------------------------------
Widać też , że tak naprawdę NIE POZNAŁIŚCIE się wcale przed ślubem . |
|
|
|
|
Balka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 15:58
|
|
|
Natko,
podtrzymuję to, co napisała Mare - skąd masz pewność, że zbawisz męża? Dosłownie tak pisze św. Paweł w pierwszym liście do Koryntian:
"Skąd wiesz, żono, czy zbawisz swego męża?" (1 Kor 7, 16).
Wiele kobiet mocno przecenia swój zbawienny wpływ na mężczyzn (przy mnie się nawróci, przy mnie przestanie pić, przy mnie się ustatkuje itd.). Niestety, zazwyczaj jest odwrotnie. Pożycie z człowiekiem z tak poważnymi problemami i niepoważnym podejściem do małżeństwa często "ściąga w dół" kobietę.
Św. Paweł uważa, że chrześcijańska żona (tak jak i mąż) nie mogą zbawić współmałżonka, ponieważ odpowiedzialność za zbawienie człowieka należy wyłącznie do Chrystusa. Owszem, każde z nas ma obowiązek modlić się za drugiego. A św. Faustynę Pan Jezus zapewnił, że modlitwa o nawrócenie kogoś (ale zapewne nie jedna zdrowaśka, tylko naprawdę wytrwała modlitwa) będzie ZAWSZE wysłuchana.
Módl się więc za człowieka, który wziął z Tobą ślub kościelny, nie wierząc w to wszystko, co przysięgał. I działaj spokojnie w kierunku stwierdzenia nieważności małżeństwa.
Po coś było Ci to doświadczenie potrzebne. A Pan Bóg z każdego zła potrafi wyciągnąć o wieeeele większe dobro. Proś Go, aby Ci pomógł się na to nowe Dobro otwierać.
Wspieram Cię modlitwą...
[ Dodano: 2014-04-28, 17:02 ]
Oj, przepraszam Cię, Mare! Zdaje się, że jesteś mężczyzną. A więc: zagadzam sie z tym, co NAPISAŁ Mare. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 17:21
|
|
|
Balka
Cytat: | Oj, przepraszam Cię, Mare! Zdaje się, że jesteś mężczyzną. A więc: zagadzam sie z tym, co NAPISAŁ Mare. |
Mnie też się zdaje .
ale
Cytat: | I działaj spokojnie w kierunku stwierdzenia nieważności małżeństwa. |
Z tym się już zupełnie nie zgadzam .
Bo co znaczy "działaj w kierunku stwierdzenia nieważności " ?
Co najwyżej , CO NAJWYŻEJ może wnieść o PROCES ,
ale nie "POMAGAĆ" w stwierdzeniu tej nieważności .
Bo nawet jeżeli Sąd orzecze nieważność ( ja juz nie mówię , że na podstawie
naciąganych faktów )
to i tak prawdopodobnie w JEJ SERCU pozostanie NIEPEWNOŚĆ
( a jeśli naciągnie fakty - to wręcz zatrują ją wyrzuty sumienia ) .
W końcu chyba porwania nie było , a ona składała przysięgę świadomie w miarę ,
w dobrej wierze .
Jasne , może i lepiej byłoby się "uwolnić" , ale
czy "lepiej" to mam wątpliwości .
Może lepiej nosić i polar i solidną kurtkę i czapkę w lecie w Tatrach latem ,
w razie czego
niż liczyć , że jakoś to będzie .
Słowa i "tak go nie zbawisz" chyba nie tak nalezy rozumieć Balko .
Cytat: | Wiele kobiet mocno przecenia swój zbawienny wpływ na mężczyzn (przy mnie się nawróci, przy mnie przestanie pić, przy mnie się ustatkuje itd.). Niestety, zazwyczaj jest odwrotnie. Pożycie z człowiekiem z tak poważnymi problemami i niepoważnym podejściem do małżeństwa często "ściąga w dół" kobietę. |
Tu zgoda , tylko w takich wypadkach ABSOLUTNIE NIE NALEŻY wychodzić mąż !!!!!!!!
............. chyba
Niestety istnieje chyba niedobór w miarę porządnych chłopaczków ,
ale i wiele dziewczyn chyba dziś równa w dół .
Lepiej nie wychodzić wcale niż za byle kogo .
............... chyba
Tylko kto uwierzy , posłucha ?
Natka
Cytat: | Obecnie patrząc w przyszłość widzę pustkę, a nie potrafię żyć z dnia na dzień, bo takie życie szczęścia nie daje. |
No więc masz sporo do zmian w SOBIE .
Zmienić WIDZENIE - siebie , życia ziemskiego , odkryć to co daje prawdziwą radość , nabrać dystansu .
Możesz mieć wielkie plany ........ a zachorujesz , będziesz miała wypadek
........... i po planach .
I już sama widzisz - nie tak miało być z małżeństwem .
======================================
I tłumaczę dlaczego ........ a potem chyba
Bo w zasadzie napradę nie wiadomo
czy coś jest "dobre" czy "złe " dla nas i innych . |
|
|
|
|
Dabo [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 17:39
|
|
|
Wilczek. Nie mam noska ani kobiecej intuicji . Nie wiem czemu od początku draxnisz . Ja jestem niewirny tomasz. Daj mi te twoją na pare dni zobaczę jaki ty figofago |
|
|
|
|
Balka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 18:47
|
|
|
Mare,
to jasne, że Natka "CO NAJWYŻEJ może wnieść o PROCES", to właśnie przecież miałam na myśli. Byłam trochę nieprecyzyjna w słowach, podobnie jak z Twoją tożsamością gender.
Mam dużo młodszą koleżankę, która jest teraz w toku stwierdzania nieważności małżeństwa. Zaczęła od spotkania z naprawdę dobrym księdzem psychologiem, potem innymi kompetentnymi osobami. Jej rozeznanie duchowe, a więc i spokój sumienia przychodził w miarę tego rozeznania. No i coraz trzeźwiejszego spojrzenia na męża i jego problemy.
Myślę, że i Natce Pan Bóg w swoim czasie da dobre rozeznanie duchowe i pokój sumienia - nie przesądzam, w którą stronę, ale z pewnościa należy się o to rozeznanie modlić. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 20:05
|
|
|
Balka ,
to chyba naprawdę trudne sprawy .
Jesteś od niedawna na forum ( przynajmniej rejestrowana ) ,
spróbuj odnaleść liczne wątki na temat stwierdzenia nieważności .
Jedni księża mówią tak a inni dokładnie inaczej .
Zasadniczo - prawie nikt nie zdawał ( zdaje ) sobie sprawy , co tak naprawdę przysięga .
Ale istnieje coś takiego jak powiedzmy świadomość wystarczajaca .
W dodatku - każdy chyba odpowiada za SWOJĄ przysięgę ,
nieważne czy przysięga małżonka była ważna .
( ja ciagle nie rozumiem , JAK mozna dawać slub osobie całkowicie niewiarzącej np. ? )
Zatem co maja sprawy kłopotów męża do jej przysięgi ?
A zabiegi psychologiczne chyba nie mają uśpić sumienia ?
Z drugiej strony po ludzku doskonale rozumiem , 25 lat i "męczyć się" ?
Ale przecież sytuacja może się zupełnie zmienić , ona straci wiarę
a mąz się przebudzi .
Rozeznanie duchowe potrzebne tym co orzekają bardziej .
Ja osobiście czytałem te warunki do stwierdzenia nieważności , analizowałem .
Nie ma wyraźnej ostrej granicy . |
|
|
|
|
Balka [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 20:37
|
|
|
Mare,
wiem, że to trudne sprawy. BARDZO trudne sprawy.
Chyba się niejasno wyraziłam w sprawie mojej koleżanki. Nie chodziło o "zabiegi psychologiczne" poprawiające jej samopoczucie czy zagłuszające sumienie, tylko o zrozumienie, co się dzieje z jej mężem. O zdiagnozowanie męża. Mąż też potem zgodził się pójść na badanie, no i diagnoza się potwierdziła. I jak pisałam, teraz ten proces jest w toku.
No ale tu nie rozpisujemy się o czyichś przypadkach. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2014-04-28, 21:03
|
|
|
Natka
Cytat: | Miałam nadzieję, że gdy się odezwał, powie że żałuje, że chce zmienić nasze życie, ale zamiast tego dowiedziałam się, ze nie kocha, chciałby mnie kochać, ale nic nie czuje i tego nie zmieni.... |
Jakie to klasyczne . I wcześniej - lepiej się rozejść i gdzie indziej szukać szczęścia .
Klasyczny przypadek OCHRZCZONEGO POGANINA i na dodatek egoisty w jednym .
Niestety i ty sama jesteś winna - niedojrzałości i może trochę głupoty .
Żeby Ci ulżyć mogę dodać że sam byłem głupcem ( niewiele się zmieniło ) .
Jest jedna dobra wiadomość - nie wiadomo czemu , ale nie składa pozwu .
Może się jednak waha , albo niestety czeka żeby ustały WIĘZI ( zwykle pół roku - rok ) .
On znów się zakocha i znów odkocha , znów "nic nie czuje będzie" .
I o to akurat , o wiarę w tą romantyczną bzdurę , to diabelskie kłamstwo
bym go nie winił , bo tak prawue wszyscy zostaliśmy okłamani .
Niby wszyscy móweią że ideałów nie ma , ale każdy myśli że jemu się przydarzy .
Co by nie mówić , ale jako taka wiara
nie pozwoliła by mu na odejście
i wygadywanie LEWICOWYCH bzdur . |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Michel Quoist
Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"
Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
Maria
Forum Pomocy "Świadectwa"
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
św. Ludwik de Montfort
Pełnia modlitwy
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAI Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.
Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz
Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz
Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza
Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz
Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty
Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny
"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz
Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy
Protest w obronie dzieci >>
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|