Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
pogubiłam się
Autor Wiadomość
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-24, 12:35   

Drodzy,

choroba afektywna dwubiegunowa nie jest wynikiem braku jakichś mikroelementów czy witamin w organizmie.

Jest to choroba warunkowana genetycznie - do dziś odkryto około 20 genów za nią odpowiedzialnych, głównie są to geny przemian biochemicznych w mózgu człowieka i - mówiąc w uproszczeniu - geny te powodują "błędy" w normalnym funkcjonowaniu mózgu. Część genów CHAD jest wspólna ze schizofrenią (np. te powodujące urojenia prześladowcze u niektórych CHAD-owców i niemal wszystkich chorych na schizofrenię).

CHAD jest dziedziczny (bo geny rodziców zawsze przechodzą na potomstwo, średnio po 50% z każdego z rodziców), ale można tych "złych" genów CHAD po rodzicu przejąć mało, średnio lub wszystkie. Dziedziczenie po chorej matce utrzymuje się statystycznie na podobnym poziomie przez całe życie matki. W przypadku ojców ryzyko przekazania choroby zależy od wieku ojca. U młodych ojców jest mniejsze, rośnie z ich wiekiem, u ojców po 50-tce jest bardzo wysokie i zwykle forma CHAD u potomka jest ciężka.
(O tym nie wiedzą małoletnie kochanki starszych panów z CHAD-em, które rodzą nieślubne dzieci.)

Dodatkowy krzyż dla osób, które mają CHAD w rodzinie, to ryzyko ujawnienia się choroby u dzieci, wnuków... Warto się zorientować, co się działo w poprzednich pokoleniach. Mnie się udało odkryć, kiedy i przez którego przodka CHAD wszedł do rodziny męża (to było pięć pokoleń wstecz). Od tamtego czasu już nie było "dopływu" genów CHAD, więc poprzez małżeństwa ze zdrowymi (pod tym względem) osobami, ten zestaw złych genów się z pokolenia na pokolenie "rozwadnia" i statystycznie średnie ryzyko ujawnienia się choroby w kolejnych pokoleniach maleje.

Lit jest lekiem, który wygasza stany zapalne mózgu powodowane przez te właśnie genetycznie warunkowane złe szlaki przemian biochemicznych, normuje emocje chorego, jego nastrój, uwalnia go od urojeń, zbija manię i zapobiega depresji. Ale lit jest wysoce toksyczny dla człowieka i przedział między dawką leczniczą a trującą jest wąski, stąd koniecznośc comiesięcznego badania poziomu jego stężenia w organizmie.

Samboja, dzięki, że napisałaś o swoim tacie. To samo usłyszałam od psychiatry w kwestii rokowań co do mojego męża: zacznie się porządnie leczyć po wielu epizodach, gdy sięgnie dna, rodzina ma się nie dać zniszczyć etc. Na razie od czterech lat mąż przebywa tam, gdzie uciekł w manii, więc mamy spokój. Modlę się, żeby nic mu się nie stało, utrzymuję z nim kontakt i - "czekam, nie czekając", jak to wyczytałam w znakomitych materiałach Sycharowskich. A w ogóle to dzięki Ci, Panie Boże, za SYCHAR! :-D
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-24, 14:09   

Balka,
Dzięki za te info, nigdy nie miałam jakoś ochoty doszukiwać się dlaczego: było zawsze proste, bierze leki jest ok, nie bierze jest koszmar. Choroba jak każda inna, tylko to co w ciele nie działa ujawnia się w psychice a nie somatycznie. Kiedyś bardzo sie wstydziłam, ale teraz nie mam z tym problemu, nie mam na to za bardzo wpływu. Zdrowia zyczę i wspieram was wszystkie.
 
     
werkaia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-26, 17:07   

Wczoraj mąż powiedział mi, że ma już napisany pozew o rozwód, nie wiem, dlaczego zwleka ze złożeniem go (mówi, że chce żebyśmy się dogadali co do szczegółów), nie wiem, czy to niepewność słusznej decyzji czy może coś innego? Żyjemy dziwnie, ja staram się zmieniać, być dobrą żoną (obiady, jestem miła, nie obrażam się, znajduję czas tylko dla niego), mówi, że to zauważa i jest mu z tego powodu też ciężko.

Wiadomość o tym pozwie znów spowodowała, że się rozpadłam na kawałki, kilka dni jakoś było, nawet dobrze, bo on też się starał i był miły (jak twierdzi po to, bym nie mówiła, że nie chce spróbować). Nie rozumiem męża (mówi, że nawet jak będzie bardzo dobrze między nami to on i tak chce rozwodu). Mówi, że ma 2 wyjścia: albo się rozwiedzie albo wykończy psychicznie (uwierzcie mi, nie jestem złą żoną, myślę, że jego CHAD tak szarpie).

Ja wierzę, że przy naszych chęciach możemy jeszcze odbudować ten związek, ale jak go do tego nakłonić? Tak bardzo cierpię, bo kocham męża i nie wiem, co robić, czy mimo poniżania mnie, odpychania, mówienia, że mnie nie kocha zachowywać się normalnie jak zona? (czekając, aż dostanę pozew o rozwód)
Poradźcie proszę
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-26, 23:38   

Werkaio,

trochę myślałam nad tym, co piszesz:

"Wczoraj mąż powiedział mi, że ma już napisany pozew o rozwód, nie wiem, dlaczego zwleka ze złożeniem go (mówi, że chce żebyśmy się dogadali co do szczegółów), nie wiem, czy to niepewność słusznej decyzji czy może coś innego?"

Człowiek w manii CHAD-owej z jednej strony ma tzw. skanalizowane myślenie, czyli jak do czegoś dąży, to jakby jechał torem bobslejowym. Wszelkie Twoje wysiłki, żeby gdzieś skręcił lub zawrócił nie mają wielkich perspektyw, niestety. Jednak z drugiej strony manie charakteryzuje niemożność dłuższego skupienia się na czymkolwiek, rozpraszanie się, więcej planowania, gadania o tym, co zamierza, niż robienia.
No i oczywiście "dogadanie się, co do szczegółów"! Jakbym słyszała mojego ślubnego! Z takim spokojnym zadowoleniem to mówił (o rozwodzie), jakby chciał się dogadać w sprawie kupna nowego mebla, a nie porzucenia na zawsze rodziny. To CHOROBA. Nie analizuj, co za tym się kryje, tylko rejestruj z dystansem fakty i jego zachowania.
Ze spokojem czekaj.

"Ja staram się zmieniać, być dobrą żoną (obiady, jestem miła, nie obrażam się, znajduję czas tylko dla niego), mówi, że to zauważa i jest mu z tego powodu też ciężko."

Dobrze, że jesteś spokojna i że jesteś dobrą żoną, nie będzie mógł w pozwie napisać, że żada rozwodu z winy obu stron. A jak będzie wnioskował o rozwód ze swojej wyłącznej winy, to szanse ma niewielkie. "Jest mu z tego powodu ciężko" - To CHOROBA, czytaj: użala się wyłącznie nad sobą, nie nad Tobą. Nie zdziw się, gdy będzie od Ciebie żądał współczucia z powodu, że tak mu ciężko.

"Nie rozumiem męża (mówi, że nawet jak będzie bardzo dobrze między nami to on i tak chce rozwodu)." - CHOROBA, myślenie skanalizowane, czyli "tor bobslejowy".
Powtarzam moją radę, żebyś przypomniała sobie, ile czasu trwała jego poprzednia mania. Żeby przeciągać wszystko, o ile dojdzie do złożenia pozwu i rozpraw - do depresji po manii.

"Mówi, że ma 2 wyjścia: albo się rozwiedzie albo wykończy psychicznie (uwierzcie mi, nie jestem złą żoną, myślę, że jego CHAD tak szarpie)." To prawda. W manii mieszanej chory czuje ogromne napięcie, przemożny stres. Czuje, że jeśli czegoś nie zrobi (np. rozwód, ucieczka z domu w inne miejsce, porzucenie wszystkiego i zaczęcie "nowego życia"), to "się wykończy, się udusi, umrze" etc. Słyszałam to od mojego męża przed jego ucieczką i widziałam, że faktycznie bardzo cierpiał. Cierpi nadal po ucieczce, w nowym miejscu i "nowym życiu", co gorsza, cierpi jeszcze bardziej. Bo tylko leczenie farmakologiczne by pomogło.

"Ja wierzę, że przy naszych chęciach możemy jeszcze odbudować ten związek, ale jak go do tego nakłonić? Tak bardzo cierpię, bo kocham męża i nie wiem, co robić, czy mimo poniżania mnie, odpychania, mówienia, że mnie nie kocha zachowywać się normalnie jak zona?"

Kochana, jakich "naszych" chęciach? Tu są Twoje chęci tylko. Jak męża nakłonić, żeby miał takie same chęci? Może będę tu nieco drastyczna, ale wyobraź sobie małżeństwo starsze od was - oboje około 70-tki. Mąż zaczyna chorować na Alzheimera. A żona... wierzy, że przy wspólnych dobrych chęciach mogą jeszcze odbudować ten związek. Stara się, rozmawia, nakłania, uśmiecha, nie obraża. Robi wszystko, tylko nie chce przyjąć do wiadomości, co to jest Alzheimer... CHAD to też ciężka, neurodegeneracyjna choroba mózgu, trochę jak Alzheimer. Ale da się zaleczyć i cała Twoja energia powinna pójść w namawianie męża do leczenia.

A jeśli pozew rozwodowy zostanie złożony, to polecam gorąco taką modlitwę - codziennie dwie litanie - jedną do św. Jana Chrzciciela, który został ścięty za obronę świętości małżeństwa (to za męża), a drugą do św. Tomasza Morusa (czasy Henryka VIII w Anglii), który był sędzią i został ścięty za to, że nie chciał podpisać wniosku do papieża o rozwód dla króla (to za sędzięgo - warto sie dowiedzieć o nazwisko). To są święci-specjaliści od ratowania od rozwodu. Odmawiaj codziennie do pozytywnego zakończenia problemu. Te litanie można znleźć w internecie. Daję tu świadectwo, że obaj Święci pomagają bardzo!

Kochana, napisałam tu dużo, ale wcześniej poszłam na spacer odmawiać Różaniec i modliłam się o dar rady, żeby Ci nie nasmarować głupot... Ściskam.
 
     
werkaia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-27, 09:48   

Balko, dziękuję Ci za odpowiedź na mój post, Twoje słowa są naprawdę mądre, wiem, że nie powinnam brać dosłownie wszystkiego, co mówi mój mąż, bo jest chory. Ale to takie trudne.

Ja nie wiem, czy on jest w manii, wątpię, cięgle mu się zmienia, więc nie wiem, czy jego dążenie do rozwodu jest wynikiem manii (bo przecież ma ciągłe zmiany faz). Ostatnią ostrą manię (jedyną) miał rok temu i trwała może 2 miesiące. Teraz nie zachowuje się jak wtedy, teraz bez leków mówi całkiem rozsądnie i dobrze argumentuje, ale manii nie widzę, jakiejś depresji też nie, tylko tak się szarpie sam ze sobą, Tak jak piszesz, mój mąż także o dogadaniu się mówi spokojnie, jakby to było nic takiego, a mi wali się przecież życie! Jakby tego nie rozumiał. Przytula mnie i mówi, że jakoś przez to przejdziemy razem, damy radę (przez rozwód).
Razem spędzamy wieczory, oglądamy filmy, jesteśmy blisko, w dzień rozmawiamy też, tylko on jest taki nieobecny, często się izoluje w swoim pokoju, widzę, jak dzieci go denerwują, wpada w szał, jak są niegrzeczne. Ale mimo, że jest miło, on mówi, że szkoda mu mnie, że tak cierpię i ciągle rzuca jakieś teksty, związane z rozwodem.

Balko, Twoje porównanie do Alzheimera, jest bardzo wymowne i dające do myślenia, muszę w końcu przyjąć, że jego działania wynikają głównie z choroby i ja niewielki mam na niego wpływ. Co do leczenia, boję się naciskać, mówić mu o tym, bo on jest b. negatywnie nastawiony, nawet mówi, ze być może wcale nie jest chory, zaraz mnie odrzuci, a ja cieszę się z każdej chwili spędzonej z nim.
Faktycznie użala się nad sobą bardzo, bardzo, jakby on był najważniejszy, nie liczy się ze mną i z losem dzieci, to on już nie może wytrzymać, to on cierpi, to jemu jest źle itd.

Proszę poradź mi jak powinnam się zachowywać w stosunku do niego, czy normalnie, jak normalna żona, czy wykazywać się obojętnością (ale to tez nas nie zbliży). Nie wiem, co robić.
Piszesz Balko "Żeby przeciągać wszystko, o ile dojdzie do złożenia pozwu i rozpraw - do depresji po manii". Ale wg mnie on nie ma manii, ani jakiejś znacznej depresji.
Dziękuję za modlitwę.
 
     
tereska
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-27, 17:21   

werkaia napisał/a:
jak powinnam się zachowywać w stosunku do niego, czy normalnie, jak normalna żona, czy wykazywać się obojętnością (ale to tez nas nie zbliży).

werkaia
Skoro mąż jest chory to trzeba go traktować jak chorego, czyli miłość bezinteresowna, która nic nie uzyskuje w zamian.
Jest to możliwe, ale trzeba też zadbać o siebie. Zajmuję się zawodowo chorymi na Alzheimera.
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-27, 23:55   

Werkaio,

to, co opisujesz, jest typowe dla CHAD-u z manią mieszaną. Czyli jakby równocześnie (w krótkich odstępach czasowych, czasem parę razy w ciągu dnia) mania (lub tylko hipomania) z pełną złości depresją. Zupełne odcięcie uczuć wyższych i jakiejkolwiek empatii. Tylko JA JA JA JA JA... Poczucie wyższości, niekiedy aż do urojeń wielkościowych. Logiczne rozumowanie? - tak, ale jest to logika "robota", bezduszna. Mnie to się czasem kojarzyło - przepraszam - z człowiekiem, który wykonuje zawód kata, ale bardzo współczuje swoim ofiarom i zawsze je przedtem przytuli i pocieszy. Niestety, tak wygląda ta choroba.

U mojego męża (praktycznie zarówno w depresji, jak i manii mieszanej) dochodziła jeszcze znaczna hipochondria. Leczył się biedak na wszystko (tylko nie CHAD), całe torby i szuflady leków w domu.

Twój mąż najprawdopodobniej dopiero wchodzi w manię, tak jak Ci wcześniej pisałam. Jeśli dajesz radę zachowywać się spokojnie i miło, to JESTEŚ WIELKA. Od psychiatry mojego męża usłyszałam, że najlepszym zachowaniem jest właśnie spokój z pokazywaniem troski i - jeśli dasz radę - mówienie mu o chorobie z życzliwą troską, np. "niepokoję się o ciebie, zauważam takie objawy jakbyś wchodził w manię", etc.

Na dobrych amerykańskich internetowych forach dla CHAD-owców i członków rodzin piszą wręcz, że dopóki chory tylko chodzi i ględzi (a nie ma zachowań niebezpiecznych) to należy traktować go z lekkim dystansem, spokojną pewnością siebie i nawet życzliwą pobłażliwością - i robić swoje, nie dać się manipulować, troszczyć się o dzieci. Ja do takiego stanu doszłam dopiero po 3-4 latach od zachorowania (i ucieczki) mojego męża, ale faktem jest, że jego zachowania były wysoce destrukcyjne.

Najważniejsze, to naprawdę zrozumieć, że masz niewielki wpływ na swojego męża, bo on żyje jak w szklanej kuli. Dopóki na serio nie zacznie się leczyć, to Twoje życie będzie nieustannym strachem.

Werkaio kochana, zachowaj spokój, dystans, nie przywiązuj wagi do gadaniny męża, sama już widzisz, że to chore gadanie. Jeśli dojdzie do zachowań ryzykownych - zdecydowanie broń siebie i dzieci. Nie pozwól się wyżywać na dzieciach, nie mogą chodzić jak trusie i też się bać.

Przygotuj się na możliwe "rozkręcanie się" męża w najbliższych tygodniach. Czy masz jakieś oparcie w rodzinie swojej i/lub męża? Czasem namawianie na leczenie (lub wizytę u psychiatry) jest skuteczniejsze, gdy przychodzi np. od braci niż od żony.

Ściskam.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-28, 00:41   

Najwygodniej zrobić z wszystkich wariatów, podpiąc pod jakąś chorobę i samemu ma sie czyste sumienie.
Mam swoje schorzenia i nie przepadam o nich mówić,. Jak się nazywa schorzenie kiedy ktoś ciągle wyszukuje schorzeń u innych, wszystkich chce uleczyć lub zbawić ??????
Religijnie to fanatyzm, a psychologicznie??????
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-28, 00:49   

Balko.............czy nie za dużo tych diagnoz przez internet?nawet chłopa żeś nie wysłuchała,nie widziała na oczy,a potrafisz z relacji jego żony postawić diagnozę?jesteś lekarzem psychiatrą?sądzę,że nie-bo żaden specjalista nie diagnozuje nikogo przez internet,a tym bardziej na podstawie wersji żony czy męża,która to wersja jest nacechowana różnymi emocjami,niekoniecznie związanymi z samym diagnozowanym małżonkiem............odpuść te analizy,jeśli masz jakąś wiedzę na temat schorzeń,to jedyną rozsądną radą jest ta,by kierować osobę do specjalisty...............by tam się u niego dowiedziała,z czym ma do czynienia.....
nawiasem mówiąc....na CHAD cierpi 5% populacji...............jaka jest szansa,że 5% chorych tych Polaków na CHAD ma małżonków, małżeństwo w kryzysie i to,że ich współmałżonek szuka pomocy na Sycharze?trafić tu na takiego to niemal jak szóstka w Totolotka.............

czasem trudno sobie wyjaśnić postępowanie małżonka jako racjonalne.......nie wierzymy,nie godzimy się z faktami,jest nam źle i było nam lepiej-usprawiedliwiamy to możliwą chorobą psychiczną................w czym to może?nie wiem...........nie sądzę,by coś pomagało na kryzys małżeński....................
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-28, 01:02   

Balko mam siostre pigółe. Jak wyjeżdza to wiem ze chory jestem, ja , dziecko, zona, rodzice to niewiadomo jak żyją, generalnie zboczenie zawodowe. dobrze jednak ze wyjażdza i odrazu zdrowieje świat. Ale że sama miała guza pod cyckiem to przez pół roku zapomniała napomknac.
Drzazga w ręku czy belka w oku???????????
Co Ty robisz dla siebie i z sobą???
Skoro bawimy się w psychiatrów przez siec , to moim zdaniem masz kłopot z wmawianiem innym ich chorób, być może słuszny, ale czy potrzebny. I odpowiedz nie nam tylko sama sobie, robisz coś z tym?
Palę ponad 20 lat i wolał bym niewiedzieć ze mam raka, myślisz że pomaga palaczowi piłowanie o paleniu:???
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-28, 08:25   

Drodzy Dabo i Krasnobarze,

nie przeczytaliście chyba uważnie postów Werkai. To nie ja diagnozuję przez internet jej męża, tylko Werkaia napisała, że mąż od kilku lat się leczy, ma taką właśnie diagnozę i od jakiegoś czasu rzucił leczenie farmakologiczne.

Moje doświadczenie w tej konkretnej chorobie wynika z faktu, że mój mąż (i kilka osób z jego rodziny, bo to jest dziedziczne) choruje na CHAD. Jak może zauważyliście, staram się pisać o zachowaniach mojego męża i to, co wiem o CHAD z poważnych źródeł medycznych i wymiany doświadczeń na takich forach, jak nasze, ale dotyczących CHAD. O innych zaburzeniach i schorzeniach milczę, bo się na tym nie znam.

Tak, to racja, że CHAD występuje u 5% populacji. Niektórzy nawet całe tzw. spektrum CHAD (czyli wszystkie jego formy, łącznie z tymi słabszymi) szacują na 7-10%.
Ale - i to są medyczne statystyki - małżeństwa, w których jedno ma CHAD, rozpadają się niestety w 90%. Dlatego na forach informacyjnych i forach wsparcia dla CHAD-owców i ich rodzin takiej wymianie dośwaidczeń poświęca się większość czasu i postów i wszyscy sobie to bardzo cenią.

Tutaj na forum Sycharowskim temat zaburzeń psychicznych pojawia się rzadko. Zanim zaczęłam tu pisać, zapytałam liderkę naszego ogniska Sychar, która jest tu też adminką (pozdrawiam! :-) ), czy mam to robić. Usłyszałam, że tak, bo w Sycharze dużo się mówi o uzależnieniach, innych problemach, ale temat chorób psychicznych się jeszcze w poważny sposób nie pojawiał, bo mało jest osób z takim doświadczeniem. Staram się więc nim dzielić.

Jeśli robię to niezręcznie, proszę o wybaczenie. Ale zajrzyjcie proszę na różne fora pomocowe dotyczące CHAD czy schizofrenii. Tam się naprawę o wszystkim mówi otwarcie, wszyscy starają się nowym forumowiczom pomóc. Wierzcie mi, choroby tzw. psychiczne to są poważne, neurochemiczne choroby mózgu i czas się wyzwolić z przesądów, lęków, tabu i myślenia kategoriami "wiejskiego wariata" ukrywanego przed światem! Mój mąż był wykształconym człowiekiem na wysokim stanowisku, pięknym, mądrym, dobrym, głęboko wierzącym człowiekiem. To, co zrobiła z niego nieleczona choroba... nie znajduję słów, tylko łzy.

Najbardziej jestem wdzięczna ludziom, którzy otwarcie mi mówili, co to jest, jak to zrozumieć, co robić, jak pomagać. Ja i moja rodzina otaczamy mojego męża szacunkiem i wielką życzliwością mimo całej dewastacji, jaką wsprowadził w nasze życie. I tak samo podchodzę do wszystkich osób z tym problemem.

Jeszcze raz przepraszam, jeśli kogoś moje teksty uraziły.

Z Bogiem.
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-28, 08:50   

Balko, mąż Werkai przecież nie jest jedynym,u którego stwierdzasz CHAD........pisałaś w wątku Karmel,że jesteś na 200% pewna,że jej mąż ma CHAD i właśnie jest w maniii......w wątku Ani też wysyłałaś ją do psychiatry,żeby wypytała o chorobę afektywną dwubiegunową......w wątku Berlingo pisałaś mu, że jest w manii i ma chorobę afektywną dwubiegunową.................napisałaś w sumie 30 postów,z czego przynajmniej w 4 przypadkach sugerowałaś CHAD,a w dwóch zaburzenia emocjonalne u forumowiczów..................litości..............nie widzisz w tym nic niepokojącego?


Werkaia napisała w ostatnim swoim poście:

Cytat:
Proszę poradź mi jak powinnam się zachowywać w stosunku do niego, czy normalnie, jak normalna żona, czy wykazywać się obojętnością (ale to tez nas nie zbliży). Nie wiem, co robić.
Piszesz Balko "Żeby przeciągać wszystko, o ile dojdzie do złożenia pozwu i rozpraw - do depresji po manii". Ale wg mnie on nie ma manii, ani jakiejś znacznej depresji.



skoro uważasz,że mąż Werkai jest rzeczywiście chory,a ona sama jak widzisz,ma wątpliwości,dodatkowo w grę wchodzą poważne wydarzenia,takie jak możliwy pozew,dalej rozprawy-to odpowiedź z forum anonimowych przecież ludzi,winna brzmieć:spróbuj poradzić się specjalisty.........rozumiem,że masz wiedzę i doświadczenie związane z chorobą obecną w Twojej Rodzinie...........no ale lepiej chyba powstrzymać się przed takimi kategorycznymi stwierdzeniami,jak:

Balka napisał/a:
Twój mąż najprawdopodobniej dopiero wchodzi w manię, tak jak Ci wcześniej pisałam.


Balka napisał/a:
Przygotuj się na możliwe "rozkręcanie się" męża w najbliższych tygodniach.


przypominam.........że ten człowiek nawet nie wypowiedział jednego zdania.......Ty natomiast już przewidujesz jego zachowania...............nawet jeśli masz rację,to doradzanie i diagnozowanie konkretnych zachowań jest wielce ryzykowne............czasem można bardziej zaszkodzić,niż pomóc...........Werkaia winna zwrócić się sama do specjalisty,jemu to wszystko opisać i poprosić o wskazówki,co powinna robić,jak postępować itd..................Ty wiesz,że mąż Werkai ma CHAD,ale taka propozycja z Twojej strony nie padła............w zamian za to,udzielaz porad,chociaż nie masz do tego tak naprawdę ani prawa,ani kompetencji.............i tylko o to mi chodziło........................nie neguję Twoich przeżyć,ani tym bardziej wiedzy czy doświadczenia,ale za chwilę wszyscy będziemy mieli tutaj zdiagnozowane mniejsze lub większe problemy psychiatryczne,a nasi małżonkowie to już w ogóle ciężkie przypadki.................czasem człowiek postępuje źle,bo tak..........i tyle............

pozdrawiam,z Bogiem,Szymon.
 
     
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-28, 10:21   

Pierwszy raz odkąd tu jestem zgodzę się z Krasnobarem i podpiszę wszystkimi czterema łapami pod tym co napisał odnośnie Balki. Ze zdziwieniem od jakiegoś czasu czytam jej diagnozy odnośnie CHAD. Nic gorszego nie może być na takim forum jak domorosły psychiatro-psycholog. Ja do 10 lat choruję na chorobę Hashimoto (choroba tarczycy) i nigdy, przenigdy, nie odważyłabym się z racji posiadania jakiejś tam wiedzy na temat świństwa, które od 10 lat zjada mi moją tarczycę, diagnozować kogoś realnie a tym bardziej wirtualnie. Jestem na forum ludzi z tą chorobą i owszem wymieniamy się na temat prostych sposobów radzenia sobie z tą przypadłością w życiu codziennym, polecania dobrych lekarzy, ale nigdy nikt z nas nie napisał na tym forum nie napisał do nowego usera.. Tak masz chorą tarczycę. Jeśli pojawia się nowy człowiek i po przeczytaniu naszych zmagań z tą chorobą uzna, że ma podobne objawy i pyta nas czy to jest Hashimoto, odpowiadamy mu... To może stwierdzić tylko ednokrynolog, poczytaj wątki o polecanych specjalistach tych płatnych i tych na NFZ i udaj się jak najszybciej do niego. Za takie diagnozowanie wirtualne na tamtym forum jest ban. Nie jesteśmy lekarzami i mimo, że mamy dużą wiedzę o chorobie z którą sie zmagamy i będziemy zmagali już do końca życia, nie udzielamy porad i nie diagnozujemy. Dlatego Balka, z całym szacunkiem do Ciebie i do Twoich niewątpliwie ogromnych przeżyć i zmagań z choroba męża, nie baw sie w stawianie diagnozy, od tego są specjaliści zwani lekarzami.
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-28, 11:44   

Drodzy,

OK, przyjmuję Wasze uwagi.

W moim otoczeniu w realu pomogłam kilku osobom i ich rodzinom, bo pierwsza zauważyłam u nich CHAD. To jest bardzo trudno diagnozowalne schorzenie. W Polsce od zachorowania do poprawnej diagnozy mija średnio 9 lat. Przez ten czas można stracić wszystko - rodzinę, pieniądze, dom, pracę, reputację... Czasem też życie (30% ryzyko prób samobójczych). Jeśli ktoś lub coś (choćby czyjś niezręczny post na forum) pomoże ten okres skrócić, to bywa dla takiego człowieka i jego rodziny bardzo ważne.

Na moje usprawiedliwie powiem tylko, że tak starałam się pisać: idź do specjalisty, idź do specjalisty! Ja tylko tyle mówię - idź do specjalisty. Zapewne robię to nieudolnie i zbyt nachalnie. Przepraszam. Już się poprawiam. ;-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9