Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Nie wiem jak się zachować
Autor Wiadomość
Renata23
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 09:12   Nie wiem jak się zachować

Pozdrawiam wszystkich dawno mnie tu nie było.
Moja sytuacja jest dosyć skomplikowana, mąż od czterech lat mnie zdradza spotykając się z inną kobietą /wspólne wyjazdy, wczasy, itp./Również od czterech lat żyjemy osobno
Tzn. każdy z nas zajmuje odrębną część domu ,mąż robi remont w tej części w której będzie mieszkał przez te cztery lata korzysta jednak ze wspólnej kuchni czy łazienki , obiecał że we wrześniu przeprowadzi się na dobre , wiele razy usłyszałam że mnie nie kocha nie chce być ze mną że tamta kobieta jest lepsza i otwarła mu oczy na świat , a ostatnio powiedział że tak sobie postanowił że jak znajdzie lepszą kobietę ode mnie to odejdzie no i znalazł cztery lata temu , nasz staż to 25 lat przeszłam przez depresję i anoreksję przez te cztery lata, prosiłam męża naprawdę chciałam odbudować to małżeństwo zdaję sobie sprawę że do rozpadu przyczyniają się dwie strony ale mżą jest nieugięty, nie mam sił już się opierać po prostu odpuszczam , wystąpił o rozwód bez orzekania winy rozprawa 7 maja , trudno nie mogę zatrzymać nikogo na siłę, skoro tak mam być to niech będzie zgadzam się na rozwód bez orzekania o winie bo szkoda mojego zdrowia psychicznego to co zrobił niech weźmie na swoje sumienie ja modlę się za niego i proszę Boga o opamiętanie jednak widocznie to nie ten czas, przebaczyłam pogodziłam się z tym co jest zapisałam się na spotkania DDA ponieważ mój tata całe życie pił , chcę cieszyć się każdym dniem .
Dziwna jest ta sytuacja bo np. ostatnio postanowiłam wyznaczać sobie cele do realizacji i takim moim celem jest uporządkowanie ogrodu który jest totalnie zapuszczony , dużo prac jest ciężkich np. ścinanie drzew, karczowanie itp. mąż zostawił swój remont i przez tydzień pomagał mi w ogrodzie jednak ja mam z tym problem , bo źle się z tym czuję dlatego że wygląda to tak :
Po pracy przyjeżdża do domu pomaga mi w ogrodzie a na noc jedzie do kochanki , albo cały tydzień jest w domu pomaga przy pracach inwestuje w materiał do ogrodu np.ziemia, żwir kostka a na niedzielę jedzie do kochanki przy tym wszystkim jest miły i zachowuje się jakby się nic nie stało nasze relacje są takie jak między znajomymi czasami mam wrażenie że to tak jak bym wynajęła pomocnika do prac ogrodowych tylko że nie musze za to płacić…..na dzień dzisiejszy to dla mnie największy problem proszę poradźcie mi jak ja mam się zachowywać w takiej sytacji!!
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 09:24   

pytanie brzmi jak chcesz sie zachowac?
czy ta pomoc ci przeszkadza?
jezeli tak to po prostu z niej nie korzystaj, nie musisz..

wydaje mi sie ze on pomagajac Tobie to troche zagłusza swoje wyrzuty sumienia.. ale moge sie mylic..
no i pamietaj ze maz bedzie sie tak zachowywał jak Ty pozwolisz..

poza tym czy chcesz by w tej sytuacji maz w Twoim zyciu odgrywał jakas role jeszcze oprócz faktu mieszkania w tym samym domu? kolegi? przyjaciela? znajomego?

u mnie przy mniejszym stazu duzo niz u ciebie w momencie gdy wiedziałam ze to koniec to ja sie odciełam, zabroniłam mezowi pomagac mi w czymkolwiek chyba ze sama go poprosze, a raczej tego nie robie. chce byc samodzielna i niezależna.. jestem sama i sama robie to co powinnam, korzystam z pomocy przyjaciół i rodziny osób które mnie kochają i wiem ze zawsze moge na nich liczyc, meza do tej grupy juz nie zaliczam.
 
     
MonikaMaria3
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 09:37   

Ja bym orzekała o winie. Czy to złe domagac się sprawiedliwości?
 
     
jasmina44
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 09:43   

ja przyznam ze jezeli do tego dojdzie tez nie bede walczyc w sądzie i nie bede sie upierac przy orzekaniu winy.. nie ma to dla mnie znaczenia...
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 10:14   

Renata,

A nie lepiej sprzedać dom i kupić 2 małe mieszkania?
Mieszkanie z exem w tym samym domu jest jednak dość dziwne,
choc zycie nie takie historie zna.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 10:30   

Mąż się wielokrotnie określał, zdania nie zmienia jak widać. To że pomaga Ci jest wg mnie ok. Dlaczego miałby zionąć nienawiścią czy np. Ty trzymać urazę. Chyba lepiej w tej sytuacji nie epatować złością i mieć pozytywne relacje na ile jest to możliwe.
Zaliczyłaś wiele cierpienia, ale otrząsnęłaś się z niego, pogodziłaś się z tym czego w mocy nie masz by zmienić - to największe zwycięstwo.

Zastanów się natomiast nad prawem do posiadania tego domu. Kto jest właścicielem?
Fakt, że mąż inwestuje, finansowo angażuje się znaczy, że wyprowadzki na stałe nie planuje.
Owszem, może będzie pomieszkiwał tu i ówdzie ale myślę, że tak czy owak zechce mieć swój stały port w waszym domu.
Mam nadzieję, że jesteś zabezpieczona na wypadek gdyby jemu lub jego pani przyszło do głowy zaproponować Tobie wyprowadzkę do innego miejsca.
Zadbaj o prawną stronę, tak na wypadek.
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 10:41   

MonikaMaria3 napisał/a:
Ja bym orzekała o winie. Czy to złe domagac się sprawiedliwości?


Bardzo mądry wniosek.
Podpisuję się pod nim.

Nie jest to kwestia domagania się sprawiedliwości.
Ale odpowiedzialność nakazuje, by Go obudzić.

Postępuje niegodnie, ale za PRZYZWOLENIEM..

Dobra Kobieta - to nie tylko ta "uległa, wylukrowana i święta".
Ale, gdy potrzeba, musi stać się agresywną lwicą i jadowitą żmiją.
Proszę mnie źle nie zrozumieć. Najważniejszy jest złoty środek.
Wydaje mi się jednak, iż problem tu jest właśnie w tym..
całkowitym zatraceniu się na rzecz Męża.

Przykazanie o Miłości Bliźniego mówi wyraźnie:

KOCHAJ, JAK SIEBIE SAMEGO / SIEBIE SAMĄ.

Jak możesz kochać kogoś odpowiedzialnie,
jeśli nie masz szacunku do samej siebie?
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 12:34   

Wilkoo, obawiam się że postawy: agresywna lwica lub jadowita żmija - to nie zachowania ze środka, raczej nazwałabym je skrajnymi, i tak samo złotym środkiem być nie mogą, gdyż wynikałyby ze złych inentcji a na dodatek świadczyłyby o wciąż toczącym się procesie wewnętrznej destrukcji.

Na przeciw lwicy i żmiji stawiasz kobietę uległą, lukrowaną, niemal świętą ;-) a co jest pomiędzy?
Oto widzę TYLKO dwie skrajności.

Uległości w Renacie żadnej nie widzę, widzę raczej pogodzenie się z sytuacją, akecptację, bardzo pozytywna postawa w moim odczuciu - bo tu się zaczyna droga przed siebie, która nie może stać się niczyim udziałem dopóki ktoś TKWI w urazie będąc spętanym myślami o domaganiu się sprawiedliwości, budzeniu "łotra", który tak czy owak obudzi się w swoim czasie lub co też jest wielce prawdopodobne pozostanie okopany w swych przekonaniach do końca dni swoich i umrze nigdy się nie budząc.
Zadaniem Reni nie jest go budzić wstrząsając nim a siebie raniąc przy okazji, raczej wobec zaistniałych faktów, jej zadaniem jest dostrzec piękno tego świata, wartość życia swojego by móc cieszyć się każdą chwilą, każdym oddechem, mimo wszystko.
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 12:53   

Patrzę od strony Mężczyzny więc inaczej to widzę. Ty tłumaczysz zachowania, więc pewnie sama borykasz się z brakami w asertywności. Agresja - zdrowo ukierunkowana - NIE JEST zła. Powie Ci o tym każdy Terapeuta. Wszystko Nam służy, ale z GŁOWĄ. Złe emocje, uczucia .. wszystko to, co toksyczne w sobie przeżywamy .. można obrócić w dobrą stronę. ALE NIE MOŻNA TEGO W SOBIE TRZYMAĆ. Koleżanka, co założyła temat.. naraża się na zatopienie i porwanie emocjonalne. A tu już niedaleko do działania w afekcie.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 13:00   

Agresja pojawia się na pewnym etapie, jest odpowiedzią ciała na poczynania umysłu. Oczywiste, że kiedy powstanie nie należy jej tłumić, jestem za.
Natomiast ja mówię o etapie pogdzenia się. Agresja nie powstaje, gdyż umysł jest spkojny.

Myślę, że etap zatopienia emocjonalnego (wg."Inteligencja emocjonalne" D. Golemana, Renia ma już za sobą.
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 13:06   

Trochę inaczej o agresji pisze:

http://lubimyczytac.pl/ks...mowania-decyzji

Ale nie będę wyrywał z kontekstu fragmentów, po prostu polecę. Warto.
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 15:20   

Ja też myślę, że trzeba uregulować sprawę własności domu. Orzekanie o winie to własny wybór, bez orzekania prawdopodobnie dostaniesz rozwód na pierwszej rozprawie, z orzekaniem to potrwa trochę, ludzie mówią do 2 lat, zależy od tego jakie masz dowody, ilu świadków, czy będą apelacje itp. Jak chcesz szybko - to bez winy. Z winą jednak trzeba się trochę podenerwować i znieść nieprzyjemne, nie zawsze prawdziwe oskarżenia drugiej strony. No i więcej kosztuje.
 
     
Wilkoo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 15:35   

Myślę jednak, że lepiej zacząć od kroków:

- Trzeba się wziąć za siebie i za terapię, i naukę asertywności..
- Jasno określić Mężowi swoje stanowisko - dla Jego Dobra: jeśli chce rozwodu, będzie z orzeczeniem o winie (może wtedy zacznie myśleć a może nawet coś się w Nim ruszy i zacznie się starać?)

Przypomina mi to sytuację pewnego Człowieka. Pewna Kobieta, uzależniona do potęgi od Męża finansowo i materialnie, mieszkała z Nim w jednym Domu. Robiła wszystko, co chciał. Nie miała własnego zdania. Była na każde Jego życzenie. Tak samo w łóżku. Aż znudziło Mu się i .. szukał młodszej. Ta wyskubała Go z kasy i się Chłop rozpił. Ale potem i tak (za pozwoleniem Żony) prowadzał się z jedną i z drugą Kochanką, aż .. zaproponował mieszkanie w Domu (Bliźniak): On po jednej stronie z Kochanką a Ona .. po drugiej stronie.. Oczywiście nie wzięła się za siebie, nie walczyła o swoje prawa, itp. Zniszczyła się psychicznie, wyemigrowała.. Dzieci zostały przy nieodpowiedzialnym Ojcu, który zmienia dziś - mimo swojego podeszłego wieku - Kobiety, jak rękawiczki. Do tego chcesz doprowadzić, Renato? Rozmawiałem z Nim. Otworzył się. Rozspił się swego czasu, bo zrozumiał, że tylko Żona Go kochała. A On teraz nikomu nie jest potrzebny. Się wyszalał.. seksualnie.. i został sam, jak palec. Słuchałem Go z uwagą i tylko na końcu języka miałem: chcesz umierać samotnie? Gdyby Żona wzięła się za siebie a tym samym Jego - w obroty - mogłaby coś naprawić.. Ale Ona wolała być uległą.. a potem uciec "na zawsze", nie robiąc z tym nic. Do tej pory nie rozwiązali sytuacji prawnie. Jako, że Żona wyemigrowała, mieszka co jakiś czas (na oczach Dzieci) z jedną Kochanką, potem drugą, trzecią.. ale nadal jest nieszczęśliwy.
 
     
Renata23
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-09, 15:58   

sprzedanie domu nie wchodzi w grę mamy dwóch dorosłych synów i dom jest ich, co do o orzekania o winie za bardzo szanuję swoje zdrowie aby przez to wszystko przechodzić ponownie skoro mąż mnie poprosił o to abym się zgodziła, tzn. że czuje się winny, ja zgadzam się na rozwód bez orzekania o winie w zamian dom jest dzieci, jaki to ma sens udowadniać komuś winę która jest oczywista zresztą ja sama też nie jestem bez winy , plątać w to dzieci, kochankę znajomych szukać świadków ...tylko po co?
Bug jest nierychliwy ale sprawiedliwy ...tak mawiała moja babcia.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8