Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Uważaj o co się modlisz...
Autor Wiadomość
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-23, 20:37   

Karmel,

być może Twoja intuicja co do choroby psychicznej męża jest słuszna. Kiedy czytałam Twoją historię też mi to chodziło po głowie (zbyt znajomo to brzmiało...). Jak będziesz miała trochę czasu i spokoju, to poczytaj w internecie o chorobie afektywnej dwubiegunowej, zwłaszcza tzw. late onset bipolar (CHAD póżnego pojawu - nie wiem, czy to prawidłowa polska nazwa, w polskich źródłach jeszcze o tej formie CHAD-u jest niewiele).

Tym bardziej miej do męża i jego zachowań dystans i nie daj się manipulować. Jeśli to faktycznie mania, to za jakiś czas to wszystko zjedzie w depresję, skończy się fascynacja małolatą.

Ale to też będzie znaczyło, że problem Twojego męża jest zupełnie innego kalibru, niż teraz się wydaje.

Wspieram modlitwą.
 
     
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-24, 15:03   

Olga 1968 napisała:
I tak jak u Ciebie po 10 dniach usłyszałam, ze odchodzi bo kocha ją nie mnie

No właśnie o to chodzi, że ja na do widzenia usłyszałam coś innego, że kocha mnie i chce być ze mną a na drugi dzień nie odezwał się i napisał, że spędza święta ze swoją dziewczyną.

Tu nic nie jest jakoś tam logiczne....dlatego coraz bardziej skłaniam się do teorii, że to jest jakaś choroba psychiczna....być może CHAD....mąż leczył się przez kilka ubiegłych lat na depresję a po wyprowadzce z domu przestał brać leki, bo nagle mu się polepszyło i stwierdził, że czuł się tak dobrze, że nie widział sensu ich dalej brać. Chwalił się, że może funkcjonować bardzo mało śpiąc, z jedzeniem też było dziwnie. Myślałam, że odzwyczaił się od regularnych posiłków w kawalerskim stanie....może i tak było a może to też objaw choroby. Do tego kilka razy posądzał mnie, że chce kontrolować nawet jego myśli i wejśc w jego głowę :shock: Te teksty pojawiały się na bazie tematu o zaufaniu więc może też nie są objawem choroby....zresztą i tak ja go nie zdiagnozuję....może jedynie łatwiej byloby to wszystko zrozumieć.

staram się , naprawdę staram się nie analizować tego wszystkiego ale marnie mi to wychodzi.Generalnie jest mi nieco lepiej. Szukam książek, które pomagają stanąć na nogi, modlę się, krzywię usta w uśmiechu bo podobno mózg nie odróżnia fałszywego uśmiechu od udawanego ;-) dbam o siebie i robię sobie małe przyjemności....może w koncu rozprostuję ,,łodygę i liście" i nie będę już jak połamany kwiat....

Jestem silna, jestem silna, jestem.....

Gdzieś przeczytalam: Ten kto wyrządził Ci krzywdę nie jest wart Twoich łez, a ten kto jest ich wart, nigdy nie wyrządzi Ci krzywdy
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-24, 16:45   

Karmel napisał/a:
Ten kto wyrządził Ci krzywdę nie jest wart Twoich łez, a ten kto jest ich wart, nigdy nie wyrządzi Ci krzywdy


to prawda ;-)
tylko to niestety nie zmienia naszych uczuć
bo kocha się nie za, tylko pomimo

[ Dodano: 2014-04-24, 16:47 ]
Karmel napisał/a:
Jestem silna, jestem silna, jestem.....

jesteś!!! bardzo silna i dzielna

Karmel napisał/a:
Szukam książek, które pomagają stanąć na nogi

ja zaczęłam Toksyczną miłość Pia Mellody
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-24, 22:22   

Kan. 1155 - Współmałżonek niewinny może, w sposób godny pochwały, dopuścić z powrotem drugą stronę do życia małżeńskiego. W takim wypadku zrzeka się prawa do separacji.
Trudne to!! Tymbardziej co znaczy niewinny? I co? tak ciach bajera, leci sie dalej? "w sposób godny pochwały??"
Właśnie godnie chwalimy Karmel, a co jej z jej godności że stary tu i a nie tam i co Jej z pochwały jaką jej oddajemy??? Przecież całą własną godność i chwałe oddaje sie "dopuszczając "drugą stronę do życia małżeńskiego.
 
     
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-24, 23:09   

Mój mąż miał swoją szansę: na godne życie, na moją miłość, na odzyskanie przywiązania córek....stracił ją....całkiem możliwe, że bezpowrotnie....w końcu mamy już swoje lata obojętnie czy na nie wygladamy czy nie a czas nie jest z gumy....moja wytrzymałość też ma swoje granice.
Kiedy w końcu pozbieram się po tym ,,powrocie" w wielkim stylu nie wiem czy w ogóle będe zainteresowana jego przemianą - o ile takowa w ogole nastąpi....

Teraz muszę całą energię przeznaczyć na zregenerowanie psyche mojej i córek po tej traumie przez niego zafundowanej. Trudno, nadal go kocham, nawet tęsknie ale wtedy przypominam sobie Wielką Sobotę i to czego wtedy doświadczyłam- to stawia mnie do pionu.
Nie chcę już nigdy zostać zmanipulowana przez niego i jego kłamstwa. Jeśli to choroba to ja i tak mu nie pomogę dopóki sam nie będzie chciał coś z tym zrobić. Na tu i teraz jest tak a co będzie dalej to czas pokaże....
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-24, 23:10   

MOZE... a nie MUSI... To do wpisu o powrocie

KARMEL - moim zdaniem masz racje, trzeba się zająć sobą i dziećmi.. to takie zadania na już... A o reszcie pomyślimy jutro - jak mawiała scarlet o'hara...
Ostatnio zmieniony przez 2014-04-24, 23:15, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-24, 23:11   

Właśnie AJA....nie musi....
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-25, 10:09   

Karmel kochana,

po tym, co napisałaś o mężu, jestem 200% pewna, że to CHAD i on właśnie jest w manii. Najpiew leczenie się na depresję (sama depresja to błędna diagnoza - ale to tak się typowo zaczyna u CHAD-owców - od depresji i błędnej diganozy, z którą chodzą latami!), potem odstawienie leków, bo zaczyna się mania i wtedy chory jest tak pobudzony, że w jego odczuciu "czuje się lepiej", a nawet świetnie. Bardzo mało śpi (nie jest w stanie spać), je mało i nieregularnie, chudnie, bo przeważnie przy tym biega jak nakręcony, dużo gada, ma wręcz przymus mówienia, pisania, sms-owania etc. Ma urojenia (w tym prześladowcze - to wskazuje na cięższą formę CHAD-u, niestety), kłamie, bardzo dużo kłamie, jeszcze więcej ukrywa i myli tropy, że bliscy nie mogli dojść prawdy.

Karmel, jeśli masz chwilę czasu, przeczytaj tu wątek "Pogubiłam się" Wernai, która ma męża ze zdiagnozowanym CHAD, napisałam tam trochę więcej o tej chorobie.

Mnie się udało męża w manii (wielkiej manii!) zdiagnozować, ale z wydatną pomocą rodziny. Zrobił nawet badania, zaczął brać leki, ale po kilku tygodniach je rzucił i nadal się nie leczy.

Karmel kochana, jesteś w takiej sytuacji, w jakiej ja byłam kilka lat temu. Uwierz mi, że najważniejsza jest teraz Twoja rozmowa z mężem (może być mailem albo listem, jeśli na razie go nie widujesz). Spokojnie i rzeczowo napisz mu o podejrzeniu CHAD i manii, i że powinien iść do psychiatry. Oczywiście zapewne nie pójdzie, być może Ciebie zwymyśla, nie będzie się leczył, ale - wierz mi - to zostanie mu w głowie.

Miej dystans do tego, co mąż robi - i tak on nad tym kompletnie nie panuje, i ani on ani Ty w żaden sposób nie miacie wielkiego (może nawet żadnego) wpływu na to, co on robi. Po co więc się dręczyć?

Spokojnie się zastanów, czy masz jakieś przesłanki do tego, by ocenić, ile czasu ta mania będzie trwała (jakieś sygnały z poprzednich lat?). Po manii nieodwołalnie przyjdzie depresja, wtedy wszystko się zmieni. Jeśli naprawdę chcesz ratować męża i swoje małżeństwo, to jedyną drogą do tego jest uświadomienie mężowi, że jest chory na CHAD i doprowadzenie go do leczenia. Bądź przygotowana na to, że może upłynąć kilka lat, zanim on się z tym zmierzy.

To długi dystans, więc Ty w tym czasie, odetchnij, prostuj łodygę i liście. ZAKWITNIJ! :-)
Jam, nie chwaląc się - jak mawiał Zagłoba - doszła już do etapu rozprostowania i chyba nawet wypuszczam pąki kwiatowe... :-) Ale cała w tym zasługa Pana Boga, a mój wkład to tylko posłuszeństwo Jego Woli i słuchanie rad mądrych ludzi.

Karmel, otaczam Cię modlitwą...
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 00:40   

Balka , pewnie nie wiesz ale nasza przysposobiona cura też miała asertywną dwubiegunową, Po tym jak w wieku 17 lat chciała się truć u nas w domu i dyndałem 200 km żeby ja wieść do szpitala i w między czie pocieszać żonę i teściową że sie pewnie młoda ożarła kresek albo innego badziewia. Tak teraz jest samodzielną nie biiorącą leków 20 latką w anglii. Kontakt tylko z wredym wójkiem i facebok. Ale na siłe tabletek nie poda się. Mimo szczerych i prawdziwych chęci żony, i całej jej rodziny, skończyła 18 i wyfruneła, mnie zostało zamówić za nia msze. I to finito, nawet dziekan napomniał że stety ma 18 i nam nic z płaczu i lamentu że sobie nie poradzi. Ona sobie jakoś radzi. A nam zostało wspomnieć w modlitwie i być gotowym że azymut choroby się odwróci i przyjdzie nieść wiele cięższy krzyż
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-02, 17:04   

Drodzy,

świadectwa Samboi i Dabo (szacun dla obojga!) dobitnie pokazują, że CHAD to choroba inna, niż wszystkie choroby świata. Życie z CHAD-em i życie z CHAD-owcem – sami chorzy i ich rodziny tak twierdzą – jest jak życie na wojnie i to na pierwszej linii frontu.

Kiedy widzisz, że ktoś stoi na linii ognia, to powinieneś do niego wołać, że za chwilę tu będą strzelać, a nie „kurtuazyjnie” zostawiać człowieka w spokoju, bo „każdy ma prawo stać, gdzie chce”.

Tak więc będę się dzielić moją wiedzą „frontową”, ale niewątpliwie popracuję nad formą przekazu, żeby nie irytować niepotrzebnie. :->

Balka

ps. Druga rzecz, którą przez ostatnie kilka lat musiałam gruntownie przepracować to uwolnienie pokoleniowe od skutków działania zła w rodzinie. Piszę to na wypadek, gdyby ktoś się także zmagał z takim problemem lub go podejrzewał w swojej rodzinie.
 
     
Lawendowa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-07, 00:04   

Balka napisał/a:

ps. Druga rzecz, którą przez ostatnie kilka lat musiałam gruntownie przepracować to uwolnienie pokoleniowe od skutków działania zła w rodzinie. Piszę to na wypadek, gdyby ktoś się także zmagał z takim problemem lub go podejrzewał w swojej rodzinie.


Napisz proszę, jeśli możesz, nieco więcej na ten temat - jak doszłaś do tego, że akurat u Was uwolnienie pokoleniowe jest potrzebne? Jaką drogą to realizowałaś ?
 
     
Balka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-08, 23:42   

Lawendo (czy Lawendowo?), ;-)

odpisałam w nowym wątku zatytułowanym "Uwolnienie pokoleniowe od skutków działania zła w rodzinie".
 
     
Nini
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-09, 14:46   

Jestem na tym forum od niedawna i mam wrażenie, że "żeruję" na Waszych ciężkich przeżyciach: czytam i nie mogę się oderwać, tyle mi dają Wasze wypowiedzi. Tyle pasuje do mojej sytuacji! Dziękuję zwłaszcza za sygnał, że można modlić się w sposób uzależniony - faktycznie, w czasie modlitwy mam męża tak mocno w głowie, że trudno mi skupić się na mojej relacji Bogiem. Pewnie sama bym doszła, że coś tu nie tak, ale dzięki Wam uczę się szybciej. Powroty i odejścia chorych mężów - to też jest mi znane. Nie wiem, na co mój mąż jest chory, CHAD nie pasuje, sama męża nie zdiagnozuję, ale jestem przekonana, że ma jakieś poważne zaburzenia psychiczne. Niby to wiedziałam, ale dopiero czytając Wasze bolesne posty dopuściłam tę prawdę do siebie. Nie wiem jeszcze, co z tego wyniknie, ale im więcej świadomości, tym lepiej.

Karmel, miałaś koszmarnie trudne te święta :-( Nie ośmieliłabym się napisać, że Ci zazdroszczę, ale widzę zalety otwarcie złego traktowania ze strony męża, nawet jeśli to taka huśtawka-gigant. Ja też cierpiałam w święta, w zupełnie innych okolicznościach. Spędziliśmy je razem, ze względu na dzieci. Mąż, który od pół roku zdradza mnie psychicznie (zakochał się w jakiejś młodej dziewczynie, o której wie tyle, że jest elegancka i lubi czytać książki), czuł się zupełnie swobodnie. Opowiadał dzieciom (one nic nie wiedzą o jego romansach), jaki jest niepodatny na zmysłowe kobiety, i do głowy mu nie przyszło, że mnie tym rani - jeszcze krytykował mnie za to, że tak krótko siedzę z nim przy stole. W takich chwilach wydaje mi się, że wolałabym wszystko niż takie podwójne życie, wolałabym, żeby postawił sprawę jasno, nawet gdyby to oznaczało jego odejście. Wolałabym zostać z dziećmi sama i czekać, aż wróci. Naprawdę wróci - choć nie wiem, czy umiałabym to poznać. Nie chcąc życia na niby odeszłam na razie ja, i to bez dzieci, bo on nie zamierza się wyprowadzić, jemu jest dobrze...

W wątku o modlitwie o cud wkleiłam fragment świadectwa z RWS, gdzie mowa jest o prawdziwym powrocie - tamto małżeństwo spotykało się przez rok, zanim zamieszkali znowu razem! Nie ma tu reguł, ale ja sobie tak jakoś to wyobrażam... Marzy mi się jakby nowe narzeczeństwo, nowy ślub (obawiam się, że nasz jest nieważny) i dopiero jakieś nowe razem. To moje pomysły, nie wiem, jakie ma Pan Bóg, a jeszcze i księżniczkę przydałoby się przekonać (to z takiego dowcipu, w którym ktoś obiecał, że ożeni biedaka z księżniczką; przekonał biedaka i twierdził, że połowa zadania już wykonana, została tylko ta druga).
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-05-09, 14:55   

Balka napisał/a:
Tak więc będę się dzielić moją wiedzą „frontową”, ale niewątpliwie popracuję nad formą przekazu, żeby nie irytować niepotrzebnie.


myślę,że nikogo nie irytujesz,zwrócono Ci uwagę tylko na niewłaściwość diagnozowania kategorycznego przez neta na podstawie kilku słów, które ktoś sklecił..........myślę,że jeśli będziesz się dzieliła SWOIMI doświadczeniami,bez teoretyzowania i analizowania innych,to Twoja wiedza i doświadczenie na pewno się przydadzą.............po prostu-nawet psychiatra musi zrobić wywiad dokładny z pacjentem,czasem musi odbyć kilka spotkań,by postawić diagnozę,więc nikt nie może mieć wrażenia,że tu na forum dowie się,co dolega jego małżonkowi i że wizyta u psychiatry przez to nie będzie potrzebna...........tak więc,jak nie będziesz pisała: Twój mąż na pewno ma CHAD i właśnie jest w manii/masz dwubiegunkówkę i właśnie zaczynasz manię,bo piszesz to,to,to - to będzie ok............natomiast wiedza z doświadczenia jest tu najcenniejsza...........pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego,Szzymon.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9