Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Uważaj o co się modlisz...
Autor Wiadomość
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 08:26   Uważaj o co się modlisz...

W poniedziałek jechałam na spotkanie z mężem....byłam już po konsultacji z prawnikiem i miałam mu dać odpowiedź co do rozwodu, na który bardzo naciskał.....................

Próbowałam go przekonać, żeby jednak zgodził się na separację, tłumaczyłam jakie to dla mnie ważne ze względu na wiarę......poprosiłam, żeby jeszcze przez parę dni się zastanowił i potem dam mu ostateczną odpowiedź. On nie bardzo chciał na to przystać ale w końcu zgodził się.

I tu zaczyna się nowa historia.....mam wrażenie, że w pewnej sekundzie podczas naszego pożegnania na parkingu Pan Bóg wychylił się z nieba i pobłogosławił nam :mrgreen: Coś się stało z tym moim mężem....coś niewytłumaczalnego dla mnie......ON CHCE WRÓCIĆ........

Najpierw szok, potem moje łzy a potem jego prośby, żebym zgodziła się na ponowne spotkanie z nim. Od poniedziałku spotykamy się codziennie. I w tej chwili jesteśmy na etapie, kiedy on jest gotowy przyjąć każdy mój warunek, żeby móc wrócić.
Do tego okazało się, że nie ma żadnego dziecka w drodze.....ta kobieta próbowała w ten sposób zmotywować go do szybszej decyzji o rozwodzie, bo jak się okazało już od dawna napierała na rozwód ale on zwlekał....

Trudno mi opisać jakiej huśtawki uczuć teraz doświadczam :oops:
Wyobraźcie sobie, że nasze ,,randki" dwa razy odbyły się w kościele :mrgreen:
On chciał koniecznie się ze mną widzieć a ja miałam w planie mszę - w rocznicę śmierci Papieża a na drugi dzień już dawno postanowiłam pojechać na mszę o uzdrowienie.

Powiedziałam mu o tym, że jeśli chce to może jechać ze mną bo ja z moich planów nie zrezygnuje. Pan Bóg był moją ostoją i siłą przez ten rok, gdy zmagałam się z porzuceniem, zdradą i tym wszystkim......Nie zamierzam nagle o tym zapomnieć.....już zawsze pragnę mieć Boga na pierwszym miejscu.......cokolwiek się jeszcze wydarzy.......Moj mąż od wielu lat nie chodził do kościoła.....nie praktykował w żaden sposób.....spodziewałam się raczej, że przyjedzie po mszy do mnie a on nagle powiedział, że chce być ze mną jak najdłużej i pojedzie na msze.Przez ostatni rok modliłam się codziennie o jego nawrócenie ale też o uzdrowienie naszego małżeństwa......chce mi się krzyczeć z radości, bo wierzę że to CUD MODLITWY sprawił tą nagłą zmianę w moim mężu.

Na świadectwo długo pewnie jeszcze będzie za wcześnie ale zrobiliśmy ten PIERWSZY KROK na drodze powrotu do siebie po zdradzie i ogromnym kryzysie. Za to DZIĘKUJĘ Ci Panie.

Teraz jednak potrzebuję dobrych rad jak to wszystko udźwignąć....jest we mnie ogromny
strach, brak zaufania do męża, niepewność czy jego intencje są czyste, czy ta przemiana to coś trwałego, czy może nagle mu się odwidzi, bo warunki powrotu za trudne. Biorę też pod uwagę że te wszystkie konsekewncje, które będzie musiał ponieść, przerosną go.

Spędziliśmy już na rozmowach bardzo wiele godzin. To były i będą bardzo trudne rozmowy.
Córki są strasznie poranione.......wiedzą już, że się spotykamy ale nie są gotowe, żeby się z nim spotkać.............czeka go ogrom pracy......czy da radę?????

Na razie zgodził się na zerwanie z kochanką, wiadome badania i rekolekcje dla małżeństw. Ona ciągle dzwoni do niego, więc teraz czekam czy zrobi coś z tym w sensie zablokowania lub zmiany numeru. Moim największym marzeniem w tej chwili jest jego nawrócenie. Bo bez Boga nam się nie uda. To jedyny pewnik w tej sytuacji.
Tytuł mojego posta jest taki jaki jest, bo powrót marnotrawnego męża to nie jest jedynie radość.....to radość zaprawiona mocną dawką piołunu.

Chciałam poczekać zanim się z Wami podzielę tą nowiną ale tej radości jest sporo i Nadziei też trochę. W końcu dla Boga nie ma nic niemożliwego :mrgreen:
Ostatnio zmieniony przez 2014-04-22, 22:06, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 08:58   

Dla Boga nie ma spraw niemożliwych. Chwała Panu!
Karmel, cieszę się razem z Tobą :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Moja jutrzejsza msza będzie w intencji odrodzenia się Waszego małżeństwa.

Teraz zwróciłem uwagę na podpis pod pod Twoim nickiem "Ufam..."
I jak tu nie ufać :mrgreen:
Ostatnio zmieniony przez twardy 2014-04-05, 10:07, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 09:16   

Chwała Panu !!!!!
to prawdziwy Cud!!!!
Karmel jutro też powierzę Wasze małżeństwo Bogu podczas mszy
aż łza w oku się zakręciła :mrgreen: bo przechodzę podobny problem - rozwód i też parę dni temu miałam rozmowę z mężem...
niech Wam Bóg dalej błogosławi i prowadzi!
 
     
Lila83
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 09:49   

Ja to cudownie przeczytac takie wieści z samego rana,juz wiem,że ten dzień pomimo wszystko bedzie radosny,właśnie dzieki Tobie Karmel,dziękuję ze sie tym podzieliłaś,pamietam w modlitwie aby teraz wam juz tylko szło do przodu.
Dużą nadzieję na powodzenie daje fakt,że Twój mąż,zaczyna dostrzegać Boga wokół,a wczesniej oddalił sie na dosyc dużą odległosc od Niego,oj...życzyłabym sobie tego aby i mój maż zaczął pragnąc Boga w swoim zyciu,no ale to jest w rekach Najwyzszego i to On wyznacza czas kiedy to sie stanie,a ufam,że kiedyś mąz ugnie kolana przed Nim :)
Karmel,tak bardzo się cieszę,że aż się popłakałam-fajnie jest płakac ze szczęscia,anie tylko ze smutku :lol:
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 10:19   

Cytat:
Do tego okazało się, że nie ma żadnego dziecka w drodze.....ta kobieta próbowała w ten sposób zmotywować go do szybszej decyzji o rozwodzie, bo jak się okazało już od dawna napierała na rozwód ale on zwlekał....


....... i gwiazda kochanki zagasła

A dodatkowo myśl , że Ty zgodzisz się jednak w końcu na tą separację
i zostaje z NICZYM
spowodowała , ze nagle klapki opadły .

I zobaczył piękną żonę , którą właśnie traci .

Dość prawdopodobne , że to ta wersja .
Stawiaj warunki - przyjmie każde ,
ale ważne też motywy też przemiany .
Trudne , ale jednak możliwe do realizacji .

Mężczyźni mają to do siebie , że błyskawicznie zmieniają decyzje
( kalkulator ROZUMU działa szybko ) .
Owszem , dla kobiety może to wygladać jak cud . :mrgreen:
Ona rachuje na EMOCJACH skrzętnie zapisywanych na taśmie życia .
( pamietacie te stare taśmowe ZK -127 ? )


Oczywiście , rewelacja Karmel ;-)
Jest opcja , że mąż zakochał się nawet po raz drugi .
Ostatnio zmieniony przez 2014-04-05, 10:29, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 10:29   

Karmel, chwała Panu i wspieram modlitwą! :-D
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 12:47   

Karmel pisze:

Cytat:
Na razie zgodził się na zerwanie z kochanką, wiadome badania i rekolekcje dla małżeństw. Ona ciągle dzwoni do niego, więc teraz czekam czy zrobi coś z tym w sensie zablokowania lub zmiany numeru.


Aplauz już był, teraz doza pragmatyzmu Karmel.
- Co to znaczy, że zgodził się na zerwanie z kochanką? Przychodząc do Ciebie z prośbą o wybaczenie i przyjęcie do domu, to zerwanie powinno już wcześniej zaistnieć, łącznie z wszystkimi tego konsekwencjami.
Tu nie powinnaś mieć cienia wątpliwości, że owa pani już nie istnieje dla męża ani mentalnie ani fizycznie.
Poza tym, skąd pewność u Ciebie, że dziecka w drodze nie ma? Bo mąż Ci powiedział? Wierzysz bo chcesz wierzyć, czy że masz tego absolutną pewność? Pamiętaj, że zdradzacze dużym sprytem a także nie byle jakim talentem w kłamstwach się wykazują.
Patrząc na Twój opis dot. stażu małżeńskiego 27 lat, widzę pana pięćdziesiątletniego lub starszego nieco sfatygowanego życiem, który już się trochę naskakał, któremu poziom endorfin wydatnie spadł , romans już trochę trwa przecież a na dodatek małe dziecko w tym wieku to nie lada wyczyn, nie spłodzenie oczywiście ale wychowanie ;-)
Skoro pan mąż był w stanie ni stąd ni zowąd zerwać konakt z waszymi dziećmi które wychowywał wiele lat, raniąc je niebywale, zerwie je bez nikakich z kochanką i nowym dzieckiem bez problemu najmniejszego.
MYślę, że przez męża zwykły pragmatyzm przemawia, potrafi kalkulować. Z jednej strony wymagająca młoda kochanka z "owocem ich miłości", z drugiej strony wierna żona i ciepłe kapcie a koktail endorfinowy już mocno się zdążył rozcieńczyć. :-D
Obym się myliła.
Karmel życzę Ci jak najlepiej, biorąc jednak pod uwagę fakt, że wybaczałaś już wiele razy a także FAKT, że jeszcze na początku marca stanowisko męża było zgoła inne, na Twoim miejscu zastanawiałabym się nad prawdziwym powodem tej nagłej metamofrozy.
Bądź ostrożna i daj sobie czas na jego powrót. Nie radzę nie wierzyć mężowi całkowicie ale radzę Ci nie zachłystywać się jego propozycją i nie brać wszystkich jego deklaracji za pewnik. Teraz zdajesz się lewitować w zachwycie gdy on tylko kiwnął palcem, mniej emocji i entuzjazmu a znacznie więcej pragmatyzmu.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 15:01   

Jakby nie patrzeć dla faceta sytuacja w której jest 100% pewny, że żona będzie go kochać do śmierci i z nikim innym się nie zwiąże i że wszystko mu będzie wybaczone (nawet nie musi prosić) jest dość komfortowa.
Zawsze ma pewność, że może wskoczyć w stare kapcie jak mu coś ni wyjdzie.

Ps. Podobnie jak Kenya życzę Ci Karmel, aby to była prawdziwa przemiana-cud męża
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 17:26   

heh,wiedziałem,że wejdzie tu Grzegorz i będzie sączył dołujące uwagi...............można wyrazić sceptyzcym w sposób troskliwy,jak to zrobiła Kenya....ale nie!.....trzeba dowalić,że męzowi nie wyszło,to przyszedł do starych kapci....oj,Grzesiek,Grzesiek.............wstań kiedyś prawą nogą,a może po prostu powstrzymaj się ze swoimi dołującymi komciami?

Karmel............chwała Panu........ufać Mu,ufać i jeszcze raz ufać,jedyna słuszna droga.............na pewno nie od razu wszystko będzie miodowo,ale tak jak mówisz,najważniejsze,by wybrał bliskość Boga,o to trzeba się modlić i masz moją modlitwę.....
 
     
mgła1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 18:12   

Na podstawie moich doświadczeń:
Zapamiętaj to cudowne uczucie i zrób pieczęć na sercu, potem się przyda, bo będzie pod górkę.
Ja też powiedziałam mężowi, kiedy zadeklarował powrót: że bez niego już się nauczyłam żyć, natomiast bez Boga nie potrafię i jeśli chce wrócić, musi to uwzględnić. On mi to przypomina czasem, bo choć wtedy nie dał po sobie poznać, mocne to było dla niego. Teraz mówi: no ale o Boga miałem być zazdrosny? ;-)
Złe wspomnienia wracają, wraca jak bumerang poczucie krzywdy i żalu, ale z czasem się zaciera, Bóg leczy namacalnie.
Ogłaszam co chwila bezsilność wobec uzdrowienia małżeństwa (to z 12 kroków) i to pomaga. Taki brak spiny, to, że nie mam wpływu na wszystko.
Poza tym uważam, że konieczna jest terapia małżeńska. Przecież wcześniej też były problemy, skoro doszło do takiego kryzysu...To nie zniknie, a wręcz przeciwnie- nałożą się nowe trudności.
Nie odbieram niczego rekolekcjom, ja byłam z mężem na dwóch, ale to nie załatwiło sprawy. Trzeba nauczyć się trochę na nowo żyć. Jasne, Bóg ratuje, ale tak po ludzku: komunikacja, leczenie zranień... mój mąż wciąż nie mieszka z nami. Boimy się trochę rozczarowań.
Mam też dwie dorosłe córki. Też poranione. Ale dzieci, to dzieci...zajęte sobą, czas leci, one się bardzo ucieszyły, że ojciec wraca, ale relacja jest bardzo luźna. Też się nauczyły żyć bez ojca, choć u nas było tak, że mąż nigdy nie miał z nimi bliskiej więzi, więc to bardziej może skomplikowane.
Ha, no i żeby było prawdziwie: nie raz i nie dwa po powrocie męża myślałam i czasem myślę:
żegnaj luzie, żegnaj swobodo, już nie mogę tak sobie brykać i fikać, jak wtedy, kiedy go nie było... czasu mam mniej, trzeba liczyć się z mężem, jego osobą, zdaniem, itd.
Dla mnie też to był problem, przyzwyczaiłam się do życia w pojedynkę i do decydowania tylko o sobie...przychodzi do domu: to gość czy swój? Bo inaczej się zachowujesz w każdej sytuacji i tysiące takich rzeczy.
Nowe życie po prostu...
 
     
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 22:30   

kenya napisał/a:
Z jednej strony wymagająca młoda kochanka z "owocem ich miłości", z drugiej strony wierna żona i ciepłe kapcie a koktail endorfinowy już mocno się zdążył rozcieńczyć.


To chyba trochę nie tak wygląda Kenya. Być może młoda kochanka już przestała być obiektem marzeń ale on podejmując decyzję o powrocie wcale nie wraca w tzw. ciepłe kapcie. Żona owszem wierna ale co z tego jeśli warunki powrotu trudne i sam powrót na łono domu w bliżej nieokreślonej przyszłości...przed nim same trudne wyzwania...musi wziąć na klatę zranione i zbuntowane córki....musi spojrzeć w twarz swoim teściom, którzy bynajmniej po głowie głaskać go nie będą. Przede wszystkim musi mnie przekonać, że mogę mu znowu zaufać.
Co do dziecka to owszem opieram się wyłącznie na tym co on mi powie.Chyba nie mam wyjścia. Niby jak mogłabym to sprawdzić....Mam mnóstwo wątpliwości i lęku.Bynajmniej nie żyję w euforii.Radość jest ale wątpliwości są jeszcze większe....I strach....lęk, że to wszystko gra pozorów i za jakiś czas znowu będę przez niego cierpieć....

[ Dodano: 2014-04-05, 22:42 ]
kenya napisał/a:
Pamiętaj, że zdradzacze dużym sprytem a także nie byle jakim talentem w kłamstwach się wykazują.

no właśnie wiem.....dlatego nie mam pojęcia jak mogę mu na nowo zaufać....co teraz robić....jak się zachowywać.....to, że poszedł ze mną dwa razy na mszę to nie znaczy, że się nawrócił.To nie dzieje się na pstryknięcie palcem.
Tak potwornie się boję, że znowu mnie okłamuje.....pojechał dziś na delegację a ja
kręcę w głowie filmy, że być może wcale nie zerwał z kochanką i pojechał do niej. On ma taką pracę, ze zawsze może wymyślić niespodziewany wyjazd w delegację dwudniową. Miałam już kilka razy w dłoni telefon i chciałam mu napisać o swoich wątpliwościach i żeby mnie jakoś przekonał, że naprawdę jest tam, gdzie mówi, że jest.
To jest okropne....ta niepewność. Skąd brać zaufanie...ja nie wiem.


Dziękuję wszystkim za każdą obiecaną modlitwę.Pragnę tylko, żeby wola Boża wypełniła się w naszym małżeństwie- cokolwiek to znaczy. Zdaję sobie sprawę, że może to wszystko ma drugie dno i może różnie się potoczyć. Po prostu chciałam podzielić się z Wami tym co mi się przydarzyło.....moją radością (bynajmniej nie lewitacją w zachwycie)co będzie dalej czas pokaże.....
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 22:59   

Cytat:
Miałam już kilka razy w dłoni telefon i chciałam mu napisać o swoich wątpliwościach i żeby mnie jakoś przekonał, że naprawdę jest tam, gdzie mówi, że jest.


Odetnij dłoń ........... albo może lepiej wyrzuć telefon .
Zdecydowanie nie dzwoń .
Wątpliwości Ty się nie pozbyła byś , a mąż
nie miałby wątpliwości , że tylko nastraszyłaś i że jesteś słabiutka .
 
     
Karmel
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 23:04   

Dlaczego tak myślisz? Trochę nie zrozumiałam...
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-05, 23:48   

A niby co cię przekona na 100 % gdzie on jest i z kim jest ?
A dzwoniąc wysyłasz komunikat - jestem od ciebie uzależniona ,
potrzebuję cię itd.
To jak w takiej sytuacji chcesz stawać twarde warunki ?
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10