Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Jak radzicie sobie z samotnością?
Autor Wiadomość
KrisssBochnia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-10, 22:23   

Dabo nigdy nic takiego nie mowilem, ani nawet nie pomyslalem. Domowe obowiazki wykonywalem z radoscia:-(

Istota zycia moze nie jest kobieta, ale nawet jesli ktos jezdzi po swiecie, zjezdza na pare dni raz w roku to wie, ze ktos na niego czeka... i chyba ta mysl daje najwiesza sile do zycia.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-10, 23:28   

KrisssBochnia napisał/a:
Domowe obowiazki wykonywalem z radoscia:-(

Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ja też i inni .
KrisssBochnia napisał/a:
ze ktos na niego czeka..

A skąd ta pewność że ten ktoś nie czeka żebyśmy to my czekali aż wrócą z tej podrózy?
Oby wrócili cali i "zdrowi", i oby zbyt wielu pamiątek nie przywieźli ;-)
 
     
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 07:22   

Kris, czy Ty nie biegałeś? Tak mi coś chodzi po głowie. W maju jest maraton w Krakowie (i inne imprezy towarzyszące, np krótsze biegi), w czerwcu interrun (5 i 10km) - nie sprobóbowałbyś?
Przygotowanie trochę czasu zabierze a ile da satysfakcji ukończenie jakiegokolwiek biegu.

Pogody Ducha, GosiaH
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 08:37   

KrisssBochnia napisał/a:

Wspolczuje wszystkim, ktorym tak mocno cierpia :-( o wiele bardziej wolalbym cierpiec fizycznie:-( przynajmniej mozna by ulzyc przez tabletki:-(


no to idź sobie do hospicjum...
albo pogadaj z tymi, którzy właśnie czekają na wyniki biospji...
mnie się dwa lata temu udało...
ciekawe jak będzie tym razem
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 09:10   

:D
No właśnie zawsze może być gorzej. To że małżonek odszedł nie znaczy, że nie dopadnie nas jakaś choroba albo inne nieszczęścia życiowe. U mnie to generalnie idzie w kupie, tak jak mówią: nieszczęścia chodzą parami. Od jakiegoś czasu ciągle coś mi się zawala, jakieś fatum? Już podejrzewałam jedną osobę o rzucenie na mnie klątwy:D Ale to po prostu zbieg okoliczności.

Myślę, że to przesilenie wiosenne:) Generalnie wiele osób ma kiepski nastrój. Ale i tak nie uważam, że to wszystko jedno czy się kogoś ma czy nie. Może małżonek nie jest sensem życia i nie powinno się wszystko wokół niego kręcić, ale jest jakimś dopełnieniem, no właśnie - ktoś na mnie czeka, ktoś będzie dzielił ze mną radości i smutki, będzie szedł przez życie obok. Po prostu bliskość, również ta psychiczna jest człowiekowi potrzebna. Inaczej ludzie by się nie łączyli w pary, bo po co, jak piszesz Dabo, każdy by się cieszył wolnością. A jednak ludzi coś do siebie ciągnie i ta wolność po jakimś czasie bokiem wychodzi.

[ Dodano: 2014-04-11, 11:53 ]
Cytat:
8 godz - praca, 1 godz - dojazd, 6 - sen, a reszta?? Forum i jedzenie...


A kiedy np. sprzątasz, gotujesz, robisz zakupy?:D ;)
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 12:01   

Zastanawiałam się jakbym sobie poradziła z porzuceniem, gdyby nie dwoje absorbujących dzieci 5 i 7 lat. Ogarnięcie domu, praca, dzieci, do tego jeszcze trochę Mszy Św, trochę spotkań ze znajomymi i trochę hobby - efektem jest wieczny niedoczas ;)

Gdybym była sama, jak autor wątku, to na pewno wskoczyłabym po uszy w pasję. Która i tak czeka na lepsze czasy ;) Starty w amatorskich zawodach - och to moje marzenie! Jak dzieci podrosną i trochę odbiję się od dna finansowego, to i tak to zrobię.

A co do hospicjum. To jest piękny pomysł. U mnie w miasteczku jest hospicjum. Co jakiś czas mam myśl, żeby podjechać tam i zgłosić wolontariat. Obecnie to raczej niemożliwe, ledwo wyrabiam z tym co już mam.
Ale czuję, że to by było COŚ.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 12:32   

KrisssBochnia napisał/a:

Co do obowiazkow to wolalbym miec ich wiecej, aby chociaz troche oderwaly mnie od mysli. Dla mnie doba moglaby byc trwac 16 godz:-(


Kriss
Prawie w każdej sytuacji sa jakieś plusy.
Masz 24-16=8 godzin na hobby, pasje, spotkania z kumplami, czytanie i co tam jeszcze sobie wymyślisz. Możesz pojechać na week w góry i sie nie martwić z kim dzieci zostawić.,...itd
Oczywiście nie twierdzę, że Ci fajnie w tej sytuacji, ale trzeba próbować szukać nawet małych pozytywów
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 14:02   

To ja jestem autorką wątku i nie jestem sama:) Mam dwójkę dzieci i tyle obowiązków, że chyba coś we mnie pękło i od paru dni dołuję się samotnością. To pewnie się wiąże też z tym, że nie ma mi kto pomóc, w niczym. Wszystko robię sama i jest tego bardzo dużo.

Co do tych spotkań z kumplami, co pisze Grzegorz to jest tak, że nie są to czasy studiów. Wtedy faktycznie myślało się o tym żeby wyskoczyć na miasto na piwo. Teraz ludzie mają swoje rodziny, swoje obowiązki i nie mają czasu i ochoty na imprezy, zmęczeni po pracy, chyba że masz Kris takich znajomych co całe życie imprezują, nie wiem. Można się spotkać, jasne, ale generalnie ludzie lubią się umówić tak za 2 tygodnie bo nie mają czasu. Trzeba się wstrzelić w czyjś grafik. Także tak jak mówię - ta wolność to bokiem po pewnym czasie wychodzi.
 
     
AJA
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 15:03   

porzucona_33 napisał/a:
Wszystko robię sama i jest tego bardzo dużo.


Każdy z nas chce byc czasem zaopiekowany ;-)
Ja starałam się poświęcać każdą chwilę poza pracą synkowi, czas kiedy był u taty to był czas na porządki itd. Wieczorem (przy 1 dziecku) padałam i zasypiałam z nim...
czas dla mnie? to był czas na sen... przerywany wstawaniem do młodego - czasem 4, 5 razy w nocy...

Każdy ma czasem dość... nie tylko psychicznie, ale tak po prostu - fizycznie... ja płakałam jak resztką sił wnosiłam dziecko, które usnęło w samochodzie na 2 piętro, sama otwierając sobie drzwi... i modliłam się, żeby się z nim nie wywalić na tych cholernych schodach...

Tak, znajomi maja swoje życie, a samotne kobiety są niebezpieczne, bo tylko czyhają na cudzych mężów ;-)
 
     
porzucona_33
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 15:27   

Cytat:
samotne kobiety są niebezpieczne, bo tylko czyhają na cudzych mężów


:D Ja jeszcze jestem 'ekspertem' od rozwodów. Koleżanki się pytają jak to jest się rozwieść, jak to wygląda w sądzie, od strony prawnej itd. bo najchętniej by swojego męża..... :D ;)
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 15:42   

porzucona_33 napisał/a:
Ja jeszcze jestem 'ekspertem' od rozwodów

Eeee Pani ekspert?! Mam nadzieje ze porada brzmi "módl się siostro za męża" a nie wchystkie "chłopy to jołopy i na wokande ich" :lol: :lol: :lol:
Też słyszałem ekspertów że moja wina ba łańcucha w porę nie skróciłem ;-)
Forum zobowiazuje, darmo dostałaś, darmo oddaj. :-)
 
     
KrisssBochnia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 16:10   

GosiaH - oj nie, nigdy nie biegalem i nigdy nie bede. Nie nadaje sie niestety na maratony. Jestem dosyc mocno sprawny fizycznie, ale jesli chodzi o dluzsze biegi nie pozwala mi kondycje. Pamietam doskonale czasy szkolne gdy na wf byly biegi na 100m czy 60m. Bylem nieziemsko szybko w porownaniu z kolegami, ale wcale sie to nie przekladalo na pare km, a co to dopiero na kilkanascie albo nawet na kilkadziesiat:-) Bralem udzial w zawodach i na krotkich dystansach bylo ok:-), bralem tez udzial w troche dluzszych i totalna klapa.

Ale dzieki za podpowiedz:-)



Aja - moze faktycznie przesadzilem:-( tak naprawde ani ja, ani prawie nikt z mojej rodziny nie chorowal ciezko, dlatego ciezko mi sobie uswiadomic co przezywaja ludzie:-(

Porzucona33 - kiedy sprzatam?? Nie pytaj:-) bo "sprzatacz" ze mnie kiepski, nie mam kompletnie motywacji by zrobic cos pozytecznego. Jedzenie?? Moje posilki nie sa zbyt ambitne;/ to i zakupy sa takie mocno uproszczone. Wszystko tylko tak na szybko.
Moje zycie przez 6 lat wlasnie bylo podporzadkowane tylko Oli. Cieszylo mnie, wiec inne sprawy zostaly odstawiona na dalszy tor.
A co do klatwy, to na mnie nic takiego nie dotyczy:-) Owszem, zony nie mam, ale reszta jest calkiem OK;-)
I fakt. Nawet ta mysl, ze ktos jest i na Ciebie czeka podswiadomnie daje radosc:-(

Grzegorz_ - to co napisala Porzucona. To nie sa juz czasy studiow. Pozniej te relacje kolezenskie sa ograniczone. Kazdy ma swoja rodzine, obowiazki. Taka samotnosc wychodzi mi juz uszami. Gory?? Mam tam jechac sam?? To chyba najgorszy pomysl z mozliwych. Uwielbiam gory, moglbym zamiekszac gdzies u podnoza, ale samotne wedrowanie jeszcze bardziej by mnie dobilo.

Samotnosc polaczona z nieszczesliwa miloscia to jedno bardziej traumatycznych przezyc:-(
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 16:20   

KrisssBochnia napisał/a:

Grzegorz_ - to co napisala Porzucona. To nie sa juz czasy studiow. Pozniej te relacje kolezenskie sa ograniczone. Kazdy ma swoja rodzine, obowiazki. Taka samotnosc wychodzi mi juz uszami. Gory?? Mam tam jechac sam?? To chyba najgorszy pomysl z mozliwych. Uwielbiam gory, moglbym zamiekszac gdzies u podnoza, ale samotne wedrowanie jeszcze bardziej by mnie dobilo.


Kriss, ile ty masz lat? 70?
To, że koledzy mają rodziny w czym Ci przeszkadza?
Nie wszyscy faceci spędzają 100% swojego czasu z rodziną przecież.
Są tacy którzy chodzą na piwo pogadać (z umiarem oczywiście), pograć w siatkę, wędkować...
Lubisz góry to jedź !!!
Nie trzeba wielkiej kasy przecież. Czas masz.
Wsiadasz i jedziesz.
Człowiek czuje sie samotnie w górach? Być może poczujesz się tak, ale założę się
że ta samotność w otoczeniu gór (przestrzeń, widoki) będzie zdecydowanie mniej uciążliwa niż samotność w 4 ścianach.
A może jakaś podróż? Ale niekoniecznie z biurem za jakąś dużą kasę, ale tak jak się podróżowało w czasach studenckich, czemu nie?
A może tydz czy dwa pieszo do Composteli?
 
     
KrisssBochnia
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-11, 16:30   

Grzegorz, do 70 troszke mi brakuje - 28 l.

Owszem nie wszyscy sa az tak zajeci... Przez zone niestety odizolowalem sie od przyjaciol. Jakis tam kontakt mam, probuje pomalutku odbudowac to co kiedys bylo extra. Przez okres zwiazku tak naprawde do szczescia mi byla potrzebna tylko Ola. Ja bylem dla niej wszystkim, tak sam jak ona dla mnie. Owszem, byly takie momenty, ze chcialem od niej odpoczac.

Od czasu do czasu gdy dopisiuje pogoda wsiadam na motocykl. Tylko, ze to tez boli. Bo z reguly jezdzilismy razem, a teraz?? Plecaczka nie ma i predko nie bedzie...

Uwielbialem tez fotografowac, planuje nawet zapisac sie do Krakowskiej Szkoly Artystycznej, Zobaczymy czy sie uda...
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 9