Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Trudna sytacja
Autor Wiadomość
pablox1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 10:26   Trudna sytacja

Witam

Mam na imię Paweł. Mam ogromny problem z moją kobietą. Zacznę może od początku. Poznaliśmy się 5 lat temu. Po prawie roku przyszedł dzidziuś. Przeprowadziliśmy się na swoje i zaczeło się. Ja dużo pracowałem, nie dbałem o swoją kobietę jak powinienem.DO tego dochodziło do wyzwisk, że ona jest leniwa i wogole. Po takim obrocie spraw zdradziła mnie. Nie wiem czy fizycznie czy nie trudno stało się. Rozstaliśmy się. Dziecko miało około 2 lat. Ja sobie też kogoś znalazłem. Po poł roku zdecydowaliśmy się wrócić do siębie. Niestety po paru miesiącach zauroczenia ,bez pomocy psychoterapeuty jest jeszcze gorzej. Niż przed rozstaniem. Ja nie potrafię ją zaakceptować przez to co mi zrobiła, ona także(nie dbałem o nią w ciąży). Opowiada o braku miłości, że to nie ma sensu, że ona się chce zakochać, wyjśc za mąż. Ja natomiast twierdze, że jak wróciliśmy do tej samej wody to powinniśmy się w niej utopić. Tym bardziej, że mieliśmy iść do psychoterapeuty, teraz już nie ma nawet o tym mowy. Ja wiem, że nic na siłe ale wiem, że nam się uda ... dziecko one naprawde cierpią. jak tylko przestanie kłamać... Kłutnie zaczynają się przez nią. Np wczoraj mieliśmy pobyć z dzieckiem ,a ona mówi, że musi si uczyć cały dzień... Dzwoni po paru h i mówi, że jest u rodziców(a to pracz licencjacka nie da sie pisać 15 minut). Do tego nie może patrzeć jak ja siedze i nic nie zrobię. Nie ważne może byłem chory albo miałem do załątwienia coś na mieście. Nie mówiąc już o obiedzie czy kupieniu czegoś dziecku. Wszystko to ja musze załątwiać myśleć(może to byś spowodowane tym, że uciekam w świat gier ale niech mi powie to, a nie stawia pod faktem dokonanym, ze to koniec, ze za pozno, jak mądrze kochać kogoś uzależnionego i mu pomóc) Jest poprostu masakra, a potem się dziwi, że ja krzycze albo nie mam zaufania czy coś. Takich sytuacji jest od groma. Ona mówi co innego robi co innego. To wszystko się sumuje. Jest ciężko. Ja bym chciał nie popełnić błędów rodziców(niby żyja bez miłości ale oni nawet nie próbowali). Na tą chwile śpimy osobno. Dzisiaj mam pierwsza wizyte u psychoterapeuty i zamierzam pracować nad sobą. Ja wiem, że dla dziecka nie warto być razem ale młody napewno by chciał mieć dom pełen miłości, a my zdecydowaliśmy się na ponowne zejście. Cały czas mi podaje artykuły, że dziecko lepiej rozwinie się bez takiego czegos. Ja uważam, że jest inaczej. Serce mi się krajało jak byłem weekendowym ojcem i jak oddawałem go w weekend. Ten płacz był straszny. Nie wyobrażam sobie powtórki z rozrywki. Chciał bym cofnąc czas i zadbać o nią jak należy. Ale nie mogę. Mogę tylko dbać o nią teraz co też szwankuje ponieważ przeszłość. Nie wiem co robić. Może naprawde się rozstać ale wydaje mi się, że póki nie pojdziemy do terapeuty nei ma mowy nawet o próbie bycia razem. Ja zły nie jestem. Nie pije, ciągne do przodu i wogóle. Jedyne hobby to dom, rodzina, akwarystyka. Zniszczyliśmy się nawzajem ale był plan odbudować to a teraz zmiana z jej strony. Nie wiem doradcy czy ktoś inny jest między nami. Co do tego pojścia do terapeuty to ja chciała iśc, a ja nie sądziłem, że się zgodzi i zadzwoniłem do jej ciotki i poproasiłem o pomoc. Ta natomiast zadzwoniła do mojej Asi i powiedziała, że nawyzywałem ją od ćpunów i wogole. Jak można tak kłamać i takie coś powiedzieć. Wiedzą jak jest między nami... Przykre to wszystko bo po tym nie chce iśc na terapie małżeńską. Kocham moją rodzine najbardziej na świecie i nei wyorazam sobie rozstania. Czuje się winny tej sytuacji ale nie w 100%.
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-31, 11:22, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 10:44   

Pawle witaj.
Współczuje Ci Twojej sytuacji, są tu tacy, którzy przeszli podobne sytuację, ja również, rozumiem Twój ból. Napisze Ci jak ja rozumiem waszą sytuację, ale sam będziesz wiedział co jest dla Was najlepsze. Do zdrady wiadomo, że dochodzi z powodu kryzysu, że tak jest źle, że traci się nadzieje, że będzie kiedyś lepiej i w nieszczęściu, niespełnieniu szuka się i szybko znajduje pocieszenie. Sam zauważyłeś zaniedbanie żony itd. Problemy narastają, urazy, krzywdy, rany, żale pretensje, i zasłaniają całą miłość. Jest taki moment, że człowiek już nie chce, bo przebrnięcie przez te cierpienie wymaga wielkiego wysiłku a nie wiadomo czy efekt jest możliwy. A jest. Obie strony musza tylko chcieć. Jeśli Twoją żona nie chce, odcina się, bądz dla niej miłością. Zacznij od siebie i okazuj jej wiele cierpliwości i miłości. Myślę, że film "Łatwopalni" byłby świetnym przewodnikiem. To może potrwać, ale nastanie punkt w którym żona zauważy zmianę i zacznie się zastanawiać. Tylko zmiana w sercu żony może pozwolić Wam na odbudowę związku. Jeśli sie mylę, to wybacz.
Nie trać nadziej. Na forum jest wiele wartościowych wskazówek, filmów, książek i ludzi o dobrych sercach. Nie poddawaj się, jak się mówi, walka trwa póki jest nadzieja na zwycięstwo.
 
     
pablox1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 10:52   

Dziękuję za odpowiedz. Tak okazuję jej ale krótko, mam nadzieje, że słowa Asi się kiedyś skończą. Zależy mi na tym. Najtrudniej jej przetłumaczyć właśnie o tej miłości. Nie ma miłości w kryzysie. Przyznaję się, że mam problem z okazywaniem uczuć ale wiem, że gbyby nie przeszłości to moje zachowanie było by inne. Rozstanie dużo mnie nauczyło. Potrzebuje tylko pomocy i wykasowania tego co było.

ps dałem jej link do strony także przeczyta to. Mam nadzieje, że odbierze pozytywnie. Kocham tak naprawde ja i dziecko. Ja też nie wierze, że jestem jej obojetny. Kryzys taki jest tylko trzeba zrozumieć, że to kryzys nie jakieś fanaberie o nienawiści, że tak będzie do końca jak jest teraz.

ps w film się zaopatrzę
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 11:29   

pablox1 napisał/a:

Tak okazuję jej ale krótko
Nie ma miłości w kryzysie.
Potrzebuje tylko pomocy i wykasowania tego co było.


Pawle, Jeżeli jak wielu facetów ;) mówienie o uczuciach sprawia Ci trudność napisz jej list, a nawet więcej liściki, to tu to tam. O tym ile dla Ciebie znaczy, o tym, dlaczego chcesz podjąć sie tego trudu i wyjść z przeszłości i zacząć od nowa. Poza tym liczą sie czyny, bezinteresowne czyny, gdy nie oczekujesz nic w zamian.
Miłość jest w kryzysie, tylko przesłonięta tym całym bagienkiem, w którym siedzimy. Trzeba w nie zanurkować, nieźle się ubrudzić, żeby ją odszukać, ale da się. Doznaje tego, a bagienko miałam też niezłe.
I nie da się wszystkiego co było złe między Wami "wykasować". Nie zniknie. Ale można się wiele nauczyć, widzieć jakich błędów juz nie popełniać. Potraktować to jako dar od Boga, bo dał Wam szansę ujrzeć swoje błędy i naprawić zanim zupełnie było za późno, ale moim zdaniem nigdy nie jest za późno.

Gdy mój mąż był w oddaleniu podobnym jak Twoja żona, gdy czułam, że jest na drugim brzegu usiadłam z nim przy stole i zapytałam wprost co mu się u mnie nie podoba, co robię źle, co go rani, czego nie robię, tak jakby chciał. Oj dowiedziałam sie wtedy wielu rzeczy i zaczęłam nad tym pracować. Mąż zauważył i podjął decyzję o rezygnacji z romansu, bo zobaczył, ze jest jednak nadzieja.
 
     
pablox1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 11:42   

Jasne, że warto walczyć. Bo nie jest powiedziane, że z nową osobą będzie różowo. Brakuje mi w niej wiary i takiej wiedzy, że człowiek też ma rysy i jest człowiekiem, może być mieć chore nie tylko ciało ale też umysł. Ja dużo w życiu przeszedłem i nie chce być już dla niej zimnym draniem. Moge jej udowadniać rok dwa nie zależy mi na czasie grunt, dam jej tyle ile potrzebuje, ważne, żeby się to dobrze skończyło.

Przed rozstaniem byłem innym człowiekiem ciągnąlem za kasą, byłem ambitny po rozstaniu zmieniłem się w sposób taki, że wole rodzine niż mercedesy. To też ją rani. Odbuduje siebie takim jakim byłem bo można pogodzić i rodzine i mercdesy. ZNowu nie chce, żeby była dla mnie dla kasy tylko dla tego, że np zrobie jej kolacje po cięzkim dniu lub odciążę od pewnych spraw. Nie ukrywam jestem uzależniony troche od internetu iona cieka z odkurzaczem, a ja potrafie siedzieć na necie, a dziecko lata samo pas. Zmienie to wszystko. Dam jej tyle ile potrzebuje. Chce byś jej przyjaciele, partnerem, kochankiem i ja chce, żeby ona była kims takim dla mnie. Tym bardziej, że widziałem jak jej się maśliły oczka jak 3 letni synek mówił: 'jest tata i mama' i sie tulił do nas razem. TO musi zostać w nas i tym powinniśmy się kierować. Wiem, że łatwo się pisze ale mam nadzieję wprawić to wszystko w życie i jak mówisz czyny się liczą nie gadanina.
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-31, 11:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 11:47   

Pablox czy jesteście małżeństwem sakramentalnym ????
 
     
pablox1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 12:07   

nie jesteśmy. Szkoda bo wtedy by trzeba było stanąc problemom w twarz, a nie brać zabawki i uciekać.

Najgorsi są doradcy. Byli tacy co powiedzieli, że jak fajnie jest się rozstać, nawet jej rodzice nie pomogą dla wnuczka tylko potrafią dolać oliwy do ognia. Bog to rodzice. Nie ja czy dziecko. Lepiej ich sluchać.

Ja bym chciał usiąść z nią pogadać, żeby ona zobaczyła dobro we mnie i ,ze to nie brak miłości tylko kryzys. Z nikim ani ja ani ona nie byliśmy tak długo, po 4 latach rozpoczynaja się właśnie takie akcje. Ale sam co ja mogę tylko pogadać. ZMieniam prace powinienem się uczyć, a ja wybieram walkę o rodzinę. Wiem też jedno, że jeśli dojdzie do najgorszego to nie dam rady być weekendziakiem i wysłuchiwać płaczu dziecka. 'Diabeł pociagnie w swoją strone'
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-31, 13:28, w całości zmieniany 3 razy  
 
     
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 12:36   

Na razie staraj się nie zaogniać sytuacji, nie wypominać jej nic, nie denerwować się i czerp pełnymi garściami z terapii. Sam musisz najpierw zbudować siebie, żeby móc na tym fundamencie budować związek i zdrowe relacje.
 
     
pablox1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 13:59   

Przeciez to widac gołym okiem, ze to kryzys. Tak to byla ta zdrada rozstanie. Potem zejscie ,kryzys i co jedyna opcja to rozstanie? Nie to sobie obiecywalismy zanim weszlismy drugi raz do tej samej rzeki. A ona zgania tamte obiecanki na zauroczenie... Rozumiem jak by zejscia nie bylo. Ale tak to ... Wedlug mnie tamto byloo szczere wyznanie, A nie teraz co jest.
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-31, 14:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 14:03   

Pablo, jak tu trafiłeś? Dlaczego? Tzn. akurat na to forum?
 
     
pablox1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 14:06   

Chce uratowac to wszystko. Czytalem wiele forum ale to wydalo mi sie najlepsze.
 
     
Samboja
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 14:09   

Paweł,
Ty wiesz juz, czego chcesz. Twoja dziewczyna nie koniecznie. Musisz się wyciszyć, opanuj emocje, bo one moge zaszkodzić. Złością i waleniem w mur niczego nie załatwisz. Na tym forum sa ludzie, którzy w tej sytuacji szukają wyciszenia w modlitwie, inni medytuja a inni ida na spacer. Spróbuj odnaleźć sam siebie, tą spokojną pełną miłości część. Ona Cię poprowadzi do dobrego działania.

To forum nie jest najlepsze, to co najlepsze jest w Tobie.
 
     
pablox1
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 14:34   

Byl okres co ja robilem wszystko w domu. a i tak sie rozlecialo. Teraz boje sie odezwac, zeby czegos nie zepsuc.Jak zaczynalem jej ufac to ona mi cos fundowala i tak wkolko. Ale to ja jestem ,bylem zly. Tak samo jest teraz. Kryzys to kryzys. Ale jak ktos klamie ,ma rodzine w
Gdzies. To nie ja powinienem pisac te posty tylko ona. Bo ja sie staram nie obiecuje byle czego nie poddaje sie. Jestem ok a i tak dostaje po tylku. Ona 7dni w tyg w robocie albo w pracy, mijamy sie, ona nie slucha. Woli sprzatnac niz jesc zrobic. Albo mowi, ze jest zmeczona a od 3tyg o 16 jezdzi do dziadkow po mlodego, zje tam, odpocznie, i gada, ze ona zmeczona? Akich klamstw i cwaniactwa z jej strony jest od groma. Widzialem jej rozmowe z kolezanka i ta kolezanka powiedziala, ze nie ma sukienki. A ta moja na to to powiedz facetowi niech kupi. Wieczorem cos mu zrobisz. A ta kol odpowiedziala, ze nie potrzebuje jego kasy, ze sama kupi. Musi sie zmienic i byc rowna babka, nie cwaniara. Albo mowi, ze moja matka sie patrzyla krzywo jak w ciazy chodzia siku czesto bo $ za wode. Poruszylem ten temat przy mojej mamie, a ta moja wtedy powiedziala, ze nie bylo takiej sytuacji, albo jak kazali mojej mamie isc na emeryture bo dziecko trzeba sie opiekowac, a jej mama w domu siedzi. Mowie wam . Ciezka sprawa.nasza bida zycie. Potco tak klamie
 
     
helenast
[Usunięty]

Wysłany: 2014-03-31, 14:56   

pablox1 napisał/a:
Jestem ok a i tak dostaje po tylku.



Wybacz, ale to może być tylko Twój punkt widzenia.... Medal ma zawsze dwie strony...

Wiem ,że kryzys przytłacza, ale czytając Twój wpis jest tylko wiele pretensji, ,żali, roszczeń wobec dziewczyny, jej matki .... Nie twierdzę ,że nie ma jej winy... Chodzi mi o to ,że na początku każdy powinien stanąć w prawdzie sam ze sobą... Dostrzec swoje błędy ( bo są ) , swoje wady, a później innych....

Oboje jak czytam wiele narozrabialiście, poraniliście się .... może dlatego ,że wszystko było bez Boga ????....... Może już start Waszego wspólnego życia był zły ( bez sakramentu , bez wspólnej modlitwy , bez wiary ) ?....
Ostatnio zmieniony przez 2014-03-31, 15:04, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 14